Po co komu „szafa Kiszczaka”?
Przekazanie przez panią Kiszczakową – w formie autodonosu – dokumentów państwowych, które znajdowały się od ponad 20 lat w niepowołanych rękach, wywołało dyskusję głównie o TW „Bolku” i jego problemach z własnym życiorysem. To zrozumiałe, bo postać Lecha Wałęsy znajduje się już w tej chwili we wszystkich encyklopediach i słownikach. Zasłużył sobie na to, a jednak tymi zasługami nie potrafił przesłonić krótkiego, prawdopodobnie 6-letniego, fragmentu biografii nieczystej. Dlaczego tak się stało? Dlatego, że w 1992 r. postanowił wejść na drogę mataczenia, kłamstwa i łamania prawa oraz ludzi, gdy tylko znaleźli się po niewłaściwej stronie – ociekliwości i prawdy historycznej. Te wszystkie decyzje, które podejmował od lat 90. ubiegłego wieku do dziś, i słowa, które wypowiedział, stanowią sieć zniewolenia, w którą wpadł po uszy sam nadawca. Lech Wałęsa stał się niewolnikiem własnych błędnych decyzji. Nie wiemy, czy podejmował je sam; raczej nie, ale dziś podpowiadacze albo nie żyją, albo milczą i o swej równie niechlubnej roli, dziwnym trafem, nie przypominają.
CZYTAJ DALEJ