Trener Młodzieżowych Sekcji Piłki Nożnej w LKS Pogórze, Tomasz Dybczyński, wpadł na pomysł organizowania spotkań mikołajkowych 4 lata temu. – Spotkania mikołajkowe organizuje LKS Pogórze. Mają na celu integrację grupy, pokazanie, że dzieci nie tylko uczestniczą w rozgrywkach sportowych, ale spotykają się wraz z rodzicami w jednym miejscu, gdzie rozmawiamy, wspominamy, oglądamy prezentację multimedialną z sezonu. Ważne, żeby rodzice widzieli, że stale dzieje się coś wartościowego dla dzieci i że warto, by dzieci grały w naszych piłkarskich Sekcjach – mówi Tomasz Dybczyński. – Spotkania mają charakter ekumeniczny. Uczestniczą w nich zawodnicy z rodzicami oraz zaproszeni goście. Zapraszamy m.in. Proboszcza z Pogórza, który wspiera naszą działalność, oraz znaną osobę ze świata sportu, która mogłaby być dla dzieci wzorem do naśladowania w przyszłości i inspiracją do wartościowych działań. We wcześniejsze lata gościliśmy olimpijkę Paulinę Ligocką i piłkarza Ekstraklasy Łukasza Hanzela – dodaje trener.
Reklama
W tym roku z młodymi zawodnikami spotkał się paraolimpijczyk Janusz Rokicki z Cieszyna, który opowiedział chłopcom o swoim życiu i drodze do sukcesów oraz pokazał medale olimpijskie. Pojawił się również wychowanek LKS-u Pogórze, a obecnie zawodnik Ruchu Chorzów Ekstraklasy – Łukasz Hanzel. Głos zabrali – prezes LKS Pogórze Stanisław Urbański, proboszcz parafii NMP Królowej Polski w Pogórzu ks. dziekan Ignacy Czader, skarbnik LKS Pogórze Piotr Hanzel oraz sołtys Pogórza Mariusz Rodenko. – Klub LKS Pogórze jest tym klubem, któremu mocno będę kibicował i którego karierę będę skrupulatnie obserwował – zapewnił ks. dziekan Ignacy Czader. – Gratuluję dzieciom i młodzieży zaangażowania w treningi, tego, że mają chęć przyjść na boisko, zamiast ciągle siedzieć przy tabletach i smartfonach. Życzę, aby w przyszłym roku wasze osiągnięcia były równie dobre, a nawet lepsze – życzył prezes Stanisław Urbański. Pod koniec spotkania chłopcy otrzymali prezenty i mogli poprosić sportowców o autograf. Rozprowadzano również okolicznościowe kalendarze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Sportowy kapitał
LKS Pogórze powstał w 1950 r. i od początku skupiał młodzież. – Obecnie trenuję 61 zawodników z gminy Skoczów i Brenna, skupionych w 3 sekcjach młodzieżowych: Skrzaty, Żaki i Trampkarze. Najmłodsi to 2012 rocznik, a najstarsi – 2002 rocznik. Trenowałem też chłopców, którzy grali na Turnieju Piłki Nożnej Ministrantów „Bosko Cup”. Ministranci z Pogórza pod opieką ks. Roberta Kasprowskiego trzykrotnie zdobyli 2. miejsce w finałach „Bosko Cup” – wspomina Tomasz Dybczyński, zauważając że to, iż chłopcy grają w piłkę nożną, jeszcze nie oznacza, że piłka ma być dla nich nr 1 w życiu. – Zawodnicy grają też po to, żeby miło spędzić czas, dobrze się bawić z kolegami na boisku, ale i poza nim, np. na wspólnym ognisku czy wyjeździe do kina. Wszyscy chłopcy w LKS Pogórze są wspaniali. Żadnemu zawodnikowi nie mówię, że się nie nadaje do gry, że nie ma umiejętności, ale staram się w każdym dostrzec wartość, coś pozytywnego w jego grze. Dla mnie nie tyle jest ważny wynik sportowy, co dobra atmosfera podczas rozgrywek, gra fair-play, wychowywanie młodych ludzi do wartości i umiejętności również przegrywania. Tu chodzi też o pokorę w grze, a nie o szczycenie się, że jestem lepszym od innych zawodników – podkreśla trener.
