To oni są twarzą nadziei
„Dla nas bycie tu w Rzymie to znak naszej egzystencji. To dla nas bardzo ważne, żeby tu być i ogłaszać naszą obecność, która oznacza: Ukraina trwa, Ukraina walczy i Ukraina się modli – mówi w rozmowie z mediami watykańskimi ks. Roman Demush, odpowiedzialny za duszpasterstwo młodzieży greckokatolickiej na Ukrainie. – Brać udział w Jubileuszu Młodych w Roku Nadziei… jest dla nas ogromnie ważne, ponieważ to właśnie młodzi Ukraińcy są prawdziwą twarzą nadziei. Dla nich, być tutaj w Rzymie, na tym święcie radości, a także spotkaniu w wierze z rówieśnikami, oznacza również znów poczuć, że normalne życie jest możliwe. Życie bez bombardowań, bez strachu, bez strat – ale życie pełne marzeń”.
Noc bez alarmów – darem od Boga
Kapłan podkreśla, że choć młodzi ludzie, poprzez swoją niezłomność, są „twarzami nadziei”, to jednak niosą ze sobą ogromne ciężary, których często nie widać na pierwszy rzut oka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
„To pielgrzymowanie, poza wymiarem duchowym ma też wymiar terapeutyczny. Dla naszych młodych zetknięcie się z życiem, z normalną rzeczywistością młodych ludzi, jest niezwykle ważne. Robimy wszystko, by ich rozśmieszyć, rozweselić – to niełatwe. Boją się ludzi, tłumu, hałasów, samolotów widzianych na niebie. Dla nich nawet spanie na podłodze bez alarmów bombowych – to dziś dar od Pana Boga” – mówi ks. Demush. I podkreśla, że tym cenniejsze jest doświadczenie obejmującej ich wspólnoty Kościoła, którą symbolizuje kolumnada, otaczająca Plac św. Piotra.
Spotkanie młodzieży inne, niż wszystkie
Ukraińskim pielgrzymom towarzyszy Przewodniczący Komisji ds. Młodzieży Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego bp Bryan Bayda CSsR. Choć do tej pory uczestniczył w 9 edycjach Światowych Dni Młodzieży – począwszy od Toronto w 2002 r., podkreśla wyjątkowość tegorocznego spotkania w Rzymie. „Ci młodzi pielgrzymi nie przyjechali tylko po to, by zobaczyć Rzym – mówi. – Dają światu świadectwo głębi swojej wiary i nadziei, nawet pośród ogromnego cierpienia”.
Hierarcha mówi o ich cierpieniu i niepokoju, którego często nie widać na pierwszy rzut oka. „Niektórzy zostawili tam dziadków, którzy nie mają nikogo innego, kto by się nimi zajął. Nie wiedzą, co wydarzy się w domu, gdy ich nie będzie. Ludzie patrzą na nich i myślą, że wszystko jest w porządku, bo udało im się tu dotrzeć, ale nie widzą poświęceń” – podkreśla hierarcha.
Konkretny wymiar solidarności
Nie widać też ogromu solidarności i mobilizacji całych wspólnot. Tymczasem wśród uczestników jest m.in. 100-osobowa grupa młodzieży z terenów, przed który przechodzi wojenny front i którzy przyjechali do Rzymu dzięki wsparciu finansowego w ramach projektu „Bilet Nadziei” – wzorowanego na polskiej inicjatywie „Bilet dla Brata”, która pomogła młodzieży ze Wschodu przyjechać w 2016 r. do Krakowa. Są też ci, którym pomógł polski Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie – to 100 pielgrzymów, głównie z diecezji mukaczewskiej.
W sumie, w gronie 2 tysięcy ukraińskich pielgrzymów, zebranych w Rzymie, 1500 przyjechało z samej Ukrainy, zaś 500 z diaspory, m.in. z Polski, Włoch, Kanady i Australii. 31 lipca przez cały dzień spotykają się w Bazylice św. Zofii, gdzie mogą do nich dołączyć także rówieśnicy z innych krajów.