Nowy jałmużnik papieski abp Konrad Krajewski 19 października br. podczas swojej biskupiej Mszy św. prymicyjnej w rodzinnej Łodzi mówił m.in.: - Nie zasłaniajcie sobą Chrystusa. Eucharystię, której przewodniczył abp Krajewski, koncelebrowali: abp Marek Jędraszewski, abp Władysław Ziółek, bp Adam Lepa oraz kapłani koledzy kursowi. Przybyły wielkie rzesze łodzian, mieszkańcy okolic, a także przyjaciele z odległych zakątków Polski.
W homilii abp Krajewski zwrócił uwagę na fakt, że dzisiejszy świat potrzebuje świadectwa człowieka wierzącego, „który swoim stylem życia staje się dowodem na istnienie Boga”. - Wiara ma być zatem cudem pośród różnych ciemności tego świata, dziwnej nieraz polityki, niedorzecznych ustaw, które są często przeciw człowiekowi, przeciw rodzinie, przeciw państwu. W tych mrocznych miejscach, w tych pokrętnych czasach każdy z nas ma być dowodem na istnienie Boga - mówił abp Krajewski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jałmużnik papieski przywołał wspomnienia ze swojej posługi na włoskiej Lampedusie, dokąd niedawno został posłany przez papieża Franciszka w związku z tragedią u wybrzeży tej wyspy, gdy zginęło ponad 380 imigrantów z Afryki. - Gdy tam przybyłem, by stać się przedłużeniem ramion Ojca Świętego, by przytulić do jego serca tych, którzy ocaleli z morza, a zmarłym oddać należną cześć, mogłem tylko milczeć i modlić się. Wieczorem odprawiłem Mszę św. Przed oczami miałem każdą z wyławianych osób, wrócił obraz ciała Jana Pawła II, które przygotowywałem na pogrzeb, widziałem także ciało mojego brata zmarłego nagle na morzu. Gdy doszedłem do ambony, stanął przede mną obraz ukazujący życie chrześcijańskie, namalowany słowami przez pochodzącą z Rosji misjonarkę. Chrześcijanin powinien mieć zawsze rozpostarte ramiona: jedno z nich to dotknięcie Boga w wierze, w sakramentach, pełne modlitwy, a drugie, podniesione - to dotknięcie bliźniego. I wtedy w przedziwny sposób staje się ukrzyżowany. Ale moja modlitwa, spowiedź, Komunia św. musi przejść przeze mnie. Może zatem życie przypomina kształt krzyża, zaczyna być mszą św. po Mszy św. - mówił abp Krajewski. Przytoczył też świadectwo jednego z nurków biorących udział w akcji wyławiania ciał imigrantów, który poprosił go o różaniec papieski dla żony, którą bardzo skrzywdził, myśląc tylko o sobie. - Bóg jest miłosierny, przebacza nam, nawet jeśli na to nie zasługujemy. Wystarczy tylko do Niego przyjść. Wiara jest cudem ufności po ciemku. Wiara przychodzi i pozwala mi zacząć żyć - „chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23, 4). Wiara jest jak wiosna mojego życia. Dzieląc się wiarą, tworzę Kościół - wyjaśnił abp Krajewski.
Na zakończenie Eucharystii jałmużnik papieski podziękował metropolicie łódzkiemu abp. Markowi Jędraszewskiemu za zaproszenie do katedry. - Dzisiaj po raz drugi włożyłem mitrę. Jestem biskupem ulicy, cierpienia i tych, którzy potrzebują pomocy ze strony Kościoła. Mitra mi nie przynależy, pewnie dlatego tak trudno mi się w niej mówiło - wyznał szczerze abp Krajewski. - Ojciec Święty, któremu powiedziałem, że wyjeżdżam do Łodzi, prosił, żebym mówił krótko i tak, „żeby zapamiętali”. Dlatego bardzo was proszę, zapamiętajcie, że kiedy wyjdziemy z tej katedry, rozpoczyna się msza św. naszego życia. Papież Franciszek prosił, aby nie sprowadzać Kościoła do katakumb, bo wtedy każde prawo można ustanowić, nawet przeciw rodzinie i człowiekowi - podkreślił abp Krajewski.