Milena Kindziuk: - Dlaczego swoją posługę w archidiecezji warszawskiej w 2007 r. zaczął Ksiądz Arcybiskup od wizyty na grobie ks. Popiełuszki?
Abp Kazimierz Nycz: - Bo jest to jedno z najważniejszych miejsc kultu w Kościele warszawskim. Nie miałem wątpliwości, że właśnie przy grobie tego męczennika za wiarę powinienem powierzyć Panu Bogu swoją posługę. Dlatego udałem się tam jeszcze przed ingresem do katedry.
- Pierwszy raz był wtedy Ksiądz Arcybiskup w tym miejscu?
- Nie. Odwiedzałem grób ks. Jerzego już wcześniej, kiedy przyjeżdżałem do Warszawy na posiedzenia Konferencji Episkopatu w latach 80. i 90. Dzisiaj jednak to miejsce jest mi o wiele bliższe niż było kiedyś.
- Z ks. Popiełuszką spotkał się Ekscelencja tylko raz w życiu?
- Tak. Koncelebrowałem z nim Mszę św., której on przewodniczył w Mistrzejowicach k. Krakowa, w parafii u ks. Jancarza. Było to miejsce podobne do warszawskiego Żoliborza, gdzie odprawiano Msze za Ojczyznę.
- Jak Ksiądz Arcybiskup odbierał wtedy ks. Popiełuszkę?
- Jako bardzo pokornego, niepozornego księdza. Znałem go już wtedy z opowiadań i spodziewałem się zupełnie kogoś innego…
- Kogo?
Reklama
- Jakiegoś herosa, jak Herkules! Tymczasem okazało się, że to był bardzo wątły, spokojny, wyjątkowo nieśmiały człowiek.
- Był już wtedy znany w Krakowie i w Lublinie, gdzie Ksiądz Arcybiskup wtedy studiował?
- Tak, oczywiście. W radiu Wolna Europa słuchaliśmy wtedy jego kazań, z kolegami księżmi komentowaliśmy je, można powiedzieć, że nimi żyliśmy. Widzieliśmy, jak z dnia na dzień rosła sława ks. Jerzego Popiełuszki.
Kazanie, które usłyszałem „na żywo” w Mistrzejowicach, było podobne do tych, które znałem wcześniej z radia. Ksiądz Popiełuszko artykułował w nim obronę wartości takich jak prawda, wolność, godność człowieka. Odwoływał się do Ewangelii, podpierał się wyraźnie nauczaniem papieża Jana Pawła II, który był dla niego mistrzem.
- A jak Ksiądz Arcybiskup dowiedział się o porwaniu?
- Z „Dziennika Telewizyjnego”, czyli tak jak prawie wszyscy Polacy. Potem śledziłem na bieżąco wydarzenia kolejnych dni, aż do oficjalnego ogłoszenia, że ks. Jerzy nie żyje.
Nie byłem, niestety, na pogrzebie ks. Popiełuszki.
- Na czym polega dzisiaj uniwersalność tej postaci?
Reklama
- Ks. Popiełuszko głosił to, co ponadczasowe. Mówił o prawdzie, o godności człowieka, o prawie do wolności, do wyznawania wiary, do pracy. To wartości uniwersalne, aktualne w każdym czasie. Były one deptane w latach 80. ubiegłego wieku, ale są poniewierane także i dzisiaj, w dobie relatywizmu. Stąd potrzeba nam wzorów do obrony ogólnoludzkich wartości, do wyznaczania wyraźnej granicy między dobrem a złem.
Szczególny charyzmat ks. Jerzego objawiał się w jego umiejętności tworzenia relacji z ludźmi. Było to widoczne już w jego pracy na pierwszych parafiach. Pomagał swym parafianom, szybko się z nimi zaprzyjaźniał, zyskując ich miłość i zaufanie. Swą dobrocią oraz prostą i serdeczną wiarą przyciągał ich do Boga. Dowiódł, że drogą kapłana do Boga jest drugi człowiek.
- Czy można więc powiedzieć, że ks. Jerzy to patron świętości także na dzisiejsze czasy?
