Reklama

Wiadomości

Historia nie ze smartfona

Po co młodzież uczyć historii? Po to, by potrafiła rozumieć, co się dzieje wokół nas, by rozumiała siebie i wspólnotę, do której należy: Polskę, Europę, świat – mówi prof. dr hab. Wojciech Roszkowski, autor podręcznika "Historia i teraźniejszość. 1945-1979".

Niedziela Ogólnopolska 33/2022, str. 36-37

[ TEMATY ]

prof. Wojciech Roszkowski

Michał Klag /Biały Kruk

Prof. Wojciech Roszkowski

Prof. Wojciech Roszkowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wojciech Dudkiewicz: Czy historyk, autor podręczników dla młodzieży może ujawniać poglądy polityczne? Jednostronność polityczna to jeden z zarzutów pod adresem Pańskiej książki.

Prof. Wojciech Roszkowski: Każdy ma prawo mieć poglądy polityczne, bo jest obywatelem, każdy podręcznik natomiast jest dziełem, które powinno kształtować młodzież w szerokim zakresie poglądów. Protestuję przeciwko nazywaniu mojego podejścia do tego przedmiotu ideologicznym, a takie zarzuty też się pojawiły. W podręczniku wyraźnie zaznaczyłem, że istnieją różne ideologie, które wyjaśniają świat czy sposób wskazują program działania w częściowy, są więc uproszczonymi wizjami świata. To zupełnie inna płaszczyzna niż oceny historyczne, które ja proponuję.

Reklama

Mianowicie?

Moja propozycja opiera się na dwóch fundamentach. Pierwszym fundamentem jest to, że wydarzenia historyczne trzeba analizować i trzeba o nich uczyć według zasad warsztatu naukowego i logiki. To przede wszystkim stwierdzenie: co było, czego nie było, co jest ważne, co nieważne i co z tego wynika, czyli rozumowa analiza logiczna. Drugim fundamentem jest kodeks moralny, zbiór norm moralnych, na których opiera się nasza cywilizacja. Nie ukrywam, że tym kodeksem moralnym jest dla mnie Dekalog, bo nie dostrzegam żadnego innego sensownego. To są, według mnie, dwie podstawy nauki historii w ogóle, których się trzymam. Historia i teraźniejszość ma za zadanie przygotować młodego człowieka do takiego rozumienia życia publicznego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pojawiły się zarzuty – jeden z nich pochodzi od działacza Związku Nauczycielstwa Polskiego – że to nie jest podręcznik, lecz publicystyka czy esej. Jeśli tak, to czy nie przecenia Pan Profesor możliwości ucznia pierwszych klas szkoły średniej?

To mi raczej pochlebia. Martwiłbym się, gdyby mi zarzucano encyklopedyczność lub hermetyczność wykładu. Gdy przygotowywałem podręcznik, zależało mi na tym, żeby młodego człowieka wciągnąć w narrację – nie uniknie się tego skompromitowanego słowa – o historii, będącej zawsze opowieścią, a nie tylko zbiorem dat, nazwisk i faktów, które wiszą gdzieś w powietrzu, bez żadnego związku jedne z drugimi. To jest też założenie tego podręcznika. Może ambitne, ale świadome. Moim zdaniem, 15-, 16-latkowie są sprawni w zdobywaniu wiedzy faktograficznej, w wychwytywaniu powierzchownych wydarzeń, faktów, mają natomiast podstawową trudność z kojarzeniem faktów i zapamiętywaniem związków przyczynowo-skutkowych. W ogóle chyba wszyscy zauważają w tym pokoleniu ogromne braki w znajomości najnowszej historii.

Reklama

Przyzna Pan Profesor, że to wyzwanie i dla uczniów, i dla nauczycieli...

Tak, ale wydaje mi się, że konieczne jest, by w jakimś stopniu odwrócić tę skłonność do płytkiego, szybkiego zapamiętywania i szybkiego zapominania drobnych faktów, z czego nic nie wynika i nic nie zostaje. Uczeń powinien znów być przyzwyczajany do dłuższej lektury, która głębiej zakorzeni jego wiedzę. Jeśli ktoś to krytykuje, powinien się zastanowić nad zjawiskiem, z którym mamy do czynienia, czyli: zakuj, zalicz, zapomnij. Jeśli ktoś chce, żeby tak wyglądała nauka historii w szkołach, to niech to powie wprost. Próbujemy odwrócić ten trend, ale może się to okazać trudne. Jednak próbujmy.

Poprzednia ekipa rządowa ograniczyła nauczanie historii, według zasady: po co ta historia, po co wracać do przeszłości? Po co młodzież uczyć historii? Przecież może sobie poczytać w smartfonie...

Po to, by rozumieć, co się dzieje wokół nas, by rozumieć siebie i wspólnotę, do której się należy: Polskę, Europę, świat. W smartfonie można poznać sensacyjki, fakciki, których nie da się zlepić w żadną całość. Wykład historyczny jest najlepszym polem, na którym młody człowiek może sobie układać skomplikowany świat w logiczny sposób. Rozeznawanie się w świecie społecznym, politycznym wymaga nie tylko wiedzy faktograficznej, ale też rozwoju mechanizmów rozumowych. Zapamiętywania związków przyczynowo-skutkowych i wartościowania: co ma sens, co nie ma sensu; co jest dobre, a co jest złe. Bo przecież w nauce historii nie możemy uciekać od ocen moralnych. Ci, którzy uważają, że historia nie jest nauką normatywną, są niekonsekwentni. Bo jeżeli w dyskusji pojawiają się Holokaust czy nazizm, to są nagle jednoznaczni.

Reklama

Spodziewał się Pan Profesor krytyki i ataku, które spotkały Pana i Pańską książkę?

I tak, i nie. Jestem gotów do poważnej rozmowy, dlatego poziom tych ataków trochę mnie zaskoczył. Tekst jest, oczywiście, w dużej mierze nowy, ale w moim podejściu do historii nic się nie zmieniło. Może bardziej wyjaśniam pewne rzeczy. Wskazuję, że było tak, a nie inaczej, że jakieś wydarzenie można oceniać raczej pozytywnie lub negatywnie. Bardziej zaskakuje mnie otoczenie, w którym żyjemy. Dwadzieścia parę lat po tym, jak z Anną Radziwiłł wydaliśmy serię podręczników do historii, rozpętała się w Polsce wojna kulturowa i przybiera ona na sile.

Ataki na podręcznik mają taki podtekst?

Niektóre. Na siłę chce się w tę debatę wpleść wątki homofobiczne, antygenderowskie, pedofilskie itp. Tymczasem tekst w jasny sposób wyjaśnia, jaki jest mój stosunek do pewnych wydarzeń, do lat 60. XX wieku; także do ważnego do dziś polityka zachodniej lewicy, od 1994 r. europosła z ramienia Zielonych – Daniela Cohn-Bendita, który podczas rewolucji seksualnej i później otwarcie mówił o swoich fascynacjach pedofilskich chciał je realizować w przedszkolach i szkołach. Cytat z Cohn-Bendita z pełną hipokryzją uznano za propagandę pedofilii, podczas gdy wyraźnie napisałem, że to jest dowód szaleństwa obyczajowego lat 60. XX wieku. Była to wówczas akceptowana postawa w zachodnich środowiskach lewicowych. Zaatakowano mnie też m.in. za to, że wskazuję na deficyt demokracji i dominację Niemiec w Unii Europejskiej. O faktach dżentelmeni nie dyskutują. A niektóre media próbują.

Cytat z Cohn-Bendita został zmieniony?

Umieszczony w egzemplarzach testowych podręcznika cytat skróciłem o jedno zdanie i zamiast tego dopisałem, że słowa te są zbyt drastyczne do lektury w podręczniku szkolnym. Chodzi o uszanowanie wrażliwości tej części młodzieży, dla której dosłowność w kwestiach obyczajowych nie jest normą.

Przygotowywana przez Pana Profesora druga część podręcznika obejmie jeszcze bliższe nam lata: 1980 – 2015. Czuję, że też nie przejdzie bez echa.

Podchodzę do badań historycznych, swoich tekstów historycznych, podręczników według zasady sine ira et studio; staram się mówić prawdę, na ile potrafię i na ile to możliwe. Nie odstąpię od tej zasady w drugiej części podręcznika, pamiętając, że pewne sprawy powinny być w nim nazwane po imieniu, wyraźnie określone, że nie wszystko należy poddawać dyskusji. Fakty są faktami. Nie wolno ich pomijać tylko z tego powodu, że akurat dla kogoś są niewygodne.

Prof. Wojciech Roszkowski ekonomista, historyk, nauczyciel akademicki, profesor nauk humanistycznych. Autor publikacji poświęconych historii Polski w XX i XXI wieku, a także nagradzanej książki Roztrzaskane lustro. Upadek cywilizacji zachodniej. Kawaler Orderu Orła Białego.

2022-08-09 12:38

Ocena: +11 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trójmorze kultur

Aby współpracować, trzeba coś wiedzieć o sobie nawzajem.

Rok temu ukazał się pierwszy tom książki prof. Wojciecha Roszkowskiego pt. Orzeł, lew i krzyż. Historia i kultura krajów Trójmorza. (wyd. Biały Kruk), w którym opisane zostały dzieje krajów z naszego regionu Europy. Nim autor zakończył pisanie drugiego tomu, sytuacja się zmieniła, gdyż do Inicjatywy Trójmorza przyjęta została na prawach stałego członka Grecja, Ukraina oraz Mołdawia natomiast zyskały status krajów stowarzyszonych. To musiało zmienić nieco kompozycję książki. Pierwszy tom poświęcony był historii krajów Trójmorza aż po czasy fin de siecle, drugi zaś obejmuje wiek XX i XXI z wyjątkiem wszakże Grecji, Ukrainy i Mołdawii, nieobecnych w pierwszej części dzieła profesora – zarys ich dziejów i kultury prezentowany jest zatem tu, od zarania po dzień dzisiejszy.
CZYTAJ DALEJ

Rzym: Włosi poruszeni historią Ulmów

2025-01-29 15:38

[ TEMATY ]

wiara

Rzym

bł. rodzina Ulmów

Vatican News

Spotkanie w Rzymie poświęcone książce “Uccisero anche i bambini”

Spotkanie w Rzymie poświęcone książce “Uccisero anche i bambini”

Przykład polskiej, błogosławionej Rodziny Ulmów dowodzi, że istnieje miłość, która nie stawia żadnych warunków, która wykracza poza ludzką logikę. Tę historię trzeba opowiadać we Włoszech - mówili 28 stycznia wieczorem uczestnicy spotkania w Rzymie na temat książki „Zabili nawet dzieci”. Historia z czasów II wojny światowej, o której opowiedzieli autorzy książki ks. Paweł Rytel-Andrianik i Manuela Tulli, wstrząsnęła publicznością w Wiecznym Mieście.

Na audytorium w parafii św. Piusa X w Rzymie zapanowała głucha cisza. Kilkadziesiąt osób z widowni wpatrywało się w siedzących na podium autorów książki „Uccisero anche i bambini” (pol. „Zabili nawet dzieci”) - o błogosławionej rodzinie Ulmów z polskiej wsi Markowa, zamordowanej przez Niemców za ukrywanie Żydów.
CZYTAJ DALEJ

USA/ Media: znaleziono czarną skrzynkę samolotu, który zderzył się ze śmigłowcem w Waszyngtonie

2025-01-30 11:53

[ TEMATY ]

wypadek

rzeka

samolot

Waszyngton

PAP/EPA/SHAWN THEW

Nurkowie odnaleźli jedną z czarnych skrzynek samolotu pasażerskiego, który w środę czasu lokalnego zderzył się z wojskowym śmigłowcem w pobliżu lotniska w Waszyngtonie i wpadł do Potomaku – podała stacja CBS News.

Samolot American Airlines zderzył się w powietrzu z helikopterem Black Hawk w Waszyngtonie, a oba rozbiły się w rzece Potomak Samolot, który leciał z Wichita w stanie Kansas, przewoził 60 pasażerów i czterech członków załogi. W helikopterze znajdowało się trzech żołnierzy Jak dotąd odnaleziono dziewiętnaście ciał – podaje źródło w organach ścigania Amerykańskie Stowarzyszenie Łyżwiarstwa Figurowego potwierdza, że ​​na pokładzie samolotu znajdowało się „kilku członków społeczności łyżwiarskiej” Do wypadku doszło w pobliżu lotniska im. Ronalda Reagana w Waszyngtonie około godziny 21:00 czasu lokalnego Samolot pasażerski rozpadł się na wiele części. Jego szczątki leżą na głębokości około 1,5 metra w rzece, do której spadły obie maszyny. Według ratowników na których powołuje się stacja, śmigłowiec dryfuje przewrócony, ale nie ma poważnych uszkodzeń.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję