Reklama

Duchowość

ks. Piotr Pawlukiewicz - Marka: Chrześcijanin

Co znaczy w dzisiejszym świecie być chrześcijaninem? Co właściwie deklaruje osoba, która przykleja sobie rybkę na samochodzie albo zawiesza na szyi krzyżyk? Deklaruje ona, że będzie uczniem Chrystusa. Nie zawsze zdolnym, nie zawsze zdającym egzaminy, czasem skazanym na poprawki, ale uczniem.

[ TEMATY ]

duchowość

ks. Piotr Pawlukiewicz

freelyphotos.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jestem chrześcijaninem to znaczy jestem w szkole Pana Jezusa i Jego program jest moim programem. On wypełnił go w sposób doskonały – ja będę go realizował najlepiej, jak potrafię, i będę się wpatrywał w mojego mistrza.

Kiedy słyszę pytanie o to, jaką marką dla świata powinien być chrześcijanin, mam przed oczami Matkę Bożą. Ona była – jak to się czasem mówi – marką samą w sobie. Nie tylko wpatrywała się w niebo, nie tylko recytowała Magnificat, ale przede wszystkim nieustannie wspierała innych, jak wtedy w Kanie Galilejskiej, kiedy pomagała przy organizacji wesela.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zastanówcie się przez chwilę… Gdybyście mieli zorganizować przyjęcie weselne, kogo wzięlibyście do pomocy? Pewnie postawilibyście na człowieka obrotnego, co to się zna na orkiestrze, tańcach, wystroju sali, orientuje się w wódkach, w koniakach, prawda?

Matka Boża nie była pobożna w tym znaczeniu, jaki czasem nadajemy temu słowu – kogoś totalnie oderwanego od rzeczywistości, z innego świata (niektórzy jak patrzą na księdza, wyobrażają sobie, że jest tak pobożny, iż nie odróżnia klawiatury od monitora. Tak jest „wniebowzięty”!).

Reklama

Maryja była absolutnym przeciwieństwem tak pojmowanej „wniebowziętości”. Choidziła twardo po ziemi – wszak to właśnie ona uratowała wesele w Kanie od kompletnej klapy.

Podziel się cytatem

Niektórzy twierdzą, że Matka Boża była w Kanie Galilejskiej jako pomoc kuchenna. Nie zgadzam się z tym. Pomoc kuchenna nie miałaby wglądu w zapasy alkoholu. Nawet starosta nie wiedział, że go brakuje, a ona już się orientowała, że jeszcze chwila i pana młodego spotka kompromitacja w oczach gości. I co robi? Rozkazuje sługom (czy pomoc kuchenna by rozkazywała?). Nie mówi: „Drodzy panowie, gdybyście byli tak łaskawi, to zróbcie, proszę, to, co powie wam mój Syn”. Nie. Ona przychodzi do sług i rzuca (krótka piłka!): „Uczyńcie wszystko, co wam powie…”. W czasach Maryi nie do pomyślenia było, żeby kobieta – w dodatku nie gospodyni – wydawała polecenia facetom. To jest marka sama w sobie!

Reklama

My, katolicy, często oddzielamy życie świeckie od życia religijnego. Składamy ręce w kościele, a już w poniedziałek wynosimy z pracy jakieś tam deski czy śrubki. Bo i tak się zmarnuje… Tymczasem dobrze by było, żebyśmy czasem pomyśleli nad propagowaniem marki chrześcijaństwa przez solidne wypełnianie swojej roboty.

Podziel się cytatem

Byłem kiedyś na zastępstwie w kościele w jednym z warszawskich szpitali. I tak się stało, że się zaziębiłem. Mówię do pielęgniarki:

– Chyba muszę iść do lekarza. – Bo patrzę, siedzi akurat w pokoju dyżurnym lekarz. A ona mi na to:

– Niech ksiądz do niego nie idzie.

(Zdziwiłem się trochę, ale w porządku, posłuchałem rady).

– To pójdę do tej drugiej lekarki.

– Do tej też niech ksiądz nie idzie.

– To do kogo mam iść?

– O szesnastej zaczyna dyżur taki, co się zna…

Zrozumiałem wtedy, że nie wystarczy mieć dyplom lekarski, kitel i słuchawki, tylko trzeba być dobrym w swoim fachu.

Nie wystarczy, że mam święcenia kapłańskie i prawo noszenia sutanny. Powinienem być księdzem, co się trochę zna na psychologii, na teologii, na historii Polski. Powinienem umieć opowiedzieć dowcip, zabawić ludzi, ale i się z nimi pomodlić, zorganizować wspólnotę.

Człowiek musi się po prostu znać na swojej robocie i być dobrym w tym, co robi. Trzeba się więc niestety ciągle doskonalić i kształcić. A jeśli jakieś złe nawyki wejdą w krew, to umieć je u siebie zdiagnozować, a potem wyplenić.

Podziel się cytatem

Artykuł zawiera treści pochodzące z książki ks. Piotra Pawlukiewicza „Ty jesteś marką”, wyd. RTCK. Więcej o książce: Zobacz

rtck.pl

2020-01-17 08:06

Oceń: +10 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Droga Krzyżowa - rozważania ks. Piotra Pawlukiewicza

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

ks. Piotr Pawlukiewicz

Ruali/pixabay.com

Przyjacielu, po coś przyszedł?...

To Chrystusowe pytanie skierowane do Judasza było ostatnimi słowami Zbawiciela, jakie wypowiedział przed swoim pojmaniem i uwięzieniem. Zanim rozpoczniemy Drogę Krzyżową w tym uświęconym miejscu, stańmy wobec tych słów: Przyjacielu, po coś przyszedł? Dlaczego podjąłeś trud podróży? Krzyż jest zgorszeniem, głupstwem, porażką. Na pewno chcesz iść za zgorszeniem, głupstwem i porażką? Nosimy krzyżyki na łańcuszkach, wieszamy je w domach, szkołach, szpitalach i nierzadko potem pod tymi krzyżami przeklinamy, że coś się nam nie powiodło, że nie poszło po naszej myśli, że ktoś nas odrzucił. Mówimy o krzyżu, śpiewamy o krzyżu, a kiedy przychodzi, często jesteśmy zaskoczeni i oburzeni.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Dom misjonarek stał się domem dla uchodźców z Ukrainy

2025-10-02 18:49

[ TEMATY ]

uchodźcy

Ukraina

Holandia

siostry misjonarki

Vatican Media

Siostry Najdroższej Krwi dały nadzieję uchodźcom z Ukrainy

Siostry Najdroższej Krwi dały nadzieję uchodźcom z Ukrainy

W czasie, gdy Europa doświadcza spadku powołań, Siostry Najdroższej Krwi w holenderskim Aarle-Rixtel oferują schronienie uciekającym przed wojną, przemieniając zabytkowy klasztor w dom nadziei.

W Aarle-Rixtel, w Holandii, wiekowy zamek, który niegdyś gościł setki sióstr Misjonarek Najdroższej Krwi, dziś daje dach nad głową rodzinom uciekającym przed okropnościami wojny. Miejsce, które dawniej było Domem Macierzystym rozbrzmiewającym modlitwą i hymnami, stało się sanktuarium dla uchodźców szukających bezpieczeństwa i nadziei.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję