Trzy czytania z Pisma Świętego, które poznajemy w tę niedzielę, otwiera fragment z Księgi Rodzaju. Pozostaje on w ścisłym związku z pierwszym czytaniem z ubiegłej niedzieli. Abraham przyjmuje w gościnę Boga. Słyszy obietnicę – będzie miał syna, którego urodzi mu Sara. We fragmencie księgi czytanym dzisiaj Bóg wprowadza Abrahama w swój zamiar zgładzenia Sodomy. Abraham, nazwany przez Boga przyjacielem, wstawia się za tym miastem, odwołując się do miłosierdzia Bożego. Dopomina się o zachowanie Sodomy ze względu na pięćdziesięciu sprawiedliwych. Bóg łaskawie odnosi się do wstawiennictwa ze strony Abrahama i ostatecznie obiecuje, że nie zniszczy miasta, gdy znajdzie w nim dziesięciu sprawiedliwych.
Do opisanej wyżej sceny nawiązuje fragment Pawłowego Listu do Kolosan, czytany w drugiej lekcji. Przedstawia sytuację każdego z nas, gdyż byliśmy niesprawiedliwi, ale mając wzgląd na jedynego Sprawiedliwego – Jezusa, Bóg przez chrzest obdarował nas nowym życiem. Jest to jak obietnica dana Abrahamowi – nowe narodziny. Każdego dnia przecież umieramy dla zła i rodzimy się do nowego życia. To istota przymierza zawartego z Ojcem w Jezusie Chrystusie przez sakrament chrztu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Nowy człowiek, zrodzony przez chrzest, poznaje, że Bóg jest dobry i bliski. Czytamy, że Jezus odwołuje się do przykładu, w którym potrzebujący prosi swego przyjaciela. Dlatego pierwsze słowo Modlitwy Pańskiej brzmi: „Ojcze”, w oryginale: Abba. Jest ono odpowiednikiem zawołania „Tatusiu”. Tak woła dziecko do tego, komu ufa, czyjej pomocy oczekuje i jest pewne, że ją otrzyma. Prawdziwa modlitwa, tj. modlitwa serca, prowadzi do bliskości i ufności. W Ewangelii wg św. Mateusza Jezus, gdy uczy modlitwy, mówi: „Gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu” (Mt 6, 6). Słowo „izdebka”, tu użyte, odnosi się do wewnętrznej części domu, tej dla domowników, nie dla gości. Jest synonimem intymności i bliskości. Nie oznacza zaś wcale, że powinienem ukrywać fakt mojej modlitwy. Świadectwa modlitwy trudno bowiem przecenić. Potwierdza to św. Łukasz: apostołowie, widząc Jezusa modlącego się, proszą, aby nauczył ich, jak mają się modlić. Taka jest codzienność prawdziwie chrześcijańskich rodzin, w których obraz modlących się rodziców, babci czy dziadka nie jest czymś niezwykłym. Doświadczenie wspólnej modlitwy jest bezcenne i zapada głęboko w nasze serca. Do dziś pamiętam rozmowę w małej wiosce w Hiszpanii, gdzie odbywałem studia i posługiwałem. Opowiadający o swoim życiu mężczyzna wyznał, że się nie modli, bo nie umie. Nim otworzyłem usta, aby zapytać go o to, dodał, że codziennie, od czasów jego dzieciństwa, odmawia Różaniec. Tak bowiem wyglądała codzienność ludzi w tamtym regionie: w powszednie sprawy, pracę i inne zajęcia włączona była wspólna modlitwa całej rodziny, która razem odmawiała jedną z części różańcowych.
Abraham wstawiający się u Boga za mieszkańcami Sodomy i targujący się z Bogiem o zachowanie tego miasta ukazuje coś jeszcze. Świadczenie gościnności i troska o losy ludzi żyjących w Sodomie oznaczają dobroć serca, które jest wolne od zła. W Ewangelii dziś czytamy: „(...) przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”.
Jesteśmy obdarowani bliskością Boga, który leczy nasze serca, wydobywa nas z ciemności zła, umacnia w walce z grzechem, podtrzymuje w jedności z braćmi we wspólnocie Kościoła, cementuje jedność rodzin, prostuje nasze ścieżki.
„Panie, naucz nas modlić się”, abyśmy nie myśleli o modlitwie jak o obowiązku, ale jak o przywileju i darze przygotowanym przez Ojca dla wszystkich Jego dzieci. To Bóg rozlał w naszych sercach Ducha Świętego (por. Rz 5, 5), w którym możemy wołać: „Abba, Ojcze!” (por. Rz 8, 15b).