W tę niedzielę warto zatrzymać się nad jego historią, która nie kończy się na męczeńskiej śmierci w 1984 roku. Ks. Jerzy wciąż żyje – nie tylko w pamięci, ale w swoich pismach, łaskach i cudach, które jak iskry rozpalają wiarę na całym świecie. Jego kazania, pełne odwagi i prawdy, nadal brzmią aktualnie, wzywając do miłości i oporu wobec zła. Wierni opowiadają o łaskach wyproszonych za jego wstawiennictwem – uzdrowieniach, nawróceniach, chwilach, gdy jego obecność zdaje się niemal namacalna. 14 września, wspominając jego narodziny, zatrzymajmy się nad tym dziedzictwem. Ks. Jerzy wciąż mówi, przypominając, że jego ofiara nie była końcem, lecz początkiem drogi, która prowadzi do Boga.
Ks. Jerzy wciąż mówi – i to nie tylko w Polsce, ale w dalekich Włoszech, gdzie jego głos dociera przez niezwykłe objawienia.
Reklama
Francesca, prosta kobieta z Fiumicello, nie szukała cudów. Żyła swoim codziennym życiem, aż pewnego dnia usłyszała głos. Nie był to mglisty szept intuicji, ale wyraźne słowa, jakby ktoś dyktował jej list. Zobaczyła ks. Jerzego – w sutannie, z tym samym spokojem, który znamy z archiwalnych zdjęć z jego mszy za Ojczyznę. „Bądźcie jedno w miłości, bo tylko miłość może pokonać zło” – powtarzał jej w jednej z wizji. Te słowa, spisane po włosku, brzmią jak echo jego kapłańskiej misji, którą żył i za którą oddał życie. Proste, ewangeliczne, a zarazem przejmujące: o miłości, pokorze, prawdzie i ofierze. W książce „Niezwykłe objawienia ks. Jerzego Popiełuszki we Włoszech”, wydanej przez Esprit, Francesca dzieli się tym, co usłyszała.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To nie jest oficjalne orzeczenie Kościoła, ale rzetelna relacja, która porusza serca. Ks. Jerzy opowiadał jej o swojej śmierci – o biciu, o tonięciu w Wiśle. Ale w jego słowach nie ma cienia goryczy. Jest pokój, który zdumiewa. „Moja śmierć nie była końcem, lecz początkiem nowego życia dla wielu” – mówił. I rzeczywiście, jego przesłanie żyje. We Włoszech, gdzie chrześcijaństwo bywa czasem tylko kulturową dekoracją, ks. Jerzy przypomina o jego rdzeniu. „Modlitwa jest waszą siłą. Niech różaniec będzie waszą tarczą” – wzywał, wskazując na „broń”, którą sam dzierżył za życia. Tam jego kult rośnie, podobnie jak we Francji. Ludzie słuchają, modlą się, wracają do kościołów. Francesca, choć nie jest prorokinią, stała się pośredniczką tego głosu. „Nie szukajcie mnie w cudach, szukajcie Boga w prawdzie” – powtarzał ks. Jerzy, kierując uwagę nie na siebie, lecz na Tego, który go posłał.
W Polsce ks. Jerzy jest ikoną – symbolem odwagi, wiary i walki o wolność. Ale te włoskie objawienia brzmią jak wezwanie do rachunku sumienia. Żyjemy w czasach chaosu: wojny, sekularyzacja, kryzys wartości. A on, z zaświatów, mówi: „Nie lękajcie się, ale bądźcie wierni Ewangelii”. Katechizm przypomina, że objawienia prywatne nie są dogmatem, ale mogą być darem dla Kościoła, jeśli prowadzą do Chrystusa. Francesca jest świadkiem, jakich dziś potrzebujemy – pokorną, nie żądną sensacji, gotową dzielić się tym, co usłyszała.
W rocznicę urodzin ks. Jerzego warto zadać sobie pytanie: czy jego słowa, płynące z dalekiego Fiumicello, nie są odpowiedzią na nasze zwątpienia? Polski męczennik wciąż walczy o nasze dusze, przypominając, że zło dobrem się zwycięża. To najpiękniejsza wiadomość: niebo nigdy nas nie opuszcza. I w tym głosie z Nieba jest nadzieja – dla Włoch, dla Polski, dla każdego z nas.
Red