- Oczywiście. Kapłan powinien wskazywać drogę miłości do ludzi oraz pokazywać, jakie powinny być relacje duchownych i świeckich. Taki patron potrzebny jest ludziom polityki, życia społecznego, ludziom pracy, młodym i dorosłym, ludziom Kościoła i Polski. Całemu naszemu narodowi. Wierzymy, że ten patron jest, jako wzór, ważny także poza granicami Polski. W tym znaczeniu beatyfikacja przekracza granice Polski, przekracza granice Warszawy. Przekracza granice Kościoła w Polsce.
- Czy beatyfikacja ks. Jerzego jest jakimś znakiem także dla Kościoła?
- Na pewno tak. Kościół opiera się na świętych, oni go wspierają i umacniają. Wyniesienie kolejnego świętego na ołtarze stanowi zawsze umocnienie dla Kościoła, jest znakiem jego mocy.
Męczennicy, jako świadkowie tego, że miłość jest mocniejsza niż śmierć i nienawiść, są szczególnym darem dla Kościoła. Jak pisał Jan Paweł II w encyklice „Veritatis splendor”, są oni stróżami „granicy między dobrem i złem”.
- Beatyfikacja odbędzie się w pierwszą niedzielę czerwca, czyli dokładnie w Dniu Dziękczynienia. Jakie to ma znaczenie?
Reklama
- To niewątpliwie wielki dar Bożej Opatrzności, której będziemy za to dziękować. Ufam, że beatyfikacja oświetli Dzień Dziękczynienia i nada mu nowy motyw i nowy sens.
- Co powiedziałby dzisiaj Ksiądz Arcybiskup Mamie ks. Jerzego?
- Że jest kobietą świętą. Przy beatyfikacji musi na pewno wybrzmieć imię pani Marianny Popiełuszko. Wiele matek przeżywa śmierć swoich dzieci. Niewiele z nich przeżywa jednak śmierć tak tragiczną, jak mama ks. Popiełuszki. Nadzieję pokładała jedynie w wierze w zmartwychwstanie. Dzisiaj jej nadzieja dopełnia się w tym, że jej syn będzie błogosławiony i że ona doczekała tego czasu, kiedy już wie, że Kościół uznał ks. Jerzego, jej syna, za błogosławionego.
- A czy zastanawiał się Ksiądz Arcybiskup nad tym, co powiedziałby ks. Popiełuszko, gdyby przeżył zamach na swoje życie 19 października 1984 r.?
- Jestem głęboko przekonany, że gdyby ks. Popiełuszko przeżył to, co się stało, na pewno postąpiłby tak jak Jan Paweł II, czyli przebaczyłby swoim zamachowcom. Tego jestem pewny. Natomiast nie jest moim zadaniem pouczanie tych ludzi, którzy w tamtym czasie dokonali tej zbrodni. Beatyfikacja stanowi także moment przebaczenia. Mają więc okazję, by się nawrócić. W jaki sposób z tej szansy skorzystają - to już zależy od nich.
- Po beatyfikacji ks. Jerzy na stałe będzie związany nie tylko z kościołem św. Stanisława Kostki, przy którym znajduje się grób męczennika, ale także z Centrum Opatrzności Bożej w Wilanowie, gdzie znajdą się jego relikwie. Dlaczego właśnie tam?
- Centrum Opatrzności ma być miejscem upamiętnienia wielkich wydarzeń naszej historii. Znajdzie się tam Muzeum Prymasa Wyszyńskiego i Jana Pawła II, nie wyobrażam więc sobie, by zabrakło akcentów związanych z ks. Popiełuszką. Droga męczeństwa to bardzo polska droga do wiary i niepodległości.
Zasadnicza część relikwii jednak pozostanie w tym samym miejscu. Grób bowiem nadal będzie przy kościele św. Stanisława Kostki. Tak omodlony grób nie może zostać pusty.
W dziejach jest tylko jeden pusty grób, przy którym się ludzie modlą: to grób Pana Jezusa Zmartwychwstałego.
W tak zwanej „starej liturgii”, przed Soborem Watykańskim II, kapłan sprawujący Eucharystię wraz z wiernymi, po zakończeniu celebracji odmawiał modlitwę do Matki Bożej i św.
Michała Archanioła. Słowa tej ostatniej ułożył papież Leon XIII, a wiązało się to z pewną niezwykłą wizją, w której sam uczestniczył. Opisana ona została w krótkich
słowach przez przegląd Ephemerides Liturgicae z 1955 r. (str. 58-59). O. Domenico Pechenino pisze: „Pewnego poranka (13 października 1884 r.) wielki papież Leon XIII zakończył
Mszę św. i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie
utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę św.
Wpatrywał się niewzruszenie, bez mrugnięcia okiem, ale z uczuciem przerażenia i zdziwienia, mieniąc się na twarzy. Coś dziwnego, coś nadzwyczajnego działo się z nim.
Wreszcie, jakby przychodząc do siebie, dał lekkim, ale energicznym uderzeniem dłoni znak, wstał i udał się do swego prywatnego gabinetu. Na pytanie zadane przyciszonym głosem: «Czy Ojciec
święty nie czuje się dobrze? Może czegoś potrzebuje?» - odpowiedział: «Nic, nic». Po upływie pół godziny kazał przywołać Sekretarza Kongregacji Rytów, dał zapisany arkusz papieru,
polecił wydrukować go i rozesłać do wszystkich w świecie biskupów, ordynariuszy diecezji”. (Cytat za Amorth G. Wyznania egzorcysty, Częstochowa 1997, s. 36).
Tekst zawierał modlitwę do św. Michała Archanioła, która brzmi:
„Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwościom Złego Ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy.
A Ty, wodzu niebieskich zastępów, Szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen”.
Gdy go zapytano, co się zdarzyło w czasie dziękczynienia po Mszy św., Papież odrzekł, że w chwili, gdy zamierzał zakończyć modlitwę, usłyszał dwa głosy: jeden łagodny, drugi
szorstki i twardy. I usłyszał taką oto rozmowę:
Szorstki głos Szatana: „Mogę zniszczyć Twój Kościół!”
Łagodny głos: „Możesz? Uczyń więc to”.
Szatan: „Do tego potrzeba mi więcej czasu i władzy”.
Pan: „Ile czasu? Ile władzy?”
Szatan: „Od 75 do 100 lat i większą władzę nad tymi, którzy mi służą”.
Pan: „Masz czas, będziesz miał władzę. Rób z tym, co zechcesz”. (Cytat za Szatan w życiu Ojca Pio, Tarsicio z Cevinara, Łódź 2003, s. 8).
Kościół jest świadomy, że walka duchowa dobra ze złem toczy się nieprzerwanie od chwili upadku pierwszego człowieka, choć przybiera różne formy na przestrzeni wieków. Dziś także chrześcijanin
nie jest wolny od ataków Złego, który chce go oderwać od Chrystusa i zwieść ku potępieniu. Święty Ignacy z Loyoli wyróżnia dwa obozy: jeden „Pod sztandarami Chrystusa”,
drugi „Pod sztandarami Szatana”. Każdy człowiek, musi opowiedzieć się po którejś ze stron. Wielu jednak poddając się wpływom agnostycyzmu czy obojętności religijnej, odsuwa od siebie
ową decyzję, sądząc, że w życiu i po śmierci „jakoś to będzie”. Ewangelia nie dopuszcza postawy „rozdwojonego serca”. Można służyć albo Bogu albo Szatanowi.
Czy jednak ludzie uznają fakt istnienia osobowego zła - Szatana?
Kongregacja Nauki i Wiary wydała dokument opublikowany w L’Osservatore Romano (26 czerwca1975 r.) - Wiara chrześcijańska i demonologia, w którym
min. stwierdza, że określenia „Szatana i Diabła” nie są „tylko personifikacjami mitycznymi i funkcyjnymi, których znaczenie ograniczałoby się jedynie do podkreślenia
w dramatyczny sposób wpływu zła i grzechu na ludzkość. (…)”. Tego rodzaju poglądy, rozpowszechniane przez niektóre czasopisma i inne ośrodki propagandy mającej
na celu kreowanie stylu życia tak, jakby Boga nie było i Szatan nic nie mógł zmącić i zniszczyć, muszą wywoływać zamęt w sercach i umysłach ludzkich. Jezus
mówił o istnieniu upadłego anioła, nazywanego przeciwnikiem ludzi (por. 1P 5, 8), zabójcą od początku (por. Ap 12, 9. 17). Jest kłamcą i ojcem kłamstwa (por. J 8, 44); przybiera
postać anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14).
Jest także nazywany „władcą tego świata”, który pozostaje we władaniu Złego (por. 1 J 5, 19). Nienawidzi on światła Prawdy Ewangelii, Chrystusowego Kościoła, wierzących,
zdążających ku świętości i wszystkiego, co wiąże się z Chrystusem i Jego Kościołem.
Jego działanie jest podstępne i zakryte. Metody, jakimi się posługuje, to: kłamstwo, manipulacje, pokusy do grzechu, nieposłuszeństwo nauczaniu Chrystusowego Kościoła w sprawach
wiary i moralności; różnego rodzaju zniewolenia przez nałogi, złe przywiązania i grzeszne nawyki. Działa także przez uprawianie i korzystanie z okultyzmu, wróżbiarstwa,
magii. Najbardziej zaś spektakularną formą jego wpływu na człowieka jest opętanie (zupełne bądź częściowe), które paraliżuje wolę człowieka, mąci umysł i sumienie, i wydaje człowieka
na łup najniższych skłonności deprawujących osobę ludzką.
Jak walczyć z Szatanem?
Jezus spotykał na swej drodze Szatana i inne jego złe duchy; rozgramiał je, gdyż był od nich potężniejszy. On Złemu nakazywał: „Iść precz”.
Należy więc przylgnąć do Chrystusa całym sobą. Nie tylko przez racjonalne uznanie Jego istnienia i Bożej mocy, ale przez życie płynące z wiary, przez „chodzenie z Chrystusem”
każdego dnia. Konieczne jest więc wzywanie Jezusa w chwilach dręczących pokus do złego. Znak krzyża i modlitwa przywołują moc Bożą w sytuacji, gdy człowiek jest w potrzebie
czy trudnościach. Inne środki w duchowej walce ze złem, można sklasyfikować jako praktykę aktywnego życia chrześcijańskiego. Są nimi: Eucharystia i sakramenty, codzienna
modlitwa oraz medytacyjne obcowanie ze Słowem Bożym, pogłębianie swojej wiary tak, aby była rozumiana, a także poznawanie prawd chrześcijańskich. Nie można pominąć służby bliźniemu
- słowem, czynem i modlitwą. Skoro w Kościele idziemy ku zbawieniu, konieczne jest także uczestnictwo we wspólnocie chrześcijańskiej, gdyż - jak przypomina
nam Jezus - gdzie dwaj albo trzej zebrani są w Imię Jego, tam On jest między nimi.
W obliczu współczesnych zagrożeń dla wiary, moralności i duchowości chrześcijanina, gdy neguje się głos Kościoła w tych kwestiach, gdy ludzkość przygląda się rosnącej fali przemocy,
terroryzmu, niesprawiedliwości społecznej, czyż chrześcijanie nie powinni na nowo z wiarą sięgnąć do „duchowego skarbca” Kościoła i mocą Chrystusa poskramiać wysiłki
Złego?
Szatan nadal walczy z Chrystusowym Kościołem. W tej walce potrzeba nam Chrystusowej mocy. Ona do nas przychodzi, wystarczy otworzyć się na nią w wierze.
Prezydent Andrzej Duda złożył na platformie X serdeczne gratulacje nowemu papieżowi Leonowi XIV. Jak dodał, jest to moment głęboko poruszający dla wspólnoty Kościoła katolickiego i dla całego świata.
W czwartek nowym papieżem został kardynał Robert Prevost z USA, który przyjął imię Leon XIV. Wiadomość o jego wyborze ogłosił w czwartek po godz. 19 z balkonu bazyliki Świętego Piotra kardynał protodiakon Dominique Mamberti.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.