Reklama

Nawrócenie przez Maryję

W poniedziałek 31 marca, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, na cmentarzu w Horodle została pochowana śp. Helena Kaczyńska, która w pewnym okresie swego życia przyłączyła się do świadków Jehowy. Rodzina, a szczególnie syn Władysław, gorliwie modlili się o jej nawrócenie, modlitwa ta została wysłuchana. O tej niezwykłej historii rozmawiam z synem zmarłej Władysławem Kaczyńskim.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Henryk Krukowski: - Panie Władysławie, czy matka zawsze należała do świadków Jehowy?

Władysław Kaczyński: - Ależ nie! Można powiedzieć, że była pobożną kobietą. Modliła się, uczęszczała w każdą niedzielę na Mszę św., należała do Żywego Różańca i nigdy nikomu nie przyszłoby do głowy to, że może się ten stan rzeczy zmienić.

- Co się więc stało, że porzuciła to, co człowiek ma najcenniejsze?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Matka bardzo przeżyła śmierć ojca w 1974 r. Wtedy zaczęła ją odwiedzać znajoma, która też była wdową. Jakoś szybko znalazły wspólny język, a my czuliśmy, że coś zaczęło się w naszym domu zmieniać. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że ta osoba należy do sekty, ale zauważyliśmy, że ma coraz większy wpływ na matkę. Np. podczas Wigilii Bożego Narodzenia poczuliśmy, że jest coś nie tak, ona przekonywała nas, że nie są potrzebne żadne świąteczne obrzędy, ani też wigilijne postne potrawy. Potem już nie kryła się z przynależnością do jehowitów, usunęła z mieszkania obrazy i uczestniczyła w działalności sekty jako aktywny członek.

- Jak na to zareagowaliście?

Reklama

- Z początku reagowałem bardzo ostro, wypędzając z domu jej towarzyszy, walczyłem w sposób brutalny, używając wszelkich dostępnych sposobów, ale to nic nie dało. W końcu zrozumiałem, że w ten sposób nic nie zdziałam, że trzeba szukać innych sposobów i ratunku gdzie indziej.

- Jak Pan przyjął odejście swojej matki od Kościoła?

- Oczywiście, przeżyłem to bardzo boleśnie. Próbowałem ją ratować, próbowałem przekonać, że źle zrobiła, podsuwałem różne pisma katolickie np. o objawieniu Matki Bożej w Medjugorie, ale to też nic nie dało. Zrozumiałem, że pozostała tylko modlitwa.

- Zaczął się Pan modlić o nawrócenie matki. Jaki to był rodzaj modlitwy?

- W 2000 r. rozpocząłem wielką modlitwę w tej intencji, o czym informowałem ks. Proboszcza. Modliłem się prywatnie i podczas Mszy św. w kościele.

- Teraz rozumiem, dlaczego Pan codziennie przyjeżdżał do kościoła na Mszę św., rowerem w lecie i w zimie z Hrebennego, miejscowości oddalonej od Horodła 6 km.

Reklama

- Tak, tak. Podczas Nawiedzenia Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w 2004 r. klęczałem przed obliczem Jasnogórskiej Pani z wielkim zaufaniem, wiarą i gorącą prośbą. Obiecałem Jej, że będę codziennie odmawiał Różaniec i jeśli moja matka nawróci się, to Jej publicznie podziękuję, tak jak tylko potrafię. Niech te słowa będą także moim podziękowaniem. W tej samej intencji codziennie jeździłem na Mszę św. do Horodła. Prosiłem też o modlitewną pomoc inne osoby, np. mojego kolegę z Hrebennego Mieczysława Piniazia, a także siostry zakonne ze zgromadzenia karmelitanek, a gdy byłem w szpitalu, tam spotkałem siostrę ze zgromadzenia szarytek, one obiecały modlić się w tej intencji i na pewno to zrobiły. Ta modlitwa sprawiła cud nawrócenia.

- Ile lat matka była poza Kościołem i czy była aktywnym świadkiem Jehowy?

- Była bardzo zaangażowanym świadkiem Jehowy, chodziła po domach nauczać, nienawidziła Kościoła i księży, zapowiedziała nawet, że jeśli umrze, to w żadnym wypadku nie może to być pogrzeb z księdzem. Trwało to 33 lata.

- Jakie były pierwsze oznaki przełomu i nawrócenia?

- Coś jakby drgnęło w 2006 r., gdy zmarł bliski sąsiad. Jak zwykle wieczorem, ludzie modlili się przy zmarłym, wraz z nimi była tam moja matka, która zaczęła śpiewać katolickie pieśni razem z innymi. Ludzie bardzo się dziwili. Potem był pogrzeb w kościele i moja matka weszła do świątyni, wcześniej nie czyniła, bo świadkom nie wolno uczestniczyć w naszych nabożeństwach, co więcej, ona śpiewała pieśni ze wszystkimi ludźmi! Ludzie mówili, że coś się dzieje. Po jakimś czasie przychodzi matka do mnie i mówi, że będzie już umierać. Ja mówię, że umrzeć to nie sztuka, ale trzeba się jeszcze pojednać z Bogiem. Czy wyrażasz na to zgodę? Odpowiedziała: A czemu nie? Czy naprawdę chcesz się pojednać z Bogiem i wyspowiadać się? - Tak - odpowiedziała. Wtedy zawiadomiłem o tym Proboszcza, to był czwartek, a następnie w sobotę przywieźliśmy ją do kościoła, gdzie pojednała się z Bogiem i wróciła do prawdziwej wiary po tylu latach.

Reklama

- Przyznam się, że w swoim kapłańskim życiu miałem pierwszy taki wypadek, aby przyjąć po tylu latach osobę, która wcześniej była wrogo nastawiona do Kościoła a także do mnie. Co było dalej?

- Przyjeżdżaliśmy jeszcze do naszego kościoła, gdy tylko to było możliwe, potem w Wielką Sobotę świadomie odnowiła przyrzeczenia chrzcielne, była jeszcze kilka razy u spowiedzi, a potem mój brat zabrał ją do Mojsławic. Została tam otoczona troskliwą opieką ze strony bratowej, która także zadbała, aby matka przed śmiercią wyspowiadała się i przyjęła Sakrament Namaszczenia Chorych. Nasza mama zmarła w Niedzielę Miłosierdzia Bożego. Przed śmiercią wzywała Miłosierdzia Bożego słowami: „Jezu Miłosierny, ratuj!” Została pochowana w dniu Zwiastowania Pańskiego. Nikt tego przecież nie zaplanował.

- Historia ta przypomina trochę inną sprzed wielu wieków, a mianowicie św. Monikę i św. Augustyna, tylko w odwrotnej kolejności. Tam matka modliła się o nawrócenie syna, a tu syn modlił się o nawrócenie matki. W obu wypadkach taka modlitwa była skuteczna. Dziękuję za rozmowę.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się zawołania-prośby

2025-07-24 13:38

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Można się zgodzić, że w dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się następujące zawołania-prośby: „Panie, naucz nas!”, „Przyjacielu, użycz mi!”, „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”.

Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Życiodajna modlitwa

2025-07-22 10:21

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Francuski sługa Boży Henri Caffarel, założyciel ruchu małżeńskiej duchowości Équipes Notre-Dame, często był zapraszany do głoszenia rekolekcji w seminariach duchownych. Przyjmował te zaproszenia i z wielkim przejęciem wygłaszał nauki.

Pewnego razu pojechał na jeden dzień na francuską prowincję, do grupy seminarzystów, którzy poprosili, aby porozmawiał z nimi o tym, czego rodziny oczekują od księdza. W drodze powrotnej nie był z siebie dymny, ponieważ nękało go pytanie, dlaczego nie udało mu się przekonać przyszłych kapłanów do tego, że to modlitwa jest konieczna i najważniejsza, i że to o niej trzeba rozmawiać z ludźmi. Analizował spotkanie i zrozumiał, że bardziej przemawiają do młodych argumenty o służbie ludziom, ubogim, ciemiężonym, ale dużo mniej o prymacie modlitwy ponad tymi działaniami. Napisał list do seminarzystów.
CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych/ Policja rozwiązała pikietę Ruchu Obrony Granicy

2025-07-27 07:51

[ TEMATY ]

Robert Bąkiewicz

Monika Książek

Ruch Obrony Granic na przejściu granicznym w Słubicach

Ruch Obrony Granic na przejściu granicznym w Słubicach

Policja rozwiązała pikietę Ruchu Obrony Granicy, która odbywała się w sobotę w Wałbrzychu. Wylegitymowano uczestników tego zgromadzenia; będą wobec nich kierowane wnioski do sądu – powiedziała PAP asp. szt. Monika Kaleta z biura prasowego dolnośląskiej policji.

Pikieta, której przewodniczył Robert Bąkiewicz, odbywała się na Placu Magistrackim w Wałbrzychu. W zgromadzeniu brało udział kilkadziesiąt osób.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję