W dzisiejszych czasach obserwujemy tendencję wzrostową powołań do kapłaństwa i do życia zakonnego [chodzi o lata 1990. ‒ przyp. red.]. Na całym świecie liczba powołań zasadniczo wzrosła, ale w Ameryce Północnej i w Europie zaczyna zwalniać. Jednak nawet tam dominują tendencje zachęcające młodych ludzi do tego stanu, w porównaniu do tego, co się działo dekadę temu. Jeśli poznamy bliżej ludzi, którzy zdecydowali się na życie w stanie kapłańskim i zakonnym, znajdziemy bardzo niewielu narzekających na to, że do końca życia pozostaną bezżenni. Czy coś jest z nimi nie tak? Tak nisko cenią małżeństwo? Wręcz przeciwnie. Oni często nawet wyżej cenią małżeństwo niż osoby pozostające w związkach małżeńskich. Być może jest to nawet w pewnym stopniu myślenie typu „trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona”. Wiedzą, że małżeństwo jest wspaniałe. Wiedzą też, iż Kościół ustanowił małżeństwo jako sakrament, podobnie jak chrzest i Eucharystię. Oni wybrali jednak życie w celibacie po to, aby całą swoją życiową energię skierować na służbę Bogu i Jego Kościołowi. Biorą przykład ze świętego Pawła, który sam poniósł właśnie taką ofiarę. Zalecał także celibat dla tych, którzy chcą się poświęcić dla Królestwa Niebieskiego, oczywiście w żaden sposób nie deprecjonując małżeństwa (1 Kor 7,8).
Reklama
Jednak nasz świat zmierza w kierunku obniżania wartości małżeństwa; wzrasta liczba rozwodów i par żyjących w wolnych związkach. Mimo to „kontratakiem” przeciwko temu zjawisku jest wzrastająca liczba pozostających w celibacie osób powołanych do życia konsekrowanego – księży, braci i sióstr zakonnych. Nie chodzi o to, żeby zaniżać wartość osób świeckich pozostających w małżeństwach. Jednak powinniśmy obdarzyć szczególnym „kredytem zaufania” te osoby, które – ceniąc wysoko małżeństwo, jako znak dla świata wybierają dobrowolnie służbę Bogu całym sobą. Jest jeszcze jedna ciekawa prawda na temat celibatu, która z pewnością zaskoczy wielu katolików; celibat wcale nie był regułą dla wszystkich katolickich księży. We wschodnich Kościołach mogą być wyświęcani żonaci mężczyźni. To zwyczaj z bardzo wczesnego okresu. Oczywiście nieżonaty wyświęcony kapłan może pozostać w stanie bezżennym, tak samo jak żonaty kapłan po owdowieniu nie może wstąpić w ponowny związek małżeński. Jednak małżeństwo dla kapłanów możliwe jest tylko we wschodnich Kościołach. Ale wszyscy mnisi Kościołów wschodnich pozostają w stanie bezżennym, zaś biskupi zawsze wybierani są z szeregów mnichów, co oznacza, że wszyscy wyżsi rangą duchowni Kościołów wschodnich zawsze pozostają w celibacie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
52 najczęstsze pomyłki związane z rozumieniem wiary katolickiej wyjaśnia Karl Keating w książce "W co wierzą katolicy".
Reklama
W Kościele zachodnim reguły oczywiście były inne. Na samym początku niektórzy księża i biskupi rekrutowali się z szeregów żonatych mężczyzn. Na tym etapie praktyka Kościołów wschodnich i zachodnich była taka sama. Jednak szybko zaczęto preferować celibat, który w końcu stał się obowiązkowy. We wczesnym średniowieczu celibat był mocno osadzony zarówno w zachodnim, jak i wschodnim Kościele. Zauważmy, że to była i jest reguła dyscyplinarna, a nie doktryna. Zmiana tej reguły nie implikuje zmiany doktryny. W ostatnich latach pojawiło się kilku żonatych księży katolickich. Niektórzy z nich byli wcześniej luterańskimi duchownymi, którzy w chwili konwersji na katolicyzm byli żonaci. Niedawno wyświęcono na księży katolickich kilku dawnych duchownych kościoła episkopalnego, którzy także byli żonaci w momencie konwersji na katolicyzm. Oczywiście są to wyjątki od reguły. Większość protestantów nie aprobuje tego co nazywają „obowiązkowym celibatem” (z naciskiem na „obowiązkowy”), uważają bowiem, że Kościół narzucił tę regułę wbrew woli księży. Mają setki argumentów przeciwko celibatowi. Po pierwsze uważają, że to wbrew naturze, po drugie – tak twierdzą – Bóg nakazał małżeństwo: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28). Nie do końca. „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” dotyczy ludzkości, nie jest zaś obowiązkiem dla każdej osoby. Gdyby tak było, to każdy mężczyzna i każda kobieta w wieku odpowiednim do małżeństwa, jeśli pozostawaliby w stanie wolnym, byliby w stanie grzechu, a Chrystus osobiście naruszyłby własne przykazanie. Przypomnijmy w tym miejscu, że święty Paweł – ulubiony apostoł „biblijnych chrześcijan” – pozostawał w stanie bezżennym: „Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć” (1 Kor 7,8–9).
Reklama
Krytycy zwracają także uwagę na ten werset: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24). „To oznacza” – mówią – „że mężczyzna powinien się ożenić”. Jednak Chrystus pochwalał nie tylko tych, którzy odchodzą od rodziców (w sensie uzyskiwania samodzielności), ale także tych, którzy rezygnują z posiadania żony i dzieci: „I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19,29). I nie zapominajmy też o tych, którzy: „są (…) bezżenni, [bo] dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni” (Mt 19,12). Może tak być, że przeciwnicy katolików zacytują świętego Pawła, który mówił, iż biskup powinien być mężem jednej żony: „Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania” (1 Tm 3,2). To oznacza, że biskup musi się ożenić? To dość powszechnie spotykany elementarny błąd. Świętemu Pawłowi nie chodziło o to, że mężczyzna musi się ożenić, aby zostać biskupem, ale o to, aby biskup nie był żonaty więcej niż jeden raz. Gdyby tak było, że biskup musiałby mieć żonę, oznaczałoby to, iż sam św. Paweł złamał tę regułę. Reguła, która zabrania mężczyźnie mieć więcej niż jedną żonę, nie oznacza, że musi on mieć co najmniej jedną żonę. Mężczyzna, który nigdy się nie ożenił, nie łamie tej reguły. W najwcześniejszych latach działalności Kościoła z powodu niewystarczającej liczby samotnych mężczyzn, którzy kwalifikowali się do święceń, akceptowano święcenia kapłańskie mężczyzn, którzy już byli żonaci. Kiedy zaś liczba samotnych mężczyzn gotowych poświęcić się powołaniu do kapłaństwa wzrosła, Kościół zachodni wyświęcał jedynie kawalerów (ew. wdowców), według tego, co powiedział święty Paweł: „Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja” (1 Kor 7,7) – tzn. żyli w celibacie. Kościół wschodni pozostał natomiast przy starym obyczaju.
Kontynuując „wątek żonatego biskupa” u świętego Pawła, są osoby, które powołują się także na dalszą część jego komentarza w 1 Liście do Tymoteusza, w którym jest mowa, że biskup powinien być: „dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?” (1 Tm 3,4–5). „No i patrzcie” – mówią te osoby – „biskup zatem musi być żonaty”. Gdyby to była właściwa interpretacja, to logicznie należałoby także przyjąć, że święty Paweł uważa również, iż biskup powinien mieć dzieci i jego dzieci powinny go bezwarunkowo szanować. W tym wersie świętemu Pawłowi tak naprawdę chodzi o to, że żonaty (i dzieciaty) mężczyzna, który ma być wybrany na biskupa, musi sobie dobrze radzić jako głowa rodziny. „No dobrze, ale wiemy także, że ‘zabranianie wchodzenia w związki małżeńskie’ jest charakterystyczne dla apostatów”, mówią krytycy bezżenności kapłanów. Prawda jest jednak taka, że Kościół nikomu nie zabrania żenić się i wychodzić za mąż. Katolicy, którzy nie są księżmi, nie mają obowiązku naśladować w tym względzie apostołów i mogą wchodzić w związki małżeńskie i otrzymują pełne błogosławieństwo Kościoła. Wyrażenie „zabranianie małżeństwa” pochodzi od ludzi, którzy uważają, że wszystkie małżeństwa to zło samo w sobie. Mówili tak najwcześniejsi heretycy, podobnie jak przedstawiciele średniowiecznej sekty albigensów (katarów), których zdają się podziwiać antykatoliccy pisarze (oczywiście niewiele o nich naprawdę wiedząc), ponieważ albigensi nalegali na używanie ich własnych tłumaczeń Biblii na język narodowy.
Małżeństwo z punktu widzenia Kościoła katolickiego nie może być złem. Pamiętajmy, że to Chrystus podniósł małżeństwo do rangi sakramentu. Nikomu z katolików nie zabrania się wstępowania w związek małżeński. To prawda, że w Kościele zachodnim obrządku łacińskiego księża katoliccy się nie żenią, jednak nikt nie ma obowiązku zostania kapłanem (co, rzecz jasna, wiąże się z celibatem). Katolik-mężczyzna może wybrać kapłaństwo (a więc i pozostanie w stanie bezżennym), małżeństwo, a nawet życie samotne, które też jest związane z celibatem. Tak więc de facto nikt nikogo nie zmusza do wyboru celibatu.
Karl Keating: „W co wierzą katolicy”, wyd. Biały Kruk, 200 str., format 14 x 20 cm, twarda oprawa. Więcej: bialykruk.pl