Reklama

Nekrolog owiany nadzieją

Witamy cię (…) miejsce święte...

Niedziela przemyska 10/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Był upalny sierpień 1968 r. Uśmiechnięty duchowy syn św. Franciszka powtarzał po raz któryś z kolei słowa radości: że doszli, że będą tutaj przez te trzy dni itp. Pątnicy, na twarzach których malowało się zadowolenie, a nawet szczęście z powodu spotkania z Matką słuchającą, zaintonowali „Po górach dolinach…” i weszli w chłód kalwaryjskiego sanktuarium. Noc minęła szybko i rano przewodnicy rozpoczynając Godzinki dawali do zrozumienia, że został dany nowy dzień ku chwaleniu Boga, przez pośrednictwo Matki Jego Syna.
Nikt nie zwrócił uwagi na młodą jeszcze kobietę. Jej pobladła twarz nie uśmiechała się, chociaż w sercu miała wiele radości. Udało się jej dojść na Kalwarię, a zatem do miejsca, w którym miała do załatwienia ważną sprawę. Kiedy wyruszyła tradycyjna procesja z figurą Zaśniętej Maryi, nie poszła wraz z innymi, zostając przy tej Słuchającej. Nie czuła zimna posadzki, nie widziała ludzi. Patrząc na Maryjne oblicze, szeptała swoją prośbę: „Maryjo, tyle razy przychodziłam do Ciebie z moimi radościami kolejnych poczęć i narodzin. Dziś przychodzę z tlącym się pod moim sercem nowym życiem. Nie tylko ono się tli, także moje życie jest słabiutkim ogienkiem istnienia. Mam jedno pragnienie - nie proszę za siebie. Pozwól mi, Maryjo, urodzić to dziecko, a potem zabierz je dla Siebie”.
Kiedy nadszedł dzień Wigilii Zwiastowania 1969 r. już nie anioł, ale Maryja potwierdziła, że na serio potraktowała słowa matki z kalwaryjskiego wzgórza - urodził się chłopiec, a rozradowany ojciec, chociaż wiele nacierpiał się kąślliwych uwag, oszołomiony radością, zamiast „Marek” nadał dziecku imię: Józef. I tak rósł nasz beniaminek w klimacie radości i pod opieką sióstr, bo rodzice ciągle byli zapracowani dla naszej przyszłości. O dziwo, Ojciec, który zawsze nas trwożył, przy Józefku zachowywał się jak sędziwy dziadek. To on sam nauczył Józia kąśliwego wierszyka o sobie samym. I chętnie prowokował trzylatka siedzącego na stole obok parującej zupy do oratorskiego popisu. A tego długo nie trzeba było zachęcać. Już wówczas z filuternym uśmiechem dokuczał ojcu: „Na podwórzu jest kałuża, a z kałuży się wynurza… hipopotam powiadacie? Nie, to Julek po wypłacie”.
Rósł na dzielnego chłopca. Kiedy zbliżały się moje prymicje, Józefek, goniąc rowerem, który nie miał jednego pedała, a jedynie ostrą ośkę, wbił ją sobie w nogę. I kiedy w sobotę cała wieś wybiegła witać prymicjantów (było nas dwóch) dziesięcioletni Józefek pojechał sam do Jarosławia ściągać szwy. O czasy, o dzieje!
A kilka lat potem przez kilka godzin szukał zgubionych pieniędzy, z którymi jechał do sołtysa zapłacić należność, bo to on był za to odpowiedzialny. Po raz pierwszy matka stanęła w obronie chłopaka. - Nie masz serca - wypowiedziała do ojca - dziecko tyle czasu szukało pieniędzy, a teraz mu zabierzesz? Ani się waż! Jak zgubił, to musiał szukać - nieco gniewnie odrzekł ojciec. - A tyś nigdy niczego nie zgubił? Może ci przypomnieć? - No, już dobrze, dobrze, daj spokój - ojciec wiedział, że w tej potyczce nie ma wielkich szans na wygraną.
Ziemia to był jego żywioł, a zwłaszcza ziemia, którą trzeba było obrabiać traktorem. Cofanie z przyczepką było dla ojca niewykonalne, a Józefek z dumą czynił to migiem. Ojciec patrzył, paląc papierosa, i mruczał: - Popatrz, te gówniarze się rodzą z kierownicą w ręce. Nie była to tylko zabawa. Józefek bardzo lubił tańczyć. Występował w zespole „Ostrowiacy”, ale też miał opanowane sale taneczne w okolicznych miejscowościach. Zawsze w dniu takiej zabawy wstawał o czwartej rano i jechał obrabiać pole. Wczesnym popołudniem, za zgodą ojca, wracał z całym impetem starego ciągnika. Miał kolegę - Mucha się nazywał, a jego dziadek zamyślał przepisać mu gospodarstwo. Widząc jak obaj zjeżdżali z pola przed dyskoteką, która to była nowym i niezrozumiałym pojęciem kulturowym, dziadek Leon często przestrzegał naszego ojca: „Julek, przez te „kartoteki” to oni nam zajeżdżą te traktrory na ament”.
Aż przyszła wywiadówka w 4 klasie technikum elektrycznego. Jak katolickiej matce wypadało, poszła matczysko zapytać i księdza o chłopaka. A ks. Antoni Wawrzyszko, nic nie mówił o postępach w wiedzy, lecz postawił krótkie pytanie: - Czy pani już wie, kim będzie syn? Mama wzruszyła ramionami i powiedziała: - Nie pytam, a on nie mówi. A ja wiem - odrzekł katecheta - on będzie księdzem, ja to wiem. Wiedział też o tym ks. Józef Burda, spowiednik mojego brata.
Proroctwa się spełniły. Od 1994 r. mieliśmy syna i brata księdzem. Z całą dumą zapisałem w testamencie, że mojego brata Józefa czynię wykonawcą testamentu. I tak w spokoju czekałem na swoje spełnienie, wiedząc, że mam kogoś, kto po kapłańsku zatroszczy się o moją dusze. Duma rosła przez Sietesz, Iwonicz-Zdrój, Przemyśl - Świętej Trójcy, katedrę i wreszcie probostwo w Medyce.
I przyszedł 10 lutego. Rano po raz pierwszy odwiedziłem grób Sługi Bożego Franciszka Blachnickiego, a potem w centrum Ruchu Światło-Życie na Kopiej Górce, w kaplicy Jezusa Sługi odprawiłem Mszę św.. Wieczorem przygotowałem paramenty, by w dniu chorego odprawić Mszę św. przy łóżku chorej Ewy, matki trojga dzieci i córki moich przyjaciół. I kiedy już wszystko było gotowe, zaczął się ciąg telefonów. Milczał tylko ten jeden - od Józefa. W trakcie telefonicznej akcji przy oknie stała siostra Stefana Janina i modliła się Koronką. To ona wykonała najważniejszą pracę. Towarzyszyła Józiowi w odchodzeniu do Pana. Zanim przejęła go rodzona Matka, ona była jego przewodniczką.
Nie wiem, jakimi siłami wróciłem do Przemyśla. Potem była wielka manifestacja miłości parafian do swego proboszcza, wzruszający list abp. Józefa Michalika, który zapowiadał pełne ciepła kazania ks. Piotra Kandefera i ks. Mieczysława Rusina. Przytaczam go jako świadectwo dla wszystkich, także dla ościeni jego 4, 5 roku proboszczowania.
„Kochany Księże Prałacie Zbigniewie, wiadomość o nagłej, tragicznej śmierci Księdza Proboszcza Józefa Suchego napełniła mnie bólem, chociaż staram się z wiarą patrzeć na całe jego życie i na to ostatnie, niespodziewane wydarzenie. I myślę, że pewnie to dlatego zabiera go Pan Bóg spośród nas, że dojrzał już do Królestwa Bożego, a może również dlatego, aby nic już nie odmieniło jego pięknego, gorliwego życia.
Wszyscy kochaliśmy śp. Księdza Józefa i szanowaliśmy za jego prostolinijność i gorliwość kapłańską, za jego oddanie Ludowi Bożemu na licznych placówkach duszpasterskich, a zwłaszcza na pierwszym probostwie w Medyce, gdzie całym sercem - jak zawsze - oddał się pracy wśród dzieci i młodzieży, gdzie tak ofiarnie zabiegał o upiększenie świątyni i systematyczne pogłębianie wiary. Przez wiele lat był diecezjalnym duszpasterzem ministrantów, których umiał pozyskać do zaangażowania w sporcie i w trosce o piękno świętej liturgii. Dziękujemy dziś Panu Bogu za jego piękne życie.
Całym sercem współczuję Księdzu Prałatowi, dla którego śp. Ks. Józef był źrenicą oka i sercem jego serca, a po trosze motywem słusznej rodzinnej dumy, współczuję żyjącemu Ojcu, który uczył Józefka miłości do gospodarstwa, współczuję rodzeństwu i krewnym, a nade wszystko parafianom, przyjaciołom, dzieciom i młodzieży. Otaczamy naszego Księdza Józefa szczerą modlitwą, ofiarujmy za niego Mszę św. i Komunię św. oraz Różaniec przez najbliższe dni.
Oddany w Chrystusie

+ Józef Michalik

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

PS Niestety, nie mogę wziąć udziału w pogrzebie ze względu na konieczną obecność na zebraniu biskupów CCEE i Afryki w Rzymie”.

Na koniec Przyjaciel Józefka, kolega kursowy napisał figlarny wiersz i, jak to poeci, krótko, ale dobitnie oddał całą prawdę o nim. I na tym kończę. Wszystkim za wszystko jeszcze raz Bóg zapłać.
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj Mu wieczne spoczywanie!

postscriptum po pogrzebie

Ks. Paweł Pelc

entliczek pętliczek…
to chyba nie tak
zapadłe policzki Anioła Śmierci
nie są wcale szczupłe od rozterek
bo on wie
że Szef wie
kto awansował do przeprowadzki

gdy patrzyłem
a ten szelmowski uśmiech
na trumiennej fotografii
pomyślałem
że to specjalnie
ściągnąłeś nas tu zimą
by natrzeć mrozem
osłuchane już światem uszy
i otworzyć opatrzone
codziennością oczy
by zmusić bractwo dobrej śmierci
do kołatania o miłosierdzie
dla następnego
bo o ciebie jestem spokojny
martwię się tylko
czy w Niebie
wolno palić
2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W piątek 2 maja w niektórych diecezjach dyspensa

[ TEMATY ]

post

Bożena Sztajner/Niedziela

Niektórzy polscy biskupi udzielili na terenie podległych im diecezji dyspensy od wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych w piątek 2 maja. Zdecydował tak m.in. Prymas Polski, kard. Kazimierz Nycz czy metropolici częstochowski i gdański uwzględniając racje duszpasterskie. Żołnierzom, funkcjonariuszom i pracownikom służb mundurowych dyspensy udzielił biskup polowy.

Prymas Polski abp Józef Kowalczyk udzielił wiernym archidiecezji gnieźnieńskiej oraz osobom przebywającym na jej terenie dyspensy od zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w piątek, dnia 2 maja br. Podobnie uczynił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który „mając na względzie, że piątek 2 maja przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, co – jak stwierdził - sprzyja organizowaniu w tym czasie rodzinnych i towarzyskich spotkań oraz radosnemu przeżywaniu tych dni, po rozważeniu słusznych racji duszpasterskich, udzielił zgodnie z kan. 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji warszawskiej, dyspensy od zachowania nakazanej w piątek wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych”. Osoby korzystające z dyspensy zobowiązał do modlitwy w intencjach Ojca Świętego. Racjami duszpasterskimi kierował się również metropolita częstochowski abp Wacław Depo, który udzielił dyspensy „wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji częstochowskiej” w piątek 2 maja. Zobowiązał te osoby do modlitwy w intencjach Ojca Świętego, jałmużny lub uczynków chrześcijańskiego miłosierdzia. „Biorąc pod uwagę typowo wypoczynkowy i turystyczny charakter drugiego dnia miesiąca maja (długi weekend), udzielam wszystkim wiernym na terenie archidiecezji gdańskiej dyspensy od obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w specjalnym dekrecie również metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Dyspensy udzielił również administrator diecezji siedleckiej bp Piotr Sawczuk, który uwzględnił fakt, że „piątek 2 maja br. przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, kiedy to w sposób szczególny dziękujemy Bogu za dar wolnej Ojczyzny, co sprzyja organizowaniu spotkań patriotycznych, rodzinnych i towarzyskich” Potrawy mięsne można będzie spożywać też na terenie diecezji bielsko-żywieckiej, gdzie dyspensy udzielił bp Roman Pindel. Ponadto z dyspensy od pokutnego charakteru piątku 2 maja będą mogli skorzystać wierni ordynariatu polowego. „Święto Flagi Narodowej obchodzone w naszej Ojczyźnie w dniu 2 maja, w przeddzień uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, przeżywane jest w sposób uroczysty, szczególnie w Wojsku Polskim. W związku z tym, że w bieżącym roku dzień ten przypada w piątek, zgodnie z kanonem 87 Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz art. II § 1 Konstytucji Apostolskiej Spirituali Militum Curae, niniejszym udzielam dyspensy wszystkim wiernym Ordynariatu Polowego od przestrzegania pokutnego charakteru tego dnia, zwalniając z obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w wydanym dziś dekrecie bp Józef Guzdek. W Kościele katolickim w Polsce, wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów należy zachowywać we wszystkie piątki w roku Dyspensa jest zawsze jednorazowym zwolnieniem z przestrzegania konkretnego przykazania kościelnego, natomiast od przykazań Bożych nikt nie może dyspensować. Dyspensa może być udzielona tylko w pewnych okolicznościach i dla konkretnej osoby lub konkretnej grupy osób. Najczęściej dotyczy ona zwolnienia z obowiązku powstrzymania się od spożywania potraw mięsnych i od zabawy w piątki. Biskup udziela też różnego rodzaju dyspens związanych z zawieraniem małżeństw. W większości wypadków biskupi udzielili swoim diecezjanom dyspens na podstawie kanonu 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego (KPK), który głosi: „Biskup diecezjalny może dyspensować wiernych - ilekroć uzna to za pożyteczne dla ich duchowego dobra - od ustaw dyscyplinarnych, tak powszechnych, jak i partykularnych, wydanych przez najwyższą władzę kościelną dla jego terytorium lub dla jego podwładnych, jednak nie od ustaw procesowych lub karnych ani od których dyspensa jest specjalnie zarezerwowana Stolicy Apostolskiej lub innej władzy”.
CZYTAJ DALEJ

Dwóch kardynałów elektorów nie weźmie udziału w konklawe

We wtorek odbyła się szósta kongregacja generalna kardynałów. Wśród 183 purpuratów obecnych jest 120 elektorów. Dziś podano informację, że z powodów zdrowotnych, dwóch kardynałów elektorów nie przyjedzie na konklawe, a zatem nie weźmie udziału w wyborze nowego papieża.

W czasie wtorkowej kongregacji wysłuchano 20 wystąpień. Wśród poruszanych tematów znalazły się kwestie dotyczące wyzwań przed którymi stoi Kościół i odpowiedzi na poruszane problemy.
CZYTAJ DALEJ

Ogień Miłosierdzia na wrocławskim Rynku

2025-04-29 20:23

Magdalena Lewandowska

Podczas ewangelizacji na Rynku ludzie wspólnie się modlili i uwielbiali Boga.

Podczas ewangelizacji na Rynku ludzie wspólnie się modlili i uwielbiali Boga.

W Niedzielę Miłosierdzia na Wrocławskim Rynku odbył się koncert ewangelizacyjno-uwielbieniowy "Ogień Miłosierdzia".

Koronkę do Miłosierdzia Bożego, modlitwę i uwielbienie poprowadził m.in. karmelita o. Krzysztof Piskorz z Ruchem Światło-Życie i ks. Wojciech Bujak ze Wspólnotą Miłość Pańska z Oleśnicy. Już po raz trzeci koło wrocławskiego ratusza głoszono orędzie Bożego Miłosierdzia. – Miłosierdzie Boże chce się rozlewać na wszystkich ludzi, także tych daleko od Kościoła, stąd taka forma ewangelizacji połączona z modlitwą i uwielbieniem – tłumaczy o. Krzysztof Piskorz, przeor wrocławskiego klasztoru karmelitów i kustosz sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia. – Chcemy na Rynku, w sercu Wrocławia, uczcić tajemnice najważniejszą, tajemnicę zmartwychwstania. Chcemy głosić Boże Miłosierdzie, bo do tego posyła nas Chrystus. Nie możemy zamykać się tylko w kościele, bo tak nie staniemy się apostołami. Warto tworzyć Kościół posłany, Kościół misyjny – dodaje karmelita.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję