Reklama

Szykują się zmiany w systemie emerytalnym

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po wypowiedziach najważniejszych ministrów w rządzie, zajmujących się emeryturami, oraz samego premiera zmiany te wyglądają na nieuchronne. Olbrzymia dziura w budżecie państwa każe szukać pieniędzy wszędzie, gdzie się da. Dlatego politycy coraz chętniej zerkają na system emerytalny i coraz głośniej mówią o jego poprawianiu. A ponieważ na system ten ze środków publicznych przeznacza się ok. 60 mld zł rocznie, to i pokusa jest bardzo silna.

Za 20 lat Europie zabraknie pieniędzy na emerytury

Reklama

W najnowszym raporcie Bank Światowy ostrzega, że Europie grozi krach systemów emerytalnych. I to nie w odległej przyszłości, ale już za 20 lat. Czyli wtedy, gdy z rynku pracy będą odchodzić dzisiejsze pokolenia pięćdziesięcio- i czterdziestolatków. A to wszystko za sprawą starzenia się społeczeństw. Przybywa ludzi starszych, spada liczba pracujących, a dzieci rodzi się coraz mniej. Jeżeli nic się nie zmieni, już za dwie dekady nie będzie pieniędzy na wypłaty emerytur. Nawet obecnie zaczyna już brakować na nie pieniędzy. Władze poszczególnych państw ratują sytuację, dokładając z bieżących przychodów podatkowych. Maleją bowiem wpływy ze składek. Zjawisko to nasiliło się w czasach kryzysu, ale zła tendencja jest widoczna od wielu lat.
Aby to zmienić, trzeba przede wszystkim prowadzić aktywną politykę prorodzinną. Trzeba zachęcić narody europejskie, nastawione na konsumpcję, na zmianę stylu życia. Posiadanie dużej rodziny powinno być znowu społecznie pochwalane, a nie potępiane, jak ma to miejsce obecnie. Polityka taka wymaga jednak wysiłku i przyznania się obecnych elit do fundamentalnych błędów w podejściu do filozofii życia. O wiele łatwiejsze jest poszukiwanie ratunku przez zmiany w systemie emerytalnym, ale większość z nich przyniesie tylko doraźne korzyści. Nie jest w stanie odwrócić trwale złej tendencji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Propozycja dobra - obniżyć składki do OFE

Reklama

Podobne zjawiska występują w Polsce. Obecnie na jednego emeryta przypada u nas czterech pracujących. Ale w 2030 r. będzie ich już tylko dwóch. Biorąc to wszystko pod uwagę, rząd zabrał się za przygotowanie reformy systemu emerytalnego. Najważniejsza zmiana ma dotyczyć obniżenia składki na Otwarte Fundusze Emerytalne.
Powstały one po reformie emerytalnej przeprowadzonej w 1999 r. Jest to tzw. drugi filar. Każdy kto przystąpił do OFE, oprócz obowiązkowej składki do ZUS (pierwszy filar) przekazuje jej część do OFE, które są zarządzane przez prywatne fundusze inwestycyjne. Obracając naszymi pieniędzmi, mają one za zadanie pomnażać wartość zgromadzonego przez lata kapitału. Z niego ma być wypłacana dodatkowa część naszej emerytury ponad to, co otrzymamy z ZUS.
Przez ostatnie dziesięć lat do tych prywatnych zarządców trafiało 7,3 proc. naszych pensji brutto. A 12,2 proc. szło do ZUS. Rząd proponuje zmniejszenie składki do OFE do poziomu 3 proc. Argumentuje przy tym słusznie, że fundusze te i tak za te pieniądze w zdecydowanej większości kupują obligacje rządowe i potrącają za to dla siebie sowite prowizje, pomniejszające nasze przyszłe świadczenia. Nie ma więc potrzeby, aby stosować taki kosztowny zabieg, który nie daje żadnej wartości dodanej, a jedynie nabija kabzę różnej maści instytucjom finansowym, o których wartości mogliśmy się przekonać w czasie ostatniego kryzysu. Lepiej gdy pieniądze te trafią do ZUS, zwiększając jego przychody. W ten sposób budżet państwa nie będzie musiał dopłacać tak dużo, jak obecnie, czyli 35 mld zł rocznie. Państwo ma na tym zaoszczędzić ok. 13 mld zł rocznie.

Propozycja wątpliwa - zmienić wiek emerytalny

O ile zmniejszenie składki do OFE jest słusznym pociągnięciem, o tyle pozostałe propozycje budzą już poważne wątpliwości. Proponuje się podniesienie wieku emerytalnego. Żaden z przedstawicieli rządu nie ujawnił, jakie konkretnie są propozycje. Ale najbardziej zaufany doradca premiera Donalda Tuska - minister Michał Boni w tym kontekście zaznaczył, że w ostatnich 20 latach czas życia wydłużył się o 4,5 do 5 lat. Może to więc oznaczać, że będzie próba podniesienia wieku emerytalnego właśnie o tyle. Proponuje się też zrównanie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Dla porządku odnotujmy, że dzisiaj panie mogą przejść na emeryturę po przekroczeniu 60 lat, a panowie - po osiągnięciu 65 lat.
Inny pomysł w tym zakresie idzie w kierunku zniesienia wieku emerytalnego w ogóle. Określana byłaby tylko minimalna emerytura. Każdy, kto w systemie by ją osiągnął, mógłby zrezygnować z pracy niezależnie od wieku. Na pierwszy rzut oka ta koncepcja wydaje się bardzo kusząca. Ale wszystko będzie zależało od wysokości tej minimalnej emerytury. Może się okazać, że przy słabej sytuacji gospodarczej i demograficznej zdecydowana większość ludzi i tak będzie musiała o wiele dłużej pracować, niż przewidują obecne progi wiekowe, aby ją osiągnąć.

Propozycja zła - wyczyścić Fundusz Rezerw Demograficznych

Aby zasypać część dziury budżetowej, rząd planuje zabrać prawie wszystkie pieniądze zgromadzone w Funduszu Rezerwy Demograficznej. Jest tam ponad 7 mld zł. Pochodzą one z odpisu części wpływów ze sprzedaży majątku narodowego. Fundusz ten powstał po to, by gwarantować wypłatę emerytur przyszłym pokoleniom właśnie w sytuacji załamania demograficznego i gdyby budżet państwa nie mógł już dopłacić do ZUS.
Zużycie teraz wszystkich tych pieniędzy oznaczałoby likwidację jedynego dodatkowego zabezpieczenia na przyszłość. I byłoby dowodem na to, że przejadamy absolutnie wszystko, co uzyskujemy z tzw. prywatyzacji.
O zmianach w systemie emerytalnym trzeba rozmawiać, aby go udoskonalać z punktu widzenia zwykłego obywatela i jego poczucia bezpieczeństwa, a nie doraźnych potrzeb budżetowych. Ale trzeba też pamiętać, że trwale sytuację można naprawić jedynie polityką prorodzinną i odwróceniem złych trendów demograficznych. A o tym, niestety, rząd nie mówi. q

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: od maja do sierpnia przybyło 105 tys. pielgrzymów, w tym wielu młodych

2025-08-26 14:01

[ TEMATY ]

Jasna Góra

młodzież

przybyło pielgrzrymów

105 tys.

Karol Porwich

Ponad 100 tys. pielgrzymów przybyło na Jasną Górę tylko w ostatnich miesiącach

Ponad 100 tys. pielgrzymów przybyło na Jasną Górę tylko w ostatnich miesiącach

Na uroczystość odpustową Matki Bożej Częstochowskiej, od 16 do 26 sierpnia, w 81 pielgrzymkach pieszych na Jasną Górę przyszło blisko 30 tys. osób, a od początku sezonu pielgrzymkowego łącznie 105 tys. pątników - wynika ze statystyki przekazanych KAI przez Biuro Prasowe Jasnej Góry. - Nadal cieszy znaczny wzrost udziału młodzieży, młodych małżeństw i rodzin z dziećmi - informuje o. Michał Bortnik OSPPE, rzecznik jasnogórskiego klasztoru.

Podsumowanie pątniczych statystyk wskazuje, że od 16 do 26 sierpnia na Jasną Górę dotarło 81 pielgrzymek pieszych. Przyszło w nich dokładnie 29 170 osób.
CZYTAJ DALEJ

Ostatnia ze zmian dotyczących lekcji religii wchodzi do szkół. Chrześcijanie protestują

Zgodnie z nowymi przepisami, od 1 września w szkołach będzie tylko jedna godzina religii lub etyki tygodniowo, przed lub po obowiązkowych zajęciach. To ostatnia z zapowiadanych przez resort edukacji zmian, wprowadzonych bez wymaganej ustawą akceptacji Kościołów, dotyczących religii, która - podobnie jak poprzednie - została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego.

Pierwsze zmiany dotyczące organizacji lekcji religii i etyki weszły w życie z początkiem poprzedniego roku szkolnego - 2024/2025. Od września lekcje te mogą odbywać się w grupach międzyoddziałowych, a ocena z religii i etyki nie jest wliczana do średniej ocen na świadectwie szkolnym.
CZYTAJ DALEJ

Zebrani w Kanie Galilejskiej

2025-08-26 23:15

Marzena Cyfert

Uroczystość w Sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła we Wrocławiu

Uroczystość w Sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła we Wrocławiu

W Sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła we Wrocławiu bp Maciej Małyga przewodniczył Mszy św. ku czci Matki Bożej Częstochowskiej.

W homilii mówił o nadziei, której poświęcony jest rok jubileuszowy. Nadzieja była też tematem pielgrzymki na Jasną Górę. Ksiądz biskup zaznaczył, że nadzieja to m.in. odwaga pójścia w nieznane. – To przekonanie, że chociaż przyszłość jest nieznana, to spełni się to, co Bóg obiecał. To jest życie takim przekonaniem, jakbym już to zbawienie oglądał. Zatem nie tylko myślę, że spełni się obietnica Boga, ale w ten sposób żyję, jakbym widział jej spełnienie. W nadziei jest pewność – nauczał biskup Maciej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję