ANNA SKOPIŃSKA: – Panie Janie, były kiedyś zioła na zadarty nos, ale gdy u kogoś przyjdzie taka pycha, że niczym już jej nie zbijemy, to co wtedy? Ma Pan jakieś lekarstwo na nadęte ego?
JAN KUBIAK: – Wystarczy trochę uśmiechu i pogody ducha. Trzeba może spojrzeć życzliwie jeden na drugiego? Ludzie teraz zrobili się agresywni i choć poprawiła się bardzo sytuacja materialna społeczeństwa, to wielu ciągle mało i mało. Stąd potem zawiści, zazdrości i zadarte nosy wkoło.
– Można na to coś zaaplikować?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Oczywiście, że można wspomóc się ziołami. Nawet zalecam. Przede wszystkim melisę. Ona wycisza. Poza tym jest smaczna i nawet sam zapach leczy. Bo melisa pachnie cytryną. Jak zetrzemy świeżą na dłoni, to można nawet ręki nie myć cały dzień, a zapach nie zniknie. Ale też dużo osób chwali sobie mieszanki, które troszkę wyciszają i uspokajają. Dobiera się je indywidualnie, by nie było jakichś komplikacji, gdy np. ktoś prowadzi pojazd czy pracuje na wysokości. Ale wydaje mi się, że przede wszystkim trzeba więcej życzliwości. I to w zupełnie drobnych sprawach.
Niedawno byłem w jednej z aptek, kupowałem maści i gazy. Teraz nie pakuje się w torby, by środowiska nie zanieczyszczać, a ja nie miałem w co wziąć moich zakupów. Pani uśmiechnęła się i mówi – zaraz poradzę. Gumkami powiązała mi wszystko, uśmiechnęła się, ja też, podziękowałem. Można? Można.
– Trzeba być też otwartym na innych, a gdy ktoś jest zadufany? ...
– To wydaje mi się, że tu nic nie pomoże. Jeśli ktoś jest już tak zadufany w sobie, to obojętnie jaką będzie sprawował funkcję, zawsze pokaże, że on tu rządzi. Dla przykładu – portier – jak będzie taki, to nie przepuści człowieka, bo „jestem pan i koniec”. A tu przecież trzeba nieraz doradzić, bo ktoś przychodzi nieśmiały, nie wie, jak się odezwać, nie wie, jak zapytać. Trzeba wysłuchać. Szczególnie ludzi starszych. A tych teraz w wielu wypadkach się nawet poniewiera. I te ciągłe telefony mnie irytują – dzwoniące jakieś prywatne przychodnie. I choć mówisz – dziękuję, to nękają cię kilka razy w ciągu dnia. I potem tylko się słyszy: naciąganie ludzi, ktoś podpisuje, wpłaca jakieś pieniądze, potem ich ani odzyskać nie może, ani nie może korzystać z porady lekarza. Także teraz na wszystko trzeba zwracać uwagę. Przyszedł też taki czas, gdy wszyscy się pchają. Przez to bardzo zachwiały się relacje między ludźmi.
– To co zrobić, by je poprawiać? Może coś z Pana działki...
Reklama
– Gdyby ktoś chciał, to zawsze można dać zioła uodparniające, wzmacniające, szczególnie że teraz blisko już sezon zimowy. Są różnice temperatur, bardzo łatwo się przeziębić. Więc takie zioła można podawać, ale też takie, które trochę wyciszają. Mówiliśmy o melisie. Może być to połączone z serdecznikiem, może być i chmiel, może kozłek. Ale trzeba bardzo roztropnie dobierać składniki. I bardzo dokładnie dowiedzieć się, czy pacjent pracuje, jaki zawód wykonuje, by można mu odpowiedni zestaw skomponować.
– Sami nie eksperymentujemy?
– Można też samemu, bo niektórzy pacjenci są z daleka, często dojazd sprawia im kłopot. Wiec woleliby porozmawiać przez telefon i tak sprawę załatwić. Ale wtedy trzeba tak doradzać, by sobie dany człowiek na miejscu coś kupił. Można i w ten sposób, ale często brakuje na to czasu.
– A skąd ta chęć górowania nad innymi?
– Myślę, że zawsze tak było, np. dawniej gimnazjaliści, studenci mieli swoje czapki. Jak ktoś ją nosił, to wiedział, że jest jakby oznakowany pozytywnie. I musiał się odpowiednio zachować. Nie mógł pozwolić sobie na złe zachowanie w tramwaju czy w autobusie. Nie było mowy o jakiś przekleństwach, kultura, grzeczność, uprzejmość – szczególnie wobec kobiet. Teraz to wszystko jakby się wymieszało.
Kiedyś w szkole były fartuszki, teraz jedna ma fryzurę za tyle, inna kieckę i torbę za tyle. Więc ci biedniejsi patrzą z zazdrością. I ta zawiść zaczyna się już od szkoły podstawowej. Bo ja z tobą nie rozmawiam, z tobą się już nie spotkam... A w domu rodzice nie mają czasu na rozmowy, by pewne kwestie poruszać i odpowiednio dziecko przygotować do życia. I przede wszystkim wychować. A gdy się nie rozmawia, to problem się pogłębia.
– To znaczy, że od razu po przebudzeniu powinniśmy się nastrajać życzliwie?
Reklama
– I zacząć dzień od gimnastyki. To się jakoś zaniedbało, choć nawet starzy ludzie powinni to robić. Po prostu – na tyle, ile możesz, na tyle, ile potrafisz, zacznij coś ćwiczyć. Czy dłonie, czy jakieś przysiady, czy okno otwórz, by nałapać świeżego powietrza. Ale nie żeby stać w tym oknie i marznąć, tylko by się ruszać. Tak samo dzieci – nie można znaleźć 5 minut czasu? A jeśli ktoś zacznie, to potem to wciąga. I tak jak pamięta, by pacierz odmówić, tak będzie wiedział, żeby wstać 5 minut wcześniej, by zrobić gimnastykę. A po niej człowiek jest już rozprężony i inaczej wygląda.
– A dzień zaczynamy herbatą?
– Niekoniecznie. Dawniej jadało się zupy mleczne czy mleko, czy kakao, do tego kanapka. Piło się herbaty owocowe. Ale są niektóre rzeczy, których jeść nie powinniśmy. Trzeba czytać składy. I starać się samemu przygotować potrawy. Bo domowe smaki się potem pamięta.
– W tej życzliwości może pomóc nam róża? Mówił Pan kiedyś, że jest dobra na wszystko...
– Kwiat róży łączymy z ziołami przy stanach depresji, nerwic. A owoc róży to bomba witaminowa. Witaminy C ma więcej niż cytryna. Wiem, że teraz trzeba wszystko szybko, a parzenie ziół sprawia trochę trudności. Ale to kwestia organizacji.
– Gdy ktoś jest zły na cały świat, to może tu przyjść?
– Jak najbardziej. Na pewno wyjdzie z uśmiechem. Postaram się, by tak było. Ale też dobrze jest się pomodlić. Modlitwa pomaga na te wszystkie stany – nerwic, zadufań w sobie. I przemyśleć, zastanowić się. Pamięta pani – kiedyś na wsiach były ławeczki. W mieście każdy chodzi sam, ludzie z jednej klatki się nie znają. A tu może trzeba zatrzymać się, zapytać? Czasem ktoś ma może jakiś kłopot. Nieraz ktoś chciałby się zwierzyć. W miastach takie rozmowy przy ławkach zanikły. A na wsiach jeszcze na szczęście to trwa.
Dawniej, jak skupowałem zioła, częściej bywałem na wsiach. I mogłem spotykać się z ludźmi. Cenię ich sobie za kulturę i trzeźwość w myśleniu. Oni wiedzą, co chcą powiedzieć i o czym mówią. I choć to już trochę się zmienia, to ciągle mam wielki szacunek dla tych ludzi.