Czym są iksatywy i skąd się wzięły?
Dla niewtajemniczonych: iksatywy to takie formy językowe, które nie wskazują na płeć. Zamiast pisać „dyrektor” albo „dyrektorka”, urzędnik może teraz napisać „dyrektorx”, zamiast „nauczyciel” czy „nauczycielka” – „nauczycielx”. Proste? No właśnie nie do końca. Dlatego w grudniu 2024 r. w stołecznym magistracie powstał "Poradnik empatycznej i skutecznej komunikacji". Broszura kryje w sobie instrukcje na temat zwracania się do osób niebinarnych. Urzędnicy dowiedzieli się czym są iksatywy i jak je stosować. Warszawski ratusz argumentuje, że to krok w stronę otwartości i uwzględnienia osób niebinarnych. Oczywiście nie jest to rozwiązanie dla wszystkich. Władze stolicy wyraźnie zaznaczyły, że iksatywy nie są czymś, co należy kierować do ogółu społeczeństwa. I słusznie! Bo wyobraźmy sobie reakcję przeciętnego obywatela na urzędowe pismo zaczynające się od „Szanownx Mieszkankx” – zapewne skończyłoby się to telefonem do działu „reklamacji językowych”.
Językowa rewolucja prosto z Zachodu
Reklama
Rozwiązanie to wywodzi się z języków zachodnich, takich jak hiszpański (gdzie stosuje się np. „latinx” zamiast „latino/latina”) czy angielski, który próbuje eksperymentować z zaimkami neutralnymi (np. „they” w odniesieniu do jednej osoby). Kilka lat temu w biskupi anglikańscy rozpoczęli debatę na temat „języka neutralnego płciowo”, który miałby być stosowany podczas liturgii. Zauważali, ze „błędna interpretacja Boga jako wyłącznie mężczyzny (God The Fathet) jako wyłącznie mężczyzny jest motorem ciągłej dyskryminacji i seksizmu wobec kobiet”. Pomysł ten trafił do Polski, a warszawski ratusz uznał, że warto go wprowadzić do oficjalnej komunikacji – choć z zastrzeżeniem, że nie jest to forma przeznaczona dla ogółu społeczeństwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak widać, idea tworzenia języka neutralnego płciowo nie jest niczym nowym i z pewnością warto dążyć do tego, by nikogo nie wykluczać w komunikacji. Jednak językoznawcy zwracają uwagę, że polszczyzna już teraz oferuje rozwiązania, które pozwalają na neutralność bez konieczności wprowadzania rewolucyjnych form. Można przecież powiedzieć „osoba zarządzająca” zamiast „dyrektor” czy „dyrektorka”, „uczestnicy i uczestniczki” zamiast „uczestnikx” – i każdy zrozumie, o co chodzi.
Problemy językowe: jak to wymówić?
Eksperymenty językowe mają długą historię – Esperanto, Volapük, a teraz iksatywy. Czy odniosą sukces? Jeśli chodzi o codzienną komunikację, trudno to sobie wyobrazić. Wyobraźmy sobie rozmowę w pracy między dwoma urzędnikami:
— Kto prowadzi dzisiejsze szkolenie?
— Dyrektorx Nowakx.
— Aha… A kim jest?
— Dyrektorx.
Czyli nic się nie wyjaśniło, ale wszyscy czują się bardzo inkluzywnie. I tu pojawia się pierwsza zagadka dla lingwistów: jak wymawiać słowo z „x” na końcu? Czy „nauczycielx” powinno brzmieć „nauczycieliks”, „nauczycielks”, a może po prostu „nauczyciel”? Jeśli ktoś liczy na jednoznaczną odpowiedź – niestety, jeszcze jej nie ma.
Reklama
Co więcej, język polski, w przeciwieństwie chociażby do angielskiego, opiera się na systemie gramatycznym, który rozróżnia rodzaje w niemal każdej odmianie. Ma siedem przypadków i ortografię, która sprawia, że nawet komputerowy słownik kapituluje. A więc co zrobić z taką formą w bierniku? „Widzę dyrektorx”? „Widzę dyrektorxa”? A może „dyrektorxę”? Na razie jedyną pewną odpowiedzią jest ból głowy każdego korektora językowego. Ale Warszawa stała się pionierem w dziedzinie językowej alchemii, gdzie zamiast upraszczać, wprowadzamy słowne akrobacje.
Niektórzy mogą się zastanawiać: „Ale dlaczego? Przecież nasz język od wieków radził sobie całkiem dobrze!” Otóż odpowiedź jest prosta: bo możemy! A jak wiadomo, skoro można, to trzeba spróbować.
Czy iksatywy mają przyszłość?
Czas pokaże. Może za kilka lat nikt nie będzie już mówił „Pani” i „Pan”, a zamiast tego powitamy się neutralnym „Dzień dobry, Osobox!”. A może jednak zostaniemy przy tradycyjnych formach i uznamy, że nasz język jest już wystarczająco skomplikowany.
Czy to się przyjmie? Być może w określonych środowiskach tak, ale czy rzeczywiście wejdą do powszechnego użycia? Trudno powiedzieć. Język zmienia się naturalnie, a nie na polecenie urzędników. Może zamiast zmieniać końcówki, warto skupić się na tym, żeby po prostu mówić do siebie z szacunkiem – niezależnie od form gramatycznych. Tak czy inaczej – Warszawa znów jest w awangardzie!