Reklama

Modlitwa przy grobie Błogosławionego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jedna z wielu niespodzianek

To był jeden z najdłuższych etapów podróży. Nasze drogi wiodą z Mesyny na Sycylii do San Severo, skąd następnego dnia rano wyruszymy do San Giovanni Rotondo. Takie przynajmniej były pierwotne plany, teraz czeka na nas jedna z wielu niespodzianek. Jeszcze dziś będziemy się modlić w kościele jubileuszowym w San Giovanni Rotondo i nawiedzimy grób bł. Ojca Pio. Tych, którzy już tu byli, u celu podróży zaskakuje widok zmian. Powstają hotele, pensjonaty, panują nowe porządki. Niestety, jednym z ich przejawów jest zakaz wjazdu autokarów w pobliże sanktuarium. Z parkingu musimy podejść pod strome wzniesienie. Ks. Stanisław, kierownik naszej grupy, martwi się o osoby starsze. Mimo późnego popołudnia słońce pali niemiłosiernie. Chwilę trwają jego rozterki. Pojawia się sympatyczny młody Włoch, proponując za niewielką opłatą podwiezienie grupy do celu minibusem. No cóż, liczy się refleks i spryt. Decydujemy się na takie rozwiązanie, dzięki czemu obie strony są zadowolone. Nasza 75-osobowa grupa podwożona jest na raty, a co młodsi dopełniają minibus, zajmując miejsca przeznaczone na bagaż. Na ostatni "transport", z którym mam radość przybyć, czeka już cała grupa i wiadomość: idziemy pomodlić się przy grobie bł. Ojca Pio, a potem przechodzimy na Mszę św. do starego kościółka pw. Santa Maria delle Grazie - Matki Bożej Łaskawej.

Nieprzerwany strumień modlitwy

Reklama

Odprowadzani czujnym wzrokiem wolontariuszy strzegących spokoju tego miejsca, schodzimy do krypty grobowej. Tu trwa nieustanne "modlitewne oblężenie". Wierni, otaczając ze wszystkich stron grób Błogosławionego, za Jego pośrednictwem zanoszą modlitwy pełne próśb, a zarazem ufności w wolę Boga. W ciszy wypełniającej kryptę raz po raz daje się słyszeć szloch. Obserwuję, jak kolejna osoba powstająca z klęczek ociera ukradkiem łzy. Do Błogosławionego z Pietrelciny przynoszone są te najtrudniejsze, najgłębiej skrywane w sercu sprawy, intencje niesione do tego miejsca wiele kilometrów, czasem z najodleglejszych zakątków świata. Wśród nich są i nasze. Włączamy je zatem w ten nieprzerwany strumień modlitwy. Bł. Ojciec Pio, ten, który za życia czytał w duszach ludzkich i do którego konfesjonału czekały długie kolejki wiernych, przyjmuje je teraz jeszcze cierpliwiej, pozostając przewodnikiem na najbardziej nawet zawikłanych ludzkich ścieżkach.
Nasze spotkanie sam na sam z Błogosławionym przerywa wezwanie na Mszę św. Przechodzimy więc do starego kościółka, w którym jeszcze nie tak dawno sprawował Eucharystię Ojciec Pio. Dzisiaj przy ołtarzu stają kapłani wraz z nami pielgrzymujący. Szczególna to Msza św., jakby większą wagę miało każde wypowiadane przez nas słowo modlitwy. Tuż obok, za szybą z pleksy - konfesjonał Błogosławionego, a gdy tylko odwrócić głowę, ponad nami, na chórze zakonnym - krzyż, przy którym Ojciec Pio otrzymał stygmaty. Nie przypadkiem chyba z tego miejsca, w którym Ojciec Pio służył tak licznie przybywającym tu wiernym w sakramentach spowiedzi i Komunii św., z ust kapłana sprawującego Liturgię padają prośby o modlitwę za kapłanów i o przebaczenie zaniedbań. " Winniśmy pamiętać o tym, by całe nasze życie było służbą bliźniemu. Kapłanem nie można być tylko ´od-do´. Chcę was dzisiaj przeprosić za bylejakość, a jednocześnie proszę o modlitwę za nas, kapłanów, byśmy potrafili służyć tak, jak służył Błogosławiony".
Służba bliźniemu. Nazajutrz przekonujemy się, że nie jest ona i nie powinna być jedynie domeną kapłanów. W zakrystii ks. Jan nawiązuje rozmowę ze świadkiem życia Ojca Pio - niewidomym starszym panem, który przyjmuje zaproszenie na naszą Mszę św. w kaplicy przy grobie Błogosławionego. Zna tu wszystkie zakamarki na pamięć, bez trudu trafia więc na wskazane miejsce i uczestniczy z nami w Liturgii. Przed wieloma laty wytrwale modlił się o łaskę uzdrowienia. Pewnego dnia podczas rozmowy z Ojcem Pio ten głęboko wierzący człowiek zmuszony był dokonać niezwykle trudnego wyboru. Ojciec Pio zapewnił go, iż może otrzymać łaskę odzyskania wzroku, ale zapytał, czy jednak nie wolałby pozostać niewidomym, by służyć swoim cierpieniem i modlitwą innym ludziom. Ten niezwykły świadek Błogosławionego z San Giovanni wybrał tę drugą, trudniejszą drogę. Dziś, 32 lata od śmierci Stygmatyka, nie ma dnia bez modlitewnej obecności w świątyni świadka życia Ojca Pio.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Fenomen cierpienia Ojca Pio

Gdy wybierałam się do San Giovanni przed czterema laty, wielu moich znajomych prosiło mnie o modlitwę przy grobie Ojca Pio. Kilkoro z nich przyznało, iż to ich ukochany "Święty", zaraz po św. Franciszku. Na czym polega fenomen Ojca Pio, który powoduje, iż tak wielu ludzi, nie czekając nawet na werdykt komisji kościelnych, uznało Go za swego " prywatnego" świętego? Może sprawiła to pełna bólu, niezrozumienia, zdrady i upokorzeń droga życia i posługiwania Ojca Pio, którą mimo trudności przeszedł z poddaniem woli Bożej i pogodą ducha. A może przyczynia się do tego współczesność tej postaci? Przecież Ojciec Pio dopiero co żył wśród nas, jeszcze tak wielu pamięta go osobiście.
Franciszek Forgione urodził się 25 maja 1887 r. w Pietrelcinie. W wieku 16 lat wstąpił do nowicjatu Ojców Kapucynów w Morcone i obrał sobie imię Brat Pio. 10 sierpnia 1910 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Już pod koniec sierpnia poczuł dziwne bóle w dłoniach. Kolejne lata przyniosły cierpienia spowodowane chorobą oskrzeli i płuc, ale i te jeszcze większe, związane z restrykcjami nałożonymi w wyniku niezwykłej łaski - stygmatów, otrzymanych od Boga 20 września 1918 r. Poważnym ciosem, jaki dosięgnął go 17 czerwca 1923 r., był zakaz publicznego odprawiania Mszy św. i odpowiadania na listy napływające z całego świata. Następne lata przynosiły na przemian - nasilanie i chwilowe łagodzenie tych restrykcji, z których najboleśniejszymi był zakaz publicznego sprawowania Mszy św. oraz spowiadania. Cierpienia duchowe potęgowane były cierpieniami coraz bardziej chorego ciała. Odprawiwszy ostatnią Mszę św. o godz. 5.00 w dniu 22 września 1968 r., Ojciec Pio zmarł dnia następnego, kończąc swe pełne cierpienia ziemskie pielgrzymowanie.

Pamiątki i dzień dzisiejszy

Każdy, kto choć raz stanął na placu przed kościołem Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo, nie mógł nie zauważyć ogromnego zespołu budynków położonych vis-aO-vis świątyni. To ciągle rozbudowujący się Dom Ulgi w Cierpieniu - materialne wielkie dzieło bł. Ojca Pio. Myśl o budowie ośrodka klinicznego dla chorych, jakich nie brakowało nigdy w najbliższej okolicy, dojrzewała w Ojcu Pio wiele lat. W końcu w najtrudniejszych latach powojennych, pośród morza nieszczęścia i biedy, w maju 1947 r. rozpoczęto prace przy fundamentach Domu. Oficjalne jego otwarcie miało miejsce 5 maja 1956 r. W chwili otwarcia szpital, mogący przyjąć 300 pacjentów, posiadał oddziały chirurgii i urologii z dwoma salami operacyjnymi, oddziały: kardiologii, ortopedii, pediatrii, położnictwa, z salą operacyjną i z salą porodową, oddział prześwietleń i laboratoria oraz oddział transfuzji. W ambulatorium pracowali specjaliści każdego typu chorób. Dzięki zaś centralom termicznym i elektrycznym, pralni, kuchniom, a nawet gospodarstwu, dostarczającemu głównych środków spożywczych - szpital był placówką zupełnie niezależną. Tak jest do dziś, mimo iż Dom stale się powiększa, rozbudowuje, zatrudnia coraz większą liczbę specjalistów - wszystko po to, by nieść ulgę w cierpieniu każdemu, kto przekroczy jego progi. Szpital w San Giovanni nie jest jednak tylko wzorową kliniką. Tak jak pragnął tego Założyciel Domu, "chory przez mądre przyjęcie swojego cierpienia ma w nim doświadczyć miłości Bożej. Miłość Boga ma się wzmocnić w duchu chorego przez miłość Chrystusa ukrzyżowanego, promieniującą od tych, którzy go pielęgnują w jego cierpieniach cielesnych i duchowych".
Przemierzając korytarze klasztorne prowadzące do celi bł. Ojca Pio i dalej, na chór klasztorny, gdzie przed krzyżem Chrystusa Ojciec Pio otrzymał stygmaty, wyglądam mimochodem przez otwarte okno. Spostrzegam sylwetkę budowanej świątyni, która w przyszłości pomieści rzesze pielgrzymów. Nowy kościół Matki Bożej Łaskawej, przyklejony do starego kościółka klasztoru Kapucynów, pod takim samym wezwaniem, kiedyś spełniał swoje zadanie, dziś okazuje się być za mały, by pomieścić wciąż wzrastającą liczbę pielgrzymujących. Nic dziwnego. Do San Giovanni Rotondo przybywają ci, którzy pośród wielu pamiątek po wielkim Spowiedniku przy Jego grobie czują się jak w przedsionku Domu Ojca.

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Góra Igliczna. Najświętsza Maryja Panna - Przyczyna naszej radości

[ TEMATY ]

diecezja świdnicka

góra Igliczna

Matka Boża Śnieżna

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Matka Boża Śnieżna - Przyczyna naszej Radości - Góra Igliczna

Matka Boża Śnieżna - Przyczyna naszej Radości - Góra Igliczna

W malowniczym zakątku południowo – zachodniej Polski, w Sudetach, na terenie diecezji świdnickiej, pod samym szczytem Góry Iglicznej, skąd rozpościera się przepiękna panorama na Góry Bystrzyckie, Orlickie, a w oddali również na Stołowe i Sowie oraz wspaniały widok na Masyw Śnieżnika i Kotlinę Kłodzką, w późnobarokowej świątyni z końca XVIII w., króluje Matka Boża czczona jako Przyczyna Naszej Radości „Maria Śnieżna”.

Dzieje Sanktuarium sięgają czasów, kiedy to Śląsk należał do Austrii, a ludność Ziemi Kłodzkiej pielgrzymowała do austriackiego sanktuarium Matki Bożej w Mariazell. W 1742 roku, w wyniku działań wojennych hrabstwo kłodzkie przechodzi pod panowanie Prus. Dla ówczesnych mieszkańców tego regionu Kotliny Kłodzkiej pojawiają się trudności z przekroczeniem granicy austriacko – pruskiej, celem pielgrzymowania do sanktuarium w Mariazell. Wówczas to mieszkaniec wioski Wilkanów, miejscowości u podnóża Góry Iglicznej, Krzysztof Veit, wracając w 1750 r. z pielgrzymki do Mariazell, przyniósł jako pamiątkę, wykonaną z drewna lipowego, ludową kopię figury Matki Bożej z alpejskiego sanktuarium. Za zgodą swojego brata, mężczyzna mieścił figurę na stoku Góry Iglicznej, gdzie znajdowało się ich pole. Nikt wtedy nie myślał o budowie sanktuarium. Ustawiona pod konarem rozłożystego buka figurka, miała jedynie przypominać austriackie sanktuarium w Mariazell.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV odwiedził nastolatka hospitalizowanego w czasie jubileuszu; 15-latek jest w stanie krytycznym

W poniedziałek wieczorem Papież udał się do watykańskiego szpitala Bambino Gesù, gdzie został hospitalizowany jeden z uczestników Jubileuszu Młodzieży. U piętnastoletniego Ignacia Gonzálvez, który niespodziewanie trafił na ostry dyżur już podczas pobytu w Rzymie, zdiagnozowano chłoniaka dróg oddechowych, który nie dawał wcześniej objawów. Nastolatek jest w stanie krytycznym, a o modlitwę w jego intencji Leon XIV prosił także podczas uroczystości jubileuszowych na Tor Vergata.

O wieczornej wizycie Papieża w szpitalu Bambino Gesù, poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. Ojciec Święty spotkał się tam z rodzicami i rodzeństwem piętnastolatka z Murcji, którzy czuwają przy krytycznie chorym chłopcu. Odwiedził także innych pacjentów, przebywających na oddziale onkologicznym oraz ich rodziców, którym, po krótkiej wspólnej modlitwie, udzielił óy błogosławieństwa.
CZYTAJ DALEJ

Nagasaki: dzwon z katedry zniszczonej przez bombę atomową zabrzmi ponownie

2025-08-05 13:25

[ TEMATY ]

Nagasaki

Vatican Media

Papież Franciszek w Nagasaki, 2019

Papież Franciszek w Nagasaki, 2019

80 lat temu, niszczycielska energia broni atomowej przyniosła ogromne straty. Po latach, kiedy wśród odbudowanych budynków, do funkcjonalności przywrócono także katedrę w dzielnicy Urakami, miejsce po zniszczonym dzwonie pozostało puste. W ostatnich miesiącach, kilku amerykańskich katolików zebrało fundusze na odbudowę tego dzwonu i podarowało go kościołowi katedralnemu archidiecezji Nagasaki.

„Ten nowy dzwon został właśnie zainstalowany w pustej dotąd dzwonnicy i zabrzmi po raz pierwszy dokładnie o tej samej godzinie, o której 9 sierpnia 1945 roku bomba atomowa eksplodowała nad Nagasaki” - wskazał arcybiskup Nagasaki, Peter Michiaki Nakamura.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję