Rok liturgiczny jest jak ciągle obracające się koło. Gdy upłynie pewien odcinek czasu, znów stajemy wobec tych samych faktów i tajemnic. Jednak za każdym razem dotykają one nas w sposób jedyny i niepowtarzalny. Bożonarodzeniowe Objawienie, wielkanocny poranek, wreszcie popaschalne chrystofanie, uroczystość Wniebowstąpienia, Zesłania Ducha Świętego. Powinniśmy jednak sobie uświadomić, że wszystkie te wydarzenia uobecniają się każdego dnia w tajemnicy Eucharystii. Kościół z Eucharystią, która jest uobecnieniem całego misterium Chrystusa, i nabożeństwami pasyjnymi towarzyszy nam w głębszym przeżywaniu wyjątkowego czasu Wielkiego Postu. Teraz nie ma miejsca dla siebie, musi być miejsce dla „Kogoś”, aby w tym „Kimś” odnaleźć sens własnego życia. Eucharystia, Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale. W ich blasku odczytujemy swoją tożsamość:
„Upał serca mego chłodzę,
Gdy w przepaść męki Twej wchodzę.”
Kościół przypomina nam, że trzeba chcieć żyć pełnią życia chrześcijańskiego. Co to znaczy? Otóż to, że poprzez wpatrzenie się w Chrystusa trzeba się starać z Nim zjednoczyć. Należy też dostrzegać drugiego człowieka, naszego brata. Święty Augustyn pięknie określa naturę człowieka: „capax Dei”, tzn. wskazuje na możliwość przyjęcia przez niego świętości samego Boga. Człowiek sam jednak tego nie dokona. Kościół, wychodząc naprzeciw, daje receptę: przyjęcie świętości dokonuje się w Chrystusie, przez Chrystusa i z Chrystusem. Kościół odsłania przed nami tajemnicę Odkupienia, którego Chrystus dokonał za nas na krzyżu. W tej tajemnicy odsłania się również historia świata. Oto człowiek stworzony w sposób cudowny (mirabiliter diligisti) zawarł z Bogiem w Chrystusie nowe przymierze. Od tej pory rozum nasz i wiara rozpoznają swoje wewnętrzne życie, swoją tożsamość. Oto człowiek odkupiony w sposób cudowniejszy (mirabilius reformasti)! Wezwanie Kościoła w okresie przygotowania paschalnego do przemiany jest bardzo konkretne, zakładające potrzebę wysiłku, jaki człowiek musi włożyć w odkrywanie sensu Odkupienia Chrystusowego dokonanego na drzewie krzyża. Dopiero w perspektywie krzyża poznaną prawdę można przenieść na własne życie. Wtedy dopiero stawać się będzie pełniejszym, otrzymując potężny impuls mocy i mądrości Boga. Każdemu z nas potrzeba mocy i siły w „dźwiganiu krzyża ku własnej kalwarii, osobistą drogą krzyżową”. Jest to także czas nabywania umiejętności dźwigania brzemienia krzywd, grzechów, konsekwencji upadków, trudności - nawet, jeżeli ich ciężar przerasta nasze siły. Patrzymy na upadającego Chrystusa pod ciężarem krzyża, patrzymy jak się On podnosi i idzie dalej. My też musimy iść dalej, nawet wtedy, gdy czujemy się opuszczeni, bezradni - jak Chrystus. Ostateczną stacją naszej doczesnej pielgrzymki, na której towarzyszą nam Matka Bolesna, Weronika, płaczące niewiasty, przymuszony do litości Szymon z Cyreny, jest nowa Jerozolima odsłaniająca sens prawdziwego chrześcijańskiego życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu