Papież zachęcił ponadto do używania jedynej broni w rękach chrześcijan dla promowania pokoju – modlitwy. Prosił także, żeby szczególnie troszczyć się o dzieci.
O. Romanelli w tej chwili nie znajduje się w Gazie, gdyż wybuch wojny zastał go w okolicach Betlejem i tam też utknął. Bardzo jednak pragnie wrócić do swej parafii, która liczy ok. 100 wiernych. Obecnie przebywa tam ponad 500 ludzi; wielu schroniło się w kościele po tym, jak straciło swe domy. Pośród bombardowań zginęli też ich krewni. Żyjemy w klatce otoczonej gruzami – mówi proboszcz parafii w Gazie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podkreśla, że obecnie priorytet stanowi ratowanie życia i szczególna pomoc jest udzielana rodzinom z dziećmi. „Ciągłe naloty i ataki rakietowe, masakra w szpitalu anglikańskim, tylko zwiększają strach oraz napięcie” – podkreśla duchowny.
Z kolei s. Nabila Saleh, obecna w Gazie, rozmawiając z TV2000, dodaje, iż sytuacja jest bardzo trudna i wkrótce może już zabraknąć jedzenia. „Potrzebujemy wszystkiego, jedzenia, ubrań, wody. Mówią, że wystarczy jedzenia w Gazie jeszcze przez 5 dni lub nawet mniej. Wszędzie słychać huk bombardowań. Pozostajemy z ludźmi, ponieważ we wspieraniu innych widzimy naszą misję. Gdzie mielibyśmy pójść? To jest nasze poświęcenie się Bogu – dać życie za innych, zwłaszcza w trudnych momentach - mówi zakonnica. - Jeżeli przeżywamy z innymi piękne momenty, a zostawilibyśmy ich w trudnościach, to nie byłoby to nic warte. Apeluję do rządzących, aby te pieniądze, które wydają na bombardowania, rakiety, rzeczy wyrządzające ludziom krzywdę, dali potrzebującym kawałka chleba lub trochę wody”.