Choć wielu uderza w alarmistyczne tony, Brexit to nie koniec świata. To tylko wyraźny sygnał, że większość Brytyjczyków ma dość takiej Unii Europejskiej, jaką od pewnego czasu proponują eurokraci z Brukseli. Brytyjczycy mieli odwagę powiedzieć: „Wychodzimy!”.
Z niemiecko-francuskich kręgów eurokratycznych słychać: „Niech wychodzą jak najszybciej!”. Zadufani w sobie politycy i urzędnicy nie dostrzegają, że również z innych krajów Europy coraz wyraźniej słychać głosy sprzeciwu wobec Unii, która z jednej strony bezprawnie ingeruje w sfery przynależne poszczególnym krajom (ingerencja w spór o Trybunał Konstytucyjny w Polsce, choć pamiętajmy, że inspiracja wyszła z kręgów polskiej opozycji) lub za grube pieniądze zajmuje się bzdurami (np. pojemnością spłuczek w toaletach), a z drugiej – nie ma pomysłu na rozwiązanie spraw kluczowych dla bezpieczeństwa Europy i jej obywateli (np. kwestii uchodźców i wpływów islamskich).
Jakikolwiek dyktat – unijny czy niemiecko-francuski – oznaczać będzie koniec wspólnej Europy i niebezpieczeństwo nowej wojny. Ratunkiem jest pokorny powrót do Europy wartości, których symbolem jest wieniec z gwiazd dwunastu na unijnej fladze. Tylko czy eurokraci odczytują jeszcze takie znaki?
Pomóż w rozwoju naszego portalu