Reklama

Promyk nadziei na Kubie

21 stycznia 1998 r. samolot z papieżem Janem Pawłem II na pokładzie wylądował na Kubie. Tym samym rozpoczęła się jedyna historyczna wizyta Ojca Świętego w kraju Ernesto Che Guevary i Fidela Castro. Jak Kuba zmieniła się podczas tej wizyty i przez 13 lat, które od niej minęły?

Niedziela wrocławska 19/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marta Pietkiewicz: - Wizyta Jana Pawła II uznawana jest wciąż za jedną z najbardziej przełomowych papieskich pielgrzymek. Jak Pan ocenia, wspomina to wydarzenie?

José Torres: - Opowieść o tej wizycie muszę zacząć od jednego, bardzo ważnego faktu. Pielgrzymka ta była jednym z wydarzeń, które, mimo odległości nas dzielącej, spędziłem z moją, jeszcze wtedy żyjącą, mamą. Kontaktowaliśmy się, oglądaliśmy jednocześnie tę samą transmisję z wizyty Papieża. Dlatego, oprócz wielkości tego wydarzenia, ma ono dla mnie także wielkie znaczenie osobiste, bo była to ostatnia rzecz, którą razem z mamą mogliśmy komentować i cieszyć się tym, co wtedy się działo. Mama mówiła wówczas, że dla Kubańczyków ta pielgrzymka była promykiem nadziei na zmiany, na rozluźnienie rządów twardej ręki, szczególnie w zakresie praktykowania swojej wiary. Cieszyłem się niezmiernie, bo pomimo tych wielu kilometrów, które nas dzieliły, czułem się bardzo blisko. Łączyła nas nadzieja na to, co mogło się wydarzyć i na to, co mogło się wydawać, że się wydarzy. Czas pokazał, że wiele nadziei pozostało niespełnionych.

- Mówi Pan o promyku nadziei - on jeszcze się tli, towarzyszy wciąż Kubańczykom? Po 1998 r. coś się zmieniło?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Można powiedzieć, że zaszły pewne zmiany - choćby biorąc pod uwagę fakt, że największy pomnik Jana Pawła II na Kubie znajduje się poza murami kościoła. Samo to już jest nieprawdopodobne, niebywałe. Zauważa się także pewne rozluźnienia, jeżeli chodzi o wiarę, o możliwość uczestnictwa w obrzędach. Ale jeśli chodzi o nadzieję na wolność, na demokratyczny kraj - do tego jeszcze długa droga. Świadczą o tym choćby słowa wodza kubańskiej rewolucji, które wypowiedział na zakończenie tej wizyty. Fidel Castro podziękował Ojcu Świętemu za przesłanie, za wszystkie dobre słowa. Wtedy w słuchaczach zrodził się wielki promień nadziei, ale dalsze słowa rozwiały to wszystko. Powiedział: „chociaż nie ze wszystkimi słowami się zgadzamy”. Mówił więc najpierw w imieniu poglądów, które ludzie już zdążyli zbudować, a potem zburzył to jak zamek z piasku.

- W efekcie nawoływań Papieża jednak uwolniono 180 więźniów politycznych…

- Tak, ale za to po chwili zamknięto innych. To jest tak: Kubańczycy cieszą się z każdego ochłapu, który dostaną. Na przykład: co to za wielka sprawa, że mogą kupić sobie telefon komórkowy, albo że mogą mieszkać w hotelach u siebie? Wracając do wizyty Papieża, myślałem, że po niej otworzą się oczy ludziom sprawującym władzę i zrozumieją, że to, co robią jest brakiem poszanowania godności człowieka. Ale tak się nie stało.

- Fidel Castro uczestniczył we Mszy św. pod przewodnictwem Papieża i to w dodatku w garniturze, a nie, jak zwykł oficjalnie występować, w mundurze - to też tylko pusty gest?

- Tak, kolejny ochłap, na tym się skończyło. Jednak trzeba przyznać, że ludziom nieco otworzyły się oczy na prawdę, na to, co się dzieje. Bardzo wielu ludzi to zauważyło, mimo iż starano się zepchnąć wizytę Papieża na dalszy plan.

- Jan Paweł II był tym promykiem nadziei także dla Polaków, bardzo wiele zrobił w zakresie obalenia komunizmu. Często zresztą wizyta na Kubie porównywana jest z pierwszą pielgrzymką Papieża do Polski. Może na te owoce na Kubie trzeba jeszcze poczekać?

Reklama

- Ja jestem członkiem komitetu przy instytucie Lecha Wałęsy „Solidarni z Kubą”. Na jednym ze spotkań, kiedy jeszcze żył Bronisław Geremek, bardzo się wzruszyłem. Rozmawialiśmy o Kubie i wtedy powiedziałem, zwracając się do Lecha Wałęsy: na Kubie potrzebujemy kogoś takiego jak pan. On odpowiedział: nie, ja sam nic bym nie zrobił; ale po pierwszej wizycie Papieża w Polsce, naród się połączył i wtedy naprawdę miałem wsparcie. To był decydujący krok do zwycięstwa Solidarności: Papież nas poparł i był z nami. Wtedy pomyślałem sobie, jak cudownie byłoby, gdyby ta wizyta na Kubie znaczyła dla Kubańczyków tyle, co wizyty w Polsce dla Polaków.

- Spójrzmy jeszcze na inny wymiar tej wizyty. Papież mówił: „Niechaj Kuba otworzy się na świat. I niechaj świat otworzy się na Kubę, aby ten naród mógł patrzeć w przyszłość z nadzieją” - nastąpiło to otwarcie, choćby minimalne?

- Powiem tak: Hiszpania - kraj, będący było, nie było, naszym odkrywcą - za dużo ma do stracenia, gdyby na Kubie doszło do przewrotu. Hiszpania ma tam za dużo interesów, koneksji rządowych. Jednak w Unii Europejskiej zmuszono Hiszpanię do zmiany polityki i do podpisu pod protestem przeciwko temu, co dzieje się na Kubie. Jakie są tego efekty tam, na miejscu? Kubańczycy tego nie czują, bo to się dzieje na innych szczeblach. Czy jest rozluźnienie? Raul Castro nie cieszy się respektem w narodzie, aktualnie jest tam taki, można powiedzieć, zorganizowany bałagan. Chwalimy się na przykład, że mamy na Kubie bardzo wysoki poziom medycyny. Ale co z tego, skoro ludzie nie mogą kupić lekarstw? Syrop na kaszel kosztuje 8 dolarów, a ludzie zarabiają miesięcznie 6-7 dolarów. Ja zawsze mówię, że na Kubie jest piramida - jeśli się do niej dostaniesz, to będziesz dobrze funkcjonował, będziesz miał przywileje, dostęp do Internetu, możliwość wyjazdu. A reszta?

- Wydarzenia, które obchodziliśmy 1 maja, beatyfikacja Jana Pawła II, czy one odbiły się jakimkolwiek echem na Kubie?

Reklama

- Były komentowane, ale w bardzo małym stopniu. Za dużo mamy własnych problemów, żeby choćby na chwilę odsunąć się od istniejących realiów. Tym bardziej, że na to wydarzenie nie zwrócono uwagi „od góry”, w sensie ogólnokrajowym. To były małe grupy tych, którzy wiedzieli i pamiętali. Trzeba pamiętać, że Kuba ma zamknięte wszystkie okna na świat, informacje, które tam docierają, są dozowane.

- Jak Pan osobiście zareagował na tę wieść o beatyfikacji?

- Ja nie znam się na tych wszystkich procesach, ale dla mnie osobiście jest o co najmniej tyle czasu, co nasz Papież nie żyje, za późno. On był świętym za życia.

- Mówi Pan „nasz” Papież

- Tak, nasz Papież! Proszę sobie wyobrazić, że ja w życiu nie widziałem, nie poznałem drugiego człowieka o takich wartościach - moralnych, osobistych i wszelkich innych. Nigdy, przenigdy. Takim człowiekiem był Jan Paweł II.

* * *

JOSÉ TORRES

artysta pochodzący z Kuby, wirtuoz instrumentów perkusyjnych od wielu lat zamieszkały na stałe w Polsce. Absolwent Akademii Muzycznej we Wrocławiu, założyciel pierwszej w Polsce orkiestry salsowej „Jose Torres y Salsa Tropical”. Od ponad 25 lat występuje na polskiej scenie muzycznej w projektach autorskich, a także we współpracy m.in. z Marylą Rodowicz, Kayah, Ryszardem Rynkowskim, Leszkiem Możdżerem i zespołem „Raz Dwa Trzy”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nożownik zabił lekarza w szpitalu w Krakowie. "To niezadowolony pacjent"

2025-04-29 14:30

[ TEMATY ]

szpital

Kraków

lekarz

pacjent

nożownik

Adobe Stock

Nie żyje lekarz krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego. Został zaatakowany we wtorek, ok. godz. 10.30. Do gabinetu, w którym lekarz badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował lekarza nożem. Napastnika ujęła ochrona, mężczyzna jest w rękach policji.

Lekarza nie udało się uratować. Informację o jego śmierci potwierdziła minister zdrowia we wpisie na portalu X.
CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Skazany kardynał Becciu odstąpił od żądania udziału w konklawe

2025-04-29 10:44

[ TEMATY ]

Watykan

konklawe

kardynał Angelo Becciu

żądanie

Włodzimierz Rędzioch

Włoski kardynał Angelo Becciu, skazany przez trybunał w Watykanie za defraudację, odstąpił od żądania udziału w konklawe. Prawo to utracił na mocy decyzji papieża Franciszka, podjętej w 2020 roku w związku ze skandalem wokół zakupu luksusowej nieruchomości w Londynie.

W ogłoszonym we wtorek liście 76-letni, niegdyś bardzo wpływowy kardynał napisał: "Mając w sercu dobro Kościoła, któremu służyłem i będę służyć z wiernością i miłością, a także by przyczynić się do jedności i spokoju konklawe, postanowiłem zachować posłuszeństwo wobec woli papieża Franciszka i nie wchodzić na konklawe, choć jestem przekonany o swojej niewinności".
CZYTAJ DALEJ

Sztangista Grzegorz Kleszcz: Jan Paweł II przyniósł mi uwolnienie

2025-04-30 08:12

[ TEMATY ]

świadectwo

"Któż jak Bóg" YT

Sztangista Grzegorz Kleszcz

Sztangista Grzegorz Kleszcz

Fanom sportu Grzegorz Kleszcz kojarzy się przede wszystkim jako wybitny sztangista, mistrz Polski, brązowy medalista Mistrzostw Europy (2001), trzykrotny olimpijczyk (2000, 2004, 2008). Ale jego życie to również historia wielu zranień z dzieciństwa, afery dopingowej i licznych kontuzji, a wreszcie depresji, zniewoleń i uzależnień, które przyszły po zakończeniu kariery sportowej.

Nadużywałem alkoholu, "leczyłem się" marihuaną. Uciekałem od tej rzeczywistości coraz bardziej, znalazłem się nad krawędzią przepaści. Wychodziłem w lesie na polanę i krzyczałem do nieba, że ja nie chcę pełzać. Ja chcę latać. Boże, co ja mam robić i jak?! - wyznaje sportowiec.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję