Reklama

Ze Stalowej Woli do Chicago

Po skroniach Jezusa spływają krople krwi. Matka Boża odpychana przez żołnierzy szlochając żegna syna. Podbiega Weronika, ociera Jezusowi twarz. Wizerunek umęczonej twarzy pozostaje na chuście - tak wygląda każdego roku misterium Męki Pańskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie w roli Jezusa Chrystusa przez szereg lat występował Waldemar Basak, zakonnik ze Stalowej Woli, obecnie pracujący w chicagowskim sanktuarium św. Józefa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marzył o życiu w klasztorze

Reklama

Nikt z domowników nie przypuszczał, że będzie zakonnikiem. W rodzinnej Stalowej Woli ukończył technikum mechaniczne i szkołę muzyczną w klasie fortepianu. Jako młody chłopak kleił modele samolotów, biegał na boisku za piłką nożną. Na studniówkę zaprosił koleżankę z Rzeszowa. Wszyscy liczyli, że wybierze studia humanistyczne. Waldek był ministrantem, wyjeżdżał na rekolekcje oazowe do franciszkanów i dominikanów. Być czystym, ubogim i posłusznym - to ideały, które go fascynowały. - Pokochałem Jezusa przez św. Franciszka z Asyżu, który był ubogi, a jednak bardzo bogaty, potrafił patrzeć na wszystkich z miłością i dobrocią - mówi. Był pewien, jaką wybierze drogę, by być wolnym. Chociaż nie wszyscy to rozumieją, marzył o chwili, kiedy zamkną się za nim drzwi klasztoru. Po maturze przyszedł dzień, w którym musiał oznajmić rodzicom o swoich planach.
Któregoś wieczoru długo chodził po swoim pokoju. Wiedział, że zanim rodzice pójdą spać, musi z nimi porozmawiać. Muszą podpisać dokumenty, które rano zawiezie do seminarium w Krakowie. Wreszcie, kiedy mama już kładła się spać, zdecydował się:
- Idę do zakonu, taką wybrałem dalszą drogę swojego życia - powiedział.
Matka nauczycielka, ojciec technik z Huty „Stalowa Wola” z pokorą przyjęli wolę syna, który po roku nowicjatu w leżajskim klasztorze trafił do zakonu bernardynów w Krakowie, a stamtąd do seminarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Złożył śluby czasowe, a będąc na początku piątego roku studiów - śluby wieczyste. Obronił pracę magisterską.

W polskiej Jerozolimie

Jest Niedziela Palmowa w Kalwarii Zebrzydowskiej. Asfaltową drogą pędzą samochody. Wzdłuż kamienistej drogi, która prowadzi do klasztoru bernardynów, jak każdego roku stoją tłumy pielgrzymów. Nieważne, czy jest zimno, czy zacina deszcz, czy pada śnieg. Przychodzą do polskiej ziemi świętej niejednokrotnie z bardzo daleka. Wydeptują sześć kilometrów ścieżek i dróżek, by odwiedzić czterdzieści cztery kalwaryjskie kościoły i kaplice, przemierzyć na klęczkach 38 świętych schodów żłobionych ludzkimi kolanami. Przybywają, by być z Jezusem i przeżywać Jego mękę tu, w polskiej Jerozolimie.
Przed kaplicą Wniebowzięcia czekają już Nikodem, Józef, duża grupa kobiet i dzieci. Wszyscy w milczeniu i powadze wpatrzeni w kamienistą drogę czekają aż zjawi się On.
Wreszcie jest! Przyodziany w białą szatę, nadjeżdża na osiołku. Ludzie padają na kolana, rzucają kwiaty, gałązki palmowe. Inni przedzierają się przez grupę apostołów, by ucałować lub chociaż dotknąć rąbka atłasowych szat Zbawiciela. Jezus na osiołku i cały tłum udają się do świątyni. Tu Jezus przepędza kupców, przewraca stragany. Unoszą się gołębie trzepoczące skrzydłami, beczą baranki, a tłum krzyczy: „wynocha handlarze”. Dalej Jezus spotyka jawnogrzesznicę. Maria Magdalena w strojnych sukniach, pełna pokory patrząc na Zbawiciela. On pełen miłosierdzia woła: - Niech rzuci kamień ten, kto nie zgrzeszył. Nikt nie rzuca.
W Wielką Środę idą Żydzi na święto Paschy. Idziemy z nimi i widzimy, jak Maria Magdalena obmywa olejkiem nogi Jezusa. Odwiedzamy też z Jezusem Szymona i towarzyszymy w rozmowach z apostołami. Słychać brzęk monet. Wiemy, co to znaczy. Judasz liczy srebrniki. Czy możemy coś zrobić? - Zdrajca! - krzyczy tłum.
Wielki Czwartek. Południe, kilkugodzinną procesję pasyjną przeplatają sceny z Biblii. Mistrz w otoczeniu swoich uczniów spożywa w wieczerniku posiłek, obmywa apostołom nogi i idzie do ogrodu oliwnego. Jest cisza. Modli się, kiedy nadchodzi Judasz. - Chryste, uciekaj! - krzyczą tłumy. Straż wiąże Jezusa. Słychać płacz kobiet, tłum rzuca się na uciekającego Judasza. Przed świtem w Wielki Piątek wszyscy stoimy przed pałacem Kajfasza. Sceny sądu odbywają się też u Heroda i Piłata. - Uwolnij Barabasza! Ukrzyżuj Jezusa! - wołają tłumy. Jezus z Nazaretu musi umrzeć. Piłat obmywa ręce.
Zanim Zbawiciel zawiśnie na krzyżu, uczestniczymy w drodze krzyżowej po beskidzkich pagórkach. Tych samych, które niejednokrotnie przemierzał Karol Wojtyła. Również pielgrzymował tu jako Jan Paweł II.
Koronują Jezusa cierniową korona, trzy razy upada idąc błotnistą drogą i dźwigając swój trzymetrowy krzyż. Zaprze się jeszcze Piotr i trzy razy zapieje kur. Idziemy w kierunku Golgoty. Po skroniach Jezusa spływają stróżki krwi. Krew jest jak prawdziwa. Matka Boża odpychana przez żołnierzy szlochając, żegna swojego Syna. Podbiega Weronika, ociera Jezusowi twarz. Wizerunek zostaje na chuście.
O okrutnych scenach ukrzyżowania i śmierci rozmyślają pielgrzymi na Kalwarii Zebrzydowskiej tak długo, jak długo istnieją kalwaryjskie dróżki. Organizatorami misteriów są ojcowie bernardyni, gospodarze klasztoru od 1600 r. I chociaż przez stulecia wiele się zmieniło, charakter misteriów i ich istota pozostały bez zmian. Chrystus umiera tu co roku od przeszło 400 lat.
Przebywający tu w zakonie Waldemar Basak wcielał się w postać Jezusa przez kilka lat.

W habicie św. Franciszka

- Jezus jest moim Bogiem i moim Mistrzem - wspomina o. Emil Waldemar Basak - a możliwość wcielania się w Jego postać pomagała mi upodabniać się do Niego. To, że miałem taką możliwość było dla mnie wielkim wyróżnieniem. Myślę, że ludzie chcą zobaczyć Jezusa, dotknąć Go. Ale nie wszyscy potrafią dotrwać do końca. Odchodzą zanim jeszcze skona. Jak w Ewangelii.
Po otrzymaniu święceń kapłańskich zgodnie z wymogami, nie mógł już odtwarzać postaci Chrystusa. Jego miejsce zajął inny alumn. Dwudziestosześcioletni brat Emil - takie przyjął imię zakonne - idzie dziś inną drogą. Drogą wyznaczoną przez Boga.
28 czerwca 1998 r., otoczony klonowym wieńcem, przyodziany w habit św. Franciszka, szedł w orszaku przez ulice Stalowej Woli do konkatedry. Radosny patrzył na wszystkich z dobrocią i miłością. Niósł wiązankę białych lilii, które złożył na ołtarzu, przy którym, już jako kapłan odprawił prymicyjną Mszę św. „Radujmy się i weselmy”- śpiewał chłopięcy chór konkatedralny w parafii Matki Bożej Królowej Polski, w jego rodzinnej Stalowej Woli.
Kalwaryjskie dróżki zaprowadziły Waldemara Basaka, a właściwie już o. Emila, do Stanów Zjednoczonych. W dzielnicy Back of the Yards na południu Chicago, zwanej kiedyś „chicagowskimi Krupówki” pełni posługę kapłańską wśród trzech społeczności tworzącej parafię - sanktuarium św. Józefa: amerykańskiej, meksykańskiej i polskiej. Ponadto zbiera w Stanach Zjednoczonych materiały do pracy doktorskiej z dziedziny katolickiej filozofii wychowania. Pisze artykuły do naszej amerykańskiej edycji Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, rozsławiając imię polskich emigrantów, którzy wznieśli najpiękniejsze świątynie w Chicago.
Odtwarzanie roli Pana Jezusa w Kalwarii się nie skończyło. Przybrało tylko inny wymiar. Teraz w Chicago, spełnieniem tego, jest posługa parafianom św. Józefa - w większości nielegalnym emigrantom z Meksyku i Polski. W Wielkim Tygodniu uda się do schroniska, gdzie prawie codziennie gromadzi się około 300 bezdomnych, by wspólnie z nimi „połamać chleb” i podzielić się dobrym słowem.
A w Wielki Piątek będzie prowadził rozważania Drogi Krzyżowej dla latynoskiej społeczności, którzy na ulicach dzielnicy Back of the Yards, w której znajduje się parafia św. Józefa, przedstawiają bardzo realistyczne Misterium Męki Pańskiej. Nawet ze sceną ukrzyżowania.
- Wspomnienia zostały bardzo silne, wyzwania wciąż nowe, a droga krzyżowa jakby wciąż trwała... Dlatego zawsze z utęsknieniem oczekuję poranka wielkanocnego - tego wybuchu szczęścia, eksplozji radości i mocy Boga, że po nocy zawsze następuje dzień, że nadchodzi wiosna „zmartwychwstałego” życia, że było warto..., bo wszystko prowadzi do życia bez „garbu” lat, bez łez, bez cierpienia i samotności - zwierza się o. Emil. - Już nie mogę się doczekać, kiedy na Rezurekcję poniosę Zmartwychwstałego Pana w monstrancji, wśród licznie zgromadzonej Polonii ulicami Chicago. Składając życzenia powiem Polakom o radości z pustego grobu, gdzie grzech i śmierć zostały pokonane. Będę im życzył krótkich dróg krzyżowych i długich radości wielkanocnych, a swoimi życzeniami obejmę jak zawsze moich rodziców i najbliższych, a także moich rodaków ze Stalowej Woli i z sandomierskiej diecezji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież zachęca, by cierpienie sprawiało rozwój człowieka

2025-04-06 12:37

[ TEMATY ]

Watykan

papież Franciszek

Jubileusz 2025

Jubileusz Chorych

Włodzimierz Rędzioch

„Nie wykluczajmy cierpienia z naszych środowisk. Uczyńmy z niego raczej okazję do wspólnego wzrastania, aby pielęgnować nadzieję dzięki miłości, którą Bóg jako pierwszy rozlał w sercach naszych” - zaapelował Ojciec Święty do chorych i pracowników służby zdrowia. Przybyli oni do Rzymu na swe uroczystości jubileuszowe. Przygotowaną przez Franciszka homilię odczytał proprefekt Dykasterii do spraw Ewangelizacji, abp Rino Fisichella.

„Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie?” (Iz 43, 19). Są to słowa, które Bóg, za pośrednictwem proroka Izajasza, kieruje do ludu Izraela będącego na wygnaniu w Babilonie. Dla Izraelitów jest to trudny okres, wydaje się, że wszystko zostało stracone. Jerozolima została zdobyta i spustoszona przez żołnierzy króla Nabuchodonozora II, a wygnanemu ludowi nic nie pozostało. Perspektywa wydaje się być zamknięta, przyszłość mroczna, wszelka nadzieja zniweczona. Wszystko może skłaniać wygnańców do załamania się, do gorzkiej rezygnacji, do poczucia, że nie są już błogosławieni przez Boga.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Szatan to szermierz lęku

2025-04-04 14:42

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

mat. prasowy

Historia z długą deską, zarówno na podłodze, jak i zawieszoną między dachami, doskonale ilustruje, jak różne sytuacje mogą wywoływać w nas strach. Choć deska jest ta sama, perspektywa zmienia wszystko. Lęk staje się narzędziem, które może nas paraliżować i ograniczać nasze działania. Tak jak w życiu, gdzie nowe wyzwania mogą wydawać się przerażające, ale ich pokonanie otwiera przed nami nowe możliwości.

Przeszłość często niesie ze sobą bagaż, który może nas przytłaczać, ale warto pamiętać, że trudne doświadczenia mogą prowadzić do przemiany. Historia Jacques’a Fescha, który w celi więziennej przeżył nawrócenie i odnalazł wiarę, jest tego dowodem. Nawet w najtrudniejszych chwilach Bóg może działać, przynosząc dobro z pozornie negatywnych sytuacji.
CZYTAJ DALEJ

"DGP": Szpitale nie mają z czego płacić kontrahentom oraz pracownikom

2025-04-07 10:39

[ TEMATY ]

NFZ

pracownicy

nadwykonania

brak pieniędzy

szpitale

kontrahenci

Adobe Stock

Szpitale powiatowe borykają się z poważnymi problemami

Szpitale powiatowe borykają się z poważnymi problemami

Szpitale powiatowe nie mają z czego płacić kontrahentom oraz pracownikom. Zgadzają się, by NFZ zapłacił im tylko za część nadwykonań. A w drugiej połowie roku może być im jeszcze trudniej - czytamy w poniedziałkowym "Dzienniku Gazecie Prawnej".

"Szpitale w całym kraju czekają na rozliczenie należności za świadczenia, które wykonały w IV kw. 2024 r. ponad limit ustalony w kontrakcie z Narodowym Funduszem Zdrowia. To m.in. zabiegi chirurgii naczyniowej, kardiologii inwazyjnej i elektrokardiologii czy protezy stawów w ortopedii" - poinformował "DGP".
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję