"To jest poezja / mówimy sobie w sekrecie" - pisze Czesław Sobkowiak w wierszu Poezja i zaprasza nas do wsłuchania się w swoje sekrety. Te sekrety są wypowiedziane tak, jak malowana była martwa natura
na obrazach niderlandzkich mistrzów. "Na stole kartka ołówek oraz jabłka" - czytamy w wierszu Stół. Ale to tylko najbliższy pejzaż - ten, w którym "powszednio układają się rzeczy" (Ulga).
Sobkowiak w swoich najnowszych wierszach przede wszystkim afirmuje rzeczywistość, która go zewsząd otacza. Świat, w którym kwitnie czereśnia, "przejrzyścieją barwy wieje wiatr", krowa "wraca z łąki
bez pośpiechu". Zdaje się, że pierwszym wrażeniem, jakie rodzi się w poecie, gdy ogląda świat, jest jego nieustępliwe trwanie. Zmieniające się pory roku w paradoksalny sposób potwierdzają stałość świata,
który nieustannie się odradza.
Ale w tym stałym, nieustępliwym świecie jest coś, co wciąż przed nami ustępuje. To życie, ludzkie życie. "Na tym najlepszym ze światów" - pisze Sobkowiak, ewokując średniowieczne dance macabre - "śmierć
poczyna sobie / I ludzi zgarnia jak zbędne przedmioty". Czym w tej perspektywie jawi się życie? "Wynajmuję ten pokój/ Na krótki pojedynczy sezon życia" - czytamy w wierszu Pokój. Życie dla Sobkowiaka
to stan tymczasowy, przemijalny, bo przecież "jedni odejdą / przyjdą drudzy". Ale ten czas tymczasowej egzystencji trzeba wypełnić godnym istnieniem. Żyć jest coraz trudniej - mówi nam Sobkowiak. I mimo
że "mamy wolność otworzyliśmy granice Europa nas kocha", to "biedni ludzie radzą sobie lub nie radzą", coraz więcej więc "błądzących między śmietnikami wędrowców starych kobiet" (Bez tytułu). Piszący
wiersze doświadcza nieustannie tragizmu życia, który jest jednym z najpierwszych i najdotkliwszych z ludzkich wrażeń: "najpierw stopniały dwa wieżowce", "jakiś dom runął kogoś zabili", ale to nie koniec,
bo jak pisze Sobkowiak - "Zapowiadają się jeszcze / Nie takie wydarzenia". To życie wymaga więc od człowieka dojrzałości, odpowiedzialności, czynu: "Bo to przecież nieprawda / Że to ode mnie nie zależy
/ Co zrobię lub nie zrobię".
Czesław Sobkowiak wyłania się spośród najnowszych swoich wierszy jako herold heroicznej egzystencji wbrew tragizmowi świata i wkradającemu się w codzienność bezsensowi. Sobkowiakowe życie nie jest
życiem mimo, życiem obojętnym, którego najważniejszym gestem byłoby wzruszanie ramionami. To życie uważne, życie wbrew, życie, w którym toczy się walka z jego udawaną lekkością: "I trzeba iść / Wypełniając
Golgotę" - konkluduje Sobkowiak. Ten marsz, jakim jest egzystencja, ma swoje wypełnienie. Rozpoczęliśmy go, mając w ręku "bezpowrotne bilety". Kresem podróży nie jest jednak śmierć, ale życie, bo - jak
pisze Cz. Sobkowiak w wierszu Przychodzi umarły - "to on żyje / ja się tylko staram". I takie zdaje się być główne przesłanie tomiku. Życie jest właśnie staraniem.
Na wiersze Cz. Sobkowiaka trzeba mieć czas. Tkanka tych wierszy jest niezwykle gęsta. Często pozbawione podziału na strofy, o nieregularnej wersyfikacji, pozbawione przestankowania wymagają uwagi
i skupienia. Autor nie uprawia jakiejś niezwykłej poetyckiej żonglerki słowami. To nie jest poezja metaforyczna. To poezja bytu, malowanie świata i wydobywanie go z cienia. Ten świat jednak nie daje się
wyjaśnić całkowicie i pozostaje w półcieniach. To chyba najciekawsze w poezji Czesława Sobkowiaka.
Czesław Sobkowiak, Rozmowa z Rimbaudem, rys. Agnieszka Graczew, Zielona Góra 2002, s. 72.
Pomóż w rozwoju naszego portalu