Reklama
Młodych zawodników wspierają ich rodzice. – Jestem fanem sportu, zwłaszcza piłki nożnej. W latach swojej młodości trenowałem biegi sprinterskie w sekcji lekkoatletycznej w klubie Piast Cieszyn. A gdy mój syn zaczął trenować piłkę nożną, postanowiłem że będę go w tym wspierał, żeby on widział, że choć trenuje dla siebie, to ma akceptację rodziców. Z doświadczenia wiem, że sport wychowuje i uczy pokory, systematyczności, pracowitości, odporności na stres i niepowodzenia w dalszym życiu, uczy dążenia do celu, odpowiedzialności za drugiego zawodnika i drużynę. Młody zawodnik wie, po co gra, i widzi, że bez pracy nie ma kołaczy. Ale do tego potrzebne jest wsparcie i obecność najważniejszych wychowawców, czyli rodziców – mówi ojciec jednego z chłopców, Piotr Górecki, który w Młodzieżowych Sekcjach Piłki Nożnej prowadzi dokumentację fotograficzną meczów i spotkań. – Nasz trener, który jest podporą Sekcji Młodzieżowych, zainspirował mnie do tego, by mu pomagać w promocji zdrowej rywalizacji i wychowania młodych ludzi poprzez sport. Inni rodzice też się angażują i widzę, że traktują rozgrywki w naszych Sekcjach jako dobre wychowanie. Mnie buduje również to, gdy widzę, że chłopcy przez rozpoczęciem meczu robią znak krzyża. Myślę, że takie wychowywanie poprzez sport jest kapitałem, który będzie procentował w późniejszych latach życia naszych dzieci – dodaje Piotr Górecki.
Przez trudy do sukcesów
Obecność rodziców odegrała dużą rolę również w życiu goszczącego na spotkaniu w Pogórzu mistrza olimpijskiego Janusza Rokickiego. W 1992 r. 18-letni Rokicki wracał z pracy na budowie do swojego domu w Wiśle. W drodze został napadnięty i pozostawiony na torach kolejowych. Pociąg przejechał po jego nogach, wskutek czego musiały być amputowane. Choć spotkało go nieszczęście, to jak sam podkreśla, w tych najtrudniejszych momentach wielką pomocą było wsparcie jego rodziców, którzy otaczali go opieką i modlitwą. – Było mi ciężko, ale miałem wspaniałych mi ludzi obok siebie. Rodzice z rodzeństwem mnie wspierali, a Pan Bóg nad tym czuwał. Wiara w Boga umacniała mnie i dała mi nadzieję na to, że będzie lepiej. Zawsze jest łatwiej, kiedy możemy poprosić Pana Boga o pomoc w każdej dziedzinie swojego życia, nie tylko sportowej. Myślę, że człowiek powinien wierzyć nie tylko w Boga, ale wierzyć przede wszystkim Bogu, że jest zawsze z nami i pomaga nam we wszystkim – mówi olimpijczyk, podkreślając, że miał w sobie wewnętrzną wolę walki, by próbować wstać na nogach. – Widziałem, że jest szansa chodzić i żyć w społeczeństwie, a nie w izolacji. Dowiedziałem się o protezach. Potem zacząłem trenować pływanie. Później lekkoatletykę. Szkoliłem się u Zbigniewa Gryżbonia, będąc zawodnikiem w MOSiR w Cieszynie. Choć w życiu miałem wiele trudności, do wszystkiego dochodziłem ciężką pracą i wysiłkiem. To mnie zahartowało – podkreśla Janusz Rokicki.
O swoim życiu, walce i zwycięstwach opowiedział młodym zawodnikom na spotkaniu mikołajkowym w Pogórzu. Rokicki trzykrotnie został wicemistrzem paraolimpijskim w pchnięciu kulą. W zeszłym roku po raz pierwszy zdobył mistrzostwo świata w tej dziedzinie, a w tym roku – mistrzostwo Europy. Swoimi osiągnięciami oraz postawą wiary i wytrwałości potwierdza, że nawet będąc niepełnosprawnym, można osiągnąć wiele: – Moje przesłanie dla młodych ludzi jest takie, że w każdej dziedzinie życia, czy to sportowej, czy innej, człowiek, żeby do czegoś dojść, musi się poświęcić. Chociażby w sporcie – zawodnik nie może tylko trochę potrenować, bo z tego nic nie będzie. Jeżeli jest trening, wtedy nie ma innych spotkań, czy imprez. Tak do tego podchodziłem – trening był treningiem, a po nim dopiero znalazł się czas na spotkanie z kolegami czy zabawę. Podstawą jest systematyczność w tym, co się robi. Każdy sport to ciężka wytrwała praca, która kiedyś przyniesie dobre owoce – podkreślił Janusz Rokicki.