Reklama

Niedziela plus

Słucha, rozumie, kocha...

W majowej wędrówce szlakami maryjnych sanktuariów przyszedł czas na przystanek w Studzienicznej.

Niedziela Plus 22/2022, str. IV

[ TEMATY ]

Ełk

Archiwum Katolickiej Fundacji Dzieciom

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Położone na wyspie, w otoczeniu urokliwej przyrody sanktuarium jest jednym z największych w diecezji ełckiej. To wyjątkowe miejsce co roku przyciąga tysiące pielgrzymów, którzy przybywają tu, by powierzyć swoje życiowe sprawy Matce Bożej obecnej w Jej łaskami słynącym wizerunku.

Obraz na drzewie

Reklama

Kult Matki Bożej w Studzienicznej trwa przynajmniej od 1728 r. Historię i początki tego miejsca należy łączyć z osobą pustelnika, który – według relacji z XIX wieku – osiadł na wyspie i zbudował szałas w lesie, gdzie spędzał czas na modlitwie. Pewnego razu spostrzegł na drzewie obraz Matki Bożej. Gdy ludzie dowiedzieli się o tym wydarzeniu, zaczęli przybywać do tego miejsca na modlitwę. Wielu pielgrzymów miało tam otrzymać specjalne łaski. – Zakonnik prowadził ascetyczne życie, czynił pokutę, podejmował modlitwę, dawał przykład, jak zwracać się do Pana Boga. Po jakimś czasie opuścił wyspę, jednak pielgrzymi wciąż przybywali na to miejsce, przekonani, że jest ono cudowne, że otrzymają tu łaski od Pana Boga przez wstawiennictwo Matki Bożej – mówi kustosz sanktuarium ks. Wojciech Stokłosa. – Prawie 50 lat później pojawił się tutaj drugi pustelnik, tym razem znany z imienia i nazwiska – Wincenty Murawski. W życiu świeckim służył ojczyźnie jako żołnierz – oficer w stopniu pułkownika. Przybył z Wilna, gdzie wcześniej uposażył rodzinę. Najprawdopodobniej, wstrząśnięty nieszczęściem ojczyzny, porzucił służbę publiczną i zaszył się w augustowskich lasach. Oddał się pracy duchowej na chwałę Pana Boga i dla dobra okolicznych ludzi. Był to człowiek energiczny, wykształcony, a do tego pobożny i pełen pokory. Znał się na ziołach, zbierał je i sadził w pobliżu swej pustelni, co też przyciągało ludzi – dodaje kustosz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jan i Tekla

Reklama

Czcigodny Wincenty, eremita studzienicki, jak określano go w aktach parafii augustowskiej, w 1770 r. z ofiar wiernych wzniósł tutaj pierwszą drewnianą kaplicę. Okazała się jednak zbyt mała, ale nadarzyła się okazja, by kupić większą. W 1766 r. bowiem spłonęła świątynia w Augustowie i parafianie wybudowali tymczasową kaplicę. 11 lat później wznieśli nowy kościół, więc kaplica okazała się zbyteczna; kupił ją Wincenty Murawski dzięki środkom uzyskanym od pielgrzymów. Z pomocą miejscowej ludności przewiózł kaplicę do Studzienicznej. Tak powstał tu nowy kościół. Imię pustelnika widniało w ołtarzu kaplicy, na którym zapisano jego prośbę do następców o pamięć w modlitwie: „Kapłani Boga, pamiętajcie o mnie, tego miejsca fundatorze, Wincentym grzeszniku”. – Wincenty mieszkał sam, według podań, miał tylko dwa osiołki. Na nich udał się do Rzymu, gdzie u papieża Piusa VI uzyskał odpusty dla swojego kościoła. Ze Stolicy Piotrowej przywiózł dwa obrazy: św. Tekli i św. Jana Nepomucena, które znalazły się w bocznych ołtarzach świątyni – opowiada ks. Stokłosa. Wybór tych świętych patronów dla Studzienicznej nie był przypadkowy: św. Tekla to patronka pustelników, a św. Jan Nepomucen – patron szczerej spowiedzi i dobrej sławy. Wincenty Murawski zmarł w 1814 r. Na początku jego kościół był w dobrym stanie, ale już 20 lat później chylił się ku upadkowi. Nowy kościół udało się wybudować w 1847 r. dzięki zapałowi ks. Milanowskiego – kapłana, który przybył do Studzienicznej – staraniem ówczesnego biskupa augustowskiego. Mimo trudnych doświadczeń dwóch wojen światowych świątynia ta służy parafianom i licznym pielgrzymom po dziś dzień.

Kaplica i studzienka

„Na wyspie w miejscu starej drewnianej (kaplicy – przyp. red.) stanęła w roku 1872 nowa murowana z cegły, do której wejścia prowadzi most długi drewniany, pochylony, na palach za kościołem z obu stron poręczami drewnianymi ogrodzony staraniem i znacznymi funduszami pana Jeziorkowskiego i ks. Miłowskiego. Kaplica ta jest ustawiona na 64 palach drewnianych bitych kafarem na półtrzeciej i więcej sążni w ziemię, na których zrobiono kratowanie z bali drewnianych i bruku kamiennego, dopiero murowano fundamenta z kamieni cementem dziesięć stóp głębokości do powierzchni ziemi. Znacznie wysoka w kształcie ośmiokąta kwadratowego z gzymsami i upiększeniami na zewnątrz pilastrów cementowymi, z dwunastu oknami...” – jest to fragment opisu kaplicy z 1874 r., która powstała według projektu inż. Jeziorkowskiego. W ostatnich latach, jak mówi kustosz, kaplicę wyremontowano i służy ona wiernym oraz pielgrzymom do dziś. W latach 30. XX wieku usypano groblę i poszerzono wyspę, by mogło się tutaj pomieścić jeszcze więcej pielgrzymów. Obok kaplicy znajduje się studzienka. Prawdopodobnie to ona dała nazwę całej miejscowości. Pielgrzymi czerpią ze studzienki wodę, myją nią oczy i twarz, zabierają do domu.

Cudowny obraz

W murowanej kaplicy znajduje się łaskami słynący obraz Matki Bożej – jest to kopia Ikony Jasnogórskiej. Został wykonany techniką olejną na płótnie przez nieznanego autora w XVIII wieku. W tym miejscu dokonało się wiele uzdrowień – zarówno fizycznych, jak i duchowych. Warto przytoczyć kilka świadectw: „W 1921 r. ks. Fr. Wądołowski oświadczył, iż chorując na oczy przybył do Studzienicznej i tu po przemyciu ich wodą doznał radykalnej poprawy wzroku”. Kolejne świadectwo: „W pewnej rodzinie z Krasnopola umierały dzieci, aż czworo. Małżeństwo udało się z prośbą do Matki Boskiej Studzienicznej; zostali wysłuchani i doczekali się trójki zdrowych dzieci”. Jeszcze inne: „Ks. Kułak opowiada swoją łaskę. Urodził się w 1896 r. we wsi Kuderwszczyzna, parafii Dąbrowa Białostocka. Mając cztery lata, upadł nieszczęśliwie i uszkodził nogę. Zawieziony do szpitala w Grodnie przeleżał tam około roku i był trzykrotnie operowany. Opuścił szpital z nieruchomą nogą. Lekarz oznajmił rodzicom, iż dziecko będzie kaleką. Ci udali się wówczas o pomoc do Matki Boskiej w Studzienicznej i postanowili wozić corocznie chłopca na odpust. Po niejakim czasie poczęło się poprawiać w stanie złamanej nogi, a po dwóch latach zupełnie wyzdrowiała i odtąd chodzi dobrze”. – Świadectwem uzdrowień były liczne wota, które ludzie zostawiali jako zewnętrzny znak otrzymanych łask. I tak pozostało do dziś. Studzieniczna była znana nie tylko w okolicach Augustowa, przybywali tutaj również pielgrzymi z innych regionów Polski, a nawet z Litwy, Białorusi; modlili się tutaj także Romowie. Obecnie pielgrzymi bardzo licznie przyjeżdżają na uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Jest to główny odpust, na którym są dziesiątki tysięcy wiernych – mówi ks. Stokłosa. – Żyjemy dzięki ofiarom i dzięki ludziom, którzy tutaj przybywają. Cieszymy się, że dzięki pielgrzymom rozwijamy też to miejsce, aby służyło następnym pokoleniom – dodaje.

Najdostojniejszy pielgrzym

Szczególnym momentem w historii sanktuarium był 17 września 1995 r., kiedy to obraz Matki Bożej został ukoronowany koronami papieskimi. Innym dniem, który zapisał się w historii miejsca, jest 9 czerwca 1999 r. Wtedy przybył tu najdostojniejszy pielgrzym – papież Jan Paweł II. W dzień wolny od swojej pracy, trudu apostolskiego posługiwania, przypłynął tu statkiem. Modlił się w kaplicy przy obrazie Matki Bożej jak każdy przybywający tu pielgrzym. Wydarzenie to odtwarza pomnik papieża ustawiony na brzegu, na styku jeziora i wyspy. Ojciec Święty z laską w prawej ręce, w lewej trzyma różaniec. – To miejsce dzięki Ojcu Świętemu nabrało jeszcze większego znaczenia i blasku. Jan Paweł II odkrył dla nas to miejsce na nowo. Staramy się to tutaj pielęgnować. Zewnętrznym wyrazem tej pamięci jest pomnik papieża, który jest odwzorowaniem momentu, jak wysiadał ze statku i wstępował na tę wyspę, do tego sanktuarium, z różańcem i z laseczką; to był jego wypoczynek, nabranie sił w trakcie tej pielgrzymki. Wtedy też wypowiedział znamienne słowa, które są umieszczone na pomniku: „Byłem tu wiele razy, ale jako papież po raz pierwszy i chyba ostatni” – opowiada kustosz i dodaje, że Ojciec Święty odwiedził wtedy plebanię, która spłonęła w ubiegłym roku. Obecnie parafia jest w trakcie jej odbudowy. Osoby, które chciałyby wspomóc to dzieło, wszelkie potrzebne informacje znajdą na stronie internetowej sanktuarium. W intencji ofiarodawców i dobroczyńców sprawowane są Msze św., trwa nieustanna modlitwa do Matki Bożej. Każdego dnia szczególnym momentem jest również Apel Maryjny. – W tym miejscu Matka Boża daje się odczuć w szczególnej bliskości jako Ta, która słucha, rozumie, kocha, której natchnienia i słowa zstępują do ludzkiego serca. Cisza, spokój tego miejsca, wyspa, przyroda – to wszystko ma swój charakter, przyciąga pielgrzymów, którzy zawierzają tu swoje codzienne sprawy Matce Bożej – kończy ks. Stokłosa.

2022-05-24 12:50

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy wiecie, gdzie…

...Matka Boża ma swoją kaplicę na wyspie?

To unikatowe sanktuarium maryjne w Studzienicznej (diec. ełcka) mieści się na tzw. wyspie połączonej z lądem groblą; prawie dookoła otoczone jest wodą i z rosnącymi wokół wyspy białymi, wodnymi liliami. Powstanie sanktuarium ma prawdopodobnie związek z osiedleniem się na wyspie pustelnika z Zakonu Kamedułów, który przybył tu z obrazem Matki Bożej. Mieszkańcy okolicznych osad odwiedzali go, by prosić o modlitwę i rady w trudnych sprawach. Gdy pustelnik opuścił wyspę, pielgrzymi nadal przybywali w to miejsce, które uważali za święte, a obraz – za cudowny. Drugim pustelnikiem był Wincenty Morawski, który podjął misję poprzednika. Służył potrzebującym radą, modlił się w ich intencjach, a także leczył ziołami. W 1770 r. z ofiar składanych przez pielgrzymów Morawski zbudował na wyspie drewnianą kaplicę. W 1786 r. w jej miejscu powstał pierwszy kościół, a w 1847 r. – obecny, który w 1873 r. został kościołem parafialnym Matki Bożej Szkaplerznej.
CZYTAJ DALEJ

8 maja - wielkie pompejańskie święto

[ TEMATY ]

Matka Boża Pompejańska

Adobe Stock

8 maja to wyjątkowe święto dla czcicieli Matki Bożej Pompejańskiej i odmawiających nowennę pompejańską. To dzień poświęcenia Sanktuarium Królowej Różańca Świętego.

Przywędrowaliśmy na ziemię włoską, do Pompei, gdzie w 1872 r. nowo nawrócony Bartolomeo Longo, przyjechawszy do Pompei „wędrował po okolicy, przechodząc w pobliżu znajdującej się tam kapliczki, usłyszał wyraźnie jakiś głos, który powiedział do niego: "Kto szerzy różaniec, ten jest ocalony! To jest obietnica samej Maryi".
CZYTAJ DALEJ

W 2024 r. było więcej powołań męskich, a mniej żeńskich

2025-05-07 22:20

[ TEMATY ]

zakonnice

zakonnicy

Karol Porwich/Niedziela

W 2024 r. do seminariów diecezjalnych i zakonnych wstąpiło 301 mężczyzn, o 21 więcej niż w 2023 r. Żeński nowicjat zakonny rozpoczęło 66 kobiet, a w klasztorach kontemplacyjnych przybyło 15 mniszek, o 12 mniej niż rok wcześniej – poinformowała Krajowa Rada Duszpasterstwa Powołań.

Z danych przekazanych PAP przez Krajową Radę Duszpasterstwa Powołań (KRDP) wynika, że w 2024 r. formację rozpoczęło 301 mężczyzn, w tym w seminariach diecezjalnych 196, a w zakonnych 105. Rok wcześniej było to 280 mężczyzn, w tym w diecezjalnych 195 i 85 w zakonnych. To o 21 mężczyzn więcej niż rok wcześniej.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję