Reklama

„Prawda jest jedna, potężna i daje szczęście” św. Maksymilian Kolbe

Męczennik prawdy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Większość z nas pamięta jeszcze tamten dzień - 19 października 1984 r. Zaczęło się wieczorem - jak w Ogrójcu. Najpierw była modlitwa w kościele Pięciu Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy. Potem pojmanie. Niedaleko od Torunia, w Górsku, w miejscu, gdzie od razu postawiono krzyż. Jedni stawiali, inni usuwali.
Podczas poświęcenia drewnianego krzyża, 1 czerwca 1986 r., abp Henryk Muszyński mówił: „Jesteśmy świadkami podniosłej uroczystości poświęcenia przydrożnego krzyża w Górsku, upamiętniającego tragiczne miejsce uprowadzenia ks. Jerzego Popiełuszki. W tym miejscu rozpoczęła się golgota nowego Męczennika naszych czasów. Bestialsko skrępowany, raz po raz bity i dobijany - powędrował w bagażniku po swoją śmierć we Włocławku”. Wrzucili go do wody między 4. a 5. filarem.
Od kilku lat na miejscu uprowadzenia znajduje się wielki betonowy krzyż, a nieco dalej, w Przysieku, wybudowano - także z myślą o tym polskim Kapłanie Męczenniku - kościół i utworzono niedawno parafię Matki Bożej Królowej Męczenników Polskich.

Przywiązany do prawdy

Reklama

Kim był ks. Jerzy Popiełuszko i czym zasłużył sobie na pamięć potomnych, na to szczególne wyróżnienie ze strony Kościoła, jakim niewątpliwie jest wyniesienie do chwały ołtarzy? Co ma nam do powiedzenia nie tylko po 26 latach od tamtych tragicznych dni, ale przede wszystkim dziś, po beatyfikacji? Pytania proste, ale wymagające refleksji i odpowiedzi. Bo beatyfikacja to nie tylko dar dla wspólnoty wierzących, to także zadanie. Dar dany i zadany - jak często powtarzał sługa Boży Jan Paweł II.
31 października 1984 r. w Rzymie ówczesny metropolita wrocławski kard. Henryk Gulbinowicz powiedział w homilii: „Dziwna ta polska ziemia, która w każdej epoce rodzi wciąż nowych wyznawców, ale i męczenników. Pięć lat temu święciliśmy w Ojczyźnie jubileusz 900-lecia męczeńskiej śmierci św. Stanisława, biskupa krakowskiego. Ojciec Święty mówił wówczas o nim: Męczennik ładu moralnego.
Rok 1982 był okazją do uczczenia św. Maksymiliana Kolbego, którego Jan Paweł II kanonizował i obdarzył takim pięknym tytułem: Męczennik miłości.
Dziś nasza myśl krąży wokół zamordowanego ks. Popiełuszki, niektórzy nazywają go Męczennikiem prawdy.
Ja Cię znam od wczesnych lat kleryckich. Mogę powiedzieć: naprawdę nigdy nie pozowałeś na polityka. Ale widziałem w Tobie niejeden raz to przywiązanie do prawdy, którą uznałeś za swoją”.
Zwróćmy uwagę na to zdanie kard. Gulbinowicza: „...widziałem w Tobie niejeden raz to przywiązanie do prawdy, którą uznałeś za swoją”.
Chłopak z małej wioski Okopy, odległej 5 km od parafialnego kościoła w Suchowoli (a Suchowola to geograficzny środek Europy, o czym przypomina napis na obelisku na rynku), z chłopskiej rodziny Marianny i Władysława Popiełuszków. Prawda była centrum jego życia od najwcześniejszych lat, zanim jeszcze został kapłanem. Był przywiązany do prawdy jak chłop do ziemi, nad którą nic droższego nie ma. Był przywiązany całą swoją osobowością. Miłował prawdę, dlatego w imię prawdy podejmował trud służby człowiekowi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Głoszący prawdę

Reklama

Ks. Jerzy Popiełuszko głosił prawdę, zwłaszcza podczas comiesięcznych Mszy św. w intencji Ojczyzny. Głosząc, wzorował się na dwóch największych autorytetach, jakimi byli dla niego kard. Stefan Wyszyński i Jan Paweł II. Jakże często ich słowa w swoich kazaniach przytaczał. A czym była dla niego prawda? Jak ją rozumiał? W Bydgoszczy podczas różańcowych rozważań przy trzeciej tajemnicy mówił: „Prawda jest bardzo delikatną właściwością naszego rozumu”. Czyż tak nie jest? Wystarczy porozmawiać z dwu-, trzyletnim dzieckiem, by o tej delikatności prawdy się przekonać.
„Dążenie do prawdy wszczepił w człowieka sam Bóg, stąd w człowieku jest naturalne dążenie do prawdy i niechęć do kłamstwa”. Dlatego prawda jest fundamentem porządku moralnego, a świat kłamstwa jest światem chaosu i anarchii.
„Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, a miłość kosztuje. Prawdziwa miłość jest ofiarna, stąd i prawda musi kosztować (…). Obowiązek chrześcijanina to stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo za prawdę się płaci, tylko plewy nic nie kosztują. Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić”. Czy wypowiadając wówczas te słowa, przypuszczał, że już za kilkadziesiąt minut on sam zapłaci, i to najwyższą cenę?
I dalej snuł swoje rozważanie: „Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala”. Prawda jest narzędziem porozumienia między ludźmi, otwiera ich wzajemnie na siebie, zbliża. Doświadczał tego w żoliborskim kościele, kiedy tysiące ludzi przybywało z Warszawy i z różnych stron Polski na Msze św. za Ojczyznę. Trwali zjednoczeni jednym duchem i sercem w modlitwie, poezji i pieśni, zwłaszcza tej jednej, która stała się hymnem tamtego czasu: „Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana…”.
I - jak gdyby oglądając historię ludzi i narodów - mówił dalej: „Od wieków trwa nieprzerwanie walka z prawdą”. Ale zaraz dopowiadał, by dodać ducha: „Prawda jest jednak nieśmiertelna, a kłamstwo ginie szybką śmiercią”.
Przytaczał słowa Prymasa Wyszyńskiego: „Ludzi mówiących w prawdzie nie trzeba wielu. Chrystus wybrał niewielu do głoszenia prawdy. Tylko słów kłamstwa musi być dużo, bo kłamstwo jest detaliczne i sklepikarskie, zmienia się jak towar na półkach. Musi być ciągle nowe, musi mieć wiele sług, które wedle programu nauczą się go na dziś, na jutro, na miesiąc; potem znowu będzie szkolenie na gwałt w innym kłamstwie”.
Czy zrozumieliśmy te słowa? Mimo wielkich świadków prawdy, jakich dała nam Opatrzność Boża, niewiele się zmieniło. Czy nie dlatego, że nie ma w nas - jak w przypadku ks. Jerzego - przywiązania do prawdy? Czy nie dlatego, że za mało jest modlitwy, „by nasze życie codzienne było przepojone prawdą”?

Poznawać prawdę

W niewielkiej książce pt. „Portret Jana Pawła II”, André Frossard przytacza następujące wydarzenie (s. 72): „Pytam go, które zdanie z Ewangelii wybrałby, gdyby miał nam przekazać tylko jedno jedyne? Przypuszczałem, że będzie mu potrzeba czasu do namysłu. Myliłem się. Odpowiedział bez wahania: «Prawda was wyzwoli». Kontekst tego zdania zapisanego w Ewangelii św. Jana jest szerszy. Jezus mówi: «Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli» (J 8, 31n)”.
Pod nr. 410 w „Dzienniczku” św. Faustyna zanotowała prośbę: „O wiekuista i niepojęta Miłości, proszę Cię o jedną łaskę, oświeć rozum mój światłem z wysoka, daj mi poznać i cenić wszystkie rzeczy według ich wartości”. I wyznała: „Największą radość mam w duszy, kiedy poznaję prawdę”. Tyle wizji Pana Jezusa, Matki Bożej, tyle mistycznych przeżyć w życiu św. Faustyny, a ona wyznaje: „Największą radość mam w duszy, kiedy poznaję prawdę”. Czy to nie jest zastanawiające?
Ks. Jerzy apelował: „Musimy się nauczyć odróżniać kłamstwo od prawdy”. Musimy poznawać prawdę i być przywiązani do prawdy. Ileż razy ten apel rozbrzmiewa na falach Radia Maryja. Jakże jest on aktualny dzisiaj. Czy nie staje się on dla nas pobeatyfikacyjnym zadaniem? „Musimy się nauczyć odróżniać kłamstwo od prawdy”, choć - jak podkreślał ks. Jerzy - „nie jest to łatwe w czasach, w których żyjemy. Nie jest to łatwe w czasach, o których powiedział poeta, że nigdy jeszcze tak okrutnie nie chłostano grzbietów naszych batem kłamstwa i obłudy”. Mocna ocena współczesnej rzeczywistości. To „jest prawda, która boli głęboko” (Anna Kamieńska).
Kilka miesięcy po śmierci ks. Jerzego podczas audiencji dla Polaków, 12 lutego 1985 r., Jan Paweł II powiedział: „Pragnę, ażeby wydarzenia, które miały miejsce w Polsce (…), posłużyły do umocnienia Narodu i Kościoła w Narodzie. (…). Z tych wydarzeń i z tej śmierci Kapłana, która jest w pewnej mierze symbolem, trzeba to, co podnosi na duchu, wydobyć i stale wydobywać dla dobra wspólnego, bo na pewno ta śmierć ma swój wymiar wspólnotowy. Jest dla dobra całej Ojczyzny, dla dobra Kościoła, nawet nie tylko w Polsce (…)”. Jakie to ważne: z tych wydarzeń i z tej śmierci Kapłana, a teraz jeszcze z tej beatyfikacji to, co podnosi na duchu, na nowo wydobyć i stale wydobywać.

Cud nad Wisłą

W 1997 r. w sanktuarium żoliborskim bp Józef Zawitkowski kończył homilię wołaniem:
„Księże Jurku! Czas na cuda! Przecież ta ofiara wzruszy Boga.
Nie może być daremna. Męczenniku, uczyń cud nad Wisłą”.
W Dniu Dziękczynienia, 6 czerwca 2010 r., w Warszawie odbyła się długo oczekiwana beatyfikacja ks. JerzegoPopiełuszki. Dziękowaliśmy Opatrzności Bożej za dar powołania, za łaskę kapłaństwa, za jego męczeńską śmierć i „dobro, które z tej śmierci wyrosło, tak jak z krzyża zmartwychwstanie” (Jan Paweł II), i nadal wyrasta. Teraz, po beatyfikacji, tym żarliwiej wołamy:
Księże Jurku! Męczenniku prawdy!
Uczyń cud nad Wisłą!
Niech zajaśnieje w nas blask prawdy!
„Veritatis splendor”.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy wpatruję się w Maryję, Królową wszelkiej opieki?

2025-04-10 10:16

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

BP KEP

Rozważania do Ewangelii J 19, 25-27.

Sobota, 3 maja. Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski
CZYTAJ DALEJ

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku

2025-05-01 16:30

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, kiedy myśli, że Go nie ma lub że umarł, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 15-16) – powie Bóg.

Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje». I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
CZYTAJ DALEJ

Prezydent: kulturowo zawsze byliśmy częścią Zachodu, dzięki przyjęciu chrześcijaństwa

2025-05-03 13:16

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP

To jest dzień polskiej dumy z naszych historycznych dokonań, z naszego wspaniałego państwa, z naszej wspaniałej państwowości liczącej sobie ponad 1000 lat - mówił prezydent Andrzej Duda w sobotę podczas uroczystości z okazji święta Konstytucji 3 Maja.

W sensie mentalnym i kulturowym zawsze byliśmy częścią Zachodu, ponieważ wpisało nas w to chrześcijaństwo przyjęte z Rzymu - podkreślił w sobotę prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości z okazji święta Konstytucji 3 Maja.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję