Bardzo się ucieszyłem, kiedy Robert zaprosił mnie na spotkanie do domu parafialnego w piątkowy wieczór. Gdy od wejścia dobiegło mnie chóralne Sto lat, pomyślałem, że pomyliłem terminy. Na korytarzu półmroczna
cisza, a ja nie wiem: poczekać czy wejść do sali, z której dobiegają gromkie pozdrowienia? Gdy na początku tygodnia rozmawiałem z Robertem, ani słowem nie wspominał o jakiejkolwiek uroczystości.
A, niech tam! Szybka decyzja - naciskam klamkę i oczom mym ukazuje się całkiem rodzinny obrazek. Pośrodku wąskiej sali, z kwiatkami stoi ks. Robert Wolniewski, otoczony gromadką młodych ludzi.
"Niech Będzie pochwalony Jezus Chrystus. Przepraszam za spóźnienie" - mamroczę pod nosem. "Szczęść Boże - serdecznie zapraszamy" - odpowiada Ksiądz, wskazując gestem miejsce przy stole. Siadam i słucham,
jak młodzi ludzie dośpiewują zakończenie urodzinowych - jak się okazuje - życzeń ks. Robertowi. Po chwili z radością ściskam dłoń jubilata i wspólnie ze wszystkimi siadam przy stole. Zebranie stowarzyszenia
ma dziś wyjątkowy, urodzinowy charakter.
"Udało się nam zebrać grupę mądrych i ambitnych młodych ludzi, o których już wiele dobrego można usłyszeć nie tylko w parafii, ale i w mieście - informuje ks. Robert. Zarówno ja, jak i dziekan ks.
Stanisław Pisarek bardzo się z tego cieszymy i wiele dobrego sobie po pracy tej grupy obiecujemy. Uważam jednak, że najważniejsze nie jest to, ile i co ta grupa zrobi, by zaistnieć w parafii czy w mieście,
ale to, co uczyni dla siebie jako pewna określona wspólnota, która jest blisko Boga i która do tego Boga ciągle się zbliża. Tak naprawdę liczy się tylko szkoła charakterów i poszanowania wartości, szkoła
postaw, mądrego uporu i wiary w dążeniu do określonego celu, w dobie szalejącego relatywizmu. Jeżeli Bóg będzie sterem okrętu, którego załogę stanowią, żadne burze, żadne wichury i zawieruchy nie będą
im groźne. Problem tylko w tym, by ster był wciąż ten sam".
"Planujemy kolejny konkurs dla dzieci - mówi Paweł Stoliński, skarbnik stowarzyszenia. - Myślimy o innych niż tradycyjne formach nagrody dla ich uczestników. W planie jest wyjazd do Łowicza, spotkanie
z Biskupem Ordynariuszem i zwiedzanie katedry". "Myślę, że nie zaprzestaniemy w naszych działaniach preferowania sportu, - informuje ks. Robert. - Podjęliśmy już wstępne działania w celu organizacji diecezjalnego
turnieju piłki koszykowej dla ministrantów i lektorów. Mamy także zamiar włączyć się aktywnie w obchody Dni Kutna". Zdaniem Roberta i Pawła stowarzyszenie powinno znaleźć sobie jakieś miejsce w tej ogólnomiejskiej
imprezie kulturalnej, która w warstwie religijnej jest niezwykle uboga.
Z relacji zebranych dowiaduję się, ze zorganizowali już czuwanie dla młodzieży, którego tematem była miłość. Uważają, iż trzeba przynajmniej raz w miesiącu organizować takie czuwania z rozważaniami,
wystawieniem Najświętszego Sakramentu i śpiewami. Wspólnie myślą nad tym, czy uda się - choć już jest duża grupa młodzieży - stworzyć koła zainteresowań, grupujące nie tylko członków stowarzyszenia, ale
także młodzież i dzieci z zewnątrz. Tu mają już dobre doświadczenia w postaci sprawnie działającego koła sportowego, prowadzonego przez Roberta w sali gimnastycznej w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym,
gdzie duża grupa młodzieży z zapałem uczy się grać w siatkówkę.
"Chodzi nam więc o to - konkluduje ks. Robert Wolniewski - aby być aktywnym i w tym aktywnym działaniu dobrze się wspólnie czuć. By nikt nie był wyszydzany czy wyśmiewany, byśmy umieli się nawzajem
słuchać i próbowali zawsze zrozumieć. Jest to fundamentem - jak mi się wydaje - naturalnym spoiwem, dla istnienia prawdziwie autentycznej wspólnoty. Jest także gwarantem powodzenie w jej działaniu i zarazem
motorem owego działania".
Podobnego zdania jest Robert. Uważa, że bez tego, o czym mówi ks. Robert, niewiele można osiągnąć. Już od trzynastu lat ma bliższy kontakt z Kościołem. Kiedyś był mocno zaangażowany w życie oratorium
w Woźniakowie, z którym do tej pory ma bardzo dobry kontakt. "To, kim są salezjanie, jak i to, co robią, jest dla mnie ogromną wartością. To właśnie oni byli blisko mnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałem
pomocy. To oni poświęcali mi swój czas, pomagając stać się takim człowiekiem, jakim obecnie jestem. Byli, są i będą dla mnie wzorem. Moją macierzystą parafią jest parafia św. Wawrzyńca i tu, z inicjatywy
ks. Stanisława Pisarka oraz naszego wspaniałego opiekuna, ks. Roberta Wolniewskiego, podjąłem się prowadzenia katolickiej grupy młodzieżowej" - wyjaśnia szef stowarzyszenia.
"Jeśli idzie o formę, nasze Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży bardzo mocno stawia na rozmowę. Najczęściej wiedziemy tu długie, gorące dyskusje i spory na różne tematy. Każdy ma coś do powiedzenia
zgodnie ze swymi przekonaniami. Każda wypowiedź jest ważna i czas, który tu spędzamy, w żadnym wypadku nie jest czasem straconym. Jest jak gdyby czasem drugiej nauki" - mówi Gabrysia, uczennica trzeciej
klasy Zespołu Szkół nr 3 w Kutnie.
"Delikatnie stąpamy natomiast po wartym uwagi pomyśle o stworzeniu parafialnego kółka teatralnego - powraca do planów ks. Robert. - Nie włączam tego na razie w KSM, choć jest duża grupa chętnej młodzieży
z liceum ekonomicznego, tam, gdzie uczę. Ze względu na inne pilne prace odwleka się, niestety, czas powołania tego koła, a młodzież ciągle się o nie dopytuje".
Planów i zamierzeń nie brakuje. Swobodna rozmowa bez granic przez dłuższą chwilę zatrzymuje się nad problemem grożącej światu tragedii, jaką może być wojna na Bliskim Wschodzie. Wypowiedzi dążą do
zdefiniowania tego zjawiska i określenia pojęcia "wojny sprawiedliwej". Okazuje się, że temat ten bliski jest ks. Robertowi, który zajmował się tym na studiach. Wyjaśnia więc podstawowe warunki, które
muszą być spełnione, by wojnę można było uznać za uzasadnioną czy sprawiedliwą. Rodzi się pomysł zorganizowania z pomocą władz miasta debaty młodzieży kutnowskiej na ten tak aktualny i ważny temat. Czy
się uda? Zobaczymy? Rozstajemy się w doskonałych humorach. Kolejne spotkanie w następny piątek o godz. 20.00.
Pomóż w rozwoju naszego portalu