Reklama

Niedziela Legnicka

Odnaleziony po latach

Ma nieocenioną wartość artystyczną i historyczną, przez lata uważany był za zaginiony. Odkryty niemal przypadkowo podczas prac restauratorskich w kościele parafialnym w Niedźwiedzicach. Mowa o XVI-wiecznym portrecie szlachcica Wolffa von Buswoya. – To niezwykłe znalezisko, jedyne takie na Śląsku – mówi ks. Stanisław Szupieńko, diecezjalny konserwator zabytków

Niedziela legnicka 4/2014, str. 1

[ TEMATY ]

obraz

Ks. Stanisław Szupieńko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Portret szlachcica, właściciela Niedźwiedzic namalował nieznany autor. Dzieło, które powstało na desce, datowane jest na rok 1550. Ten szczególny obraz ukazuje głęboką wiarę dawnego właściciela wsi. Jego odkrycie było niemal przypadkowe. Podczas prac remontowych w kościele parafialnym natrafiono na obraz przedstawiający mężczyznę, który lewą dłoń trzyma na czaszce, a prawą, wzniesioną ku górze, wskazuje Chrystusa Zmartwychwstałego. Proboszcz parafii ks. Piotr Mianowski zgłosił ten fakt do Legnickiej Kurii Biskupiej – Referatu ds. Sztuki Sakralnej. Diecezjalny konserwator zabytków ks. Stanisław Szupieńko nie miał wątpliwości, że znalezisko jest wyjątkowe i cenne. Przy współpracy z prof. Janem Harasimowiczem z Uniwersytetu Wrocławskiego stwierdzono, że jest to bez wątpienia portret dawnego właściciela Niedźwiedzic Wolffa von Buswoya. Od czasów powojennych obraz ten uważany był za zaginiony. W archiwach Muzeum Narodowego we Wrocławiu pozostała po nim jedynie przedwojenna czarno-biała fotografia. Dzięki niej z identyfikacją dzieła nie było problemu.

Reklama

Ks. Stanisław Szupieńko mówi: – Obraz ten po wojnie, prawdopodobnie podczas prac remontowych został usunięty ze swojego miejsca, podobnie zresztą jak wiele innych elementów wyposażenia świątyni. Wyjęty z ram posłużył jako wzmocnienie ołtarza głównego. Może właśnie dzięki temu zbiegowi okoliczności ocalał do naszych czasów. – Obraz został nieco zniszczony, odcięto fragmenty deski, na której jest namalowany. Te braki widać dzięki porównaniu z fotografią ukazującą stan obrazu sprzed 60 lat. Niemniej jednak zachował się w dość dobrym stanie, choć z pewnością wymaga gruntownej konserwacji – dodał.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Diecezjalny konserwator zabytków podkreślił, że portret ten jest niezwykłą manifestacją wiary w zmartwychwstanie i życie wieczne. Trzeba pamiętać, że powstał w okresie reformacji, kiedy nasilały się prądy protestanckie. Ukazuje on dawnego właściciela wsi Wolffa von Buswoya, jednego z najbliższych współpracowników księcia legnicko-brzeskiego Fryderyka II, przedstawiciela śląskiej gałęzi dynastii Piastów. Wolff von Buswoy dokonał przebudowy kościoła w Niedźwiedzicach i jako pamiątkę swojego władania na tym terenie pozostawił ten właśnie portret.

Jak twierdzi prof. Jan Harasimowicz, dzieło to nie ma swojego odpowiednika na całym Śląsku. Jest to unikat. Zaliczyć go należy do jednego z najwybitniejszych dzieł sztuki portretowej epoki reformacji i renesansu.

Wymowa tego dzieła jest godna omówienia. Szlachcic trzyma lewą dłoń na czaszce, symbolu przemijalności życia. Ten gest oznacza, że sprawy ziemskie uważa za przemijające. Palcem prawej dłoni wskazuje scenę zmartwychwstania Chrystusa, który zwycięża śmierć, przebijając ją chorągwią wielkanocną. Towarzyszący tym scenom napis w języku niemieckim tłumaczy intencje tej kompozycji: „Wszystkie rzeczy na tym świecie są przemijalne, ale wieczny jest Bóg. Ja Wolff von Buswoy wierzę w życie wieczne za sprawą Chrystusa Zmartwychwstałego” – wyjaśnia ks. Szupieńko, powołując się na opinię prof. Harasimowicza.

Reklama

Jak już wspomnieliśmy, dzieło to wymaga gruntownej konserwacji. Ks. Szupieńko mówi, że wartość renowacji obrazu szacowana jest na ok. 40 tys. zł. Trwają poszukiwania sponsorów, którzy chcieliby sfinansować to przedsięwzięcie. Jeśli uda się dokonać tego w najbliższym czasie, być może już w maju będzie można oglądać portret Wolffa von Buswoya w Muzeum Miedzi w Legnicy.

Warto przy tej okazji wspomnieć, że kościół w Niedźwiedzicach w ciągu ostatnich lat przeszedł wiele gruntownych prac remontowych. Dokonano kapitalnego remontu dachu, łącznie z wymianą pokrycia dachu. Wykonano prace przy gotyckim ołtarzu – tryptyku ukazującym zdjęcie Jezusa z krzyża. Obecnie trwają prace restauratorskie przy renesansowej ambonie.

Znalezisko, jakiego dokonano w Niedźwiedzicach, uświadamia, że nasze zabytkowe świątynie kryją jeszcze wiele niespodzianek.

2014-01-23 11:53

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pieta

Niedziela rzeszowska 11/2016, str. 4

[ TEMATY ]

obraz

Arkadiusz Bednarczyk

Pieta z kościoła farnego w Rzeszowie

Pieta z kościoła farnego w Rzeszowie

W jednym z bocznych ołtarzy rzeszowskiego kościoła farnego znajdujemy przepiękny, osiemnastowieczny obraz. Zbolała Matka trzyma na kolanach martwe Ciało Syna. W tej tragicznej samotności towarzyszy Jej anioł, który składa pocałunek na ręce martwego Jezusa

W czternastowiecznej sztuce nastąpiło wyodrębnienie z tzw. chóru opłakujących po zdjęciu z krzyża Chrystusa, Matki i Syna. Powstaje Pieta, która symbolizuje związek cierpień Syna i Matki. Liryczną scenę przedstawiano na obrazach ołtarzowych bądź – na północ od Alp – częściej powstawały rzeźbione Piety. W tzw. Pietach północnych Matka Boża siedzi zwykle na tronie lub specjalnej ławie, podczas gdy w sztuce włoskiej wizerunek Matki z martwym Ciałem Syna przedstawiano w ten sposób, iż Maryja znajdowała się w pozycji półleżącej. Pieta jest przekazem dewocyjnym, który ukazuje trwanie w boleści Matki trzymającej na kolanach martwego Syna. Zrozumieć Pietę potrafi tylko kobieta – matka, która kiedykolwiek straciła swoje dziecko. Święty franciszkanin, kard. Bonawentura w jednej z układanych przez siebie modlitw przyporządkował każdej godzinie kanonicznej jeden epizod z Męki Pańskiej. Pietę umiejscawiano zwykle przed zachodem słońca, po zdjęciu z krzyża i opłakiwaniu. Mówiono, że nawet słońce nie chce być świadkiem tak wielkiej i osobistej tragedii, jaką jest rozpacz Matki nad umarłym Synem; woli więc szybko schować się za horyzont...
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio, dziecko z Pietrelciny

Niedziela Ogólnopolska 38/2014, str. 28-29

[ TEMATY ]

O. Pio

Commons.wikimedia.org

– Francesco! Francesco! – głos Marii Giuseppy odbijał się od niskich kamiennych domków przy ul. Vico Storto Valle w Pietrelcinie. Ale chłopca nigdzie nie było widać, mały urwis znów gdzieś przepadł. Może jest w kościele albo na pastwisku w Piana Romana? A tu kabaczki stygną i ciecierzyca na stole. W całym domu pachnie peperonatą. – Francesco!

Maria Giuseppa De Nunzio i Grazio Forgione pobrali się 8 czerwca 1881 r. w Pietrelcinie. W powietrzu czuć już było zapach letniej suszy i upałów. Wieczory wydłużały się. Panna młoda pochodziła z rodziny zamożnej, pan młody – z dużo skromniejszej. Miłość, która im się zdarzyła, zniwelowała tę różnicę. Żadne z nich nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Oboje szanowali religijne obyczaje. Giuseppa pościła w środy, piątki i soboty. Małżonkowie lubili się kłócić. Grazio często podnosił głos na dzieci, a Giuseppa stawała w ich obronie. Sprzeczki wywoływały też „nadprogramowe”, zdaniem męża, wydatki żony. Nie byli zamożni. Uprawiali trochę drzew oliwnych i owocowych. Mieli małą winnicę, która rodziła winogrona, a w pobliżu domu rosło drzewo figowe. Dom rodziny Forgione słynął z gościnności, Giuseppa nikogo nie wypuściła bez kolacji. Grazio ciężko pracował. Gdy po latach syn Francesco zapragnął być księdzem, ojciec, by sprostać wydatkom na edukację, wyjechał za chlebem do Ameryki. Kapłaństwo syna napawało go dumą. Wiele lat później, już w San Giovanni Rotondo, Grazio chciał ucałować rękę syna. Ojciec Pio jednak od razu ją cofnął, mówiąc, że nigdy w życiu się na to nie zgodzi, że to dzieci całują ręce rodziców, a nie rodzice – syna. „Ale ja nie chcę całować ręki syna, tylko rękę kapłana” – odpowiedział Grazio Forgione, rolnik z Pietrelciny.
CZYTAJ DALEJ

Delegaci Episkopatów Europy: troska o stworzenie to istotna część wiary, a nie opcja polityczna

Troska o stworzenie jest istotną częścią wiary chrześcijańskiej, a nie opcją polityczną. Mówiono o tym podczas spotkania biskupów delegatów konferencji episkopatów Europy i dyrektorów krajowych kościelnych biur ds. ochrony stworzenia.

Spotkanie odbyło się w dniach 19-21 września w Castel Gandolfo pod hasłem „«Laudato si’»: nawrócenie i zaangażowanie”. W dziesiątą rocznicę encykliki papieża Franciszka „Laudato si’” zorganizowała je Sekcja ds. Ochrony Stworzenia Rady Konferencji Biskupich Europy (CCEE). Jej przewodniczący, greckokatolicki biskup Bohdan Dziurach wskazał na trwałą wartość encykliki, uznając ją za kamień milowy nauczania i działań Kościoła katolickiego w dziedzinie ochrony środowiska.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję