Osoba biskupa Macieja znana jest szerzej przede wszystkim z pozwolenia, jakie wydał na początku XVII stulecia, na osiedlenie się Ojców Bernardynów w Leżajsku przy kościele z Cudownym Obrazem i ufundowanie klasztoru, którego budowę miał sfinansować starosta Łukasz Opaliński. Scena ta znajduje się dzisiaj na jednym z fresków w nawie głównej Bazyliki w Leżajsku.
Cudowne ocalenia
Już w dziecięcym wieku przyszły biskup doświadczył niezwykłych wydarzeń. Kiedy był niemowlęciem przez przypadek przywalono go stertą bielizny i omal nie uduszono. Po raz wtóry, w wieku czterech lat, kiedy bawił się z dziećmi nad rzeką, urwisy wtrąciły go do rzeki; chłopczyk byłby utonął, gdyby nie przygodny człowiek, który wyciągnął go z rwącej wody. Matka Macieja, krewna ówczesnego biskupa poznańskiego Jana Lubrańskiego, obiecała Bogu, że chłopiec zostanie w przyszłości księdzem...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gruntownie wykształcony, po studiach w Rzymie, Maciej Pstrokoński przypadł do gustu samemu królowi Zygmuntowi III Wazie. Dostał pracę w królewskiej kancelarii jako sekretarz. Monarcha wysyłał go w liczne poselstwa dyplomatyczne, a kiedy umarł ojciec Zygmunta, Pstrokoński towarzyszył królowi w podróży do Szwecji. Za zasługi i wierną służbę dla państwa król Zygmunt III wynagrodził Macieja biskupstwem przemyskim... Swoje pierwsze kroki nasz biskup skierował na Jasną Górę prosić o potrzebne łaski w sprawowaniu swojego pontyfikatu.
Klątwa w katedrze
Reklama
Maciej Pstrokoński walczył z reformacją i waśniami magnackimi w swojej diecezji. W 1603 r. doszło w Przemyślu do bitwy między oddziałami Jana Tomasza Drohojowskiego, starosty przemyskiego a Stanisławem Stadnickim; byli podobno zabici i ranni, a katedra przemyska została wskutek strzelaniny magnatów uszkodzona. Stanisław Stadnicki z Leska nabył obciążone dobra Stanisława Tarnawskiego dłużnika Drohojowskiego – stąd wojna magnatów. Biskup przemyski Maciej Pstrokoński uciec się musiał do rzucenia klątwy na Drohojowskiego, który klęcząc przed progiem katedry, prosić miał o przebaczenie całując pierścień biskupi. Do ostatecznego rozstrzygnięcia miało dojść w 1605 r. Jan Tomasz Drohojowski poległ, a Stadniccy splądrowali dobra przemyskiego starosty: Wojutycze i Rybotycze, skąd musiała uchodzić wdowa po staroście. Wydał ciekawą instrukcję dla księży chodzących po tzw. kolędzie: Księża mieli starać się pojednać zwaśnionych, zachęcać wszystkich do skromności i trzeźwości, pocieszyć wdowy i sieroty i wesprzeć materialnie najuboższych.
Znany jest także wypadek, kiedy to biskup nakazał rozpędzić targowisko przy jarosławskiej kolegiacie.. Był bowiem w tym mieście zwyczaj, że „tuż przy ścianach kościoła” kupcy ustawiali swe kramy, przez to profanowali święte miejsce. Biskup Maciej zagroził nawet ówczesnemu burmistrzowi miasta interdyktem, który rzuci na miasto, gdyby sprawa jarmarków jarosławskich miała się powtórzyć.
Wkrótce król mianował go podkanclerzym; ówczesne elity Rzeczypospolitej były tym zdziwione, gdyż – jak pisał historyk ks. Władysław Sarna – „uważano go raczej za zdolnego do zacisza i wczasu zakonnego, niż do zgiełku i kłopotu spraw publicznych. (...) Wszyscy zachwyceni byli jego uprzejmością i biegłością w załatwianiu spraw publicznych”. Swoich nieprzyjaciół starał się przychylnością i przysługami odmienić. Pstrokoński próbował także jednać zwaśnione strony podczas rokoszu Zebrzydowskiego. Kiedy pokonano rokoszan to właśnie nasz biskup prosił króla Zygmunta o darowanie im kar... Był także przeciwny „Dymitriadom” – kampanii polskich szlachciców (głównie Mniszchów) osadzenia na tronie rosyjskim fałszywego, powolnego sobie cara. Po śmierci Jana Zamoyskiego król mianował Macieja Pstrokońskiego kanclerzem...
Umrzeć miał biskup Pstrokoński w 1609 r., podobno ze słowami „Ave Maria” na ustach. Był zaś tak ubogi, że to, co pozostawił, ledwie wystarczyło na spłatę jego długów...
Prorocza wizja
Prowadząc świątobliwe życie, co na tle ówczesnych elit szlacheckiej Rzeczypospolitej nie było zjawiskiem częstym, biskup Pstrokoński zwykł był codziennie medytować godzinę przed wieczorną wieczerzą... Pewnego wieczora – jak opisywał to XVIII-wieczny pamiętnikarz, którego relacja odnaleziona została w kolekcji hrabiego Wiktora Baworowskiego – biskup poczuł woń siarki... Po chwili zobaczył wychodzących z kominka zmarłych senatorów, z których głów buchał ogień. Zdumiony swoim widzeniem Maciej Pstrokoński postawił „zjawom senatorskim” pytanie: „Na jakiej drodze jesteście, zbawiennej czy potępionej?”. Zjawy senatorów odrzekły po chwili namysłu: „Jesteśmy potępieni wszyscy za to, że wykrętnymi racjami politycznymi obrażaliśmy Boga i ludzi w Ojczyźnie”... Po czym zjawy senatorskie zniknęły, a biskup całą relację przekazać miał jako przestrogę dla Rzeczypospolitej...