Reklama

Głos z Torunia

Wspomnienia z dawnych przedmieść Torunia

Wielokrotnie przejeżdżamy przez Toruń, a może nawet planujemy tam wycieczkę. Czy zdajemy sobie sprawę, ile historycznych tajemnic kryje to miasto? Ile wspaniałych postaci jawi się nam w tle historii Torunia? Jednym z takich miejsc jest stary gmach z czerwonej cegły przy ul. Skłodowskiej-Curie 27/29, w którym obecnie mieści się oddział psychiatryczny Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Pewnie nie zdajemy sobie sprawy, jaką historyczną tajemnicę kryją te dawne mury…

Niedziela toruńska 37/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

Toruń

Ks. Paweł Borowski

W budynku mieści się oddział psychiatryczny Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu

W budynku mieści się oddział psychiatryczny Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był 1920 r. W Toruniu, jak w każdym większym polskim mieście, plagą były choroby weneryczne. Bezrobocie, brak środków do życia zmuszały młode kobiety i dziewczyny do rzucenia się w ostateczność: do rezygnacji ze wszystkich zasad moralnych i szukania zarobku na ulicy kosztem własnego ciała. Konsekwencją tego były właśnie te choroby, trudne do opanowania, niemożliwe do wyleczenia, a bardzo przykre i uciążliwe dla samych chorych i szkodliwe dla innych. Nic więc dziwnego, że te osoby musiały być pod nadzorem policji obyczajowej. Z historii apostolatu bł. Marii Karłowskiej wiemy, że pierwsze jej wychowanki to były właśnie tzw. dziewczyny kontrolne, czyli z „czarną książeczką”, a więc zarejestrowane przez policję jako trudniące się nierządem. „Słowo Pomorskie” z 31 marca1935 r. tak pisało o tym problemie: „Dziewczęta moralnie upadłe i fizycznie zgangrenowane – to była sfera tak obca i daleka, że liczyła się nie tylko do owych spraw, o których się nie mówi, ale do tych, o których się nawet myśleć nie chce”.

Powiew nadziei

Reklama

Były jednak osoby szlachetne, którym los tych biednych istot nie był obojętny. Trzeba tu wspomnieć o lekarzu toruńskim Otto Steinbornie i jego żonie Helenie, którzy byli świadomi, że nadzór policyjny i 3-miesięczne zamknięcie w szpitalu nie rozwiąże problemu. Kiedy we wrześniu 1920 r. niemieckie Siostry Czerwonego Krzyża opuszczały swoje placówki na Pomorzu, w tym także toruński szpital dla kobiet wenerycznie chorych, Steinbornowie z ówczesnym wojewodą pomorskim Janem Brejskim i zaprzyjaźnionymi osobami dobrej woli postanowili zreorganizować ten dział lecznictwa, powołując do istnienia Pomorskie Towarzystwo Opieki Moralnej nad Dziewczętami i Kobietami, które wynajęło dom dawnego szpitala wojskowego dla chorych zakaźnie w pobliżu dworca Mokre z zamiarem przekazania lecznicy siostrom pasterkom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Doktorowi bardzo zależało na tym, aby okres pobytu pacjentek w szpitalu wykorzystać nie tylko na leczenie, lecz także wychowawcze oddziaływanie na ich spaczone charaktery i nauczenie pożytecznych prac. Miał przekonanie – jak pisał – że „w prostytutce, chociażby najwięcej zepsutej, tkwi iskra człowieczeństwa i kobiecości zarazem, a dotychczasowy sposób umoralniania ich za pomocą przepisów policyjnych zawiódł zupełnie”. Wiedząc, że Maria Karłowska zajęła się w Poznaniu i Lublinie dziewczynami uwikłanymi w niemoralność i siostry pasterki wywierają dodatni wpływ swoją cierpliwością, łagodnością, wyrozumiałością i zajęciem dziewcząt pracą, postanowił zwrócić się o pomoc właśnie do pasterek.

Pasterki na ratunek

Reklama

Matka Maria Karłowska, ta, która dotknęła dna ludzkiej nędzy już w początkach swego apostolatu, kiedy odwiedzała jedną ze swych pierwszych podopiecznych na oddziale wenerycznym poznańskiego szpitala, nie mogła pozostać obojętną wobec takiej prośby. Pani Steinbornowa relacjonuje: „Matka Generalna Maria Karłowska przyjęła tę propozycję z entuzjazmem”. Ewangeliczne zrozumienie swego apostolstwa wprowadziło ją na myśl, którą później bardzo podkreślał św. Jan Paweł II: Chrystus Pan odkupił całego człowieka, z duszą i ciałem. Dlatego – według Matki Marii – pasterki powołane do współpracy z Nim w dziele zbawienia muszą poświęcać się równocześnie dla chorych dusz i ciał ponoszących skutki grzechu. Tak więc pasterki powinny „poprzez leczenie chorych ciał trafiać do dusz i zdobywać je dla Boga” – stwierdziła Matka Karłowska.

Zarówno w ówczesnym społeczeństwie, jak i w sferach kościelnych żywe było przekonanie, że siostry zakonne ślubujące czystość nie mogą poświęcać się pracy przy wenerycznie chorych. Matka Maria jednak postanowiła rozpocząć bez zwłoki działalność w Toruniu. Po uzyskaniu od władzy duchownej pozwolenia na otwarcie filii, wysłała 21 września 1920 r. dziewięć sióstr do pracy w szpitalu, wśród nich dwie pielęgniarki. Dzieło to nie mieściło się w ramach ówczesnego Kodeksu Prawa Kanonicznego, pasterki pielęgniarki nie mogły więc składać ślubów zakonnych i początkowo istniały jako Stowarzyszenie Samarytanek od Dobrego Pasterza. Składały tylko ślub poświęcenia się pielęgnacji kobiet wenerycznie chorych i miały nieco inny ubiór niż pasterki wychowawczynie. Dopiero po usilnych staraniach Matki, gdy 21 września 1928 r. prymas Hlond zatwierdził konstytucje Zgromadzenia Sióstr Pasterek, pielęgnacja kobiet wenerycznie chorych została uznana jako jeden z ich celów statutowych, a pielęgniarki mogły złożyć śluby i uzyskały pełne prawa sióstr zakonnych.

Reklama

Pani Steinbornowa pisała: „Siostry pasterki z łagodnością i wyrozumieniem rozpoczęły pracę nad umoralnianiem pacjentek, przeważnie kobiet lekkomyślnych. Równocześnie zachęcały do pracy, prosząc je o pomoc najpierw w uporządkowaniu gospodarstwa, na wiosnę ogrodu, z czasem zręczniejsze – według ich upodobania – uczyły szycia, haftów, rozmaitych robót ręcznych. W świetlicy miło urządzonej i przytulnej przeplatały pracę czytaniem, różnymi grami, a nawet zabawami. I tak już pierwsza Gwiazdka była uroczysta i na wskroś serdeczna. Praca była trudna, ale już w tym krótkim czasie dawała poznać, że wiele pacjentek okazywało dobre chęci”.

Na początku 1921 r. nastąpiła reorganizacja Szpitala Miejskiego. W wynajętym przez Wojewódzki Urząd Zdrowia budynku przy dworcu Toruń-Mokre (dziś Dworzec Wschodni) utworzono Wojewódzką Lecznicę Dobrego Pasterza i oddano ją w zarząd siostrom pasterkom, a doktor Steinborn został lekarzem naczelnym. Statystyka szpitalna wykazuje, że w 1920 r. leczono tam 32 chore, zaś w latach 1921-29 liczba pacjentek wahała się między 394 a 497. Część dziewczyn okazała chęć dalszego pozostania pod opieką sióstr pasterek, trzeba więc było znaleźć dla nich schronisko, by nie wróciły na ulicę i żeby nie stracono owoców pracy („Historia Torunia według dr. Steinbornowej”). Dlatego Matka Karłowska otwarła domy misyjne zgromadzenia w Topolnie i Pniewitem, gdzie mogły udać się pacjentki toruńskie po leczeniu szpitalnym.

Duch miłości pasterskiej

Reklama

Cofnijmy się jeszcze na chwilę w codzienne życie szpitala, który często odwiedzała Matka Maria Karłowska. Siostry pozostawiły notatki zatytułowane „Wspomnienia toruńskie”, gdzie podały wiele epizodów ukazujących, że ich praca z pacjentkami nie była łatwa, ale konieczna i owocna. Niezapomniane było przywitanie Matki Marii z pacjentkami w początkach pracy sióstr w szpitalu toruńskim: „Przyjechałam do was, aby was poznać, aby was ratować, bo jestem waszą matką”. Słowo „matka” zadziałało: dziewczyny popłakały się – wiele z nich nie miało matki godnej tego miana – poklękały, a Matka nakreśliła wszystkim krzyżyki na czołach, błogosławiąc mocą swego duchowego macierzyństwa.

Zanim jednak doszło do nawrócenia, bywały np. ucieczki dziewczyn „kontrolnych”, które nocą wdrapywały się na dach przybudówki i stamtąd spuszczały się rynnami do miasta. Jedna z nich znosiła nawet na plecach koleżankę. Matka orzekła, że „chyba sam diabeł jej w tym pomagał”. Bywały bójki, bywały też próby samobójcze, zakończone jednak zawsze szczęśliwym odratowaniem desperatki. Jedna z pacjentek spuściła z łańcucha psa, a sama schowała się do budy, powodując zamęt i długie poszukiwania jej, a potem niełatwe wydobycie dziewczyny ze schowka. Zdarzały się ucieczki pod parkan i zaczepianie przechodniów. Pewnej nocy na dworcu Toruń-Mokre zatrzymał się pociąg z wojskiem. Żołnierze, wiedząc, kim są pacjentki szpitala, urządzali krzyki i nawoływania. To wystarczyło, by wszystkie dziewczyny wyrwać z łóżek do okien i w podobny sposób im odpowiadać. Siostrom niełatwo było uciszyć ten nocny hałas. Ale na szczęście w tym czasie była tam Matka Maria. Wzięła duży krzyż, otworzyła okno, przeżegnała w stronę dworca i donośnym głosem zawołała: „Ucisz się, milcz! Zamilknij!” – i o dziwo, nagle zrobiła się cisza. Dziewczyny zaskoczone i gwałtowanie uspokojone poszły z powrotem do sypialni. Ale nikt nie policzy modlitw Matki Marii o nawrócenie tych biednych istot, jej cichych pokut podejmowanych w tej intencji, czasu spędzonego na kolanach w kaplicy szpitalnej…

Kiedyś jedną z pacjentek bardzo bolał ząb, nic nie pomagało, twarz spuchła i zsiniała. Cierpiąca podbiegła do Matki i prosiła, żeby pobłogosławiła jej bolącą twarz. Matka dotknęła policzka, nakreśliła krzyżyk i odeszła, a ból ustał i szczęśliwa dziewczyna biegała po salach, opowiadając, co się wydarzyło. Innym razem w spiżarni kończyła się mąka. Modlitwa Matki, jej błogosławieństwo z wiarą i zaufaniem św. Józefowi sprawiły, że mąki wystarczyło do nowego transportu.

To tylko maleńkie migawki tego, co widziały i odczuły mury toruńskiego szpitala. Nie ma tam już dzisiaj pasterek i ich pacjentek. W 1949 r. szpital został upaństwowiony. W 1962 r. siostry zostały zwolnione z pracy, a w 1973 r. także z zajmowanego mieszkania. Ale bez wątpienia powiedzieć możemy, że mury tego szpitala nasiąkły obecnością i duchem bł. Marii Karłowskiej, jej głęboką troską o człowieka, jego duszę i ciało, autentyczną miłością apostołki Dobrego Pasterza i zawsze to będzie z nich promieniować na każdą funkcjonującą tam instytucję. Na zawsze też pozostanie to dumą i chlubą Torunia, że właśnie w tym mieście Opatrzność Boża zainaugurowała takie niezwykłe dzieło, na którym odcisnęła niejako swą pieczęć nasza Błogosławiona.

2015-09-10 09:53

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Śmigiel: Jezus jest darem dla spragnionych prawdy i miłości

[ TEMATY ]

Orszak Trzech Króli

Toruń

diecezja toruńska

Renata Czerwińska

- Jezus jest darem dla spragnionych prawdy i miłości – mówił bp Wiesław Śmigiel podczas Mszy św. w uroczystość Objawienia Pańskiego. Eucharystia była sprawowana w toruńskiej katedrze na rozpoczęcie Orszaku Trzech Króli, w którym uczestniczyło kilka tysięcy mieszkańców Torunia.

W homilii biskup toruński podkreślił, że uboga betlejemska stajenka nie jest miejscem zarezerwowanym dla nielicznych. - Uboga stajenka w Betlejem nie jest kościelnym terenem prywatnym, zarezerwowanym dla wybranych, ale jest dobrem wspólnym wszystkich ludzi – mówił. Zaznaczył, że dzisiejsze święto przypomina nam, że Jezus jest darem dla każdego człowieka. - Jezus, mały obywatel Betlejem, ubogiej mieściny judejskiej, narodzony w największej pokorze i ubóstwie staje się darem dla wszystkich. Najpierw dla Maryi, swej Matki, ale także dla Józefa, swojego opiekuna, dla pasterzy, a przez tajemniczych gości z innych krain – Mędrców, Jezus staje się darem ofiarowanym każdemu człowiekowi. Każdy, kto jest spragniony prawdy i miłości może przyjść do Jezusa – dodał.
CZYTAJ DALEJ

„Napełnił naczynie wodą i zaczął umywać uczniom nogi” (J 13, 5)

Niedziela warszawska 15/2004

[ TEMATY ]

Wielki Tydzień

pl.wikipedia.org

Mistrz Księgi Domowej, "Chrystus myjący nogi apostołom", 1475

Mistrz Księgi Domowej, Chrystus myjący nogi apostołom, 1475
1. Wszelkie „umywanie”, „obmywanie się” lub kogoś albo czegoś kojarzy się ściśle z faktem istnienia jakiegoś brudu. Umywanie to akcja mająca na celu właśnie uwolnienie się od tego brudu. I jak o brudzie można mówić w znaczeniu dosłownym i przenośnym, taki też sens posiada czynność obmywania; jest to oczyszczanie się z fizycznego brudu albo akcja symboliczna powodująca uwolnienie się od moralnego zbrukania. To ten ostatni rodzaj obmycia ma na myśli Psalmista, kiedy woła: „Obmyj mnie całego z nieprawości moich i oczyść ze wszystkich moich grzechów …obmyj mnie a stanę się bielszy od śniegu” (Ps 51, 4-9). Wszelkie „bycie brudnym” sprowadza na nas złe, nieprzyjemne samopoczucie, uwolnienie się zaś od owego brudu przez obmycie przynosi wyraźną ulgę. Biblia mówi wiele razy o obydwu rodzajach zarówno brudu jak i obmycia, czyli oczyszczenia. W rozważaniach niniejszych zajmiemy się obmyciami z brudu w znaczeniu moralnym.
CZYTAJ DALEJ

Zaproszenie na webinar „Komunikacja w relacjach”

2025-04-17 22:50

plakat organizatorów

    Dlaczego komunikacja między dwiema osobami bywa tak trudna? Jak wyrażać swoje zdanie, aby zostać zrozumianym?

Już 24 kwietnia 2025 r. na bezpłatnym webinarze pt. „Komunikacja w relacjach” porozmawiamy o komunikacji i sposobach, aby uczynić ją skuteczną i łatwiejszą.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję