Reklama

Rodzina

Zaliczony czy głęboko przeżyty?

O owocach kończącego się Roku Rodziny i przekazywaniu wiary młodemu pokoleniu z bp. Wiesławem Śmiglem, przewodniczącym Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny rozmawia Tomasz Strużanowski.

Niedziela Ogólnopolska 26/2022, str. 42-44

[ TEMATY ]

rodzina

Rok Rodziny

X Światowe Spotkanie Rodzin w Rzymie

Archiwum Tomasza Strużanowskiego

Każdy wysiłek ewangelizacyjny i każda troska o rodzinę to szansa na zwrócenie uwagi na to, co ważne – podkreśla bp Wiesław Śmigiel. Na zdjęciu z Tomaszem Strużanowskim

Każdy wysiłek ewangelizacyjny i każda troska o rodzinę to szansa na zwrócenie uwagi na to, co ważne – podkreśla bp Wiesław Śmigiel. Na zdjęciu z Tomaszem Strużanowskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Strużanowski: W zamyśle Ojca Świętego kończący się Rok Rodziny miał być poświęcony refleksji nad adhortacją Amoris laetitia, a przemyślenia miały zostać udostępnione wspólnotom kościelnym i rodzinom, aby towarzyszyły im w ich drodze. Na ile, zdaniem Księdza Biskupa, ten cel został zrealizowany?

Bp Wiesław Śmigiel: Trudno mi jednoznacznie i odpowiedzialnie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie znam żadnych wyników badań na temat recepcji adhortacji w małżeństwach, rodzinach czy większych wspólnotach kościelnych. Moje doświadczenia i obserwacje pozwalają jednak mieć nadzieję, że wiele rodzin, parafii i wspólnot pochyliło się na tym tekstem i uczyniło go podstawą do przemyśleń, rozmów, modlitwy i pastoralnej działalności. Odbyło się w Polsce także sporo różnych rekolekcji, dyskusji, wykładów, sesji i konferencji na temat małżeństwa i rodziny, w czasie których odwoływano się do Amoris laetitia.

Reklama

Gdy wyrażał Ksiądz Biskup przed rokiem swoje oczekiwania, powiedział: „Spodziewam się, że w Roku Rodziny poszczególne episkopaty będą miały szansę pokazać, jak na ich terenie wygląda kondycja małżeństw i rodzin oraz jak realizują duszpasterstwo rodzin”. Co w tym zakresie pokazał polski episkopat? Czy ta kondycja oraz działania duszpasterskie zostały poddane ocenie? Czy w praktyce duszpasterskiej polskiego Kościoła zaszła jakaś znacząca zmiana we wspieraniu misji małżeństwa i rodziny?

Zacznę od zwrócenia uwagi, że Rok Rodziny przypadł na bardzo trudny czas – pamiętamy wszak, jak pandemia ograniczyła możliwości działań duszpasterskich i spotkań oraz skomplikowała wiele planów. Znaczna część aktywności przeniosła się do internetu. Z tego powodu czuję pewien niedosyt, ale w duszpasterstwie lepiej sądzić, że można było zrobić więcej i lepiej, niż usiąść wygodnie na kanapie i trwać w samozadowoleniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Należy podkreślić, że w minionym roku duży nacisk został położony na to, aby w duszpasterstwo rodzin zaangażowani byli nie tylko kapłani czy doradcy i doradczynie życia rodzinnego, ale by dotyczyło to również małżeństw. To nie jest proste, bo potrzeba do tego małżeństw, które są kompetentne, tzn. mają wiedzę na temat chrześcijańskiej wizji małżeństwa i rodziny, potrafią i są gotowe podzielić się swoimi doświadczeniami, a przy tym jeszcze mają na to czas. Znalezienie takich małżeństw uważam za jedno z największych wyzwań, które stoją przed nami w zakresie duszpasterstwa rodzin w Polsce. Tu chodzi nie o małżeństwa „idealne” – takie, które nie wiedzą, co to nieporozumienia i kryzysy, lecz o takie, które doświadczają trudności i pokonują je z Bożą pomocą, czerpiąc siły z uczestnictwa w Eucharystii, z przyjmowania sakramentów, czytania słowa Bożego, trwania razem na modlitwie. Szukamy nie ideałów, lecz świadków Bożego działania, dzięki któremu mimo wszelkich przeciwności i słabości małżeństwa okazują się trwałe i pełne chrześcijańskiej radości.

Reklama

Mamy dość dobrze rozwinięte struktury duszpasterstwa rodzin na poziomie diecezji i dekanatów, a nawet wielu parafii. Dziś najbardziej palące wyzwanie to znalezienie świeckich – małżonków, którzy wypełnią te struktury swoją energią, którzy bazując na swoich doświadczeniach, przygotują narzeczonych do ślubu oraz – co uważam za równie ważne – będą pomagać, towarzyszyć małżeństwom o różnym stażu i różnej kondycji, także tym pogrążonym w stagnacji, kryzysie, zagrożonym rozpadem. Opieką duszpasterską trzeba objąć także związki niesakramentalne, które poszukują swojego miejsca w Kościele.

Czy takie małżeństwa powinni wyszukiwać i zapraszać do współpracy księża proboszczowie, czy to one same, z własnej inicjatywy, powinny się zgłaszać i wyrażać chęć działania?

Myślę, że inicjatywa powinna płynąć z obu kierunków: od duszpasterzy oraz od samych małżonków.

Nawiązując do popularnego niegdyś sloganu – czy Polska przypadkiem nie „dogania Europy” pod względem laicyzacji?

Weszliśmy do Unii Europejskiej i otrzymaliśmy od niej sporo dobra, ale niestety, otworzyliśmy nasze granice również dla relatywizmu, konsumpcjonizmu, różnych modnych ideologii oraz laicyzacji. Warto dopowiedzieć, że to są procesy nieuniknione i że trzeba spróbować na nie właściwie odpowiedzieć. W XXI wieku samotną wyspą lub warowną twierdzą mogą być wyłącznie państwa totalitarne i ostatecznie skazane na upadek. Socjologowie religii do niedawna jeszcze twierdzili, że w Polsce mamy do czynienia z laicyzacją „pełzającą”. Dziś, niestety, trzeba stanąć w prawdzie i stwierdzić, że jest to laicyzacja „galopująca”, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Wpływa na to wiele czynników. Gdybyśmy mieli patrzeć wyłącznie na parametry socjologiczne, to trudno o optymizm. Na szczęście istnieje jeszcze wymykająca się liczbom i jednoznacznym prognozom rzeczywistość wiary.

Reklama

Krótko mówiąc – nie zamykamy oczu na współczesność, nie negujemy tych niepokojących procesów, ale koncentrujemy się na wzrastaniu w wierze i na głoszeniu Chrystusa tym, którzy od Niego odeszli. Trzeba się skupić na pytaniu, jak pastoralnie pomagać tym, którzy chcą budować swoją przyszłość na wierze w Chrystusa. Chcemy nie tylko, żeby w tym wytrwali, ale też jeszcze przez świadectwo swego życia udowadniali zlaicyzowanemu światu, że to jest szlachetny wybór, który daje szczęście. Cenną propozycją jest katechumenat, który najpierw wprowadza w wiarę i życie Kościoła, a następnie pozwala przyjąć łaskę sakramentu małżeństwa i się na nią otworzyć.

Czy na poziomie episkopatu istnieje strategia, która ma na celu zatrzymanie i odwrócenie tego trendu? Sam kilka razy usłyszałem krążące wśród niektórych kapłanów powiedzenie: „Dla nas jeszcze wiary wystarczy”, a przecież nie o to chyba chodzi...

Takiej jednej, uniwersalnej i jasno zapisanej strategii zapewne nie ma i nie wiem, czy ona jest konieczna, bo mogłaby się stać gorsetem krępującym to, co winno być naszą podstawową strategią, czyli głoszenie Ewangelii. Tworzymy programy duszpasterskie, ale to raczej ukierunkowanie i zaproszenie do aktywności w diecezjach i parafiach. Ponadto każde środowisko, a nawet poszczególne sytuacje wymagają indywidualnego podejścia. Jestem przekonany – jeszcze raz to powtórzę – że głoszenie kerygmatu i swoisty katechumenat to dzisiaj konieczne działania. Moim zdaniem, z młodymi ludźmi trzeba po prostu być, mieć dla nich czas, próbować ich zrozumieć i odpowiadać na ich pytania, niekiedy bardzo trudne. W czasie ostatniej konferencji episkopatu Polski w Zakopanem zajmowaliśmy się np. problemami związanymi z nauczaniem religii w szkole i katechezą. Mamy dwie lekcje religii w tygodniu, czyli dużo, ale to nie zatrzymało laicyzacji. Szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest i jak to zmienić. Jedną z propozycji jest katecheza parafialna – sakramentalna – i katecheza dorosłych.

Reklama

Czy po 1989 r. popełniliśmy jakiś błąd w przekazywaniu wiary młodemu pokoleniu?

Gdybym się upierał, że nie było żadnych błędów, to uprawiałbym triumfalizm. Trzeba się też jednak wystrzegać surowego oceniania tamtych czasów z obecnej perspektywy. Dzisiaj można udawać ekspertów, łatwo ferować opinie, co wtedy można było zrobić lepiej. Oczywiście, mam świadomość, że dysponując dzisiejszą wiedzą i doświadczeniem, Kościół w wielu wypadkach postąpiłby inaczej i być może lepiej. Ale nie ulega dla mnie wątpliwości, że ówczesne decyzje były podejmowane w dobrej wierze, po rozeznaniu ich przed Panem Bogiem. Czy zawsze były trafne? Zapewne nie, bo ludzkie działanie jest niedoskonałe, ale trzeba dostrzec również dobre owoce. Możliwe, że bez podejmowanych wówczas działań sytuacja byłaby znacznie trudniejsza. To truizm, ale tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi.

A jakie błędy widać z dzisiejszej perspektywy?

Nie czuję się kompetentny, aby oceniać działania, które podejmowali pasterze Kościoła w czasach mojej młodości. Jestem odpowiedzialny za „tu i teraz”. Wszystkich zachęcam do tego, aby nie zatrzymywać się wyłącznie na diagnozach, na ocenianiu, krytykowaniu lub kontestowaniu, ale by pozytywnie działać na miarę swoich darów, charyzmatów, sił i możliwości.

W seminariach pustki. Czy Pan Bóg zmniejszył liczbę powołań do kapłaństwa w naszym kraju?

Mógłbym podać bardzo prostą odpowiedź, w której za wszystko obwiniłbym nieprzychylny klimat, antyklerykalizm czy wręcz wrogi stosunek niektórych środowisk i mediów do Kościoła. Łatwo też powiedzieć, że podobne zjawisko występuje już od dawna w innych krajach Europy. To nie jest jednak takie oczywiste, a powody tej sytuacji są na pewno bardzo złożone i jako ludzie Kościoła powinniśmy zrobić rachunek sumienia. Dziś trzeba mieć dużo odwagi, aby odpowiedzieć na głos powołania.

A może niedostatek powołań świadczy o kondycji duchowej rodzin?

Nie tyle niedostatek powołań – bo nie wątpię, że Pan Bóg wzywa tylu, ilu trzeba – ile brak pozytywnej odpowiedzi. W gąszczu różnych propozycji i możliwości młodemu człowiekowi coraz trudniej wychwycić delikatny głos Boga, a jeszcze trudniej odważnie i wielkodusznie na niego odpowiedzieć. Niewątpliwie jeśli rodziny przeżywają kryzys wiary i żyją tak, jakby Boga nie było, to trudno w nich usłyszeć głos powołania.

Na koniec powrócę jeszcze do Roku Rodziny Amoris laetitia. Czy tylko się odbył, czy rzeczywiście wniósł jakieś świeże impulsy we wspólnotowy wymiar życia kościelnego?

W Kościele szkoda czasu na takie inicjatywy, które odbywają się tylko dla sprawozdań. Każdy wysiłek ewangelizacyjny i każda troska o rodzinę to szansa na zwrócenie uwagi na to, co ważne, a także okazja do nawrócenia. W przeżywanie Roku Rodziny Amoris laetitia zaangażowało się wielu ludzi i to na pewno przyniesie owoce. Po raz kolejny zwrócono uwagę na znaczenie małżeństwa i rodziny. Niemal wszystkie wydarzenia kościelne przeżywaliśmy w duchu troski o rodzinę – np. beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego była też okazją do podkreślenia roli małżeństwa i rodziny i przypomnienia nauczania niezłomnego Prymasa Tysiąclecia. Po raz kolejny przypomnieliśmy sobie, że małżeństwo i rodzina to droga do szczęścia, środowisko wychowania i wzrostu, a także wspólnota osób, do której można, a nawet należy zaprosić Boga.

2022-06-21 13:48

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wiedzieliśmy z góry

Mówi Marcin Prętki, mieszkaniec Bostonu we wschodniej Anglii, rodem z Gorzowa Wielkopolskiego.

Do Anglii przyjechałem, jako dwudziestokilkulatek, za chlebem – w Polsce miałem pracę, ale zarobki były bardzo niskie – i jednocześnie z ciekawości, jak się żyje gdzie indziej. Dołączyłem do brata, który przyjechał tu wcześniej. Pracowaliśmy w wesołym miasteczku, a później w zakładach, w których pakuje się żywność. Po kilku miesiącach dołączyła do mnie dziewczyna – dziś żona. Urodziło nam się pięcioro dzieci, założyłem własny biznes. I nie narzekam... Planujemy powrót do Polski, ale kiedy – to sprawa otwarta. Kupiliśmy już działkę w Polsce, na której powstanie nasz dom. Ale nie naprężamy się, że wracamy już teraz czy w przyszłym roku. Już dawno doszliśmy do wniosku, że w Anglii nie czujemy się jak u siebie, w Polsce. Zdarzają się sytuacje, gdy miejscowi mieszkańcy dają nam do zrozumienia, że jesteśmy obcy. Początkowo się tym przejmowaliśmy, teraz jesteśmy już uodpornieni. Gdy jedziemy do Polski na urlop, czujemy, że to jest nasze miejsce. Dzieci, które wychowujemy po polsku – języka angielskiego używają tylko poza domem – wiedzą o tych planach i je akceptują. Młodsze się cieszą, ale najstarszy syn ma obiekcje. Ma 16 lat, swoich znajomych, przyjaciół, zainteresowania, gra w piłkę i dobrze sobie radzi. Za 2 lata będzie pełnoletni, może zdecyduje się zostać... not. w.d.
CZYTAJ DALEJ

Odpusty Wielkiego Postu, Triduum Paschalnego i Wielkiej Nocy

2025-04-16 14:06

[ TEMATY ]

odpust

odpusty

odpust zupełny

Graziako

Warunki konieczne do uzyskania odpustu zupełnego są następujące:
CZYTAJ DALEJ

Wybrani pomimo zdrady. Modlitwa i ekspiacja za kapłanów

2025-04-16 19:05

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

"Wybrani pomimo zdrady. Modlitwa i ekspiacja za kapłanów" – taki tytuł nosi mała książeczka napisana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, wydana niedawno przez Edycję Świętego Pawła w Częstochowie oraz siostry honoratki.

Na tle mistycznych relacji Służebnicy Bożej Hilarii Główczyńskiej autor opisuje niezwykłe powołanie tej pokorne siostry honoratki do modlitwy i ekspiacji za grzechy kapłanów. Książka zaczyna się do tajemnicy Wielkiego Czwartku. "W ślad za prośbą Jezusa, abyśmy wzajemnie obmywali sobie nogi zdarza się, że do obmycia nóg zaprasza się ubogich, bezrobotnych, emigrantów czy więźniów. To piękny gest, ale nie wolno nam zapomnieć, że Jezus zaczął umywanie nóg od swoich najbliższych uczniów – od Piotra, którego przygotowywał do papieskiej godności, od Jana, który zasłynie jako umiłowany uczeń Mistrza i od innych apostołów, którzy przecież staną u początków sukcesji apostolskiej wszystkich ich następców, czyli biskupów. To nie jest tylko mały szczegół, ale coś o czym nie wolno nam w Kościele zapomnieć. Czystość najbliższych uczniów Chrystusa, czyli papieża, biskupów i ich współpracowników kapłanów wydaje się być dla Jezusa priorytetowa". – zaznacza autor książki. Dalsza jej część jest szczególnym wołaniem o modlitwę, pokutę i ekspiację za grzechy księży.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję