Poninka to niewielka miejscowość w obwodzie chmielnickim, leżąca niespełna 90 km od Żytomierza, który w ostatnich dniach jest intensywnie bombardowany przez rosyjskie wojska.
W Ponince, w parafii Bożego Miłosierdzia od kilku lat pracują siostry zakonne z łódzkiej prowincji Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Swoje powołanie realizują posługując w Kościele, katechizując dzieci i młodzież oraz pracując wśród chorych. Mieszkańcy Poninki, podobnie jak wielu innych miejscowości w środkowej i wschodniej części Ukrainy, z bólem przeżywają to, co się dzieje w ich kraju, ale i mają w sobie ufność, że dzięki pomocy, jaka płynie z Zachodu, ich naród będzie wolny. – Widzimy, jak wielu ludzi przychodzi codziennie do Kościoła na modlitwę i prosi Boga o ustanie wojny i powrót do normalnego życia – mówi s. Bożena Malec. – Wielu chłopców z naszej parafii, czekających na wezwanie do wojska, zajęło się pomocą uchodźcom ze wschodu Ukrainy. Codziennie przy kościele przyjmujemy matki z małymi dziećmi, które po chwilowym odpoczynku, są przez chłopców transportowane do granicy, by mogły bezpiecznie dotrzeć do Polski. W drodze powrotnej nasi odważni wolontariusze przywożą odzież, obuwie, koce i leki, które przekazujemy tym, którzy do nas docierają – podkreśla s. Bożena i dodaje ze wzruszeniem: – Budujący jest ten hart ducha i solidarność widoczna między Ukraińcami, choć należy podkreślić, że nie zawsze ta jedność między nimi była. Widzę też, że mieszkańcy siłę czerpią z modlitwy, ponieważ bardzo wielu z nich przychodzi na liturgię. Ostatnio również wielu mężczyzn przed zgłoszeniem się do wojska przyszło do naszego księdza i prosiło go o błogosławieństwo. Jest to poruszająca scena, ponieważ przychodzą oni z całymi rodzinami i serce pęka, kiedy widzi się płaczące kobiety i dzieci oraz tych odważnych mężczyzn, którzy z niesamowitą odwagą i spokojem mówią, że idą bronić swojego domu. W tym momencie naszą rozmowę przerywa wycie syren oraz przeprosiny siostry, która informuje mnie, że jest ostrzeżenie przed nalotem i musi zejść do piwnicy.
W homilii podczas Mszy św. w intencji pokoju na Ukrainie abp Grzegorz Ryś powiedział, że pokój to nie jest tylko brak wojny czy też jakiś kompromis lub dyplomatyczny traktat, lecz pozytywny wybór, który polega na pragnieniu życia razem z sobą. – Dlatego nasza modlitwa powinna być wołaniem o cud, o interwencję Boga, by wydarzyło się dziś to, co po ludzku wydaje się niemożliwe – podkreślał kaznodzieja.
Solidarność z Ukrainą, którą wyrażają liczne zbiórki na rzecz potrzebujących, płynie szerokim strumieniem pomocy uchodźcom, ale pamiętajmy również o zniewolonym narodzie rosyjskim i białoruskim, którym na tym etapie historii możemy pomóc tylko modlitwą.
Daria i Aleksander z tarnobrzeskiej drużyny harcerskiej
Tarnobrzescy harcerze ponad dwie doby pomagali uciekającym przed wojną Ukraińcom na granicy w Medyce i dworcu kolejowym w Przemyślu.
Druhowie jechali z pomocą na wschodnią granicę do zupełnie innego miejsca, ale w trakcie drogi okazało się, że pilnie potrzebna jest pomoc w Medyce i na dworcu w Przemyślu. Piętnastoosobowa grupa tarnobrzeskich harcerzy powróciła ze służby w piątek, mimo że minęło kilka dni wciąż przed oczami mają widok lęku, zagubienia, nieobecności, bólu, rozpaczy malujących się na twarzach uchodźców. – To była najważniejsza lekcja życia jaką dotychczas otrzymałem. Przewartościowała priorytety. Uświadomiłem sobie, że ta wojna nie toczy się gdzieś tam daleko, ale jest tuż obok, a ludzie tacy jak my są zmuszeni do walki albo do ucieczki. Jest to coś strasznego. Poza tym ta wojna dotyka również nas i pozwala docenić rzeczy, sprawy, których nie dostrzegałem, uznając je za oczywistość – mówi 15-letni Aleksander, zastępowy VI Tarnobrzeskiej Drużyny Harcerskiej „Tibi et Igni” . Drużynowa Daria prośbę o pomoc znalazła na stronie hufca z Przemyśla. Zebrała piętnastoosobową grupę koleżanek i kolegów i wyruszyli busem w kierunku Przemyśla. Po przyjeździe druhowie zostali skierowani do bezpośredniej pomocy uchodźcom wojennym. Pomagali wysiadającym z pociągów na przemyskim dworcu w dotarciu do miejsc, gdzie mogliby odpocząć, odprowadzali do autokarów, busów, którymi udawali się w dalszą podróż do swoich docelowych miejsc, przygotowywali posiłki, opatrywali rany, odmrożenia wspierając ratowników w pomocy przedmedycznej, a także obsługiwali magazyny z darami. Nieśli pomoc wszystkim osobom, które przebywały w momencie wybuchu wojny na terenie Ukrainy, a teraz chciały powrócić do swoich bezpiecznych domów, rozsianych w różnych częściach świata. – Kiedy po sześciu nocnych godzinach pracy w magazynie, zostałam skierowana na dworzec, ogarnęło mnie początkowo przerażenie ilością ludzi przeróżnych nacji. W pierwszym odruchu chciałam uciec, ale zostałam i dzisiaj jestem z siebie dumna, że odważyłam się, mogłam pomóc zwłaszcza pewnej mamie z piątką małych dzieci, która była u kresu sił. Nie miała nic, za każdą najdrobniejszą rzecz dziękowała mi ze łzami w oczach – mówi Daria, drużynowa VI Tarnobrzeskiej Drużyny Wędrowniczej „Albi Lupi” i dodaje: – Zupełnie inaczej teraz patrzę na wiele spraw. Uzmysłowiłam sobie, że to, co posiadamy, możemy w jednej chwili stracić przez jednego złego człowieka. Kiedy dzisiaj w szkole koleżanki i koledzy opowiadali, że niestety dostali tylko 4 z jakiegoś przedmiotu, wydało mi się to tak mało istotne.
Straż Tatrzańskiego Parku Narodowego ukarała mandatami po 500 zł dwie osoby, które w 20. rocznicę śmierci Jana Pawła II - 2 kwietnia o godz. 21.37 – rozświetliły krzyż na Giewoncie - dowiedziała się PAP. W tym celu dwóch mężczyzn na szczyt wyniosło lampy akumulatorowe.
Rozświetlenie krzyża w hołdzie papieżowi Polakowi zostało zapoczątkowane w 2005 roku, w dniu pogrzebu Jana Pawła II. Jak co roku, także tym razem poświata ze szczytu była dobrze widoczna z Zakopanego i wzbudziła duże zainteresowanie mieszkańców oraz turystów.
Ks. Henryk Okołotowicz, duchowny Kościoła katolickiego na Białorusi, skazany na 11 lat więzienia pod zarzutem „zdrady stanu”, wysłał wiadomość do wiernych „zza krat”. Stało się to w przeddzień jego 65. urodzin, które ksiądz obchodził 8 kwietnia w areszcie śledczym w Mińsku, donosi portal katolik.life. Jak poinformowano, proces odbywał się przy drzwiach zamkniętych i nie ma żadnych informacji na temat sprawy księdza z Wołczyna.
Podziel się cytatem
Odnosząc się do słów kard. Kazimierza Świątka, który również był przetrzymywany w areszcie śledczym sowieckich służb KGB, duchowny zauważył, że „księża są prześladowani, aby nas uciszyć, aby uniemożliwić Kościołowi katolickiemu mówienie prawdy”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.