Reklama

Kościół w USA prosi o księży z Polski

Prymas Polski, kard. Józef Glemp przebywał w drugiej połowie lipca z wizytą w Kanadzie i USA, gdzie spotkał się z przedstawicielami hierarchii kościelnej oraz ze środowiskami polonijnymi. O swojej podróży kard. Glemp opowiada w rozmowie z KAI.

Niedziela w Chicago 34/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KAI: - W lipcu przebywał Ksiądz Prymas w Kanadzie i USA. Czy były jakieś szczególne powody tej wizyty?

Kard. Józef Glemp: - Swoje tegoroczne wakacje wykorzystałem na spotkania z Polonią Kanady i Stanów Zjednoczonych. Chciałem podkreślić łączność duchową między krajem a uchodźstwem - zarówno ze starszym pokoleniem, jak i z tymi, którzy już tam się urodzili, ale czują się Polakami. Często można zauważyć, że w trzecim i czwartym pokoleniu polskość odzywa się bardziej niż w drugim pokoleniu. Jest tam też bardzo młoda Polonia posolidarnościowa, a także późniejsza, parafie są więc bardzo żywe. Prymasi Polski tradycyjnie są związani z duszpasterstwem polskiego wychodźstwa, stąd też moje wizyty w ośrodkach polonijnych są systematyczne.

- Zaczął Ksiądz Prymas swoją podróż od Toronto...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Tak. Chciałem przede wszystkim podziękować Polonii za bardzo serdecznie przyjęcie zgotowane pięciu tysiącom młodych ludzi, którzy przed rokiem uczestniczyli w Światowych Dniach Młodzieży.
Miałem także spotkania w trzech polskich parafiach. Przychodziło na nie wielu wiernych. To się czuje, że tam ludzie naprawdę potrzebują Kościoła, polskiego śpiewu, nabożeństwa. Mówiłem im o łączności z Polską, o naszych wspólnych doświadczeniach chrześcijaństwa, a także o teologii Opatrzności Bożej, nawiązując także do powstającej w Warszawie świątyni. Przypomniałem o ciągłości historycznej idei Opatrzności Bożej, która łączy nas i poprzednie pokolenia, podkreślając, że idea ta powinna łączyć wszystkich Polaków rozsianych po całym świecie. A o tym, że religijność jest tam bardzo intensywna, świadczą pełne świątynie. Trzeba nawet, jak np. w Kanadzie, budować nowe, bo obecnie istniejące nie mieszczą już wszystkich wiernych.

- A potem był dłuższy pobyt w USA...

- Podróż po USA zacząłem od Detroit, a dokładnie od Orchard Lake, gdzie znajduje się wielki ośrodek uniwersytecki, szkoła średnia i seminarium, w którym jest 38 alumnów, a rektorem - Polak. Odwiedziłem też kardynała Adama Maidę, który pokazał mi wyremontowaną przez siebie katedrę i jej otoczenie. Jest to jego wielkie dzieło, przygotowane dobrze i z pewnym zamysłem.
W Detroit doświadczyłem też wielkiej żywotności religijnej. Bardzo aktywni są tam księża chrystusowcy, żywo działają: Polonia, polskie harcerstwo, polskie stowarzyszenia. Dużą rolę odgrywają kombatanci tworząc także formacje i organizacje przykościelne.
Wiemy, że tylko część Polaków bierze udział w życiu kościelnym. Niektórzy są aktywni w miejscowych wspólnotach parafialnych, inni są poza Kościołem. Niemniej parafie mają siłę ogromnie przyciągającą. W Brampton, niedaleko Toronto, buduje się kościół pw. św. Eugeniusza de Mazenod i ośrodek kultury polskiej. Jest to bardzo imponujące przedsięwzięcie. Stoi tam największy na świecie pomnik Jana Pawła II. Podobno autor, który ani nie jest katolikiem, ani nawet Amerykaninem, chciałby wznieść jeszcze jeden podobny postument. Wskazałem więc na świątynię Opatrzności Bożej, co byłoby bardzo stosowne.

Reklama

- Później był już przelot do Chicago i spotkania z chyba największymi skupiskami polonijnymi.

- Odwiedziłem trzy wielkie parafie. Miejscowy metropolita kard. Francis George ze zgromadzenia oblatów, bardzo sprzyja Polakom. Dał w opiekę jedną parafię paulinom, drugą redemptorystom, są tam też oczywiście chrystusowcy i zmartwychwstańcy. W parafii św. Jana Kantego, gdzie pielęgnowana jest liturgia łacińska, poświęciłem miniaturę ołtarza Wita Stwosza. Jest to jedyne takie dzieło poza Polską, kilkumetrowy ołtarz odtworzony został z najmniejszymi detalami. To wspaniałe.
Polaków bardzo cieszy fakt, że kościół na Jackowie będzie bazyliką. Ta decyzja Stolicy Apostolskiej cieszy nie tylko licznie gromadzących się wokół świątyni Polaków, ale również miejscowego Metropolitę. Inna polska świątynia, na Trójcowie, była skazana na opuszczenie. Ks. Gowin poderwał wiernych i dziś jest ona kwitnącym ośrodkiem duszpasterskim dla Polaków. To też jest widoczny znak Opatrzności Bożej, że kiedy już ludzie opuścili ręce, przyszło tchnienie Ducha. To dzięki pomocy Bożej Opatrzności parafia dziś kwitnie, jest bardzo dobrze zorganizowana, funkcjonuje szkoła polska, działa ośrodek pomocy ludziom bezdomnym i poszukującym opieki.

- Już po raz kolejny odwiedził Ksiądz Prymas „amerykańską Częstochowę”. Jak rozwija się tam życie religijne?

Reklama

- W „amerykańskiej Częstochowie” byłem już po raz trzeci. Po raz pierwszy odwiedziłem to miejsce, gdy zaczynało swoją działalność, potem byłem z kardynałem Królem - wielkim orędownikiem budowy tego sanktuarium. Oczywiście, to miejsce urządzone zostało w amerykańskim stylu. Tylko kaplica przypomina Kaplicę Jasnogórską, reszta jest inna, na dużych przestrzeniach są nawet Wały. Opiekę duszpasterską sprawują ojcowie paulini pochodzący z różnych krajów, wśród nich większość Polaków, którzy pilnują nabożeństw, konfesjonału, tego wszystkiego, co się łączy z pobożnością maryjną.
Obok samego obszernego sanktuarium znajdują się domy: pielgrzyma i spotkań, gdzie można odpocząć, wypić kawę. Pielgrzymami są głównie Polacy, ale nie tylko. Gdy odprawiałem Mszę św. w uroczystość odpustową św. Anny, bazylika była pełna, a mieści ok. 5 tys. wiernych. Wszyscy byli rozmodleni: służby liturgiczne, chóry, orkiestry, przedstawiciele różnych organizacji przykościelnych, zwłaszcza żołnierzy i harcerzy.
W „amerykańskiej Częstochowie” jest też cmentarz, największy chyba cmentarz wojskowy, na którym spoczywa ok. 3 tys. żołnierzy, głównie z armii gen. Andersa. Jest on szczególnym miejscem dla Polonii, ponieważ chcą tam być pochowani Polacy ze wszystkich stron: z Kanady, Los Angeles, Kalifornii. Będzie więc powiększony.

- Swoją „amerykańską” część wizyty zakończył Ksiądz Prymas w Nowym Jorku...

- Na nabożeństwie w nowojorskim kościele pw. św. Stanisława spotkałem się z Polonią i wieloma życzliwymi Polsce ludźmi. Odwiedziłem także w Waszyngtonie Centrum Kultury im. Jana Pawła II. Jest to dzieło powstałe z inspiracji kard. Maidy. Obok pamiątek z życia Ojca Świętego gromadzi ono wszystko, co ma związek ze współczesnym chrześcijaństwem. Odbywają się tam wystawy, konferencje, jest też świetnie zorganizowany nowoczesny system komputerowy.
W narodowym sanktuarium amerykańskim w Waszyngtonie jest polska kaplica Matki Bożej Częstochowskiej, którą ozdobił Henryk Rozen. W podziemiach świątyni znajdują się tablice ofiarodawców, z czego chyba jedna czwarta to nazwiska polskie.

- Czego oczekuje Polonia od kraju?

Reklama

- Gdy chodzi o problem polonijny, ograniczę się do duszpasterstwa, bo nie umiem powiedzieć o całej Polonii. Składa się ona z kilku warstw, zwłaszcza politycznych i biznesowych, a także tej związanej z Kościołem, którą mogłem lepiej poznać.
W USA funkcjonuje polonijna prasa katolicka oraz rozgłośnie radiowe i programy telewizyjne, w dużym stopniu polskojęzyczne. Czego oni tam pragną? Przede wszystkim dobrych kapłanów, którzy potrafią rozumieć ludzi. Kapłani potrzebni są ludziom nie tylko do sprawowania liturgii, ale też w zwykłych sprawach ludzkich, życiowych. Mają godzić ludzi, wskazywać im drogę wyjścia - nieraz zrozpaczonym, załamanym, dotkniętym alkoholizmem, narkomanią czy innymi problemami. Ksiądz jest im w tych sprawach bardzo potrzebny.
Swoje zadania pełnią dobrze, na miarę swoich możliwości, nie tylko kapłani, ale także bardzo dobrze zorganizowane zespoły parafialne. Wspomagają one duszpasterzy w różnych czynnościach.
Jeśli chodzi o kapłanów, to są powołania do zakonów, mamy księży już spośród Polonii. Samo Seminarium w Orchard
Lake wykształciło ponad 2 tys. kapłanów. Są też tysiące sióstr zakonnych, które m.in. prowadzą szpitale. Dziś napływ powołań jest już trochę mniejszy, niemniej ten wkład Kościoła polskiego i polskiej duchowości jest znaczny.
Obecnie do Ameryki przybywa coraz więcej migrantów, zwłaszcza z południa. Jak mi mówiono, do Nowego Jorku przybywa miesięcznie tysiąc Meksykanów. Miasto się rozrasta, ale rosną też potrzeby duszpasterskie. Kardynał Egan i większość biskupów muszą znać hiszpański, bardzo też są pożądani kapłani mówiący po hiszpańsku.
Proszą także, aby przysyłać więcej księży z Polski, bo jest wielka potrzeba porozumienia z młodymi Polakami w USA. Miejscowy kapłan mówiący po polsku, ale urodzony już tam, nie włada na tyle współczesnym polskim, by swobodnie się nim porozumiewać. Najbardziej potrzebni byliby tam klerycy. Dlatego obok seminarium w Orchard Lake również seminarium im. biskupa Abramowicza w Chicago przyjęłoby najchętniej kleryków po skończonej u nas filozofii. W seminariach amerykańskich mogliby podjąć studia teologiczne. Chodzi o to, żeby znając podstawy teologii i języka kościelnego w Polsce, mogli dobrze opanować język angielski, a przede wszystkim - wejść w tamtejszą obyczajowość.
Księża z Polski zwykle przyjmują metody amerykańskie, które nie uwzględniają takich naszych tradycyjnych nabożeństw, jak Gorzkie Żale, Droga Krzyżowa czy Godzinki. Niemniej starają się obecnie opracować taki modlitewnik w języku angielskim, który by uwzględniał wszystkie cechy pobożności innych narodów. Stąd też mamy już przetłumaczone Godzinki, Drogę Krzyżową, Gorzkie Żale.
Wśród biskupów amerykańskich 16. ma polskie korzenie i w różnym stopniu posługują się językiem polskim, niektórzy całkiem poprawnie.

- Czy struktury duszpasterstwa polonijnego podlegają Konferencji Biskupów USA?

- Tak, wszystkie są amerykańskie, terytorialne lub personalno-terytorialne, a więc podlegają ściśle ordynariuszowi, on je wizytuje.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Kto wiatr sieje, burzę zbiera” – klęska edukacji zdrowotnej i zwycięstwo zdrowego rozsądku

2025-10-10 20:50

[ TEMATY ]

edukacja

Andrzej Sosnowski

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

Minister Barbara Nowacka zapowiadała rewolucję. Miała być nowoczesność, europejski standard, „neutralne światopoglądowo” lekcje o zdrowiu i wartościach. Miało być tak pięknie, a wyszło – jak zwykle, gdy człowiek próbuje wychować młode pokolenie poza prawdą o człowieku i Bogu. Frekwencja poniżej oczekiwań, zaufanie poniżej zera – Polska powiedziała „nie” ideologicznej edukacji zdrowotnej.

red
CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Ostatnie Pożegnanie Krystyny Borowczyk

2025-10-11 16:58

[ TEMATY ]

Świdnica

bp Ignacy Dec

bp Adam Bałabuch

Krystyna Borowczyk

pogrzeb ludzi Kościoła

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Portret śp. Krystyny Borowczyk z napisem „Moją miłością jest Chrystus” przy jej grobie na cmentarzu komunalnym w Świdnicy.

Portret śp. Krystyny Borowczyk z napisem „Moją miłością jest Chrystus” przy jej grobie na cmentarzu komunalnym w Świdnicy.

W świdnickiej katedrze w sobotę 11 października odbyły się uroczystości pogrzebowe Krystyny Teresy Borowczyk, wieloletniej współpracowniczki Świdnickiej Kurii Biskupiej, tłumaczki, katechetki i członkini ruchów i wspólnot katolickich. Zmarła w wieku 70 lat.

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Adam Bałabuch. W koncelebrze uczestniczyło blisko czterdziestu kapłanów, a katedrę wypełniły tłumy wiernych: rodzina, przyjaciele, współpracownicy oraz liczni przedstawiciele wspólnot kościelnych. Jeszcze przed rozpoczęciem liturgii wyrażono wdzięczność wszystkim, którzy towarzyszyli zmarłej modlitwą i obecnością, a w szczególny sposób przyjaciołom z Włoch, ze wspólnoty Comunione e Liberazione oraz osobom konsekrowanym ze stowarzyszenia Memores Domini, do którego należała Zmarła. Część tekstów Mszy świętej została odczytana w języku włoskim, co stanowiło wyraz wdzięczności i gest w stronę licznie przybyłych gości z Włoch.
CZYTAJ DALEJ

Ks. Kancelarczyk: Fundacja Małych Stópek to nie epizodyczna akcja, ale nieustanna, codzienna pomoc

2025-10-11 17:40

[ TEMATY ]

ks. Tomasz Kancelarczyk

Fundacja Małych Stópek

nie epizodyczna akcja

codzienna pomoc

BP KEP

Ks. Tomasz Kancelarczyk

Ks. Tomasz Kancelarczyk

Fundacja Małych Stópek to nie epizodyczna akcja, ale nieustanna, codzienna pomoc. Łączna wartość naszej działalności pomocowej przekroczyła 30 milionów złotych - wyjaśnił prezes Fundacji Małych Stópek, która otrzymała nagrodę TOTUS TUUS 2025 w kategorii „Promocja godności człowieka”. W rozmowie z KAI duchowny przedstawił skalę pomocy Fundacji - zarówno materialnej, jak i duchowej oraz podkreślił rolę darczyńców indywidualnych w utrzymaniu i rozwoju działań organizacji.

Anna Rasińska (KAI): Fundacja Małych Stópek prowadzi niezwykle dynamiczną działalność. Za każdym razem, gdy rozmawiamy, pojawia się jakaś nowa inicjatywa. Czym obecnie żyje Fundacja?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję