Reklama

Kościół

Sama nie dałabym rady

Historia Jolanty stanowi dowód, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. – Dla wielu moje zachowanie było irracjonalne – mówi dziś s. Maria Jana, elżbietanka.

Niedziela Ogólnopolska 50/2022, str. 24-25

[ TEMATY ]

świadectwo

Archiwum prywatne s. Jany

Miłość Jezusa sprawiła, że moje życie się zmieniło – mówi s. Jana

Miłość Jezusa sprawiła, że moje życie się zmieniło – mówi s. Jana

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wszystko zaczęło się w Boguszkowie. W tej mazowieckiej wiosce s. Jana mieszkała z rodzicami, pięciorgiem rodzeństwa i ukochaną babcią, która miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej, śpiewała Godzinki i w grudniowe poranki zabierała wnuczkę na Roraty. Wakacje dla rodziny były czasem wytężonej pracy, toteż udział w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę był dla Joli odskocznią od obowiązków i zapewniał zastrzyk sił duchowych na kolejny rok. Poznawała nowych ludzi, ale też doznawała szczególnej radości i miłości, klękając przed obrazem Królowej Polski. Tam czuła się kochana.

W drodze do sukcesu

Po maturze złożyła dokumenty do Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie, bo zawsze lubiła aktywny tryb życia. Nie dostała się, więc złożyła papiery na Politechnikę Częstochowską, na Wydział Zarządzania i Marketingu, i jako specjalizację wybrała rachunkowość. W trudnych chwilach szła na Jasną Górę i prosiła o pomoc Maryję. Wspomina: – To było jedyne miejsce, gdzie zostawiałam swoje żale i smutki. Nie umiejąc rozmawiać o swoich problemach z ludźmi, zawierzałam je Czarnej Madonnie. Z czasem uświadomiłam sobie, że Maryja stała się dla mnie najlepszą Przyjaciółką, Matką i Orędowniczką u Boga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nowy etap życia rozpoczęła w Warszawie, gdzie w korporacji dostała pracę księgowej. – Byłam młoda, ambitna, wierzyłam, że mogę wszystko – wspomina i uśmiechając się, dodaje: – Weszłam w to; podnoszenie kwalifikacji, zabieranie laptopa do domu, weekendy zajęte na maksa. Chciałam udowodnić, że jestem kimś. Wówczas „być” znaczyło dla mnie „mieć”. Wyznaczyłam sobie cele: muszę mieć samochód i mieszkanie.

Samotność

Realizując plan, stała się pracoholiczką. Opowiada: – Pięłam się po szczeblach kariery zawodowej, dążyłam do niezależności, samowystarczalności. Wzięłam kredyt, pomogli też rodzice i kupiłam mieszkanie. Ale gdy w nim zamieszkałam, uświadomiłam sobie, jak puste jest moje życie. Nie radząc sobie sama ze sobą, zaczęłam sięgać po alkohol, który uśmierzał mój wewnętrzny ból i pomagał odreagować stres i samotność. Oczywiście, na drugi dzień przychodził kac moralny i odrzucałam siebie, co znów zapijałam alkoholem. Ten stan doprowadzał do różnych toksycznych relacji damsko-męskich, z którymi również sobie nie radziłam. Chociaż był we mnie wielki głód miłości, to kilkakrotnie uciekałam od bliskich mi osób, raniąc je i odrzucając.

O problemach nie mówiła nikomu, nawet gdy przyjeżdżała do rodzinnego domu, gdzie spotykała m.in. brata (jest znanym sportowcem – przyp. red.). – Jakub już jako nastolatek mieszkał w internacie, gdzie poznał, co to pornografia, alkohol – wspomina s. Jana i dodaje, że jego życie zmieniło się o 180 stopni, gdy trafił na kurs Alfa, o czym chętnie opowiadał. – Trudno mi było pojąć, że to Pan Bóg dokonuje w nim tych zmian. Przecież to ja decyduję o swoim życiu – przekonywała sama siebie.

Kurs

Reklama

Gdy Jakub zadzwonił i zaproponował, aby poszła na kurs Alfa, Jola była w dołku psychicznym, piła alkohol codziennie i tylko obowiązki zawodowe sprawiały, że nie upijała się do nieprzytomności. Zdecydowała się iść na pierwsze spotkanie. – Przeżyłam szok. Nie znałam dotąd takich ludzi, którzy poświęcają swój czas, angażują się, aby nieznane im osoby mogły spotkać Boga, doświadczyć z Nim żywej relacji. Było mi z nimi dobrze, emanowali pokojem, dobrocią. Przeżyłam dziesięć spotkań ewangelizacyjnego kursu Alfa. Chodziłam tam, aby być z tymi ludźmi, a Pan Bóg zajmował się moim sercem. Doświadczyłam takiej miłości Jezusa, za jaką tęskniłam całe życie.

Zaczął się niełatwy proces oczyszczania, zrywania z nałogami. – Szatan walczył, najwięcej przez lęk – wspomina siostra i dodaje: – Zawierzyłam się Maryi. Wróciłam do pielgrzymowania. W ekstremalnych warunkach, gdy zmagałam się z ograniczeniami, uświadamiałam sobie własną słabość. Zrozumiałam wówczas, że mogę być mocna siłą Bożą.

W tym czasie u Joli zdiagnozowano torbiele na jajniku. W trakcie operacji lekarz odkrył nowotwór. Zdecydował się na jego natychmiastowe usunięcie, co prawdopodobnie uratowało pacjentce życie. – W szpitalu uświadomiłam sobie, że w każdej chwili mogę umrzeć. Zaczęłam się zastanawiać nad sensem mojego życia. Zrozumiałam, że praca jest dla mnie ważna, ale nie najważniejsza. Na nowo uczyłam się żyć, trwałam przy Panu Bogu, posługiwałam na kursie Alfa. Mimo wielkiego osłabienia zdecydowałam się iść po raz kolejny na pielgrzymkę do Częstochowy. Tym razem – aby dziękować. Usłyszałam wiele świadectw o powołaniu. Wtedy jednak nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić, że Pan Bóg może mnie wybrać na swoją oblubienicę.

Decyzja

Reklama

Wróciła do pracy. Równocześnie zapisała się na studia z mariologii w Niepokalanowie. Tam poznała wiele osób konsekrowanych, w tym siostry elżbietanki. – Słuchałam wykładów, a Pan Bóg działał przez stawianych na mej drodze ludzi i delikatnie zapraszał mnie do siebie – wyznaje s. Jana i podkreśla: – Moje serce było poranione, ale zobaczyłam, że w tych ranach jest też Jezus, że nigdy mnie nie opuścił.

Podjęła decyzję o pójściu do zakonu. Złożyła wypowiedzenie z pracy. – Dostałam propozycję takiej podwyżki, o jakiej wcześniej nawet nie mogłam marzyć – wspomina i dodaje: – Gdy pytano, czy szukam pracy, odpowiadałam, że oddałam swe życie Jezusowi i teraz On się nim zajmuje. Dla wielu moje zachowanie było irracjonalne, a ja czułam w tym wszystkim siłę i prowadzenie Maryi.

Sprzedała mieszkanie. Rodzina nie od razu zaakceptowała jej przemianę, poza bratem Jakubem i siostrą, która także trafiła na kurs Alfa. – W czasie nowicjatu pisałam do rodziców listy – wspomina. W tej formie łatwiej było przekazać przemyślenia na temat życia i zmian, a to pomogło zbudować na nowo relacje z bliskimi. – Gdy przyjechali na obłóczyny, mama płakała, tata zresztą też – opowiada s. Jana i zaznacza: – Wtedy po raz pierwszy tata powiedział mi: „Kocham cię, córko. Jestem z ciebie dumny. Nie wyobrażam sobie, byś była kimś innym...”. To były słowa, na które tyle lat czekałam. One zbudowały moją wartość córki, kobiety. Teraz już wiem, że Pan Bóg, dając powołanie dziecku, daje je przez ręce rodziców. Kiedy jest ich akceptacja na ten Boży plan, to Boże błogosławieństwo spływa przez władzę rodzicielską na dzieci.

Łaska

Siostra Jana posługuje dzisiaj w Domu św. Elżbiety w Krynicy-Zdroju. Podsumowując historię swego życia, mówi: – Już wiem, że Chrystus był ze mną cały czas. Nawet wtedy, gdy popełniałam tak wiele grzechów. O własnych siłach nie wyszłabym z tego. To Jego łaska, Jego miłość sprawiły, że moje życie się zmieniło, że zostałam Jego oblubienicą. W odkryciu powołania pomogła mi Maryja, bez Jej wsparcia nie umiałabym odpowiedzieć Bogu: „tak”.

2022-12-07 08:45

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jest rok 1972. Matka Boża Jasnogórska kilkakrotnie ratuje Tolka

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Archiwum parafii

Obraz Matki Bożej Częstochowskiej

Obraz Matki Bożej Częstochowskiej

„Pierwszy raz Matka Jasnogórska uratowała mi życie w 1952 roku, kiedy się ukrywałem za czasów stalinowskich” – relacjonuje jasnogórskiemu kronikarzowi Antoni, rocznik 1926. „A potem przez cierpienie, jakiego doświadczyłem, i wydarzenia, jakie miały miejsce, pogłębiała się moja ufność w Niej”.

Ale po kolei. Antoni miał starszego o osiem lat brata Władysława. Bratu przyśniła się Matka Boża z Jasnej Góry i zapytała: „Dlaczego ty się tak o Antoniego martwisz? Nic mu się nie stanie, bo mam go w swojej opiece”. I tak właśnie było. Po raz pierwszy Antoni pojechał na Jasną Górę 31 grudnia 1949 roku razem z bratem Władkiem. To Władek zaproponował: „Przyjedź do mnie, to pojedziemy na takiego sylwestra, na jakim jeszcze nie byłeś”. Udaliśmy się pociągiem do Częstochowy, na Jasną Górę. Wiele zawdzięczam mojemu bratu Władkowi, ale najbardziej to właśnie, że zawiózł mnie wtedy na Jasną Górę i po raz pierwszy mogłem przeżyć spotkanie z Matką Bożą. Jego żona Katarzyna już wcześniej opowiadała mi wiele wspaniałych rzeczy o Jasnej Górze. Co zapamiętałem? Najpierw zwróciłem uwagę na światło na wieży jasnogórskiej. Mój zachwyt Matką Bożą potęgował się z czasem, w miarę doświadczania opieki Matki Bożej Jasnogórskiej; Jej ryngraf zawsze przy sobie nosiłem i odmawiałem różaniec.
CZYTAJ DALEJ

Pierwsza decyzja Leona XIV dotycząca współpracowników

2025-05-09 14:50

[ TEMATY ]

decyzje

Papież Leon XIV

Vatican Media

Papież Leon XIV zadecydował o tymczasowym pozostawieniu na stanowiskach dotychczasowych szefów instytucji Kurii Rzymskiej i Państwa Watykańskiego, aby zapewnić czas na refleksję i modlitwę przed możliwymi zmianami.

Publikujemy treść komunikatu, przekazanego za pośrednictwem Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej:
CZYTAJ DALEJ

Uroczystości jubileuszowe w Jakubowie

2025-05-09 18:18

[ TEMATY ]

Jakubów

Sanktuarium św. Jakuba Apostoła

Karolina Krasowska

Tradycyjnie uroczystości w sanktuarium rozpoczęły się od okadzenia świątyni tzw. botafumeiro

Tradycyjnie uroczystości w sanktuarium rozpoczęły się od okadzenia świątyni tzw. botafumeiro

W Jakubowie odbyły się uroczystości jubileuszowe XX-lecia powstania pierwszego w Polsce odcinka Szlaku Świętego Jakuba oraz przywiezienia relikwii św. Jakuba Starszego Apostoła ze Stolicy Apostolskiej do Jakubowa.

Jubileuszowe obchody, z udziałem biskupów Tadeusza Lityńskiego i Pawła Sochy, kapłanów dekanatów głogowskich, członków Bractw św. Jakuba z diecezji i z Polski, rozpoczęły się na skwerze przy figurze św. Jakuba. Jej poświęcenia dokonał gość z Litwy - bp Algirdus Jurevicius z diecezji telszańskiej, który uświetnił obchody swoją obecnością. Spod figury, wierni w procesji liturgicznej z relikwiami świętych, przy akompaniamencie orkiestry, udali się do sanktuarium św. Jakuba Starszego Apostoła, gdzie została odprawiona uroczysta Msza św. pod przewodnictwem bp. Algirdusa Jureviciusa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję