Reklama

Wydłużenie wieku emerytalnego mężczyzn to absurd

Propozycja wydłużenia wieku emerytalnego mężczyzn jest nieadekwatna do długości ich życia i stanu zdrowia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zapewne niebawem wpłynie do Sejmu projekt, który przewiduje podwyższenie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67. roku życia. Rząd argumentuje, iż jest to konieczne ze względu na wydłużenie życia, i wskazuje, że w tym kierunku idą też inne kraje europejskie. W dyskusji, jaka się toczy wokół tej propozycji, za mało uwagi poświęca się kwestii wydłużenia wieku emerytalnego mężczyzn, a są powody, by dokładnie ją przeanalizować. Analiza ta powinna szczególnie dotyczyć długości ich życia, stanu zdrowia i związanej z nim nadumieralności, a także skutków, jakie spowoduje ewentualne wydłużenie o 2 lata ich pracy.

Jak długo żyjemy?

Jak wynika z danych GUS-u dotyczących trwania życia w 2010 r. w Polsce, mężczyźni żyli przeciętnie 72,1 lat, natomiast kobiety 80,6 lat. W stosunku do 1990 r. mężczyźni żyją dłużej prawie o 6 lat, natomiast kobiety - o 5,4. Pewne zróżnicowanie zależy od miejsca zamieszkania, i tak dłużej żyją mężczyźni w miastach - 72,6 lat, podczas gdy mężczyźni zamieszkujący na wsi żyją o rok krócej. Zapewne krócej żyją też mężczyźni wykonujący ciężkie prace fizyczne, np. w budownictwie czy hutnictwie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nadumieralność mężczyzn

Reklama

Z danych GUS-u wynika też, że w Polsce ma miejsce nadumieralność mężczyzn, a skala tego zjawiska jest u nas znacznie wyższa niż w wielu innych krajach. Zjawisko to jest obserwowane we wszystkich grupach wiekowych, np. w 2010 r. wieku pełnej aktywności zawodowej, tj. 45 lat, nie dożyło 5,8 proc. mężczyzn i 2,2 proc. kobiet, natomiast wieku 75 lat - 50,5 proc. mężczyzn i 25 proc. kobiet. Współczynnik zgonów np. z powodu chorób krążenia wśród mężczyzn w wieku poniżej 45 lat jest trzykrotnie wyższy niż wśród kobiet w tym wieku.

Model niemiecki

W dyskusjach o wieku emerytalnym przedstawiciele rządu powołują się na model niemiecki. Począwszy od 2012 r., wiek emerytalny będzie tam stopniowo podwyższany do wieku 67 lat. Szkoda, że jednocześnie nie informują, że średnia długość życia w Niemczech jest wyższa niż w Polsce. Mężczyźni w Niemczech, jak podaje GUS, żyli w 2009 r. przeciętnie 77,8 lat, a kobiety - 82,8 lat. Co ciekawe, z danych na 2009 r. wynika, że dłużej niż w Polsce żyją mężczyźni również w takich krajach, jak Albania (72,9 lat), Cypr (78,6 lat) czy Grecja (77,8 lat).
Nie można podpierać się jednym aspektem rozwiązania niemieckiego i zamykać oczy na kontekst, jakim jest stan zdrowia i długość życia mężczyzn u naszych sąsiadów. Jeśli powołujemy się na model niemiecki, to najpierw poprawmy w naszym kraju warunki życia, pracy i opieki zdrowotnej. Gdy te działania, podobnie jak u naszych sąsiadów, zaowocują dłuższym życiem mężczyzn, wówczas łatwiej będzie uzasadnić wydłużenie ich czasu przechodzenia na emeryturę. Proponowanie zaś rozwiązań emerytalnych na wzór niemiecki, choć w Polsce mężczyźni żyją ponad 6 lat krócej niż mężczyźni w Niemczech, jest nieadekwatne.
Warto podkreślić, że w żadnym kraju w Europie przy takiej jak w Polsce długości życia nie ma granicy wieku emerytalnego na poziomie 67 lat.

Zubożenie mężczyzn i ich rodzin

Decyzja o późniejszym okresie przechodzenia na emeryturę będzie miała poważne konsekwencje zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn oraz dla osób żyjących z nimi we wspólnych gospodarstwach domowych. Już obecnie 40 proc. mężczyzn nie dożywa do 65 lat. Należy spodziewać się, że podwyższenie o 2 lata wieku emerytalnego ten odsetek jeszcze powiększy. Spowoduje to także, że znaczna ich liczba, szczególnie zatrudnionych w zawodach wymagających ciężkiej pracy fizycznej (np. w budownictwie, hutnictwie, transporcie, przemyśle wydobywczym), po prostu nie będzie w stanie kontynuować pracy ze względów zdrowotnych. W efekcie będą wcześniej zwalniani z pracy jako pracownicy nieefektywni, a nowej pracy w tym wieku nie znajdą. Część przejdzie na renty, które są jednak niższe niż emerytury. Opóźnienie wypłaty świadczeń emerytalnych spowoduje, że faktycznie otrzyma je mniej mężczyzn, co będzie stratą nie tylko dla nich, ale i dla członków rodzin, którzy utrzymują się z ich dochodów. Rozwiązanie to oznacza zubożenie znacznej grupy mężczyzn i członków ich rodzin, przy końcu ich aktywności zawodowej, i poczynienie tym kosztem oszczędności w budżecie funduszu, który je wypłaca.

* * *

Antoni Szymański - senator VI kadencji, socjolog, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Pójdź za mną”!

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 9, 57-62.

Środa, 1 października. Wspomnienie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, dziewicy, doktora Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Ks. Chun Yean Choong: św. Jan Paweł II był dla Kościoła „jak Anioł Stróż”

2025-10-02 10:50

[ TEMATY ]

Anioł Stróż

św. Jan Paweł II

dla Kościoła

Vatican Media

Tak jak Aniołowie Stróżowie stoją dyskretnie obok nas, tak Jan Paweł II - poprzez swoje nauczanie, świadectwo i cierpienie - towarzyszył Ludowi Bożemu, ukazując obecność Boga w historii - wskazał w homilii watykański dyplomata ks. Jan Maria Chun Yean Choong przewodniczący czwartkowej Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II.

Kościół katolicki 2 października obchodzi wspomnienie św. Aniołów Stróżów. „Choć ich nie widzimy, są zawsze przy nas, czuwają, chronią przed złem, prowadzą ku dobru i przypominają, że w każdej chwili jesteśmy w ręku Boga” - mówił ks. Chun Yean Choong, podkreślając tajemnicę obecności Aniołów Stróżów w naszym życiu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję