Reklama

Wiara

Skarżyć się Bogu nie będę

Między chorym a kapelanem rodzi się szczególny rodzaj napięcia, z którym trzeba się nauczyć sobie radzić – mówi o. Marek Donaj, augustianin, kapelan w jednym z krakowskich szpitali. – Najtrudniej jest mi w momencie, gdy się dowiaduję, że nie ma szans na powrót do zdrowia pacjenta. Wtedy płaczę w samotności.

Niedziela Ogólnopolska 7/2022, str. 10-12

[ TEMATY ]

kapelan

chorzy

Światosław Lenartowicz

o. Marek Donaj

o. Marek Donaj

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Fortuna-Sudor: W Utraconych, książce autorstwa Ojca, znalazłam zdanie: „Każdy ksiądz ma jakąś posługę, bywają proboszczowie, duszpasterze, misjonarze i... kapelani”. Stwierdza Ojciec, że funkcja kapelana nie jest szczególnie pożądana wśród duchowieństwa. Dlaczego tak się dzieje?

Ojciec Marek Donaj: Zdaniem wielu osób, jest to posługa marginalna, chociaż już w Ewangelii często spotykamy się z chorymi, których Pan Jezus uzdrawia. Warto podkreślić, że rola kapelana w szpitalu to ogrom bardzo absorbującej pracy. Ze względu na duże obciążenie psychiczne nie da się tam być nieustannie. Jednakże ksiądz, który odkryje w swym powołaniu potrzebę służby chorym, może w tej posłudze uczynić wiele dobrego i równocześnie sam się ubogacić. Ale nie można do niej posyłać kapłanów np. na emeryturze. W takich sytuacjach niekoniecznie pomogą chorym.

Reklama

Kto zatem powinien tę posługę podejmować?

Taki kapłan, który wrasta w środowisko, który wręcz uczy się być kapelanem. A przy tym będzie też miał odwagę powiedzieć, że mu się coś nie udało. Przyznać, że to nie jest łatwa posługa. W tej służbie cenne jest pozytywne nastawienie; pewien dystans do siebie, taki wewnętrzny pokój, uśmiech. Żeby pomóc potrzebującym, trzeba odkryć w sobie empatię, a ona nie zawsze jest. Pacjenci wyczuwają nastrój kapelana, jego stosunek do nich. Myślę, że z kapelanami jest podobnie jak z katechetami w szkole. Jeśli kapłan się w tej posłudze nie spełnia, to – mówiąc kolokwialnie – i on się z tym morduje, i tych, do których został posłany, zamęcza. To jest straszne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Co zyskuje kapłan, pełniąc funkcję kapelana?

Uczy się relacji z drugim człowiekiem, co jest trudne. Między chorym a kapelanem rodzi się szczególny rodzaj napięcia, z którym trzeba się nauczyć sobie radzić. Kapłan kształtuje też w sobie umiejętność pokonywania stresu w kontaktach z drugim człowiekiem. Szpital to nie tylko chorzy, ale też lekarze, personel medyczny, i trzeba się w tym środowisku odnaleźć. Ponadto zyskuje się możliwość towarzyszenia człowiekowi, który jest bezsilny, co może nauczyć kapłana, że życie to nie tylko obserwacja. Ksiądz Józef Tischner twierdził, że księża są obserwatorami życia, ale go nie znają. W szpitalu kapłan wchodzi w relację z chorym człowiekiem. W pewnym sensie doświadcza jego bezsilności. To cenne życiowe doświadczenie.

Co się czuje, gdy się doświadcza takiej bezsilności?

Przygnębienie, smutek. Odczuwam to jako pewną porażkę, mimo że zdążyłem, że udzieliłem sakramentu. Człowiek nie jest Panem Jezusem, który widzi już zmartwychwstanie. Ponadto pojawia się zwyczajne ludzkie zmęczenie, a czasem zniechęcenie. Przeżywając to wszystko, widząc powagę sytuacji, kapłan jednak pokornieje wobec życia, śmierci, cierpienia.

Reklama

Współczesny człowiek stara się unikać cierpienia...

We współczesnym świecie są pewne tematy, które oddalamy, spychamy na margines. Tak jest m.in. z cierpieniem. Jeżeli będziemy oddalać to, co jest związane z bólem, ze smutkiem, to nigdy się z tym nie zmierzymy. A przecież wielu ludzi cierpi. To chorzy, ale też ich bliscy, np. rodzice umierającego dziecka. Osoby przebywające z chorymi mają szczególną rolę – zrozumieć cierpienie, cierpiącego, być przy nim. Bo jeżeli mnie to nie boli, to jestem tylko kapłanem, fachowcem, psychologiem itd. Jeżeli nie włożę cząstki siebie w to, co się dzieje, jeżeli mnie to nie porusza, to pacjent, którego spotykam, wyczuje, że to tylko gadka, nic więcej. Tymczasem żeby komuś pomóc – trzeba z nim być.

Czy płacze Ojciec w szpitalu?

Odczuwam smutek, żal, wzruszenie. Tym bardziej że między chorymi i mną tworzą się więzi. Najtrudniej jest mi w momencie, gdy się dowiaduję, że nie ma szans na powrót do zdrowia danego pacjenta. Wtedy płaczę w samotności. Skarżyć się Panu Bogu nie będę, bo przecież On wie lepiej, ale po ludzku jest mi przykro, smutno.

Czy był Ojciec świadkiem cudów, uzdrowień?

To zależy, co nazwiemy cudem. Opowiem o wydarzeniu, w którym uczestniczyłem, kiedy błogosławiłem ślub na oddziale chorych na COVID-19, gdzie pan młody był pacjentem. Obydwoje bardzo chcieli wziąć ten ślub – chcieli przed Bogiem być jako mąż i żona. Panna młoda przyszła na oddział ubrana w skafander jak kosmonauta. Zachowując wszystkie środki ostrożności, zgodnie z obostrzeniami, udzieliłem im sakramentu małżeństwa. I wtedy pomyślałem, że to jest cud. Człowiek bardzo chory myśli nie tylko o sobie, ale też o kobiecie, którą kocha. Ten mężczyzna zmarł następnej nocy...

Czego nauczył się Ojciec w szpitalu jako kapłan, który ma nieść Dobrą Nowinę?

Żeby pozostawić przestrzeń do działania Panu Bogu. Często myślimy, że damy radę, załatwimy coś, zorganizujemy... Tymczasem wszystkie spotkania, działania są w pewnym sensie naszym udziałem, ale co z tego wyniknie – to już nie zależy od nas. A ja, mimo trudności, obaw – idę, chcę to robić. Jeżeli dzisiaj jest ciężko, nie uciekam. Jutro będzie lepiej. Jakiś czas temu wszedłem z Panem Jezusem do sali, gdzie leżał znajomy ksiądz. Nie poznałem go, tak go zmieniła choroba. Gdy usłyszałem jego głos: „Jestem tutaj”, podszedłem do niego i uczciwie przyznałem, że pierwszy raz tak się zdarzyło, że ktoś znajomy mnie zawołał... A obok tego księdza leżał chłopak. Gdy poszedłem dalej, ten młody pacjent zapytał mojego kolegę, co mu daje przyjmowanie Komunii św. Ksiądz przyznał, że jest kapłanem, nawiązała się rozmowa. Ten chłopak zaczął się nad tym zastanawiać, myśleć. Nawrócił się w szpitalu. Chory ksiądz powiedział mi potem, że ta sytuacja, która się wtedy zdarzyła, nie była przypadkiem...

Skąd czerpie Ojciec siłę, aby mimo wielu innych obowiązków wracać do pacjentów, do ich cierpienia?

Powiem po Pawłowemu: „Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9). Słabość fizyczną chorych dopełnia wielkość ich ducha. Idę do nich do szpitala, chociaż nieraz jestem zmęczony, a w obecnej sytuacji, tak jak każdy myślący człowiek, boję się zakażenia koronawirusem. Jestem jednak przekonany, że mam tam być, że jestem im potrzebny. To oni, nie wiedząc o tym, dają mi siłę. Swoją fizyczną słabością wzmacniają mnie duchowo.

O. Marek Donaj augustianin, proboszcz w krakowskiej parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Od ponad 25 lat jest kapelanem w szpitalu. O swej posłudze chorym i umierającym napisał książkę pt. Utraceni.

2022-02-08 12:01

Ocena: +13 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ufne oczy chorego

Niedomagania zdrowotne są wpisane w ziemskie życie człowieka. Były, są i zawsze będą, nawet gdyby poziom życia, także poziom medycyny, osiągnął szczyty. Dlatego pomoc człowiekowi cierpiącemu to sprawa, której nie można pominąć w zarządzaniu państwem – także jego mniejszymi strukturami typu województwo, powiat czy gmina. Tym bardziej, że chodzi o człowieka złożonego bólem, najczęściej bezradnego i w swej sytuacji osamotnionego. Dlatego działania na rzecz takich ludzi nazwano kiedyś po prostu służbą, bo wykraczają one poza te określone zwykłymi ramami finansowo-czasowymi. Jakże daleko jesteśmy dziś od znaczenia tego słowa, choć niewątpliwie wielu jest pracowników służby zdrowia – lekarzy, pielęgniarek, opiekunek środowiskowych itd., którzy wybrali swój zawód, idąc za głosem powołania, i pozostają mu wierni. Ale pewne jest, że wiele w sektorze zdrowia trzeba zmienić; i to niezwłocznie. Do ogólnej bowiem biedy człowieka, wiążącej się z zagrożeniem jego poczucia bezpieczeństwa – a jest to potrzeba podstawowa – dochodzi lęk związany z zagrożeniem dla jego zdrowia, a nierzadko i życia. Dziś dochodzi do głosu jeszcze jeden problem – szybkiego starzenia się społeczeństwa, a z tym – zapewnienia większej opieki ludziom starym. Zwłaszcza, że rodzina wielopokoleniowa (w ogóle liczna rodzina), która ten problem w jakiejś mierze rozwiązywała, jest już przeszłością. Tak więc sprawa systemu opieki zdrowotnej w Polsce jest arcyważna.
CZYTAJ DALEJ

Kapłan rodzi się z miłości, nie z obowiązku czy przymusu

2025-05-08 09:19

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Kapłan rodzi się z miłości, nie z obowiązku czy przymusu. O miłość zaś trzeba zabiegać. Trzeba o nią prosić i troszczyć się, kiedy zaczyna kiełkować, aby się pięknie i bujnie rozwijała.

Jezus powiedział: «Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV na archiwalnych fotografiach. Jak wyglądał przed laty?

2025-05-10 21:55

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/AUGUSTINIAN PROVINCE OF OUR MOTHER OF GOOD COUNSEL / HANDOUT

Zanim został następcą św. Piotra pełnił swoją posługę w USA, Peru i Watykanie. Na archiwalnych zdjęciach można zobaczyć go w towarzystwie poprzednich papieży: Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka.

PAP/EPA/AUGUSTINIAN PROVINCE OF OUR MOTHER OF GOOD COUNSEL / HANDOUT
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję