Ciężko się żyje za samego siebie,/ łatwiej rozmyślać wciąż nad własnym losem,/ lecz gdy ktoś inny znajdzie się w potrzebie,/ trzeba przemówić ponadludzkim głosem...
To już na pewno się uda. 14 sierpnia br. wczesnym rankiem spotykamy się tuż obok oświęcimskiego rynku u Salezjanów. Tam będzie recepcja i nastąpi rejestracja wszystkich uczestników Marszu. Marsz ruszy do byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz i tam będziemy się modlić, wspominając św. Maksymiliana Kolbego. Właśnie tego dnia mija rocznica jego męczeńskiej śmierci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Cała organizacja tego wydarzenia spoczywa w rękach ludzi dobrej woli, którzy uwierzyli w to, że właśnie teraz taki Marsz musi się odbyć. Staramy się, aby po powrocie z terenu obozu czekały na Państwa ważne wydarzenia, które sprawią, że będą Państwo wyjeżdżali z Oświęcimia zamyśleni, pełni poczucia wspólnoty i dobra, które emanuje z nas samych – z Polaków, którzy przyjadą do Oświęcimia z całego świata. To będzie wydarzenie inne niż większość, które znacie. Powstało jako myśl, idea, która pojawiła się w czasie moich spotkań z czytelnikami. To była myśl czysta, pozbawiona jakichkolwiek kalkulacji. Po prostu poczułem, że muszę to zrobić. Nie miałem ani zespołu ludzi do organizacji, ani pieniędzy, ani nawet żadnych znajomości na terenie Oświęcimia.
Reklama
Pojawili się wspaniali współpracownicy, znaleźliśmy świetną bazę dla naszych działań na terenie Zespołu Szkół Zawodowych Towarzystwa Salezjańskiego w Oświęcimiu, pojawiły się pierwsze pieniądze na organizację. Wszyscy reagują przyjaźnie, na terenie samego Oświęcimia powstał już zespół przyjaciół, którzy wspomogą Marsz i przyjmą w swoich domach wielu uczestników. To wszystko dzieje się samo i rozwija dzięki ludzkiej dobroci.
Jednym z największych przeżyć związanych z organizacją Marszu była wizyta w labiryncie „Klisz pamięci” – wstrząsających prac plastycznych autorstwa Mariana Kołodzieja, znajdujących się u Franciszkanów w Harmężach k. Oświęcimia. Marian Kołodziej, artysta plastyk, był w pierwszym transporcie, który trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Przez 50 lat artysta milczał, kiedy jednak przeżył wylew i rozpoczął żmudną rehabilitację, przywiązał sobie do dłoni ołówek i zaczął tworzyć niesamowite obrazy, które do tej pory zalegały w jego duszy i pamięci. Tak powstał ten niezwykły „labirynt”. Kołodziej w swoich pracach opowiada o więzieniu, którym stało się dla niego Auschwitz, więzieniu, z którego nie wyszedł aż do swojej śmierci w 2009 r. Opowiada wstrząsające i poruszające do szpiku duszy obrazy: jego opowieść jest tak realistyczna i niezwykła, że każdy, kto chce zrozumieć rzeczywistość niemieckiego obozu śmierci, musi je obejrzeć. Kanibalizm, cierpienie, upodlenie, pozbawienie godności – to wszystko wyziera z wizji artysty.
Reklama
W obozowej beznadziei Kołodziej dojrzał jednak Boga. Objawił mu się w osobie niepozornego zakonnika Maksymiliana Kolbego – człowieka, który nie tylko ocalił swoje człowieczeństwo, ale też dał płomień Bożej miłości innym. Kolbe jest najważniejszym spotkaniem w życiu Kołodzieja. Autor tej niesamowitej opowieści odpowiada na tragiczne pytanie: „Gdzie był Bóg w Auschwitz?”. – Był w obozie, cierpiał razem z nami. Chrystus był w celach śmierci, był w komorach gazowych, był wszędzie tam, gdzie odbierano życie i zadawano cierpienie. Chrystus cierpiał w Auschwitz! – odpowiada Marian Kołodziej.
Wrażenie, jakie wywierają jego prace, jest tak poruszające, że nikt, kto przejdzie „labirynt” i posłucha opowieści oprowadzających po nim franciszkanów, nie pozostanie obojętny. Po dotknięciu cierpienia zawartego w rycinach Kołodzieja inaczej spogląda się na Auschwitz i wszelkie związane z nim dylematy. W czasie wydarzeń związanych z Marszem będzie więc moment, w którym wszyscy uczestnicy poznają twórczość Kołodzieja i zawarte w niej świadectwo.
Wielu ludzi pyta mnie: Po co to wydarzenie, jaki ono ma cel, dlaczego właśnie ja zabrałem się za jego organizację? Odpowiedzi są najprostsze z możliwych. Ten Marsz dojrzewał w głowach wielu moich rodaków, jest odpowiedzią na falę nieprawdy, która zaczęła się pojawiać wokół cierpień, których Polska i Polacy doznali w czasie II wojny światowej. Jest potrzebą dania świadectwa o czasach, które powoli przechodzą do historii. Chcemy pokazać, że ogrom cierpienia i piekielna machina zbrodni nie mogą być używane do narracji politycznej i propagandowej. Jestem przekonany, że doświadczenie zetknięcia się z upiorami niemieckiej zbrodni, które na terenie Auschwitz są wciąż żywe, przemieni każdego, kto zdecyduje się na uczestnictwo w Marszu.
Reklama
Dlaczego właśnie ja zdecydowałem się zorganizować to wydarzenie? Nie ma w tym jakiegoś nadzwyczajnego powodu. Po prostu wychodzę z założenia, że jeżeli coś ma zostać zrobione, to sam też muszę włożyć w to odrobinę własnego zaangażowania i wysiłku. Robię to nie dlatego, że czuję się specjalnie do tego predestynowany. Jako Polak i zwykły obywatel zrozumiałem, że nadszedł czas, abyśmy co roku zaczęli się spotykać w Oświęcimiu. Być może przyciąga mnie niezwykły charyzmat św. Maksymiliana Kolbego. On zawsze podkreślał ideę świętego posłuszeństwa, które nie nosi w sobie żadnej kalkulacji, jest po prostu odruchem serca wynikającym z wiary i pokory. Św. Maksymilian powinien się stać patronem polskiego dziennikarstwa i wszystkich, którzy czują w sobie potrzebę opowiadania o świecie innym. Kolbe jest przykładem nie tylko bezgranicznego poświęcenia, ale także ogromnej skuteczności w realizowaniu Bożych dzieł.
Do zorganizowania Marszu pcha mnie wielu wspaniałych ludzi, którzy tłumaczą, jak wielką rolę może odegrać św. Maksymilian Kolbe w życiu każdego z nas. W czasie Marszu, który szczęśliwie zbiega się z uroczystościami przygotowywanymi na terenie byłego obozu koncentracyjnego przez franciszkanów i oświęcimską parafię pw. św. Maksymiliana Kolbego, będziemy się modlić o to, aby nigdy już nie powtórzyło się piekło, które Niemcy zgotowali ludziom w tym miejscu, i aby Polacy na całym świecie zaczęli budować jedną wielką wspólnotę ludzi wrażliwych i kochających swoją ojczyznę.
Reklama
Program tego wydarzenia tak się rozrasta, że wszystkich, którzy 14 sierpnia br. przyjadą do Oświęcimia, proszę o zarezerwowanie sobie wielu godzin na ciekawe dyskusje, występy artystyczne i spotkania. Zawczasu także rezerwujcie sobie noclegi w Oświęcimiu, bo następnego dnia także czeka Was wiele zdarzeń, które już przygotowujemy. Bądźcie gotowi na spotkania z ciekawymi myślicielami, księżmi i artystami. Zaręczam, że nikt nie wyjedzie z Oświęcimia bez własnych przemyśleń i doświadczeń. Na miejscu spotkacie Polaków z całego świata – już zapowiedzieli swój udział przyjaciele z Australii, wielu krajów Europy Zachodniej – nawet z Islandii, ze Stanów Zjednoczonych (właściwie to dzięki inspiracji amerykańskiej Polonii plan Marszu stał się realnym projektem), z Kanady i Nowej Zelandii, zapowiadają się nawet Polacy z Japonii i Chin. W Oświęcimiu będzie także wielu przyjaciół z każdego rejonu Polski – zewsząd, dokąd docieram z moimi spotkaniami autorskimi. Będzie też godna reprezentacja krakusów, górali i samych oświęcimian – wszyscy oni zajmą się Wami serdecznie. Jestem przekonany, że doświadczenie 14 sierpnia 2019 r. w byłym obozie Auschwitz jest nam wszystkim potrzebne. Pamiętajcie, Marsz nie ma i nigdy nie będzie miał wymiaru politycznego, nie jest organizowany przez żadne środowisko polityczne i nie może mieć żadnych konotacji związanych z polityczną walką. To jest Marsz Polaków, którzy tego dnia będą razem po to, aby zastanowić się nad sprawami najważniejszymi, aby znaleźć dystans do codziennych wydarzeń i wreszcie aby spotkać się z przyjaźnią i wspólnotą, która w czasie naszych oświęcimskich doświadczeń będzie nam towarzyszyć.
Pisząc o nadchodzącym Marszu, nie chcę Was do niczego przekonywać, nie zabiegam o wpłaty z Waszych kieszeni –chcę, abyście po prostu rzucili wszystko, co zaplanowaliście na 14 sierpnia br., i przyjechali do Oświęcimia. Będziemy tam na Was czekać u Salezjanów i będziemy się modlić o to, żeby nasze spotkanie było wydarzeniem duchowym, wspólnotowym, aby budowało mosty człowieczeństwa ponad wszelkimi polskimi podziałami. Nam, Polakom, ten Marsz się należy, od dłuższego już dziejowego czasu właśnie tego potrzebujemy, tak czuję...
I pamiętajcie: nie zwracajcie uwagi na to, kto organizuje Marsz... Pozostawcie w sobie to, co w trakcie jego trwania w Was zakiełkuje. Do zobaczenia!