Reklama

Kultura

Świadek Bożego Miłosierdzia

U „Gryfa” wszystko było na najwyższym poziomie, miłość do Polski, do Boga i życie niezwykłe – z Jarosławem Wróblewskim, autorem książki „Gryf”, o niedawno zmarłym bohaterze Powstania Warszawskiego – gen. dyw. Januszu Brochwicz-Lewińskim – rozmawia Agnieszka Porzezińska

Niedziela Ogólnopolska 12/2017, str. 38-39

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

Archiwum prywatne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA PORZEZIŃSKA: – Napisałeś piękną, wzruszającą książkę. Gratuluję. Wyobrażam sobie, jak wielką czułeś presję...

JAROSŁAW WRÓBLEWSKI: – Tak, to prawda, chciałem napisać książkę na miarę wielkiego człowieka, żeby była głosem pokolenia, miała szerszy wymiar, nie ograniczała się tylko do biografii znanej postaci. Chciałem, żeby „Gryf” był przewodnikiem po polskiej historii.

– Udało się?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Chciałem, żeby osoby, które będą ją czytać, coś przeżyły. Chciałem wzbudzić emocje, nakłonić do refleksji, zainspirować do rozmów w domach, do wspomnień. Czułem ogromną odpowiedzialność, bo gdy zaczynałem, człowiek, o którym pisałem, jeszcze żył.

– Ale nie byłeś sam w tej pracy. Miałeś potężne wsparcie...

– To prawda. Bardzo pomogła mi pani Agnieszka Bogucka, opiekująca się panem generałem, dzięki której „Gryf” wrócił do Polski. Nie byłoby tej książki także bez mojej wspaniałej żony. W trakcie przygotowań urodziło nam się czwarte dziecko, a ona mimo to dawała mi czas na pracę, uwrażliwiała na pewne rzeczy. Była redaktorem książki i jej korektorem. Wiedzieliśmy, że „Gryf” czeka na książkę, że czas jest nieubłagany.

– Na jakim etapie pracy nad książką „Gryf” zmarł?

Reklama

– Książka ma pięć rozdziałów, przesłałem „Gryfowi” cztery. Piąty, o Józefie Szczepańskim „Ziętku”, miał być dla niego niespodzianką.

– Masz poczucie, że „Gryf” był gotowy na śmierć?

– Mimo że poruszał się na wózku, czuł się, jakby miał dwadzieścia lat. Miał błysk w oku, jasność umysłu. Doskonale pamiętał szczegóły. Dziś myślę, że był gotowy na spotkanie ze śmiercią, ale na nią nie czekał.

– Zdumiewające było to, że „Gryf”, pomimo ogromu trudnych przeżyć, wciąż miał w sobie radość życia...

– To dlatego, że był człowiekiem wiary. Poza tym mieszkał w Polsce, za którą przez dziesiątki lat bardzo tęsknił. To mu dawało poczucie spełnienia. Czuł się potrzebny. Miał serdeczny kontakt z prezydentem RP Andrzejem Dudą.

– Dlaczego „Gryf” po kilkudziesięciu latach życia na obczyźnie nie był w Polsce witany z honorami, z wielką fetą?

– To jest pytanie do ludzi, którzy w tamtym czasie w Polsce rządzili. Może „Gryf” nadal był niewygodny? Może wciąż był wyrzutem sumienia? Ja też tego nie rozumiem. Dowódca obrony słynnego Pałacyku Michla z Powstania Warszawskiego, żywa historia, legenda wraca do swojego kraju i... przechodzi męki trudów i upokorzenia, np. żeby załatwić potrzebne do mieszkania w Polsce formalności.

– Ale były też jasne momenty. Prezydent RP Lech Kaczyński przyznał „Gryfowi” stopień generała, z Władysławem Stasiakiem z Kancelarii Prezydenta zaprzyjaźnili się...

Reklama

– Obydwaj zginęli w katastrofie smoleńskiej i to był dla „Gryfa” wielki wstrząs.

– Jakim człowiekiem był „Gryf”? Jak go zapamiętasz?

– To był silny, odważny i bezkompromisowy człowiek. Wzruszyłem się, gdy na kartce, którą mi przysłał na święta, nazwał mnie swoim przyjacielem. Miał stopień generała i to było odczuwalne w jego zachowaniu. Inaczej rozmawiał z cywilami, a inaczej z żołnierzami. Był spokojny, pogodny, pełen taktu i kultury osobistej. Gdy wchodziłem do jego mieszkania, odnosiłem wrażenie, że przenoszę się w czasie. Na ścianach wisiały szable, portrety przodków, zdjęcia, pamiątki. To był miły dom, dobrze się w nim czułem.

– Nasze pokolenie zastanawia się, czy Powstanie Warszawskie miało sens. Czy „Gryf”, kiedy wybuchło, miał wątpliwości?

– Nie. Uważał, że powstanie było koniecznością, że trzeba było walczyć. Jego rówieśnicy, kompani, przyjaciele byli młodzi, sprawni, umieli posługiwać się bronią, a sytuacja była sprzyjająca. Armia Czerwona podchodziła pod Warszawę. Wcześniej przez Warszawę przejeżdżały tabory jeńców niemieckich. Polacy czuli, że pięść, która ich biła przez lata, słabnie. Trzeba pamiętać, że Warszawa była miastem terroru, łapanek, wywózek do obozów koncentracyjnych, ulicznych egzekucji, godziny policyjnej. Ludzie wiele tutaj przeżyli. Czuli, że to jest ten czas.

– Patrząc na konsekwencje powstania, „Gryf” nie żałował?

Reklama

– Nie, bo przez 63 dni – tyle czasu, ile trwało powstanie – ci ludzie czuli, że nie są pod niczyim butem. Przestali być ludźmi drugiej kategorii. Nie było godziny policyjnej, niemiecki okupant niczego im już nie zabraniał. Dla tych, którzy nie dożyli 1989 r., powstanie było jedynym czasem, kiedy czuli się wolni. Jeden z powstańców powiedział kiedyś, że oni o tym, że powstanie wybuchnie, wiedzieli od 1 września 1939 r.

– Jak „Gryf” był wychowywany?

– W poczuciu własnej wartości i odpowiedzialności. „Gryf” pochodził z rycerskiego rodu, który miał swój herb. Od małego go uczono, że to zobowiązuje. PRL przetrącił poczucie, że żołnierz jest kimś, a w rodzinie „Gryfa” zawsze tak myślano. Rozmawiano o historii, wspominano zwycięstwa i wielkie bitwy Polaków. To był dom, który miał klimat wojskowości. Naturalną odpowiedzią na pytanie, kim chcesz być, było: żołnierzem. Dzieci i młodzież wychowywały się na książkach Gąsiorowskiego, czytano o wojnach napoleońskich. Powstańcy styczniowi byli dla nich bohaterami, nie krytykowano ich mimo przegranej. To my pozwalamy sobie na krytykę naszych żołnierzy i dowódców. Kiedyś obowiązywał szacunek do historii i przeszłości. Ludzie żyli w poczuciu honoru, wiedzieli, że nie mogą splamić nazwiska, rodu, Polski. Naturalne było, że walczysz o swoją ulicę, miasto, kraj.

– Jakim dowódcą był „Gryf”?

– Charyzmatycznym, odważnym, sprawiedliwym, twardym, konsekwentnym. Po jego śmierci zastanawiałem się, kim byłby ten człowiek, gdyby po wojnie Polska była normalnym krajem. Kim byłby w wojsku? Jak daleko by zaszedł? To był jeden z wielu wielkich ludzi. Musimy pamiętać, że było ich dużo więcej. „Zapora”, rotmistrz Pilecki, generał Anders i wielu innych, setki, tysiące...

Reklama

– Stracił wiele, ale nie stracił wiary... Wielokrotnie opisujesz w książce Boże interwencje w życiu „Gryfa”...

– Dla mnie ten człowiek był świadkiem Bożego Miłosierdzia.

– Co to znaczy?

– Był świadkiem zaufania Bogu. Miał pewność, że Bóg go chronił, wiele razy uratował.

– Powiedz o tym coś więcej...

– „Gryf” dostał od matki święty obrazek, który był z nim do samej śmierci. Nosił go w książeczce wojskowej, potem w legitymacji oficera wywiadu. Gdy czytelnicy prześledzą, ile razy „Gryf” mógł zginąć, a nie zginął, sami będą w szoku. Pocisk, który wybuchł w szczęce, spalony język, śmierć kliniczna, gangrena w policzku, wypadki samochodowe, wielokrotne próby otrucia „Gryfa”, także w Polsce, już po powrocie do kraju. Ten człowiek wiele razy powinien zginąć, wiele razy miał prawo się załamać. On żył z wyrokiem śmierci. Przecież wyłapywał szpiegów KGB. Zdawał sobie sprawę, do czego są zdolni. Ten święty obrazek, który otrzymał w dzieciństwie od matki, był jego tarczą.

– Chcesz powiedzieć, że można być specjalnie wyszkolonym, znać techniki walki wywiadowczej, z ludzkiej strony być perfekcyjnie przygotowanym, a jednak...

– Jest coś takiego, co chroni. „Gryfa” Ktoś chronił. „Gryf” przekazał, co jest w życiu najważniejsze – Bóg, Honor, Ojczyzna. U „Gryfa” wszystko było na najwyższym poziomie, miłość do Polski, do Boga.

Reklama

– Miałeś poczucie, że piszesz tę książkę także z myślą o własnych dzieciach?

– Tak, bo do młodego pokolenia trzeba mówić trochę inaczej.

– Inaczej, czyli jak?

– Przez świadectwo, przykład, nie moralizatorstwo: powinieneś, musisz. Raczej: zobacz, my tak żyliśmy, to były nasze wybory, to i to nas kształtowało. Ja mam poczucie, że tamto pokolenie chce nam cały czas coś powiedzieć, tylko trzeba to usłyszeć, trzeba mieć czas.

– Co chce powiedzieć?

– Chce powiedzieć, jak żyć, jak nie zmarnować życia, jak go nie przegrać. Chce powiedzieć, że Polska to nie jest slogan, że Bóg istnieje naprawdę, że trzeba żyć odpowiedzialnie i zostawić po sobie jakiś ślad.

– Motto „Gryfa” brzmiało: Poświęca się życie na ołtarzu ojczyzny.

– Dla mnie jego motto to słowa z obrazka: „Jezu, ufam Tobie”. Nie wyobrażam sobie, co „Gryf” zdziałałby bez Boga. Po jego śmierci cytowane są też jego ważne słowa: Pilnujcie Polski.

– Co jest siłą Twojej książki?

Reklama

– To, że „Gryf” przez nią staje się nam bliski. Jeżeli on dostaje kulkę, to nas też ta rana boli, jeżeli powstańcy śpiewają, to czujemy ich radość, słyszymy pianino. Ta książka ma wiele obrazków, mapek, zdjęć, plakatów, po to, żebyśmy weszli w pewien charakterystyczny klimat. Chciałbym, żeby ta książka pobudzała, żebyśmy nabierali świadomości, że może my też jesteśmy im coś winni. Żyjemy w wolnej Polsce; kraju, o który oni walczyli, walczyli najbardziej, i nie można tego zmarnować, zaprzepaścić.

– Czego nam brakuje, a co oni mieli?

– Twardsze kręgosłupy, życie w prawdzie. Jak Polskę kochasz, to kochasz jak matkę; jeśli trzeba, bijesz się i cierpisz za nią. Jak dokonujesz wyboru, to musisz ponieść jego trudne konsekwencje. „Gryf” widział, jak ginęli jego koledzy, jednak wiedział, że nie giną na kolanach, ale jako wolni ludzie.

– Będąc blisko świadków naszej historii, z Twoją świadomością historyczną, jakie masz marzenia dotyczące postaw patriotycznych współczesnej młodzieży?

– Namawiam osoby, zwłaszcza młode, żeby nagrywały swoich dziadków, póki oni żyją. Nagrywali sąsiada, który ma wspomnienia, o których może nawet nam się nie śni. Może wyjawią tajemnice, które chronili przez całe życie, może wreszcie przy nas się otworzą? To jest ostatni dzwonek. Kładę to na sumienia czytelników. Można włączyć dyktafon w telefonie i oglądając z babcią album ze zdjęciami – pytać. Jeśli tego nie zrobimy, później będziemy żałować. Myślę, że starsze osoby czekają na to, żeby ich życie stało się dla nas ważne.

* * *

Agnieszka Porzezińska
Dziennikarka, scenarzystka, w TVP ABC prowadzi program „Moda na rodzinę”

2017-03-15 09:27

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jestem coś dłużny Panu Bogu

Niedziela zamojsko-lubaczowska 4/2017, str. 7

[ TEMATY ]

wywiad

Archiwum Katolickiego Radia Zamość

Mariusz Mądrzak

Mariusz Mądrzak

Z Mariuszem Mądrzakiem, zamojskim artystą, piosenkarzem, człowiekiem wielbiącym Boga śpiewem, rozmawia ks. Grzegorz Bartko

KS. GRZEGORZ BARTKO: – Mariuszu, śpiewasz pięknie na chwałę Bożą. Jesteś człowiekiem, który śpiewa dla samego Boga i dla innych ludzi. Powiedz, co wpłynęło na to, że wybrałeś jako przedmiot Twojej drogi muzycznej wykonywanie muzyki religijnej?
CZYTAJ DALEJ

Watykan: 13 maja Msza św. w rocznicę zamachu na św. Jana Pawła II

2025-05-12 15:41

Vatican Media

W 44. rocznicę zamachu na św. Jana Pawła II - 13 maja o godz. 18.00 - sprawowana będzie Msza święta w Bazylice Watykańskiej przy ołtarzu katedry św. Piotra. Wstęp wolny dla wszystkich - poinformował kard. Stanisław Dziwisz, były sekretarz Papieża Polaka.

Rok po zamachu 13 maja 1982 roku św. Jan Paweł II udał się do Fatimy, aby podziękować na ocalone życie. Pielgrzymom zebranym w Fatimie wyznał: „Pragnę powiedzieć wam w zaufaniu: ...kiedy przed rokiem, na Placu św. Piotra miał miejsce zamach, gdy odzyskałem świadomość, myśli moje pobiegły natychmiast do tego Sanktuarium, ażeby w Sercu Matki Niebieskiej złożyć podziękowanie... We wszystkim, co się wydarzyło, zobaczyłem - i stale będę to powtarzał - szczególną matczyną opiekę Maryi”.
CZYTAJ DALEJ

Konstytucja – nauki z historii. Obchody Święta Konstytucji 3 Maja w Kolbuszowej

2025-05-12 22:24

Alina Ziętek-Salwik

Wiwat po uchwaleniu Konstytycji w wykonaniu uczniów LO w Kolbuszowej

Wiwat po uchwaleniu Konstytycji w wykonaniu uczniów LO w Kolbuszowej

Głównym punktem obchodów była uroczysta Msza św. w intencji Ojczyzny odprawiona w kościele pw. Wszystkich Świętych. Po nabożeństwie przemaszerowano do Miejskiego Domu Kultury. Pod tablicą upamiętniającą uchwalenie Konstytucji 3 Maja przedstawiciele poszczególnych instytucji złożyli biało-czerwone kwiaty. Kolejnym punktem obchodów był wygłoszony przez Dariusza Fusa, dyrektora Liceum Ogólnokształcącego im Janka Bytnara, referat na temat okoliczności powstania i uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Jej znaczenie miało charakter zarówno polityczny jak i moralny - wynikało z szacunku do Prawa Bożego. Twórcy Konstytucji uważali, że ład w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym może być podstawą potęgi narodu pod warunkiem, że jest oparty na Bożych przykazaniach. Część artystyczną uroczystości pt. ”Konstytucja-nauki z historii” przygotowali uczniowie LO w Kolbuszowej.

Pierwsza część oparta była na scenkach ukazujących moment rozbiorów Polski przez trzy sąsiadujące mocarstwa: Rosję (carycę Katarzyną zagrała Zuzanna Stępień, Austrię (cesarza Franciszka Józefa zagrał Kacper Szwed) i Prusy (króla Fryderyka zagrał Krzysztof Wojtyczka). Rozcięcie mapy Polski szablą musiało wzbudzić w widzach dreszcz emocji, bo przypomniało wszystkim tamten tragiczny dla Polaków czas i zapewnienia władców, że król Stanisław August Poniatowski (Szymon Kozłowski) będzie nadal królem, ale mocarstwa pomogą mu w rządzeniu. Druga scenka pokazała, że sami Polacy zdobyli się na wypracowanie Konstytucji 3 Maja, która była drugim, również pod względem nowoczesności, dokumentem po konstytucji amerykańskiej. Świadczyła o mądrości Polaków. W tej scence wystąpili: poseł Ignacy Potocki (Kacper Szwed), reformator Hugo Kołłątaj (Krzysztof Wojtyczka) i marszałek Sejmu Stanisław Małachowki (Filip Albrycht). Król Stanisław August Poniatowski (Szymon Kozłowski) odczytał postanowienia tego dokumentu. Następnie, przy dźwiękach poloneza Wojciech Killara, aktorzy inscenizacji opuścili salę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję