Wszelkie jubileusze znajdują swój głębszy sens w odniesieniu do historii zbawienia, której jubileuszowe etapy są nam przypominane. W związku z jubileuszem dwutysiąclecia ery chrześcijańskiej bł. Jan Paweł II zachęcił do obchodzenia różnorakich jubileuszy indywidualnych („Tertio millenio adveniente”). Jubileusz 50-lecia kapłaństwa w tym kontekście nabiera szczególnej wymowy. Jest nade wszystko okazją do wyrażenia wdzięczności Bogu za niezwykły dar kapłaństwa. Wyrażają to słowa umieszczone przez nas w programie jubileuszowych rekolekcji: „Dziękujemy Ci, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli” (kanon Mszy św.).
Jubileusz kapłański wybrzmiewa wiec nade wszystko tonacją dziękczynienia Bogu, by posłużyć się słowami Księdza Poety, za pół wieku „chodzenia w ornacie wiary, w albie nadziei i stule miłości”. Rok jubileuszu jest czasem łaski a nawet swoistą „świątynią w czasie”, szczególnym etapem w życiu kapłana. Jest okazją do rozliczenia się z czasem; na ile był czasem owocnym w Panu, świętym „kairosem” współdziałania z łaską, a na ile czasem pustym bądź niewykorzystanym. Jubileusz uczy myślenia całością życia, by je pełniej ofiarować Panu, a jednocześnie jest sytuacją bilansu i skruchy przed Bogiem wobec potknięć i grzechów, uczy ekspiacji, o czym przypomina często Ojciec Święty Benedykt XVI.
W 50-leciu kapłaństwa każdego z nas, jak w soczewce odbija się półwiecze misji i historii Kościoła w naszej Ojczyźnie. Odzwierciedla się cząstka dziejów zbawczych w tej przestrzeni ludzkiej, gdzie było nam dane posługiwać. Wiadomo, że był to okres bezwzględnej walki z Kościołem, czas wielkiej próby aż do roku 1989. Potrzeba było wiele odwagi, siły wiary i ewangelicznej mądrości, aby sprostać tamtym wyzwaniom. Zresztą nie inaczej jest obecnie.
Na swoim prymicyjnym obrazku umieściłem słowa Jezusa: „Miejcie odwagę, Jam zwyciężył świat” (J 16, 33). Może nieco patetyczne, ale słowa te wtedy określały konieczną postawę duszpasterską, zresztą aktualną również dziś.
Po studiach lubelskich pracowałem w tzw. Czerwonym Zagłębiu, w przestrzeni społecznej, która obok Warszawy, była chyba najtrudniejszą w kraju. W Sosnowcu z polecenia i nominacji bp. Stefana Bareły zainicjowałem duszpasterstwo akademickie, które potem zaowocowało powołaniem Klubu Inteligencji Katolickiej. Dla uczestników tego klubu wygłaszałem przez szereg lat konferencje i wykłady, pracując czy to w Sosnowcu czy w Częstochowie. Po studiach zagranicznych, opóźnionych długoletnią odmową paszportu, moja praca wikariusza i proboszcza była zdominowana pracą wykładowcy w Częstochowskim Instytucie Teologicznym oraz w Wyższym Seminarium Duchownym, jak to jest do tej pory, gdy jestem duszpasterzem parafii św. Franciszka z Asyżu w Częstochowie. W międzyczasie pełniłem funkcję referenta ds. ekumenizmu w diecezji, kapelana Częstochowskiej Rodziny Katyńskiej i Związku Sybiraków Ziemi Częstochowskiej. Moje przesłanie duszpasterskie i teologiczne można znaleźć w wydanej niedawno pozycji książkowej: „Zamyślenia nad tajemnicą Boga i człowieka”. W tej wielkiej tajemnicy Boga i Jego zbawczych planów ciągle trwamy naszym kapłaństwem, które uważam za najdroższy dar od Pana dla mnie, dla nas i dla Kościoła.
Na koniec nie można nie wspomnieć, że złotymi zgłoskami w nasz jubileusz wpisują się nazwiska świetlanych postaci naszych wychowawców, profesorów i biskupów. Zwłaszcza osoba ówczesnego pasterza diecezji - bp. Zdzisława Golińskiego, którego posługą otrzymaliśmy dar święceń. Osoba niezapomnianego rektora seminarium - ks. Juliana Nowaka, zawsze radosnego i ojcowskiego, a także osoba bp. Stefana Bareły, który w czasach naszej formacji pełnił posługę ojca duchownego. Niech Pan będzie ich wieczną nagrodą i obdarzy koroną chwały.
Pomóż w rozwoju naszego portalu