Alkoholizm jako poważny problem społeczny pojawił się w dziewiętnastym stuleciu, kiedy z powodu uprawiania na masową skalę ziemniaków nastąpił rozwój gorzelnictwa. Jak pisał prof. Andrzej Chwalba – w drugiej połowie dziewiętnastego stulecia w Galicji jeden szynk przypadał na... trzysta osób. Co dziwne, istniała społeczna akceptacja dla picia alkoholu. Hrabia Aleksander Orłowski, prezes Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego nie widział nic zdrożnego w rozpijaniu chłopów. Uważał, że umiarkowane użycie wódki jest dla ludu... dobroczynne.
W ubogiej Galicji przedwojennej pito dużo. Głównie w karczmach w niedziele, po całym tygodniu pracy. Jak pisał Stanisław Vincenz, prozaik i eseista obrazujący życie na Huculszczyźnie – jeden z urzędników narzekał, że odkąd mieszkańcy pewnej wsi zamieszkanej posiedli sztukę pisania, imię Pana Boga, Hospod-Boh, piszą przez małe „h”, ale słowo horiwka, czyli gorzałka, rozpoczynają z... szacunkiem od wielkiej litery.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na zagrożenia związane z rozpijaniem ludzi zwracał uwagę Kościół.
Reklama
8 października 1844 r. biskup przemyski Franciszek Ksawery Zacharyasiewicz wydał słynny list pasterski o Bractwie Trzeźwości wraz z instrukcją dla proboszczów, którym to listem zaprowadził bractwo to w diecezji przemyskiej i czuwał pilnie, aby zaczęło działać w każdej parafii. Jak pisał przed laty ks. Władysław Sarna: „biskup Franciszek Zacharyasiewicz zaprowadzeniem tego bractwa wystawił sobie pomnik trwalszy od spiżu. Ponieważ równocześnie położyło ono podstawę pod moralność, dobrobyt i oświatę ludu polskiego”. Troska o wstrzemięźliwość ludu leżała na sercu także innym biskupom przemyskim. Bp Maciej Hirschler „pragnąc wytępić robaka niszczącego dobrobyt i zbawienie dusz ludzkich, jakim jest pijaństwo”, w 1871 r. ogłosił w urzędowym dokumencie dekret apostolski, w którym istniejące już towarzystwo trzeźwości podniesione zostało do godności Bractwa Wstrzemięźliwości z nadaniem licznych odpustów. Biskup określił również warunki wstępowania do takiego bractwa, dołączając list pasterski.
Dobro wiernych zagrożone przez alkoholizm leżało na sercu bp. Łukaszowi Soleckiemu. Wiedział, że do wielkiego zubożenia ludu przyczynia się pijaństwo. Dlatego wydawał listy pasterskie dotyczące święcenia niedziel, w których potępiał opuszczanie przez wiernych niedzielnych nabożeństw i spędzania tych dni w karczmach. W swych listach pasterskich zachęcał kapłanów do usilnego pracowania nad trzeźwością ludu polskiego.
Z kolei św. bp Józef Sebastian Pelczar na zwołanym w 1908 r. synodzie diecezjalnym polecał, by przy każdym bractwie wstrzemięźliwości powstawały „oddziały abstynenckie”. Zwracał się również do kapłanów: „Trzeba zmniejszyć miarę pokarmów i płynów, unikając napojów alkoholicznych (zwłaszcza piwa). (…) Należy strzec się smakoszostwa i żarłoczności”.
Wielkim apostołem trzeźwości był pochodzący z Pruchnika ks. Bronisław Markiewicz, który wyraził się kiedyś: „Polski pijanej, ciemnej, próżniaczej i hajdamackiej nie potrzebujemy, ale trzeźwej. Polska albo będzie trzeźwa, albo jej wcale nie będzie”.