We wstępie pierwszej kroniki Duszpasterstwa Akademickiego czytamy: „Z polecenia ks. bp. ordynariusza Józefa Rozwadowskiego zostało powołane w naszej parafii Duszpasterstwo Akademickie. Ośrodek rozpoczął działalność 6 października 1969 r. Mszą św. z przemówieniem ks. Jana Sobczaka. Opiekunem został ks. Włodzimierz Michałkiewicz. Na początku grupa liczyła ponad 20 osób, była bardzo prężna i pełna energii”.
8 października 1972 r., w nowym roku akademickim, opiekunem studentów został ks. Wiktor Harbich, ówczesny proboszcz naszej parafii. Następnie – 8 października 1973 r. – opiekę nad ośrodkiem otrzymał wikariusz ks. Stefan Moczkowski. Szybko zjednał sobie dotychczasowych i przyciągnął nowych studentów, a grupa liczyła ok. 30 osób. Taka działalność trwała do roku 1981, kiedy ks. Moczkowski został proboszczem naszej parafii. Brak czasu zmusił go do wyznaczenia innego opiekuna – ks. Bolesława Dziurdzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Możliwości lokalowe
Spotykaliśmy się raz w tygodniu o godz. 20 – początkowo w poniedziałki, potem w piątki. W specjalnie do tego celu przygotowanej salce w podziemiach kościoła, obok składu węgla i paleniska pieca CO. Ówczesne warunki nie dawały żadnych możliwości wyboru innego pomieszczenia.
Reklama
Choć trudno było poruszać się po długich i stromych drewnianych schodach, a wnętrze wypełniała woń wilgoci, która przenikała nasze ubrania, herbatę i cukier, a niektóre garnuszki były wyszczerbione lub bez ucha, nie zniechęcało to nas do spotkań w ośrodku. Skrzyp... skrzyp... skrzyp... – ktoś właśnie schodzi z umytymi garnuszkami. Woda na górze..., kuchenka i salka w piwnicy... Takie same schody prowadziły w górę do oratorium, które mieściło się nad obecną kaplicą Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W każdy pierwszy piątek miesiąca mieliśmy tam swoją kameralną Mszę św.
Nocne spacery
Spędzaliśmy ze sobą wiele czasu. Spotkania były przyjemnością i odskocznią od codzienności. Często kończyły się ok. północy. Ks. Stefan, obdarzając nas ogromnym zaufaniem, pozostawiał klucze od kościoła, byśmy sami wszystko pozamykali. A sąsiedztwo kościoła było ponure. W tamtym czasie budynek plebanii, teren i inne znajdujące się tam zabudowania zabrane Kościołowi, zajmowały magazyny Inwestprojektu. Potem przez godzinę lub dwie odprowadzaliśmy się do domów, a rodzice z niepokojem oczekiwali w oknach naszych powrotów.
Także powroty z Pasterki kończyły się długimi spacerami. W stanie wojennym zręcznie poruszaliśmy się wieczorami... Andrzejki, Mikołajki, opłatek na Łodziance, jajeczko, ostatki... Kulig konny w Arturówku zakończony u sióstr na ul. Żuczej herbatą i gorącą kiełbasą z musztardą i pieczywem. W tłusty czwartek byliśmy z wizytą u studentów w kościele św. Anny. Objedzeni pączkami radośnie wracaliśmy pieszo ulicami miasta o godz. 2 w nocy. Chyba nocne spacery weszły nam w krew.
Wykłady i spotkania
Uczestnictwo w Duszpasterstwie Akademickim to nie tylko rozrywka. Do ośrodka zapraszane były różne osoby i tematyka spotkań była różnorodna: etyka, filozofia Kościoła, dokumenty soborowe ze szczególnym uwzględnieniem spraw liturgicznych i małżeńskich.
Reklama
Gościli u nas m.in.: bp Bohdan Bejze, bp Jan Kulik, ks. Eugeniusz Szewc, który często przychodził z prelekcjami na tematy Pisma Świętego, obrazując je licznymi przeźroczami.
Raz w miesiącu swoje wykłady mieli ginekolog prof. Włodzimierz Fijałkowski i psycholog dr Andrzej Spychalski, który mówił nt. rodziny i wychowania dzieci.
Kształtowanie charakterów
W każdą niedzielę mieliśmy swoją Mszę św. o godz. 13. W Wielkim Tygodniu przygotowywaliśmy pełną oprawę Triduum Paschalnego i Rezurekcji. Z Matką Bożą spotykaliśmy się rokrocznie na Jasnej Górze w pierwszą niedzielę maja na dniach skupienia młodzieży akademickiej. Byliśmy tymi szczęściarzami, do których kazania głosił kard. Stefan Wyszyński.
Uczestniczyliśmy także w rekolekcjach. Na dwudniowych, zamkniętych, skupieniach byliśmy w Niepokalanowie, Szczawinie, Piotrkowie Trybunalskim i Łagiewnikach łódzkich.
Zakończenie roku akademickiego świętowaliśmy zawsze u Sióstr Świętej Rodziny w Arturówku na ul. Żuczej. Najpierw była Msza św., potem herbata i spacer. Na zakończenia roku lub inne okazje zapraszani byli rodzice, którzy również się znali.
Przyjaźń na zawsze
Z czasem w naturalny sposób działalność ośrodka wygasła. Ukończone studia, praca, założone własne rodziny, wyjazdy... Ale czas i właściwa atmosfera bardzo zbliżyły nas do siebie. Prywatnie spotykaliśmy się nadal. Z inicjatywy ks. Stefana został zorganizowany zjazd absolwentów wraz z rodzinami. Okazało się, że był to I Zjazd. Obecność zadeklarowało 8 osób, a przybyło prawie 50.
Reklama
Odtąd spotykaliśmy się rokrocznie w niedzielę Chrystusa Króla. Msza św. dodatkowa – odprawiana specjalnie dla nas, w intencji naszej i naszych rodzin, potem spotkanie na plebanii przy herbacie kończące się tradycyjnie ok. północy. Świętowaliśmy wspólnie także inne ważne dla nas okazje: 30, 40-lecie powstania ośrodka, 50-lecie kapłaństwa naszego ks. Stefana, potem jego 75. urodziny.
Kocham tę parafię
Spotykaliśmy się tak do 2014 r. Rozpoczynając pracę w naszej parafii, ks. Stefan powiedział: „Nie chciałbym odchodzić z tej parafii, bo ją kocham”. I pozostał – do końca. 14 września 2014 r. ks. Stefan Moczkowski zakończył ziemską wędrówkę.
A my spotykamy się nadal, ale teraz 14 września każdego roku. Najpierw Msza św. w naszym kościele, potem herbata u kogoś. Spotykamy się, ponieważ zżyliśmy się, szanujemy i pielęgnujemy tę przyjaźń, która wyrosła na fundamentach naszego duszpasterstwa. Pomagamy sobie wzajemnie, doradzamy, dzielimy swoimi sprawami. Na hasło „spotkanie” stawia się na baczność prawie cała grupa, ok. 25 osób, dziś już studentów emerytów.
Po latach
W 50. rocznicę utworzenia Duszpasterstwa Akademickiego 6 października br. została odprawiona Msza św., w której dziękowaliśmy Bogu za kapłanów i kapłanom, którzy podjęli trud prowadzenia naszego ośrodka. Za śp. ks. Wiktora Harbicha, śp. ks. Włodzimierza Michałkiewicza, śp. ks. Stefana Moczkowskiego. Za ich mądrość, życzliwość i modlitwę, krzewienie wiary i patriotyzmu, wpajanie w serca sprawiedliwości, uczciwości i odpowiedzialności, pokory i szacunku. Spełnili w naszym życiu bardzo ważną rolę. Zostawili też swój ślad.
Msza św. była hołdem pamięci dla tych kapłanów. Prosiliśmy o życie wieczne dla nich oraz zmarłych uczestników naszego duszpasterstwa. Dziękowaliśmy za wszelkie otrzymane dobro, prosząc o dalszą opiekę i błogosławieństwo Boże dla nas i naszych bliskich. Potem spotkanie, jak dawniej na plebanii, przy herbacie, na ciepło, na słodko i owocowo. Znowu rozmowom i wspomnieniom nie było końca. Wraz z nami jubileusz 50-lecia świętowali księża pracujący w parafii. I może choć przez chwilę poczuli ducha naszego Duszpasterstwa Akademickiego.
I tu przypominają się słowa kard. Stefana Wyszyńskiego: „Na dnie każdego osiągnięcia, jak fundament pod gmachem, leżą czyjeś cierpliwe i pokorne ofiary”.