Informacje z Ukrainy padły w państwach bałtyckich na podatny grunt: świadomość, że są one narażone na rosyjską agresję, zawsze była tam dość powszechna. Wszak odzyskały niepodległość po 50 latach sowieckiej okupacji, zupełnie niedawno, są małe i oddalone od kluczowych sojuszników. Kiedyś oświadczenia, apele itp. władz tych państw poza ich granicami powszechnie uznawano za przejaw nadwrażliwości, nadmiernej obawy przed Rosją. Ale czy to nadmierna obawa i nadwrażliwość? Większość scenariuszy przewiduje, że wojna Rosji z NATO mogłaby rozpocząć się właśnie w jednym z tych państw, a potem płynnie być przeniesiona na pozostałe. Nic dziwnego, że państwa bałtyckie blisko współpracują w sferze polityki obronnej, podobnie oceniają wydarzenia, mają podobne potencjały wojskowe i plany modernizacji armii. Są uważane za jedność, ale różnice potencjałów demograficznych, gospodarczych, różne tradycje i przeszłość powodują, że mają różne modele obronne.
NATO odcięte
Reklama
Na większe niż przeciętnie wyczulenie Litwy, Łotwy i Estonii na działania Rosji mają także wpływ „rutynowe” działania tej ostatniej. Niedawny raport litewskiego wywiadu, którego treść przytoczyła prasa, zwraca uwagę, że Rosjanie monitorują i zagłuszają częstotliwości radiowe, z których korzystają piloci NATO nad Morzem Bałtyckim, a także wykorzystują statki handlowe i naukowe do nadzoru morza, prowadzą też wojnę dezinformacyjną przeciwko tym krajom i całemu NATO.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Najbardziej sugestywny jest fragment raportu, który alarmuje, że Moskwa osiągnęła zdolność do ataku na państwa bałtyckie z zaledwie 24-godzinnym wyprzedzeniem. To bardzo ogranicza możliwości odpowiedzi NATO. Wzmocnienie rosyjskich sił w obwodzie kaliningradzkim powoduje, że stacjonujące w regionie siły Sojuszu mogą zostać odcięte od wsparcia.
Czy można się dziwić, że 3 państwa zabiegały o stałą obecność sił NATO i zaczęły poważnie myśleć o inwestycjach we własne zdolności obronne? Kilka tygodni temu gotowość operacyjną osiągnęły natowskie bataliony rozmieszczone na ich terytorium. W tym roku ich budżety obronne są łącznie niemal dwukrotnie wyższe niż 4 lata temu, a od przyszłego roku państwa te będą przeznaczać na obronę co najmniej 2 proc. PKB.
Wiele prędkości
Te optymistyczne wieści osłabiają wspomniane działania Rosji, ale także wskazują wyzwania, które czekają państwa bałtyckie. Najważniejsze są kryzys demograficzny i zapewnienie szerokiego poparcia społecznego dla większych inwestycji w obronność. Również sojusznicza obecność wymaga m.in. dostosowania infrastruktury wojskowej oraz zapewnienia ciągłości rotacji i optymalnego wyposażenia sił NATO – ocenia opracowanie warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich pt. „Bałtowie wielu prędkości. Wzmacnianie potencjału obronnego Litwy, Łotwy i Estonii”.
Reklama
Niewielkie – wydawałoby się – różnice między 3 państwami powodują, że mają one jednak różne modele obronne. Estonia ma armię poborową z dużymi zdolnościami mobilizacyjnymi, Łotwa stawia na armię zawodową z niewielką przeszkoloną rezerwą, a Litwa zdecydowała się na połączenie obu modeli. W najlepszej sytuacji jest Litwa, która podjęła w ostatnich latach najbardziej energiczne działania zwiększające zdolności obronne. Z państwa oszczędzającego na wojsku wyrasta na lidera wśród państw bałtyckich, co jest możliwe dzięki skokowemu wzrostowi budżetu obronnego w ostatnich latach.
Czas na mobilizację
Wszystkie kraje bałtyckie mają jednak problemy demograficzne. Coraz mniejsza liczba potencjalnych poborowych jest – zdaniem OSW – największym wyzwaniem dla systemów obronnych tych państw. Starzenie się społeczeństwa i emigracja mogą mieć fatalny wpływ na sytuację gospodarczą, a w konsekwencji na wydatki obronne. Przykład Estonii (ten nieco większy od województwa mazowieckiego kraj zamieszkuje dużo mniej mieszkańców niż Warszawę – ok. 1,3 mln) pokazuje, że kraj mały i oddalony od sojuszników chętniej włącza społeczeństwo w system obronny, aby demonstrować wolę jego obrony.
Łotewska armia bardziej niż litewska i estońska odczuła negatywne skutki kryzysu finansowego, wzmacniane przez problemy demograficzne – Łotysze stanowią mniej niż dwie trzecie mieszkańców kraju. Dlatego – ocenia OSW – po aneksji Krymu władze Łotwy zrezygnowały z reform w siłach zbrojnych, aby nie wpłynęły negatywnie na uzupełnianie braków kadrowych i dozbrojenie armii. Władze Łotwy nie przygotowują się do wznowienia poboru ze względu na braki finansowe i kadrowo-infrastrukturalne. Poza tym oceniają, że w razie konfliktu... nie będzie czasu na mobilizację.