Reklama

Bolesne skutki carskiej dyplomacji

Niedziela Ogólnopolska 48/2010, str. 26-27

Wojciech Kossak, „Sowiński na okopach woli”

Wojciech Kossak, „Sowiński na okopach woli”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wobec ustawicznego łamania przez cara konstytucji Królestwa Polskiego i ciągłego ograniczania jego i tak przecież niewielkiej autonomii, a także wobec nadchodzących z zagranicy wieści o wzrastających nastrojach rewolucyjnych w Belgii i we Francji, które niewątpliwie ośmieliły Polaków, ludność Warszawy postanowiła podjąć konkretny w tej sytuacji protest.

Nocny zryw powstańców

Reklama

Sygnałem do rozpoczęcia ogólnonarodowego powstania miało być podpalenie starego browaru na Solcu. Jednakże już na samym początku powstańczych działań natrafiono na rozliczne trudności. Wieść o rozpoczęciu powstania dotarła z opóźnieniem do różnych wtajemniczonych grup. Nie udało się również, z przyczyn technicznych, podpalić starego browaru. Nie było więc odpowiedniej koordynacji działań na wszystkich zaplanowanych powstańczych odcinkach. W nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. grupa wtajemniczonych 24 spiskowców pod wodzą Piotra Wysockiego zaatakowała Belweder z zamiarem porwania Wielkiego Księcia Konstantego. Niestety, zostali przez niego przechytrzeni, bowiem Książę, w przebraniu kobiecym, wymknął się z pałacu i znalazł pomoc w stacjonującym w pobliżu kozackim oddziale kawalerii. Wobec takiego biegu wypadków powstańcy skierowali swoje kroki w stronę Arsenału, z zamiarem zdobycia potrzebnej im broni. Sami spiskowcy nie zdołaliby zapewne zdobyć niezwykle pilnie strzeżonego gmachu, gdyby nie przyszła im z pomocą bohatersko nastawiona ludność stolicy.
Dzisiaj, z perspektywy czasu dzielącego nas od wydarzeń owej listopadowej nocy, wiemy, że powstańcy byli źle przygotowani, nie mieli jednego, skonkretyzowanego i spójnego planu działań, ponadto główni dowódcy spisku z różnych pobudek starali się jak najdłużej przeciągać samo rozpoczęcie akcji powstańczej. Zresztą taka postawa wyższego dowództwa była praktycznie niezmienna przez cały okres powstania. Mimo początkowego zwycięstwa nad wojskami carskimi do powstańców nie chcieli dołączyć mieszczanie, a i sami generałowie nie widzieli sensu w podjętej przez część społeczeństwa walce. Władzę w Królestwie sprawowała Rada Administracyjna, a po pierwszych sukcesach powstańców wojska carskie opuściły stolicę i wycofały się do Wierzbna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Brak poparcia dla powstańców

Reklama

Dalsze działania zbrojne toczyły się, mimo przeciwności, już na terenie całego Królestwa oraz na części ziem zabranych - Litwy, Wołynia i Żmudzi. Na próżno czekali powstańcy na istotną pomoc z Zachodu. I chociaż Francuzi i Belgowie wspierali sprawę polską, to jednak ich rządy nie zrobiły nic, aby udzielić powstańcom finansowej czy też militarnej pomocy. Wobec znacznego wycieńczenia oddziałów powstańczych i braku jakiegokolwiek wsparcia z zewnątrz bohaterskie walki trwały do 21 października 1831 r., a jako ostatnia skapitulowała twierdza Zamość. Tak więc listopadowy zryw w Królestwie Polskim trwał 11 miesięcy. Istotnym mankamentem sytuacji w utworzonym po kongresie wiedeńskim Królestwie Polskim był też brak samodzielnej dyplomacji, na istnienie której nie wyraził zgody car rosyjski Aleksander I. Także w samym Rzymie, na który przecież oczy Polaków skierowane były od czasów chrztu Mieszka I, powstanie listopadowe nie znalazło oczekiwanego moralnego poparcia. Stało się tak bowiem w wyniku zakulisowych działań posła rosyjskiego księcia Grzegorza Gagarina, a także kłamliwych i tendencyjnych, jak się później okazało, relacji nuncjusza apostolskiego z Wiednia na temat podłoża walk toczących się w Królestwie Polskim. Nadto też i austriacki kanclerz książę Metternich wyraźnie ganił polskie duchowieństwo, a zwłaszcza biskupów, za jawne sprzyjanie, a nawet bezpośredni udział w samym powstaniu. Tak to zaborcy zmyślnie za narzędzie spacyfikowania nastrojów rewolucyjnych panujących wśród ludności polskiej użyli Watykanu, a samo powstanie przedstawili Ojcu Świętemu Grzegorzowi XVI jako jawne wystąpienie przeciwko Kościołowi. Papież ulegając wrogim Polakom podszeptom, obawiając się też zagrożenia samego Państwa Kościelnego ruchami liberalno-rewolucyjnymi rozwijającymi się na Półwyspie Apenińskim i chcąc zachować poprawne stosunki z imperium rosyjskim, w czerwcu 1832 r. wydał encyklikę „Cum primum”, w której jednoznacznie potępił polskie powstanie listopadowe, uznając je za część europejskiej rewolucji, mającej za cel obalenie prawowitej władzy. Nadto papież, który przed wyborem na tron Piotrowy przez długie lata był opatem Zakonu Kamedułów, sam nie zawsze rozumiał zawiłe meandry skomplikowanej w owym czasie polityki europejskiej. W dokumencie tym Grzegorz XVI napominał Polaków, by poddali się woli i władzy cesarskiej, a także nakładał na biskupów obowiązek odpowiedniego poinstruowania kleru i nakłaniania do posłuszeństwa wiernych.
Wprawdzie już podczas trwania powstania papież przyjmował na audiencjach polskich wysłanników, jednakże ze względu na Austrię i Rosję, a także z obawy przed ogólnoeuropejską rewolucją nie wyraził poparcia dla walczących o wolność w desperackim listopadowym zrywie Polaków. Postawa papieża na pewno nie podniosła morale panującego w Królestwie Polskim, a znalazła ostrą krytykę w „Kordianie” Juliusza Słowackiego, kiedy to poeta włożył w usta papieża jakże gorzkie słowa: „Na pobitych Polaków pierwszy klątwę rzucę”.

Polskie rozgoryczenie

Echem owej nieszczęsnej papieskiej encykliki było powszechne rozgoryczenie, a nawet niechęć do Watykanu wśród Polaków zarówno w kraju, jak i na emigracji. Niestety, encyklika mająca w zamyśle Ojca Świętego ratować Kościół polski przed represjami carskimi nie spełniła swoich zamierzeń. Car Mikołaj I po upadku powstania przeprowadził na ziemiach zabranych wielką kasatę klasztorów, a oczekiwania papieża, że car ustosunkuje się pozytywnie do Kościoła polskiego, stały się płonne. Zapewne i sami Polacy zbyt późno podjęli jakiekolwiek starania, aby naświetlić całą sprawę i zgodnie z prawdą przedstawić ją Ojcu Świętemu. Istotna, acz wyraźnie spóźniona była tu misja Władysława Zamoyskiego, który dzięki staraniom i pomocy dyplomacji belgijskiej zdołał dotrzeć do wyższych w hierarchii dostojników Kurii Rzymskiej, a w czerwcu i lipcu 1837 r. był trzykrotnie przyjęty na audiencji u papieża, podczas których osobiście mógł przedstawić Grzegorzowi XVI los katolików w Rosji i z polskiego punktu widzenia naświetlić całokształt polityki carskiej wobec sprawy polskiej. Wszystkie te audiencje wywarły wielkie wrażenie na papieżu.

Zdemaskowanie carskiej dyplomacji

Kiedy Ojciec Święty został uświadomiony co do prawdziwych intencji powstańców, z żalem wówczas tłumaczył, że oto dał się okłamać dyplomacji carskiej i nigdy, jak twierdził, nie miał zamiaru potępiać narodu polskiego, a Rosja dziedzicznie już stosuje oszustwa. Wizyta Władysława Zamoyskiego przyniosła wyraźną przychylność dla sprawy polskiej w Watykanie. Ta misja, jak się okazało, miała niezwykle ważny wpływ na zmianę nastawienia Ojca Świętego do Polaków i wyraźnie zwiększyła do nich zaufanie. Na nic zdały się jednak wielokroć powielane później przyjazne słowa Grzegorza XVI, w których papież publicznie przyznawał, że został wprowadzony w błąd w stosunku do Polaków, przez lata bowiem utwierdzany mocno już zakorzenił się w naszej narodowej świadomości ten początkowo, z różnych przyczyn, nieprzyjazny stosunek papieża do powstania, którego kolejną rocznicę wybuchu właśnie obchodzimy. I pora to nasze postrzeganie stosunku Grzegorza XVI do sprawy polskiej w 1830 r. odmienić. Pora, by mit papieża Grzegorza XVI potępiającego w słusznej przecież sprawie walczących Polaków ukazać we właściwym dla ówczesnej sytuacji europejskiej świetle.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niemcy/ Policja zatrzymała sześć osób, które chciały wspiąć się na katedrę w Kolonii

2025-04-13 19:40

[ TEMATY ]

Niemcy

katedra w Kolonii

wspinaczka

Adobe Stock

Katedra w Kolonii

Katedra w Kolonii

Policja w Kolonii, na zachodzie Niemiec, zatrzymała w niedzielę pięciu Francuzów i Belgijkę, którzy chcieli wspiąć się na słynną katedrę w tym mieście - podał portal sieci redakcji RND.

Siły bezpieczeństwa zostały poinformowane przez ochronę kościoła, która w nocy dzięki kamerom monitoringu zauważyła młodych wspinaczy z latarkami czołowymi.
CZYTAJ DALEJ

Lourdes: rekordowa pielgrzymka paryskich licealistów, zabrakło miejsc noclegowych

2025-04-13 19:09

[ TEMATY ]

Lourdes

Paryż

licealiści

miejsca noclegowe

Adobe.Stock

Bazylika MB Różańcowej w Lourdes

Bazylika MB Różańcowej w Lourdes

Sanktuarium w Lourdes okazało się za małe, by pomieścić wszystkich licealistów z regionu paryskiego, którzy chcieli wziąć udział w rozpoczętej wczoraj pielgrzymce Frat 2025. Gdyby bazylika św. Piusa X była większa, gdyby w Lourdes było więcej miejsc noclegowych, mogłoby przyjechać co najmniej 15 tys. samej młodzieży, a tak jest nas 13,5 tys., młodzieży i ich opiekunów – mówi ks. Gaultier de Chaillé organizator pielgrzymki. Dla porównania podaje, że w poprzednich edycjach Frat brało udział ok. 10 tys.

Młodzi wracają do kościoła
CZYTAJ DALEJ

Poszli za krzyżem

W piątkowy wieczór 11 kwietnia wierni z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu po wieczornej Mszy św. wyruszyli z bazyliki, aby uczestniczyć w Drodze Krzyżowej ulicami miasta.

Mieszkańcy przeszli pomiędzy blokami i sklepami, dając w ten sposób żywe świadectwo wiary. W trakcie nabożeństwa rozważali stacje Męki Pańskiej, śpiewali pasyjne pieśni, a także modlili się tajemnicami bolesnymi Różańca. Jedną ze stacji była kaplica Matki Bożej Prządki, która jest bezpośrednio związana z początkami parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję