Przed 50 laty, 9 maja 1965 r. w piękną, słoneczną niedzielę w trakcie dorocznych uroczystości ku czci św. Stanisława abp Karol Wojtyła koronował obraz Matki Bożej od Wykupu Niewolników z kościoła św. Jana (sióstr prezentek). Przywołujemy dziś relację z tych wydarzeń, opowiedzianą przez naocznego świadka.
Aktem wstępnym do koronacji było odczytanie w języku polskim dekretu Kapituły Watykańskiej, zezwalającego na koronację, po czym Matka Generalna Magdalena Skalska złożyła ślubowanie, że siostry prezentki będą strzec obrazu i szerzyć jego kult. Następnie Ksiądz Arcybiskup poświęcił korony i nałożył je na głowę Dzieciątka Jezus i Jego Matki. Władze państwowe, aby obniżyć rangę uroczystości, zorganizowały po przeciwnej stronie skałecznego klasztoru nad Wisłą huczny piknik, połączony ze świętem zakończenia wojny. Jedną z „atrakcji” był niski przelot samolotu, podczas którego abp Wojtyła musiał przerwać przemówienie, mówiąc: „Poczekajmy, niech i ten samolot odda cześć Matce Bożej”. Koronacja Matki Bożej od Wykupu Niewolników była pierwszą koronacją dokonaną przez abp. Wojtyłę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po powrocie procesji ze Skałki na Wawel ukoronowany obraz ustawiono w katedrze przed głównym ołtarzem na dywanie. Wierni zaczęli się tłoczyć, aby dotknąć obrazu ręką, różańcem i innymi dewocjonaliami. Aby nie dopuścić do ewentualnego uszkodzenia obrazu, siostry utworzyły ochronny szpaler, odbierały przedmioty kultu religijnego i delikatnie dotykały nimi obrazu, zwracając je wiernym.
Naoczny świadek koronacji opisuje, że gdy razem z kolegą podeszli, aby również dotknąć ukoronowanego obrazu Matki Bożej małym obrazkiem, który chcieli ofiarować przebywającemu w szpitalu koledze, z zakrystii wyszedł abp Karol Wojtyła, który zauważył ich przed obrazem. Kiedy dowiedział się, że pragną podarować obrazek wraz z modlitwą choremu, sam podszedł do obrazu, dotknął go małym obrazkiem i przekazał go dla chorego, obiecując modlitwę w jego intencji. Wzruszający był moment przekazania obrazka w szpitalu. Chory, którego rokowania nie były optymistyczne, przyjął podarunek ze wzruszeniem. Po kilku miesiącach choroba minęła, a pacjent wrócił do życia, skończył seminarium i został kapłanem.