Reklama

Niedziela Małopolska

Jak rozmawiać z dziećmi o seksie

Seks jest coraz częstszym tematem rozmów, a zagadnienia z nim związane coraz częściej dotyczą dzieci. O tym, jak rozmawiać z dziećmi o „tych sprawach” mówi dr Marek Babik, wykładowca wychowania seksualnego na Akademii Ignatianum, doradca rodzinny, autor książki „Tato! Gdzie ja mam te plemniki”

Niedziela małopolska 44/2013, str. 4-5

[ TEMATY ]

dziecko

rozmowa

Bożena Sztajner

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MARCIN KONIK-KORN: - Spotkało się dwóch mężczyzn, więc musimy rozmawiać o seksie.

MAREK BABIK: - Nie ma wyboru (śmiech).

- Czy zgodzi się Pan z moją tezą, że bez rozmów o seksie nie da się żyć w społeczeństwie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nigdy się nie dało. Wiele czasu poświęciłem zagadnieniu wychowania seksualnego na początku XX w. Wtedy też mówiono sporo o tych sprawach. Znany krakowski lekarz Stanisław Kurkiewicz opracował wtedy nawet słownik, o tym jak się wyrażać w sprawach płciowych u lekarza. Prowadził wiele działań na rzecz uświadamiania dzieci, był autorem pierwszego wydanego po polsku podręcznika seksuologii. Jest w ogóle twórcą terminu „seksuologia”. Postulował do międzynarodowych towarzystw naukowych, aby zamiast słowa „seksologia” stosować „seksuologia”. Dlatego też możemy twierdzić, że to właśnie Polak jest autorem terminu stosowanego do dziś - „seksuologia”.

- Skoro więc można mówić w Polsce o wychowaniu seksualnym ze stuletnim rodowodem, to jak to jest, że z jednej strony młodzież i dorośli często wykazują się ignorancją w sprawach seksualności, a jednocześnie w środowiskach konserwatywnych i kościelnych neguje się potrzebę wychowania seksualnego.

Reklama

- Pierwszy ministerialny okólnik nakazujący wprowadzenie do polskich szkół problematyki wychowania seksualnego, w ramach przedmiotu higiena, pochodzi z 1920 r. Stanowisko Kościoła z okresu międzywojennego wyrażone w encyklikach Casti Connubii i Divini Illius Magistri mówi o wychowaniu seksualnym, ale z zastrzeżeniem pierwszeństwa rodziców w tym względzie. Dopiero w sytuacji, w której nie radzi sobie rodzic, może w tą edukację wejść pedagog. Kiedy analizowałem aktualne modele wychowania seksualnego doszedłem do wniosku, że brakującym elementem nie jest brak edukacji seksualnej w szkołach, lecz w rodzinie. Trzeba wypełnić lukę związaną z pierwszymi dziecięcymi pytaniami i doświadczeniami związanymi z przeżywaniem własnego ciała. Przyjmuje się powszechnie, że dziecko trzeba uświadomić w czasie, kiedy wchodzi w okres dojrzewania, a tu już często jest za późno. Jeżeli rodzice mają brać udział w wychowaniu, to pierwszy okres życia dziecka jest idealny właśnie dla nich.

- To co Pan mówi jest zupełnie czymś innym niż pojawiające się opinie, że edukacja seksualna jest niejako instruktażem w sprawach seksu.

- Analizowałem ostatnio przyczyny niepowodzeń ludzi w dziedzinie seksualności. Generalnie wśród nich nie ma przyczyn polegających albo na zbyt niskiej inteligencji albo na braku zrozumienia na czym polega seks. Niepowodzenia seksualne według większości opracowań związane są z problemami komunikacji i brakami w tworzeniu relacji. Redukowanie wychowania seksualnego do instruktażu technicznego jest więc kompletnie błędne. Ukazywanie dzieciom i młodzieży potrzeby pogłębiania związku i tworzenia właściwych relacji jest kluczowe.

- Czy jesteśmy w stanie taką edukację umożliwić, czy jest ona możliwa jedynie w domu rodzinnym?

- Na pewno osobom, które doświadczyły udanego związku swoich rodziców, łatwiej jest budować własne relacje. Ale nawet jeżeli ktoś doświadczył ułomności związku swoich rodziców, nie jest na pozycji straconej i może się relacji nauczyć. Stąd w Krakowie w ramach działalności duszpasterskiej dla narzeczonych, obok katechez dla narzeczonych oraz poznania naturalnych metod planowania rodziny są także oferowane warsztaty komunikacji małżeńskiej.

- Czy życie intymne rodziców powinno być jawne, aby dzieci mogły uczyć się właściwych relacji seksualnych?

Reklama

- Odłóżmy na chwilę kwestię współżycia, a przyjrzyjmy się nagości. Podchodzi się do niej różnie w różnych kulturach, choć nie ma takiej kultury, w której nie zakrywałoby się narządów płciowych. W biblijnym opisie grzechu Adam i Ewa, tuż po jego dokonaniu sporządzają sobie opaski. Seksualność jest bowiem tym obszarem, gdzie można człowieka wykorzystać nawet bez jego wiedzy. Stąd wstyd. Ma on właściwości ochronne. To dotyczy nagości. A co do stosunków seksualnych, śmiałbym wątpić, że jakiekolwiek małżeństwo mogłoby współżyć nie krępując się tym, że jest ktoś w ich pobliżu i patrzy. To tak wyjątkowe spotkanie, że domaga się ono intymności. Pomijam oczywiście w tych rozważaniach panów rozchylających płaszcz w parku... Jeżeli miałbym formułować ogólną zasadę, to dziecko powinno być wychowywane w takiej kulturze, w jakiej żyje. W naszej kulturze intymność jest sferą zakrytą dla innych i w taki sposób powinniśmy wychować dziecko.

- Kiedy jest najlepszy moment na edukację seksualną? Czy mamy ją zaplanować, czy czekać na jakieś wydarzenie lub pytania dziecka? Czy rodzice powinni sami wybierać czas, w którym powiedzą, „wiesz synu, jesteś już duży, powinieneś wiedzieć...”?

- Znalazłem wyprodukowane przez Ministerswo Edukacji filmy instruktażowe z lat 70. o tym, jak uświadamiać. Prezentowano tam sytuację, w której tata ubrany w krawat bierze na poważną rozmowę syna... Ten model ma wiele wad. Skutecznie jest wykorzystywać naturalne sytuacje wynikające z codziennego towarzyszenia dzieciom w ich dorastaniu.

- Dzieci zresztą same pogłębiają pewne tematy. Niektóre pytania zaskakują. O prezerwatywy, podpaski, wibratory. Rodzic często może nie być przygotowany na rozmowę...

Reklama

- Zawsze można rozmowę odroczyć i zastanowić się nad pytaniem. Niestety współczesne epatowanie seksualnością na każdym kroku stawia rodziców w trudnej sytuacji, bo musimy tłumaczyć dzieciom coś, co ani nie jest im potrzebne, ani nie jest możliwe do zrozumienia przez dzieci. Na pewno nie można odpowiadać „nie wiem”. Bo, poza wyjątkami, byłoby to kłamstwo. Jak dziecko pyta co to jest wibrator, trzeba odpowiedzieć, że to „plastikowa atrapa siusiaka”. A jak dopyta, po co to komu potrzebne, zawsze można krótko odeprzeć: „niektórym jest to do czegoś potrzebne”. Gdyby dalej dociekało, to można wyrazić swój stosunek do korzystania z tego rodzaju gadżetów. Dzieci przejmują oceny sytuacji wyrażane przez rodziców.

- Dopóki dzieci pytają o anatomię, czy o sprawy takie jak seks, miesiączka, ciąża, rodzice nawet cieszą się z tych pytań, bo wiedzą, że dziecko dorasta. Co jednak zrobić z pytaniami o kulturę seksualności, związaną z gender lub wynaturzeniami?

- Ja nie wiem, na ile te genderowe treści się w Polsce przyjmą. To jak z feminizmem. Przerobiliślmy to za komuny. Polskie kobiety muszą pracować, mężczyźni nie są w stanie samodzielnie utrzymać rodzin, więc postulaty feministek są nietrafione. Sądzę, że podobnie będzie z treściami genderowymi.

- To co powiedzieć dziecku, gdy ono przygląda się dwom, publicznie i demonstracyjnie, całującym się panom?

- Wiem, że nie należy odpowiadać pytaniem na pytanie, ale w tym przypadku proszę pozwolić mi na wyjątek. Skąd pan wie, że znalazłem się w takiej sytuacji? Oczywiście nie oczekuję odpowiedzi. Z takim pytaniem mojego syna spotkałem się przed samym Reichstagiem w czasie wycieczki do Berlina. Co odpowiedziałem? To może wszystkich zaskoczyć, ale zmuszony zostałem łagodzić krytyczną ocenę zachowania się tych panów wyrażoną przez niego, nauczonego, że zachowania seksualne nie powinny być demonstrowane publicznie.

- Co jednak, kiedy dziecko nie interesuje się w ogóle tematyką seksualną. Czy to normalne, że nie ma pytań? Kiedy dziecko powinno już coś wiedzieć o seksualności?

Reklama

- Ja stawiam granicę wieku 7-8 lat. Jeżeli dziecko w tym wieku nie zadaje pytań, to należy zainicjować rozmowę. Wykorzystując sytuacje naturalne np. widok całującej się pary, czy jakąś scenę w telewizji. Czasami rodzice mówią, że ich np. dziesięcioletnie dziecko nie zetknęło się jeszcze z sprawami seksualnymi. Nie wierzę w to. Nieraz dzieci wzajemnie nakładają sobie taką blokadę. Mówią do siebie o sprawach seksualnych, ale powtarzają „nie mów o tym mamie”.

- Czy można wymienić jakieś ogólne zasady rozmów o seksie z dziećmi, bez względu na ich wiek?

- Tak. Po pierwsze, nigdy nie można kłamać. Oczywiście, trzeba od razu dodać, że mówienie prawdy nie oznacza mówienia wszystkiego, co się wie. Proponuję krótkie odpowiedzi, dokładnie na pytanie zadane przez dziecko. Np. Skąd się biorą dzieci? - Dzieci się rodzą. Po udzieleniu takiej odpowiedzi należy zaczekać na kolejne pytanie dziecka po to, aby dowiedzieć się, o co dziecku dokładnie chodzi. Drugą rzeczą jest to, że odpowiedź zawsze można odroczyć. Nie można zbyć dziecka. Ale można powiedzieć, że porozmawiamy później, że musimy się zastanowić. Mamy jednak wtedy obowiązek, nie zwlekając zbytnio, sami wrócić do rozmowy. Nie powinniśmy też dziecka odsyłać do mamy czy taty.

- Czy z synem ma rozmawiać ojciec, a z matką córka?

Reklama

- Optymalnie jest, kiedy rozmawiają oboje rodzice, bez podziału kto z kim. Decyduje dziecko. Jeżeli zada pytanie tacie, odpowiada tata. Jeżeli zapytało mamę, odpowiada mama. Jeżeli dany rodzic widzi jakieś zachowanie dziecka, to on powinien reagować. Natomiast zgadzam się, że rodzic może mieć opory w danym temacie i prosi o pomoc drugiego. Nie może jednak być tak, że dziecko pyta taty, co to znaczy cudzołożyć, a on odpowiada „niech mamusia ci powie”. Przerzucanie dziecka od rodzica do rodzica może być traktowane przez dziecko jako odmowa odpowiedzi. Oczywiście, może wynikać z szacunku, że np. mama uważa, że tata lepiej coś potrafi wytłumaczyć, więc w wyniku wzajemnego porozumienia, można odpowiedź odroczyć i może ją dać wtedy drugi rodzic.

- Co grozi dzieciom, z którymi nie będziemy „o tym” rozmawiać?

- Największym zagrożeniem jest to, że nie przekażemy dzieciom własnego, zdrowego, rodzinnego podejścia do spraw seksualnych. Naszą rolę przejmie wtedy kto inny i dzieci mogą zostać przez kogoś lub przez coś wykorzystane. Musimy także uważać, żeby przez zaniechanie nie wychować przyszłych konsumentów treści erotycznych czy pornograficznych.

2013-10-29 16:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czas na walkę z oszczercami

Niedziela Ogólnopolska 50/2016, str. 36-37

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

Grzegorz Boguszewski

Maciej Świrski

Maciej Świrski

O „zupie aksjologicznej” i znaczeniu dobrego imienia kraju dla jego bezpieczeństwa z Maciejem Świrskim rozmawia Wiesława Lewandowska

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Kilka lat temu „z wściekłości na obrażanie dobrego imienia Polski” powstała Reduta Dobrego Imienia. Co ostatecznie zadecydowało o tym, że postanowił Pan powołać tego rodzaju obywatelską inicjatywę nie tylko sprzeciwu, ale też aktywnej obrony dobrego imienia Polski?
CZYTAJ DALEJ

Amerykanie zauważyli

2025-05-14 09:46

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Przez długie miesiące Donald Tusk i jego rząd żyli w złudnym komforcie braku konsekwencji. Siłowe przejmowanie mediów publicznych, przeprowadzone ze złamaniem ustawy medialnej i wyroków TK, nadużycia w wymiarze sprawiedliwości, brutalne przesłuchania, polityczne aresztowania — wszystko to działo się, jakby Polska stała się na chwilę strefą poza światłymi radarami Zachodu. Aż do teraz. Bo Amerykanie w końcu zauważyli.

List członków Komisji Sprawiedliwości Izby Reprezentantów USA do unijnego komisarza Michaela McGrata to nie tylko dyplomatyczna notka. To sygnał alarmowy: rząd Tuska znalazł się pod lupą największego mocarstwa świata, a to nie wróży dobrze ani jemu, ani – co ważniejsze – bezpieczeństwu Polski. Dlaczego? Bo jednym z filarów naszej obronności jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. A ten nie opiera się tylko na czołgach Abrams i bazie w Redzikowie, ale również na wspólnych wartościach: wolności słowa, praworządności i pluralizmie politycznym.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV przed wyborem na papieża bardzo lubił podróżować, kilkakrotnie objechał kulę ziemską

2025-05-15 09:34

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Zaledwie cztery dni po konklawe nowy papież Leon XIV zasugerował możliwość rychłej podróży do Turcji, z okazji 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego. Nie jest to żadnym zaskoczeniem dla tych, którzy już znali jego biografię: jako kardynał, biskup, a zwłaszcza podczas dwunastu lat pełnienia funkcji przeora generalnego Zakonu Augustianów, Robert Francis Prevost podróżował więcej niż którykolwiek inny papież przed objęciem urzędu. „Rzadko widywano go w Rzymie w czasach, gdy był przełożonym generalnym zakonu. Przez trzy czwarte roku był w drodze” - powiedział w rozmowie z austriacką agencją katolicką Kahpress przeor klasztoru augustianów Wiedniu, ojciec Dominic Sadrawetz.

“Dla przełożonego generalnego augustianów ciągłe podróże są wpisane w profil jego pracy” - wyjaśnił o. Sadrawetz, który za czasów bp. Prevosta był wikariuszem regionalnym w Austrii i często go spotykał. „Regularne wizyty na miejscu są ważne, aby dobrze poznać wspólnoty regionalne oraz ich wyzwania - i osobiście poprowadzić ważne spotkania, takie jak np. kapituły zakonu” - powiedział. Choć w zgromadzeniu istnieją również kontynentalni asystenci generała oraz wikariusz generalny, których można delegować do zadań bp Prevost osobiście przeprowadzał wizytacje tak często, jak to było możliwe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję