Reklama

Wiadomości

Wojna Unii z Węgrami

Węgrom Orbána „zachodnie demokracje” wypowiedziały wojnę, i to nie oglądając się ani na normy prawa międzynarodowego, ani też na zasady, według których funkcjonuje ponoć Unia Europejska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiosną 2014 r. na Węgrzech odbędą się wybory parlamentarne, które zadecydują o kierunku, w jakim zmierzać będą Węgry. Za kilka miesięcy okaże się, czy będzie to kontynuacja dotychczasowej polityki Viktora Orbána, czy też kraj naszych bratanków dokona radykalnego zwrotu na lewo, tak bardzo oczekiwanego na euroatlantyckich salonach.

Zachodnie „demokracje” przeciw węgierskiemu „totalitaryzmowi”

Oto po długiej serii pogróżek i połajanek polityków europejskich i amerykańskich Parlament Europejski podjął rezolucję, dającą możliwość nałożenia na Węgry różnych sankcji politycznych, z odebraniem głosu w Radzie Europy włącznie. Do tych oficjalnie wyrażanych głosów dezaprobaty dołączyły też inne, mniej oficjalne, ale bardzo ważne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Oto na ostatnim, dorocznym zebraniu nieformalnej, lecz niezmiernie wpływowej w światowej polityce Grupy Bilderberg miano omawiać kwestię odsunięcia premiera Viktora Orbána od władzy. Jak poinformował węgierskiego dziennikarza z „Magyar Nemzet” jeden z członków Komisji Europejskiej, w tę bezprecedensową ingerencję w wewnętrzne sprawy naszych bratanków miała się bezpośrednio zaangażować wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viviane Reding, wspierana w tym „zbożnym” dziele amerykańskimi funduszami. Pytana w tej sprawie rzeczniczka Reding - Mina Andreeva nie zdementowała tych doniesień, zasłaniając się tym, iż zebranie Grupy Bilderberg nie miało charakteru publicznego, więc nie ma konieczności komentowania go. Zapomniała tylko wyjaśnić, w jakim charakterze występowała tam wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, bo przecież nie było to spotkanie towarzyskie.

Dwa powyższe przykłady z długiej listy ostrzeżeń, pogróżek i konkretnych kroków podejmowanych przez Brukselę i Waszyngton wskazują na to, że Węgrom Orbána „zachodnie demokracje” wypowiedziały wojnę, i to nie oglądając się ani na normy prawa międzynarodowego, ani też na zasady, według których funkcjonuje ponoć Unia Europejska. Należy tu zadać pytanie, czym właściwie Viktor Orbán tak się naraził przywódcom zachodniego świata, że zdecydowali się na tak bezprecedensowe naciski. Obejmując w 2010 r. w zrujnowanych i zadłużonych po uszy przez rządy lewicy Węgrzech władzę, Orbán, dysponując przytłaczającą większością głosów w parlamencie, szybko przeprowadził gruntowne reformy, obejmujące całość życia społecznego, gospodarczego i politycznego.

Reklama

Reformy objęły te sfery życia, które generowały ogromne zadłużenie na poziomie 85 proc. PKB. Zachodnie banki komercyjne i przedsiębiorstwa zmuszone zostały do płacenia podatku kryzysowego, a wszelkie podmioty zagraniczne pozbawiono uprzywilejowanej w wielu wypadkach pozycji na węgierskim rynku. Znacznie też zredukowano m.in. podatki, opłaty za gaz czy energię elektryczną, jakie płacili Węgrzy. Uchwalona w 2011 r. konstytucja podkreśliła, nie tylko w odwołującej się do Boga preambule, chrześcijańskie korzenie Węgier, zdefiniowała małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny oraz zagwarantowała ochronę życia ludzkiego od poczęcia, lecz także wprowadziła efektywną politykę prorodzinną, ulgi dla małżeństw spłacających kredyty mieszkaniowe, jak również pomoc państwa dla tych obywateli, którzy zaciągnęli kredyty we frankach szwajcarskich.

W uścisku Brukseli

Trudno się zatem dziwić, że naruszywszy na Węgrzech wiele żywotnych interesów zarówno potężnych grup kapitału zagranicznego i rodzimych firm z nim związanych, jak i polityków forsownie zmieniających Europę w duchu swoiście rozumianego postępu, Viktor Orbán stał się dla Unii Europejskiej wrogiem numer jeden, został uznany za polityka, który niesie „zagrożenie dla pokoju i demokracji”. Międzynarodowe media z obu stron Atlantyku zaczęły forsownie kreować wizerunek Węgier jako państwa ograniczającego wolność obywateli i demokrację, a zarazem stanowiącego zagrożenie dla sąsiadów. Ten medialny klangor jest tym bardziej donośny, że skierowany jest nie tylko do międzynarodowej opinii publicznej, lecz także do Węgrów, którzy dokonali niewłaściwego wyboru - i mając pełną swobodę, zdecydowali się płacić mniejsze podatki zamiast większych, mniej płacić za gaz i energię elektryczną niż więcej, płacić w komercyjnych bankach mniejsze odsetki niż większe, oraz spłacać z budżetu państwa mniejsze zadłużenie niż większe. W związku z tym istnieje poważne niebezpieczeństwo, że za kilka miesięcy znów - nie bacząc na ostrzeżenia wszelkiej maści „postępaków i jasnogrodzian” - mogą dokonać złego wyboru.

Reklama

Niebezpieczeństwo to jest tym większe, że po czterech latach widać już pierwsze skutki rządów Orbána i Fideszu. Zredukowano dług państwowy, pozbywając się przy okazji Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Reformy przyniosły ożywienie gospodarcze, obywatelom - płacącym mniejsze raty, podatki i opłaty - zostaje więcej gotówki w kieszeniach, a prorodzinna polityka państwa powoli, lecz konsekwentnie oddala widmo katastrofy demograficznej. Stąd też nerwowość na salonach europejskich, i to tym większa, że trudno jest Węgrom udowodnić łamanie prawa Unii. Stąd też w Strasburgu socjaliści europejscy, co przypomniał Grzegorz Górny, oskarżają Węgrów nie o „... pojedyncze poczynania, ale kryjącego się za nimi ducha”, zaś znany skądinąd Cohn-Bendit oskarża rząd Orbána o to, że na Węgrzech panuje atmosfera, w której „... lęk przeżywają bezdomni, inteligencja, Żydzi i mniejszości” (skąd my to znamy?).

(Węgierski) słoń a sprawa polska

Rozwój sytuacji na Węgrzech jest niezmiernie interesujący z polskiego punktu widzenia. I to nie tylko dlatego, że kilkadziesiąt lat temu mentorem politycznym, z najwyższej zresztą półki, młodego Viktora Orbána i jego przyjaciół był prof. Wacław Felczak, lecz także dlatego, że Węgry pod jego rządami idą w kierunku dokładnie odwrotnym do tego, w którym zmierza Polska - zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Stąd też niezmiernie interesująca jest odpowiedź na pytanie, dokąd oba kraje dotrą i z jakim skutkiem. Dziś właściwie na gruncie politycznym i społecznym wszystko nas dzieli. Zupełnie inne są elity polityczne w obydwu krajach, a od tego, kim są ludzie sprawujący władzę, zależy, jak ją będą pełnić.

Na Węgrzech konsekwentnie odwołano się do chrześcijańskiego światopoglądu oraz tradycji i kultury chrześcijańskiej i te zasady wprowadzono w życie. U nas nawet w preambule konstytucji nie ma odwołania do Boga. Mamy, co prawda, wielu samozwańczych „obrońców” chrześcijaństwa, lecz patrząc na ich poczynania, ma się raczej wrażenie, że mamy do czynienia z kolejną plagą egipską, jaką Miłosierny Pan zesłał na nasz grzeszny naród, niż z politykami, którzy mówią to, w co wierzą i potrafią szczytne ideały wcielać w życie. Na Węgrzech wprowadzono restrykcyjną politykę finansową, dającą równe szanse wszystkim podmiotom ekonomicznym, o co w Polsce trudno. Viktor Orbán prowadzi aktywną politykę prorodzinną i politykę wspierania rodzimej przedsiębiorczości, co u nas od lat pozostaje pustym hasłem.

Rząd węgierski ograniczył zadłużenie państwa, prowadzi oszczędną politykę wewnętrzną, zmniejszając finansowe obciążenia budżetu, u nas natomiast pomimo obietnic potężnie rozbudowano administrację rządową i samorządową, o kilkaset miliardów zwiększono dług publiczny, nie dokonano reformy ubezpieczeń społecznych. Podobnie w polityce międzynarodowej - Węgrzy twardo bronią swojej podmiotowości, zaś Polska dokonała radykalnego odwrotu od linii zakreślonej przez Lecha Kaczyńskiego, czego symbolem jest berlińskie wystąpienie ministra Sikorskiego. Cóż nam zatem pozostało - na pocieszenie możemy powiedzieć, że to my właśnie jesteśmy budzącą „powszechny podziw” zieloną wyspą (a jak nie, to zaraz będzie „ożywienie” i znów się zazieleni), i to my chwaleni jesteśmy i poklepywani po plecach, a nie Węgrzy, a takie wyrazy europejskiego uznania wprawiają w dobry nastrój polskiego wyborcę.

2013-09-16 13:45

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Caritas wzywa Unię Europejską do walki z ubóstwem

[ TEMATY ]

Caritas

Unia Europejska

pomoc

MATEUSZ BANASZKIEWICZ

Do wyraźnego opowiedzenia się za walką z biedą w świecie Caritas wezwała Radę Europejską, która rozpoczęła wczoraj obrady. 49 dyrektorów kościelnej organizacji pomocowej z całego kontynentu, którzy zakończyli swoje spotkanie w Brukseli, wskazało, że Unia powinna także wziąć odpowiedzialność za walkę z ubóstwem, zwłaszcza w kontekście przygotowywanych planów finansowych na dalsze lata. „Głód i niedożywienie są najokrutniejszymi, konkretnymi przejawami biedy – czytamy w oświadczeniu. – Dlatego też Caritas Europa wzywa Unię Europejską, by walka o niezbędną żywność dla wszystkich była najważniejszym celem przyszłych planów rozwojowych”. Organizacja przypomina także, iż wszelkie paradygmaty powinny być tak zdefiniowane, by godność człowieka i jego integralny rozwój, wpisany w ramy środowiska naturalnego, dawały najuboższym, zmarginalizowanym i pozbawionym wszystkiego ludziom prawo do ochrony społecznej, przy sprawiedliwej i zrównoważonej ekonomii.
CZYTAJ DALEJ

Rzeczniczka prawdziwej emancypacji

Doświadczyła wielorakich cierpień wynikających z niewolnictwa, a jednak stała się świadkiem prawdziwej miłości i wolności.

Bakhita, urodzona w Sudanie, w wieku ok. 7 lat została porwana i stała się niewolnicą. Wielokrotnie była sprzedawana kolejnym właścicielom. Ostatecznie jako niewolnica znalazła się na służbie u matki i żony pewnego generała, gdzie każdego dnia była chłostana aż do krwi. Pozostały jej po tym 144 blizny. Odzyskała wolność dopiero wtedy, gdy znalazła się w rękach Callista Legnaniego, włoskiego konsula. Wraz z nim udała się do Włoch, by zajmować się jego rodziną. To właśnie tam, w Wenecji, zrodziło się jej powołanie do życia zakonnego. Benedykt XVI napisał o tym wydarzeniu w swojej encyklice Spe salvi: „Znając tak okrutnych «panów», których do tej pory była własnością, tu Bakhita poznała «Pana» całkowicie innego, żyjącego Boga, Boga Jezusa Chrystusa – w dialekcie weneckim, którego się nauczyła, nazywała Go «Paron» (Pan). Do tej pory znała tylko panów, którzy ją poniżali i maltretowali albo – w najlepszym przypadku – uważali ją za użyteczną niewolnicę. Teraz natomiast usłyszała o istnieniu «Parona», który jest ponad wszystkimi panami, jest Panem panów, oraz że ten Pan jest dobry, jest uosobieniem dobroci” (n. 3).
CZYTAJ DALEJ

Francja: ogłoszono program edukacji seksualnej

Stowarzyszenia rodzinne we Francji nie zgadzają się na nowy program edukacji seksualnej. „Chcą uczyć dzieci akceptacji, a nie pytają rodziców, czy to akceptują” – mówi przewodnicząca Katolickich Stowarzyszeń Rodzinnych. Program będzie obowiązywał od początku nowego roku szkolnego na wszystkich poziomach edukacji, od przedszkoli po licea. Zdaniem krytyków jest głęboko przeniknięty ideologią gender, zaszczepia w dzieciach wątpliwości co do ich tożsamości i pomimo deklaracji lekceważy rolę rodziców.

„W programie jest kilka bardzo dobrych punktów, takich jak nauka o ciele, znaczeniu intymności i szacunku dla siebie i innych” – przyznała w dzienniku Le Figaro Ludovine de la Rochère, przewodnicząca Syndakatu Rodzin. Ubolewa jednak, że „w dużej mierze jest on oparty na dobrze znanej wizji, wywodzącej się z wojującej socjologii, powszechnie określanej jako ‘ideologia gender’”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję