Reklama

Rok liturgiczny

Święta (nie) takie jak zawsze

Zdrowych, ciepłych, wesołych świąt. I rodzinnych – życzymy sobie nawzajem każdego roku. Niby się spotykamy, nawet porozmawiamy, zasiadamy do jednego stołu, ale czy nasze Boże Narodzenie na pewno można nazwać rodzinnym?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dopada nas przedświąteczne szaleństwo. Nerwowe przygotowania, jak gdyby miała do nas przyjść inspekcja sanitarna, a nie Dzieciątko. Co roku te same czynności, te same skojarzenia. Mycie okien, generalne porządki w szafach, obowiązkowo! Choinka, bombki, kolorowe lampki. Jarmarki w centrach dużych miast i okolicznościowe witryny sklepów, które trudno podejrzewać o asortyment choć odrobinę związany z Bożym Narodzeniem. Dające się słyszeć od początku grudnia w każdym miejscu komercyjne świąteczne piosenki. Last Christmas I gave you my heart... – nucimy pod nosem już niemal automatycznie. Tony mandarynek, czekoladowe mikołaje w kolorowych sreberkach... Coraz rzadziej, ale wciąż jeszcze skrupulatnie wypisujemy świąteczne kartki, a i sami czekamy na te oznaki życzliwości od innych („Czy w tym roku jeszcze przyślą...?”). Odbywamy rekolekcje, choć kościół trochę zimny i trudno się skoncentrować na nauce. No nic, odhaczone. Zaczynamy maraton w poszukiwaniu prezentów dla bliskich – a może przygotowujemy je własnoręcznie? „Nie ruszaj, to na święta!” – upominają gospodynie; potem, gdy już można, objadamy się pod sam korek, a i tak zawsze coś zostanie. Dekorujemy, a wcześniej pieczemy pierniczki, dzięki czemu pachnie w całym domu... Zewnętrzna otoczka już jest, pachnie świętami.

A gdyby tak...

Reklama

Nadchodzi Wigilia – najczęściej w rodzinnym gronie. Niecierpliwie wypatrujemy pierwszej gwiazdki, by móc wreszcie zasiąść do stołu. Gospodyni krząta się wśród pierogów i kapusty. Wspólna modlitwa, opłatek, życzenia. Napięcie związane z przygotowaniami już nieco opada, choć od czasu do czasu daje jeszcze o sobie znać („A jeśli im nie posmakuje?”; „Tam, w kącie, jest pajęczyna, żeby tylko nikt nie zauważył!”). Udaje się złapać trochę oddechu, uff! Siadamy do wieczerzy. Nad karpiem i grzybową czy barszczykiem trochę niezobowiązujących rozmów, ale też zażartych dyskusji (oby nie o polityce!), być może garść niewygodnych pytań („A masz już jakiegoś kawalera?”). Wspólne kolędowanie, choć nieśmiałe; głosy coraz cichsze, bo trochę wstyd, trochę trema, słowa uciekają z pamięci. Może lepiej posłuchamy, jak śpiewa ktoś kompetentny? Odpalmy płytę, zawsze możemy się dołączyć. Śpiew trochę niemrawy, ale tradycja trwa. Pod choinką czekają prezenty, prezenty! Dzieci zakopują się w strzępach ozdobnego papieru, przekrzykują się w zachwytach... Dorośli tak samo, w końcu obdarowywać i być obdarowywanym to sama radość, nie ma limitu wiekowego. Czas mija z Kevinem w tle i tak do Pasterki. Jest uroczysta jak zawsze, nie może się obyć bez gromkiego Bóg się rodzi. Solidnie zmęczeni kładziemy się spać. Pierwszy dzień świąt za stołem, drugi – podobnie; znów nerwówka – trzeba się przygotować, by godnie przyjąć gości. A gdy już pójdą, na nowo doprowadzić wszystko do ładu. Święta, święta i po świętach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak co roku, chciałoby się powiedzieć. Nic się nie zmienia – może tylko skład osobowy, gdy jednych już nigdy z nami nie będzie, ale też przybywa innych... A gdyby tak jednak spróbować coś zmienić?

Można inaczej

Zamiast dyskutować o pogodzie, byle tylko nie poruszyć zbyt poważnych tematów, zagadnijmy babcię czy dziadka o wspomnienia z czasu ich młodości. Te opowieści są bezcenne, a najczęściej uświadamiamy to sobie, gdy jest już za późno... Zapytajmy rodziców, jak wyglądały ich święta, gdy byli dziećmi, o to, za czym tęsknią. Spróbujmy się czegoś dowiedzieć o sobie nawzajem, a nie ograniczajmy się do zdawkowego: „Co u ciebie? Dobrze? To aby do przodu”. By za jakiś czas nie okazało się, że tak naprawdę wcale się nie znamy, chociaż jesteśmy najbliższą rodziną. Zamiast oglądać po raz enty te same filmy, pograjmy w coś wszyscy razem, do kalamburów wystarczą kartka i długopis! W domu nigdy nie było tradycji kolędowania? A dlaczego by tego nie zmienić? Śpiewać każdy może, a rodzina to przecież nie jury w muzycznym talent show.

Bądźmy razem naprawdę, a nie tylko, być może nawet w tym samym pomieszczeniu, ale duchem jednak całkiem gdzie indziej. Nie próbujmy iść w swoją stronę. Jezus przyszedł na świat po to, by okazać swoją nieskończoną miłość do człowieka. A my powinniśmy Go w tym naśladować. Rodzina to skarb!

2019-12-19 09:41

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Greccio – „kolebka wszystkich szopek” kontynuuje tradycję św. Franciszka

[ TEMATY ]

szopka

Boże Narodzenie

TER

We włoskim Greccio, w 1223 roku, św. Franciszek po raz pierwszy postanowił „odtworzyć” grotę Narodzenia Jezusa w Betlejem. Wraz z prostymi ludźmi z okolicy przygotował pierwszą, żywą szopkę. Jak pisze biograf, Tomasz z Celano, w dzikim krajobrazie Monte Lacerone, „biedaczyna z Asyżu” pragnął „przynajmniej jeden jedyny raz ujrzeć na własne oczy narodziny Bożej dzieciny”.

W 750 lat później mieszkańcy wioski postanowili jeszcze raz ożywić tamto wydarzenie. Wtedy też myśleli, że tylko raz, z okazji jubileuszu, odtworzą w tym historycznym miejscu noc Bożego Narodzenia. Tradycję tę podtrzymał Sandro Cascoli. Od 40 lat, bez względu na pogodę, ze swoimi zwierzętami: wołem i osłem na postronkach, szedł w wigilijny wieczór do oddalonego o godzinę drogi Greccio, aby tam powitać nowo narodzone Dzieciątko Jezus.
CZYTAJ DALEJ

Jak rozmawiać z Bogiem?

Rozważanie do Ewangelii Łk 11,1-13

Czytania liturgiczne na 27 lipca 2025;
CZYTAJ DALEJ

Na szczycie jadownickiej góry

2025-07-27 19:56

Marek Białka

Na Bocheńcu, na wysokości bezwzględnej, blisko 400 metrów nad poziomem morza, w klimatycznym i zacisznym miejscu, pełnym uroku, zieleni, którego epicentrum stanowi historyczny, z końca XVI w. kościółek pw. św. Anny, odbyły się uroczystości odpustowe ku czci patronki tego miejsca i kościoła.

Mszę świętą koncelebrowaną, pod przewodnictwem ks. Sylwestra Brzeznego, sprawowali nie tylko miejscowi kapłani, ale również księża przebywający w tym czasie na urlopach. Główny celebrans, a zarazem kaznodzieja odpustowy, nawiązał w homilii do wzorowego życia Anny i Joachima - rodziców Matki Bożej, którzy swoją świętością powinni dawać żywy przykład współczesnym rodzinom, zwłaszcza w okresie kryzysów małżeńskich, w których niewątpliwie brakuje słuchania i wzajemnego kompromisu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję