„Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity”
(J 12, 24)
W kościołach zasłonięte krzyże. Fioletowe płótno ukrywa przed oczami wiernych to, co wydaje się bardzo oczywiste, co się „opatrzyło” aż tak, że na co dzień tego nie dostrzegamy - przechodzimy obojętnie obok znaku naszego odkupienia. Trzeba widocznie od czasu do czasu wyobrazić sobie świat i swoje życie w czysto teoretycznej sytuacji: a gdyby Chrystus nie przyszedł i nie umarł za nas, za mnie, jakie byłoby moje życie?... Trzeba pogłębienia wiary w moc Ukrzyżowanego i przylgnięcia do Boga-Miłości.
Przez usta Jeremiasza Bóg zapowiada nowe przymierze - na miejsce złamanego przymierza synajskiego. Jego nowość wyraża się m.in. w tym, że zostanie ono „umieszczone w głębi jestestwa i wypisane na sercu” ludu wybranego. To, co dotąd przychodziło z zewnątrz i było nieraz traktowane jako obce, stanie się odtąd wewnętrzną potrzebą, nieodłącznym atrybutem ludzkiej natury. Przypomina to niewątpliwie stan człowieka zaraz po stworzeniu, oparty na całkowitej jedności z Najwyższym, chociaż tutaj - po grzechu - natura człowieka doznaje swoistej renowacji. Bóg powtórnie odkrywa przed człowiekiem swoją naturę - dzieje się to przez Osobę Jezusa. Syn Człowieczy jest gwarantem nowego przymierza, On również w imieniu Ojca zawiera z całym rodzajem ludzkim układ przez całkowity dar z siebie. Gdy pielgrzymi proszą przez Filipa i Andrzeja o możliwość ujrzenia Jezusa, nie zdają sobie sprawy, że dają tym samym temat do katechezy: Mistrz ukazuje siebie jako ziarno, które „musi obumrzeć, by dać plon obfity”. Nie wystarczy zobaczyć cuda Chrystusa i usłyszeć Jego głos - trzeba przede wszystkim uwierzyć w Jego bóstwo i przyjąć odkupieńczą moc śmierci krzyżowej! Autor Listu do Hebrajczyków w niezwykle emocjonalnych słowach dopowie, że Syn Boży przez swe cierpienie „stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają”.
Perspektywa krzyża pozwala nam zobaczyć swój los w pełnym świetle. Konieczne jest nade wszystko odkrycie prawdy o doczesności, która nie jest celem samym w sobie, a raczej drogą do prawdziwego życia w chwale nieba. Pragnąc zbawienia, musimy - w zjednoczeniu z Chrystusem - ciągle obumierać dla swej pychy, egoizmu, żądz, małostkowości…, by można było dostrzec „obfity plon” naszych świętych słów i czynów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu