IV niedziela Wielkiego Postu, rok „C” - Joz 5, 9a. 10-12; 2 Kor 5, 17-21; Łk 15, 1-3. 11-32.
„Zabiorę się i pójdę do mego ojca i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem Ciebie” (Łk 15, 18).
„Opowiada Chrystus Pan, że pewien ojciec miał dwóch synów i że młodszy z nich zażądał od ojca wydania części, która na niego przypadała. Żądanie było niemądre i grzeszne, bo dobrze mu było u ojca, tak że biedy i cierpienia nie zaznał, po cóż więc było go opuszczać i narażać się na niedolę? On jednak chciał żyć według swej woli i puścić cugle swoim żądzom. Podobnie głupim i przewrotnym jest każdy grzesznik, który darów Bożych chce używać według swej woli, uważając je za swoją własność, a nie za pożyczkę daną od Boga, by z niej płacił Bogu czynsz chwały. (...)
Syn marnotrawny, wziąwszy swoją majętność, odjechał w daleką krainę, gdzie w krótkim czasie wszystko stracił, żyjąc rozpustnie. Podobnie grzesznik, nadużywając wolnej woli, oddala się od Boga przez to, że o Nim zapomina, że prawd Jego nie rozważa, że do Niego się nie modli; a wszedłszy w krainę obcą, w krainę błędu i grzechu, rozprasza dobra Boże, bo traci dary nadprzyrodzone, takie jak: łaskę uświęcającą z darami Ducha Świętego, przyjaźń Bożą, prawo do nieba, cnotę miłości i wszystkie zasługi, a nawet zadaje ciężkie rany swoim władzom przyrodzonym i szpeci w sobie obraz Boży. (...)
Syn marnotrawny, odczuwając swoją nędzę, zaczął rozmyślać nad swoim obecnym stanem, tak niepodobnym do tego, w jakim się wcześniej znajdował i nad wielkim głupstwem, jakiego się dopuścił. To był początek jego nawrócenia, bo z tego porównania wyniknął żal, czyli boleść duszy i poszło postanowienie: «Wstanę», to jest porzucę do miejsce, «i pójdę do mego ojca i powiem mu: Ojcze zgrzeszyłem przeciw niebu i przeciw tobie». (...)
Syn marnotrawny «wstawszy, szedł do ojca swego», nie zważając na krzyki żądz rozbestwionych, ni na szyderstwa towarzyszy i towarzyszek grzechu. «A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go ojciec jego», który bolał wielce nad zaślepieniem syna, ale nie przestał go kochać ani za nim się modlić. Często wybiegał on z domu, patrząc, czy ten syn nie wraca; a teraz przybiega wzruszony, rzuca się mu na szyję i całuje go ze łzami. Co więcej, skoro z ust syna usłyszał te słowa: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem; uczyń mnie choćby jednym z twoim najemników» (Łk 15, 18-19), zaraz powiedział do sług: «przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się» (Łk 15, 22-24).
O jakże dobrym jest nasz Ojciec Niebieski! Nikt z grzeszników nie wróciłby do Niego, aleby zaraz po grzechu zginął na wieki, gdyby miłosierdzie Boże nie wstrzymywało ramienia karzącej sprawiedliwości i gdyby Pan nie wybiegał naprzeciw grzesznika z łaską swoją, która go oświeca, wzrusza i do żalu pobudza. (...)
Wróć do Ojca, bo ten Ojciec jest nieskończenie miłosierny; On cię nie odtrąci, ale gdy z żalem prawdziwym rzucisz się do nóg Jego, przebaczy winy, choćby bardzo ciężkie i liczne, da ci pocałunek miłości i pokoju, przywróci szatę niewinności, we Krwi Jezusowej wybieloną, włoży pierścień na Twoją rękę, na znak, że dusza twoja jest Jego oblubienicą, a buty na nogi twoje, na znak, że masz znowu chodzić drogami Bożymi. (...)
[Każdy z nas winien] naśladować syna marnotrawnego w pokucie, gdy go naśladował w grzechach.
Mianowicie, syn marnotrawny porzucił na zawsze grzechy swoje i okazje do grzechów. (...) Syn marnotrawny, otrzymawszy przebaczenie, nie przestał żałować, że ojca tak dobrego obraził (...)
Takim był żal św. Piotra, który za jeden grzech nie przestał płakać, aż na krzyżu krwią zapłakał. Takim był żal św. Efrema za grzech jeszcze przed chrztem popełniony - bo został ochrzczony w wieku dojrzałym; jego też są słowa: «Płacz ma być chlebem codziennym wszystkich ludzi, którzy życie w duchu wieść pragną, a ten chleb słodko smakuje, bo jedna miłosierdzie Boże i nieskończone łaski». (...)
Syn marnotrawny, świadom swoich upadków, upokarzał się głęboko nie tylko przed ojcem swoim i przed bratem, który wierności ojcu dochował, ale także pewnie przed obcymi, stąd wyznawał głośno, że nie jest godzien zwać się synem i raczej przystoi mu być najemnikiem (...) [niech też każdy grzesznik] szczególnie po nawróceniu swoim, nisko o sobie myśli; niech się nad braci swoich nie wynosi, choćby go wyżej posunięto; niech wszelkie upokorzenie w duchu pokuty przyjmuje.
Winien też naprawić złe, jakie zrządził, i jeżeli kogo skrzywdził, ma jak Zacheusz wynagrodzić, a jeżeli kogo zgorszył, ma podwojoną gorliwością wszystkich do Boga pociągać (...). Tak Piotr św. naprawił swój upadek, bo nie tylko po trzykroć wyznał, że Chrystusa miłuje, ale publicznie wyrzucał żydom ich straszną zbrodnię, nie bojąc się ni biczów ni krzyża. W te ślady poszedł św. Norbert. Nawróciwszy się, tak surowe zadawał sobie pokuty i tak pilnie ćwiczył się w cnotach, że stał się wzorem dla wszystkich. Sam papież wysoko go cenił i chciał go zatrzymać przy sobie, lecz mąż pokorny odrzekł: «Ojcze święty, młodość w grzechach spędziłem, miejsce to niewłaściwe pokucie, którą mi czynić potrzeba». Zamieszkał też w odludnej pustelni, gdzie zakon premonstratensów założył; a później został arcybiskupem magdeburskim.
Czy i ty przejęty jesteś duchem pokuty?
(Św. Józef Sebastian Pelczar, Jezus Chrystus wzorem i mistrzem kapłana, cz. 2, t. 2, Przemyśl 1910, s. 57-63)
Pomóż w rozwoju naszego portalu