Tydzień 28.
20-26 maja 1919
Pomimo sprzeciwu mocarstw zachodnich ofensywa polska przeciw wojskom ukraińskim była kontynuowana. 1. Pułk Strzelców Wielkopolskich gen. Daniela Konarzewskiego (zwany „pułkiem rogatych diabłów”) 20 maja zdobył Stryj wraz z mostami prowadzącymi przez rzekę o tej samej nazwie oraz znacznymi zapasami broni, amunicji i taboru kolejowego.
Następnego dnia Rada Najwyższa Konferencji Pokojowej, z inspiracji Davida Lloyda George’a, zażądała od Polski wstrzymania ofensywy w Galicji Wschodniej, grożąc „ubolewania godnymi następstwami”. Podkreślono, że granice będą ustalone przez Radę niezależnie od przebiegu i wyniku działań wojennych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nawiązując do tych wypowiedzi, premier Ignacy Jan Paderewski w przemówieniu wygłoszonym 22 maja, na 40. posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego, stwierdził: „Wojny zaborczej nie prowadziliśmy nigdy i prowadzić nie mamy zamiaru. Cudzego dobra nie pożądamy, niczyjej ziemi podbijać nie chcemy. Żadnemu narodowi naszej wiary, naszej mowy, naszych obyczajów narzucać nie pragniemy. Polska nie zaprzecza Litwie i Ukrainie prawa do niepodległości. Polska nie sprzeciwia się bynajmniej tym szlachetnym dążeniom białoruskiego ludu ku samoistnemu indywidualnemu rozwojowi. Polska gotowa jest do niesienia im serdecznej i skutecznej pomocy”.
Reklama
Dla uspokojenia sytuacji dyplomatycznej Naczelne Dowództwo rozpoczęło wycofywanie oddziałów Armii Hallera z bezpośrednich walk. Kierowano je na zachód, gdzie spodziewano się rychłego uderzenia niemieckiego. Dla uproszczenia dowodzenia 25 maja Komisariat Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu podporządkował Armię Wielkopolską Naczelnemu Dowództwu Wojska Polskiego pod względem operacyjnym, przy zachowaniu jej organizacyjnej odrębności.
Tymczasem, na prośbę władz polskich, do walk z Ukraińcami włączyli się także Rumuni, wkraczając 25 maja od południa na Pokucie. Uzasadnieniem interwencji była ochrona miejscowej ludności, niezależnie od narodowości i wyznania, przed inwazją bolszewicką. Wojska rumuńskie bez przeszkód posuwały się w kierunku Śniatyna i Kołomyi w sile jednej, słabo uzbrojonej dywizji, wspomaganej przez lokalne placówki polskiej konspiracji. W Stanisławowie ludność cywilna, zorganizowana przez Polską Organizację Wojskową pod dowództwem inż. Antoniego Deblessema, rozbroiła Ukraińców i nawiązała łączność operacyjną z rumuńskimi oddziałami.
Zgodę na przekroczenie granicy otrzymała 4. Dywizja Strzelców Polskich gen. Lucjana Żeligowskiego, która do tej pory, w ramach misji alianckiej, broniła skutecznie przed bolszewikami w Besarabii przepraw na Dniestrze. W rozkazie pożegnalnym dowodzący misją gen. D’Anselme wyraził uznanie dla polskiego wojska za dzielną postawę, a gen. Żeligowski został udekorowany orderem „Croix de Guerre”. Do Polski z długiej wojennej tułaczki powróciło 643 oficerów i 3386 szeregowców, doświadczonych w boju i nieźle wyposażonych.