Reklama

Książki

Prymas w Stoczku, polskie Betlejem

Mija 60 lat od uwięzienia przez komunistów Prymasa Polski, dziś sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Tę rocznicę upamiętnia powieść Pawła Zuchniewicza „Prymas w Stoczku. Polskie Betlejem”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa PROMIC

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

25 grudnia 1953 r., Stoczek Klasztorny

Porucznik Zygmunt Jędrys spojrzał, ile stron zostało mu jeszcze do końca wczorajszego raportu. Sześć - skonstatował niezadowolony. Lektura codziennych notatek Skorodeckiego stawała się coraz bardziej męcząca. Ksiądz pisał dużo i - wydawałoby się - wyczerpująco, ale wielu nowych treści to nie wnosiło. Tylko wczoraj pokrył notatkami piętnaście stron (swoją drogą ma znakomitą pamięć), ale nie znalazła się na nich ani jedna informacja, którą można byłoby wykorzystać w przyszłym procesie. No, może interesująca dla towarzyszy w Warszawie byłaby znajomość pułkownik Brystygier z tą - jak ona się nazywa? - a tak, Okońska. Jeszcze się zastanowi, czy umieszczać to w raporcie. Towarzyszka Luna miała zbyt mocną pozycję, a on był zwykłym oficerem niższego szczebla. Nie bardzo chciał się jej narażać. Wrócił do lektury.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Prymas: „Proszę jej powiedzieć, że my i jej, i im wszystkim, i ich rodzinom życzymy jak najlepiej, po chrześcijańsku - bez nienawiści - tego wszystkiego, czego oni sami sobie życzą”.

Kapelan: „Niejednemu będzie przykro, wspomnienia rodzinne jednak są silne, ale cóż, oni nie mogą nic okazać”.

Ks. Prymas: „Naturalnie, między nimi też są różnice, nawet u samej góry. Zresztą jeden drugiego pilnuje”.

Siostra: „Oni sobie, jeden drugiemu nic nie wierzą”.

Reklama

Ks. Prymas: „Jak byłem w Lublinie i potem, dokąd się dało, chodziłem w święta do chorych w szpitalach. Jeden chory mi powiedział: «O, to ksiądz biskup przyszedł do nas? Myśmy myśleli, że ksiądz biskup gdzieś się bawi»”. Jakie wy macie wyobrażenie o życiu biskupa w święta? A ja zawsze w święta swoich domowników wysyłałem, gdzie kto chce, a sam łaziłem po chorych, biednych. Cieszyli się, z każdym trzeba było coś porozmawiać”.

Kapelan: „A jak był gdzieś jakiś niekatolik?”.

Ks. Prymas: „I oni rozmawiali, chcieli, żeby przy każdym się zatrzymać. Partyjny albo jakiś tam ubowiec też coś zawsze burknął, widać było, zresztą zawsze mi mówiono wcześniej, ale nikogo nie pomijałem”.

Reklama

Jędrys sięgnął po szklankę z herbatą. Cholera, już zimna. „Obiekt 123” - bo taki kryptonim miało miejsce odosobnienia Prymasa - coraz bardziej dawał mu się we znaki. Niewątpliwie, funkcja zastępcy komendanta do spraw operacyjnych była dowodem zaufania i swoistym wyróżnieniem szefostwa dla jego kwalifikacji. Nie miał jeszcze trzydziestki, a znalazł się w dowództwie grupy pilnującej najważniejszego więźnia w Polsce Ludowej. Stwarzało to duże możliwości, ale miało też swoją cenę. Musiał zamienić Warszawę na tę dziurę, zamieszkać - o ironio! - w dawnym klasztorze, potwornie zimnym i zaniedbanym, pozbawionym rozrywek, do których już zdążył przywyknąć w stolicy. Jednak chyba najgorsze było czytanie tych raportów. Z dnia na dzień narastało w nim przekonanie, że człowiek, z powodu którego tutaj marznie i się nudzi, jest coraz bardziej zadowolony, podczas gdy on traci z wolna zapał, z którym tu przyjeżdżał. Wiadomość o nominacji na drugiego zastępcę komendanta obiektu 123 przyjął jako zapowiedź rychłego awansu. To liczyło się najbardziej. Kiedy zaczynał karierę w UB, był zwykłym funkcjonariuszem w plutonie ochrony. Miał wtedy dwadzieścia lat i dużo ambicji. Powoli je realizował. Awansował na zastępcę dowódcy drużyny, potem na dowódcę warty, by w końcu przejść do pracy biurowej. To wszystko działo się w Krakowie. Zwrócił na siebie uwagę ambicją i inteligencją. Przeniesiono go do Warszawy, gdzie pracował najpierw u Brystygierowej w Departamencie V, a potem został przeniesiony do Więckowskiego, do Departamentu XI. Stąd przyszedł tutaj. Ze świadomością, że - jeśli się sprawdzi - skoczy znowu oczko wyżej. Nagroda warta ceny oderwania od Warszawy i marznięcia w tej dziurze. Nie przewidywał jednak, że nie to będzie go kosztować najwięcej. Z codziennej lektury raportów TW „Krystyna” wyłaniał się obraz więźnia, którego nie mógł rozgryźć. Znał różne typy księży: byli wśród nich tajni współpracownicy, byli ludzie słabi, nieraz uwikłani w uzależnienie od alkoholu, związki z kobietami, czasem pazerni na pieniądze. Byli też inni - mający siebie za nieugiętych, lubiących grać na nosie władzy ludowej, hardzi. Istniały sposoby na jednych i na drugich. Prymas wymykał się z tej klasyfikacji. Początkowo Jędrys myślał, że to z powodu zajmowanego przez niego stanowiska. Upewniały go w tym formalne kontakty z więźniem, który wyglądał na wyniosłego i dumnego. Rzeczywiście, taki był, ale raporty „Krystyny” pokazywały człowieka, który niepokoił. Każdy ma jakąś słabość i z pewnością ich podopieczny też je miał. Nie dopisywało mu zdrowie, przeżywał brak wolności i często biegł myślami do świata, od którego został oderwany. Ale - i to było najbardziej zastanawiające - każdej z tych dokuczliwości potrafił nadać sens, gorzej jeszcze - przekształcić w powód do radości. Było to szczególnie widoczne teraz, w okresie świąt, kiedy - jak nigdy w ciągu roku - człowiek oderwany od swojego domu cierpi i jest smutny. To dawało się zauważyć nawet wśród żołnierzy KBW stacjonujących w Stoczku. Mimowolnie musiał przyznać rację „Krystynie”, który zanotował, że „niejednemu będzie przykro”. I jemu we wczorajszy wieczór było jakoś dziwnie, choć Wigilii nie obchodził już od wielu lat. Strzelili sobie z kolegami parę głębszych, ale pociecha jakoś nie nadeszła. Tymczasem ta trójka spędziła przy stole cały wieczór na opowiadaniach i kawałach, którymi sypał Prymas. Skrzętnie odnotowywał je ksiądz. Po co on to, cholera, pisze? No tak, miał to nakazane, ale swoją drogą jakie to irytujące. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Wyszyński za punkt honoru stawia sobie podtrzymanie na duchu swoich towarzyszy, jakby nie domyślał się, po co oni zostali przy nim umieszczeni. Niemożliwe, żeby się nad tym nie zastanawiał, nie jest na tyle naiwny, żeby ich nie podejrzewać. Tymczasem zachowywał się tak, jakby byli jego najbliższymi. „Więzienna rodzina!”. Też coś. Trudno było nie zauważyć, że dzięki Prymasowi ksiądz wyraźnie odżył. Już nie był tak ostrożny jak na początku, w raportach umieszczał nawet własne opinie o władzy, których kiedyś, w Rawiczu, w towarzystwie innych osadzonych, z pewnością nie ośmieliłby się głośno wypowiedzieć.

Wreszcie skończył czytanie, podniósł się od biurka i poszedł do pokoju „techniki”.

- Co tam się dzieje? - zapytał dyżurującego funkcjonariusza.

- Śpiewają - mruknął żołnierz, podając mu słuchawkę. Przyłożył ją do ucha. Jakość dźwięku nie była najlepsza, ale usłyszał wyraźnie:

„Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony,
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice Nieskończony”.

* * *

Wydawnictwo PROMIC
ul. św. Bonifacego 9/1
02-914 Warszawa, tel. (22) 651-90-54

e-mail: sprzedaz@wydawnictwo.pl
www.wydawnictwo.pl.

Cena det. 26,90 zł

UWAGA:
OKAZJA DLA CZYTELNIKÓW „NIEDZIELI”!
Czytelnicy „Niedzieli” mają możliwość zakupienia książki z rabatem, tj. w cenie 22,90 zł, na hasło: „Niedziela”.

2013-09-09 15:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Promocja książki bp. Andrzeja Suskiego

Niedziela toruńska 1/2018, str. V

[ TEMATY ]

książka

bp Andrzej Suski

Anna Głos

Przedstawiciele społeczności akademickiej dziękują bp. Andrzejowi

Przedstawiciele społeczności akademickiej dziękują bp. Andrzejowi

Owocem 20 lat pracy naukowej bp. Andrzeja Suskiego jest książka pt. „Rękopiśmienne Mszały przedtrydenckie. Katalog sumaryczny”, której promocja odbyła się na Wydziale Teologicznym UMK w Toruniu

Spotkanie, podczas którego ks. prof. dr hab. Krzysztof Konecki zaprezentował książkę autorstwa emerytowanego biskupa toruńskiego Andrzeja Suskiego, odbyło się 18 grudnia w auli Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu. Wzięli w nim udział m.in. bp Wiesław Śmigiel i bp Józef Szamocki, przedstawiciele władz samorządowych, miejskich i społeczność akademicka.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV o walce z nadużyciami w Kościele i wolnym dziennikarstwie

2025-06-21 10:28

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Ochrona przed wykorzystywaniem to nie jakaś strategia duszpasterska, lecz samo serce Ewangelii. W Kościele jak najszybciej musi się zakorzenić kultura, która nie godzi się na nadużycia w jakiejkolwiek postaci - napisał Leon XIV. Podkreślił też zasadniczą rolę dziennikarzy, którzy ujawniają nadużycia. Wyciszanie dziennikarzy osłabia demokratyczną duszę kraju - podkreślił Papież.

Ojciec Święty napisał o tym w przesłaniu do twórców spektaklu teatralnego „Proyecto Ugaz”, który jest wystawiany w Teatrze Plaza w Limie. Został on poświęcony peruwiańskiej dziennikarce Paoli Ugaz, która doprowadziła do ujawnienia nadużyć w zlikwidowanym przez papieża Franciszka potężnym ruchu kościelnym Sodalicio de Vida Cristiana.
CZYTAJ DALEJ

Jubileusz parafii z Nuncjuszem Apostolskim

2025-06-21 16:23

ks. Waldemar Wesołowski

Ten dzień przejdzie do historii.

20 czerwca parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Legnicy obchodziła jubileusz 35-lecia powstania. Gościem specjalnym był Nuncjusz Apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję