Wyjazd zorganizował harcmistrz Kamil Domański komendant Hufca ZHP Wrocław. Harcerze 760. drużyny w czasie służby wykonywali takie prace jak: obsługa punktu informacyjnego, kuchni, magazynu. Pomagali również przy sprzątaniu pomieszczeń, odprawianiu ludzi czy noszeniu bagaży. Po powrocie opowiedzieli o tym, co przeżyli w czasie służby.
Nowe doświadczenia
– Atmosfera tam panująca była bardzo przyjazna, ludzie także. Poznałem wiele osób z różnych krajów: Amerykanów, Holendrów, Brytyjczyków. Wspaniali ludzie. Właściwie to nie dało się odczuć zbytnio tej wojny, bo ludzie byli spokojni, dosyć weseli – powiedział przyboczny, druh Dominik Pachoń. Druh Dominik wspomina również ciężkie chwile, kiedy trzeba było wytłumaczyć kobiecie, która chciała wrócić na Ukrainę, że nie ma do czego wracać. Podkreśla jednak, że nawet w takich chwilach nie było smutno.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Druh Szymon Niemczyk bardzo emocjonalnie wspomina dziecko, które marzło pod bramą. Druhna Klaudia Adaszyńska z kolei wspomina zdenerwowaną kobietę. – Była też taka pani, tak wystraszona, że chyba cztery razy przychodziła do mnie i pytała się, kiedy będzie bus do Niemiec. W końcu zaczęła płakać z nerwów, bo nie mogła zrozumieć, że ten bus będzie o godz.16 i cały czas dopytywała o transport – wspomina.
Reklama
Natomiast druh Dawid Rogala opowiadał o tym, co usłyszał od jednej rodziny. – Kiedy pomagałem z bagażami pewnej ukraińskiej rodzinie, to jedna z pań mi powiedziała, że wracają z Charkowa i opowiadała mi, tak sama z siebie, co tam się działo. Mówiła, że strzelają do wszystkich. To było przerażające – mówi druh.
Warto było
Wyjazd do Przemyśla na pewno był dla harcerzy wielkim wyzwaniem. – Gdy patrzyłam na tych ludzi, było mi ich po prostu strasznie żal i starałam się postawić w ich sytuacji. Jak ja bym się czuła i co ja bym robiła? – mówi druhna Klaudia. Harcerze podkreślali też, że spotykali tam osoby z całego świata, którzy przyjechali tylko po to, żeby pomagać. Wspominają o kierowcach np. z Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii, Ameryki czy Holandii.
Warto wspomnieć, że ten wyjazd nie był jedyną formą pomocy uchodźcom, jaką planował „Kedyw”. Niebawem zorganizują i wyślą transport do polskiej parafii w miejscowości Trembowla.